Błogosławieństwa - Ubodzy w duchu

Zeszyty Formacji Duchowej nr 36. Kazanie na Górze: utopia?

Błogosławieństwa - Ubodzy w duchu

Stanisław Witkowski MS

Zeszyty Formacji Duchowej nr 36

Kazanie na Górze: utopia?

ISBN: 1426-8515

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007


Fragmenty dostępne na naszych stronach:


1.1. Ubodzy w duchu

Kazanie na Górze rozpoczyna się błogosławieństwami. Ukazują one osiem dróg wiodących do szczęścia. Pierwsze brzmi: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5, 3). W języku greckim na opisanie rzeczywistości ubóstwa używa się dwóch określeń: penes i ptochos. Pierwsze (penes) wskazuje na człowieka o niewielkich zasobach materialnych, który nie posiada żadnych nadwyżek, musi ciężko pracować, aby zapewnić sobie byt. Dziś powiedzielibyśmy, że wystarcza mu od pierwszego do pierwszego. Drugie (ptochos) opisuje człowieka, któremu brakuje nawet tego, co najpotrzebniejsze do życia, to człowiek zupełnie ubogi i niewolniczo zależny od innych, ten, który żebrze na ulicy z wyciągniętą dłonią.

W pierwszym błogosławieństwie Jezus używa słowa ptochos. Wyrażenie „ubodzy w duchu” określa więc człowieka, który jest przeniknięty ubóstwem. Nie jest autonomiczny. To właśnie taki człowiek jest całkowicie zależny od Pana Boga, powierza się Jego opiece. W życiu spotykamy się z różnego rodzaju zależnościami: jedni są uzależnieni od alkoholu, inni od narkotyków, jeszcze inni mają narkotyczną potrzebę słyszenia dobrych opinii o sobie — jeżeli nie słyszą dobrych słów na swój temat, nie funkcjonują. Tymczasem Bóg chce nas uzależnić od siebie — największego skarbu, najcenniejszego daru. Zbliżając się do Boga, pamiętajmy, że w drodze do Niego będziemy też słabnąć. Trzeba to jednak dobrze zrozumieć. Pan Bóg osłabia nas, abyśmy mogli się Go trzymać, abyśmy potrafili dostrzec moc płynącą od Niego. Oto sens pierwszego błogosławieństwa. Wyrażenie „ubodzy w duchu” występuje w Biblii tylko raz, właśnie w Ewangelii Świętego Mateusza.

Sens tego słowa został przygotowany przez Boga już w Starym Testamencie. Ptochos, żebrak, jest bowiem tłumaczeniem hebrajskiego anaw i ani. Maryja i Józef należeli do społeczności anawim, byli tak ubodzy, że kiedy składali ofiarę w świątyni, ofiarowali zaledwie dwa gołębie, czy dwie synogarlice (Łk 2, 24). W społeczności Izraela człowiek określany mianem anaw albo ani był kojarzony z kimś, kto był ekonomicznie niezdolny bronić swoich praw. Taki człowiek był zmuszony pochylać się przed możnymi. W trakcie rozwoju języka wyrażenia anaw i ani nabrały duchowego znaczenia i określały człowieka, który powierza się woli Jahwe. Taki człowiek czuł się przed Bogiem jak sługa. Oczekiwał od Niego pomocy. Ubodzy duchem są przeciwieństwem samowystarczalnych faryzeuszy.

Ziarna samowystarczalności zasiane są już w dzieciach. Podczas jednej z liturgii ojciec mówił do dziecka: „Poproś Pana Boga, byś był lepszy, by cię poprawiał”, na co dziecko odpowiedziało: „Po co będę prosił. Sam się poprawię”. Widzimy więc, że samowystarczalność jest zasiana już w dzieciach. Ubodzy duchem są zaprzeczeniem takiej postawy. Dla nich zbawienie jest bardziej darem, który się przyjmuje, aniżeli zadaniem, które należy wypełnić. Ubodzy duchem już na ziemi doświadczają, że królestwo Boże należy do nich. W tłumaczeniu polskim czytamy: „do nich należy królestwo niebieskie”, natomiast tekst oryginalny mówi: „ich jest królestwo niebieskie”. To znaczy, że doświadczają tego królestwa już teraz, są tak słabi, tak uzależnieni od Pana Boga, że rzeczywiście Pan Bóg odpowiada na ich prośby. Są to ludzie, którzy mają autentyczną wiarę. Dla nich Bóg nie jest władcą zasiadającym na tronie, lecz jest Bogiem szarej rzeczywistości. Królestwo niebieskie oznacza, że Bóg jest ich Królem. Najkrótsza droga do poznania Boga prowadzi przez ubóstwo duchowe, czyli całkowitą zależność od Boga.

Siostra Faustyna Kowalska pisze, że „tyle świętości, ile zależności” (Dzienniczek, nr 377). Z tych słów możemy wyciągnąć wniosek, że pierwsze błogosławieństwo Jezusa jest bardzo skuteczne — prowadzi nas do świętości. Jeżeli właściwie je zrozumiemy, inaczej spojrzymy na własne braki i niedostatek. Jeśli je zaakceptujemy, to doprowadzą nas do samego Boga, który będzie działał w naszym życiu. Przykładem człowieka ubogiego duchem może być Mojżesz. W Starym Testamencie czytamy, że kiedy Mojżesz wznosi ręce ku górze, Izraelici zwyciężają. Gdy jego ręce opadają, naród wybrany zaczyna przegrywać. Musimy kurczowo trzymać się Boga, mieć stale ręce wzniesione ku górze, liczyć na Niego, a On ześle nam swoją pomoc.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama