Macierzyństwo duchowe

O godności i powołaniu kobiety

W „Liście do kobiet” św. Jan Paweł II pisze, że macierzyństwo duchowe, „ze względu na wpływ, jaki wywiera na rozwój osoby oraz na przyszłość społeczeństwa, ma nieocenioną wartość”.

Dar macierzyństwa realizuje się w życiu każdej kobiety, zarówno biologicznej matki, jak i siostry zakonnej.

Wymiar duchowy macierzyństwa jest niezbędny, ponieważ od tego rozpoczyna się przygotowanie kobiety do przyjęcia dziecka i pełnienia wszystkich funkcji macierzyństwa fizycznego. Bycie matką to dbanie o zwykłe sprawy i potrzeby dziecka, uczenie tradycji i odkrywanie świata wartości.

Agnieszka Perchuć, matka czwórki dzieci, opowiada, w jaki sposób przygotowuje swoje pociechy do życia zjednoczonego z Jezusem. - W Wielki Czwartek starałam się wytłumaczyć dzieciom, o co chodzi z myciem nóg w trakcie liturgii - mówi Perchuć. - 8-letnia córka Emilka, mimo sporej świadomości religijnej, była zszokowana, kiedy zobaczyła kapłana umywającego i całującego stopy innym mężczyznom. Młodszą, 6-letnią Malwinę raczej to zadziwiło. Mówiłam dziewczynkom: „To była szczególna kolacja w życiu Jezusa i Jego uczniów, takie przygotowanie ich do czegoś zupełnie niepojętego”. Wyjaśniła sens Ogrójca, mówiła o strachu Pana przed tym, co będzie, bo przecież bał się tak jak każdy człowiek. - Poprosiłam córki, aby przed Mszą św. pomyślały o intencji, a młodsza powiedziała: „No to módlmy się dziś za Jezusa, żeby się nie bał”...

Pani Agnieszka mówi, że jako mama czwórki dzieci ma świadomość obowiązku pielęgnowania cudownego ogrodu macierzyństwa. Z tego, co w nim wyrośnie, zostanie kiedyś „rozliczona”. - Ziarno zasiał Bóg, Duch Święty daje wzrost, a codzienna współpraca z Nim jest po prostu konieczna, aby nie wychować dzieci na zapatrzone w siebie narcyzy lub zastraszone i nieświadome swej wartości krzaki - opowiada. - Jeżeli nie napełniam się Bogiem, jestem pusta i jedyne, co mogę dać dzieciom, to pustka. Jezus jasno mówi, czego oczekuje: „Nie przeszkadzajcie dzieciom przychodzić do Mnie, bo do takich jak one należy Królestwo Niebieskie”. Myślę, że nie chodzi Jezusowi tylko o fizyczną obecność dzieci w kościele czy nawet aktywny udział w przeżywaniu tradycyjnych obrzędów. Jezus pragnął chyba bardziej, aby dzieci przychodziły do Niego sercem, gdy mają jakiś problem, aby ufnie zwracały się do Boga o pomoc. Taka swobodna relacja - jak z przyjacielem - przemienia np. obowiązek modlitwy w zupełnie naturalną sprawę. Przyjaźń z Jezusem i Duchem Świętym czyni nas bezinteresownymi w służbie innym. Widzę to np. w zachowaniu starszej córki, która jako zuchenka chętnie uczestniczy w różnych wydarzeniach społecznych, za które nie otrzymuje nagród, dyplomów czy podziękowań na forum szkoły. Dla niej służba innym staje się czymś zwyczajnym, jak np. odniesienie naczyń do zlewu po skończonym posiłku. Zapytana kiedyś przez kolegę: „A co ty masz z tego harcerstwa?”, nie wiedziała zupełnie, o co mu chodzi. Emilka, jak twierdzi Agnieszka Perchuć, nie boi się mówić otwarcie o Jezusie, przez co skutecznie ewangelizuje.

Jeszcze jeden moment w życiu matki i dziecka. - Któregoś wieczoru Malwina nie mogła zasnąć - opowiada pani Agnieszka. - Poszłam do jej pokoju, modliłam się półszeptem na różańcu i w pewnej chwili przyszła mi myśl, aby powiedzieć córce, aby to ona sama poprosiła swojego Anioła Stróża o dobry sen. Tak zrobiła, zasnęła momentalnie. Przy śniadaniu następnego dnia powiedziała, że śnił jej się Jezus i przytulał ją.

To wiara pozwala ufać Jezusowi, wyjaśnia znajomym Agnieszka. - Całą rodziną oddajemy Mu autyzm naszego 3-letniego syna i trwamy w modlitwie wierząc, że Jezus ją usłyszy, bo myśli Jego nie są nasze, ścieżki Jego nie są nasze. Wychowując dzieci w świadomości tego, że nic nie zależy od nas i wszystko jest w rękach Boga, pomożemy im w dorosłym życiu zaufać, gdy przyjdzie czas próby, aby przetrwały przy Bogu, by nie żyły w ciemności duchowej, tak dziś powszechnej. Jesteśmy przecież dziedzicami Królestwa, a często o tym zapominamy.

Macierzyństwo duchowe jest podstawowym powołaniem każdej kobiety. Do macierzyństwa duchowego powołane są wszystkie kobiety, nie tylko te, które są matkami biologicznymi. Mają one za zadanie troszczyć się o drugiego człowieka, być w ciągłej dyspozycji fizycznej i duchowej. Na przykład Małe Siostry Niepokalanego Serca Maryi mają być sercem, jak wyjaśnia s. Cecylia. - Jako honoratki, ze względu na swój charyzmat, nazywane jesteśmy „siostrami fabrycznymi”. W miejscach, do których jesteśmy posłane - do fabryk, zakładów pracy, korporacji czy instytucji - wnosimy głębię życia z Bogiem. Mamy być siostrami, a potem matkami dla tych, z którymi spotykamy się każdego dnia.

Nie rozpoznawane jako siostry, ponieważ nie noszą habitów, starają się być jak najbliżej tych, którzy są w różnych zakładach pracy, pracując razem z nimi. Wszędzie towarzyszą Jezusowi, który chodzi i naucza w miastach, udając się do miejsc pozornie „niereligijnych”. - Mamy być monstrancjami, wnoszącymi w różne miejsca Boga, będąc równocześnie jedno z ludźmi pracy - mówi s. Cecylia.

Idąc za wskazaniami założycieli zgromadzenia: bł. Honorata Koźmińskiego i Sł. Bożej Anieli Róży Godeckiej, którzy pokazywali na Maryję, siostry honoratki mają stawać się matkami dla innych. - Ojciec Honorat mówił, że gdy pójdziemy do miejsc, do których jesteśmy posłane, w pierwszej kolejności spotkamy się z niezrozumieniem a nawet odrzuceniem - twierdzi s. Cecylia. - Ale później to się zmienia, jeśli stylem życia i słowem ukażemy wartość i piękno życia duchowego.

Siostra Cecylia dzieli się swoim osobistym doświadczeniem bycia nauczycielką i jednocześnie siostrą i matką dla innych nauczycielek. - Wypełniając to duchowe macierzyństwo wobec koleżanek, czynię to poprzez słowa i świadectwo a nawet przez sposób ubierania się. Pracowałam w wielu szkołach. Zazwyczaj na początku jestem obserwowana przez środowisko, z czasem padają pytania o moje poglądy, zasady i styl życia, nota bene ukrytego - opowiada honoratka. - Kiedyś koleżankę zaciekawiła moja „biżuteria” - różaniec, który noszę na ręku. Zainteresowała się praktykowaną przeze mnie modlitwą serca - modlitwą Jezusową. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że ta praktyka stała się częścią jej życia. Ja jedynie podpowiedziałam, jak można się w życiu duchowym rozwijać.

S. Aneta Światłoń ze Zgromadzenia Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej doświadcza macierzyństwa od sióstr w klasztorze. - Od początku były i są dla mnie mamami i babciami, otaczając mnie troską, dbając o rozwój duchowy - opowiada. - Czytając i rozważając ewangelię o Ofiarowaniu Jezusa w świątyni, zrozumiałam głębiej, czym jest macierzyństwo. Odkryłam, że nikt - poza Anną i Symeonem - nie wiedział, kogo Maryja przyniosła. Tak jest i w naszym życiu, kiedy niesiemy Boga innym.

Pragnienie Jezusa, jak wyznaje s. Aneta, staje się jej osobistą dążnością. Przyjmując Boga eucharystycznego, służebniczka ma świadomość noszenia Jego ciała. - To głęboki wymiar macierzyństwa - stwierdza. - Zrozumiałam, że ktoś, kto nawet jest starszy ode mnie, może stać się moim synem czy córką duchową. S. Aneta odkryła tę prawdę w trakcie festiwalu Woodstock. Podszedł do niej mężczyzna, aby porozmawiać. Był starszy, a siostra pytała go o relację z Jezusem oraz o to, co się stało w jego życiu, że już nie kieruje swoich kroków do kościoła. Było dużo bólu, żalu do Boga. - Kiedy modliliśmy się, powierzając jego życie Bogu, mężczyzna zdecydował się przystąpić do spowiedzi - opowiada s. Aneta. - Wtedy uświadomiłam sobie, że tam na krawężniku, w hałasie i chaosie narodził się nowy człowiek, a w nim narodził się na nowo Jezus. Miałam zaszczyt brać w tym udział. Tak wypełnia się macierzyństwo duchowe.

Macierzyństwo wymaga dojrzałości osobowej, rodzi się wraz z odkrywaniem powołania. U siostry Natalii ze Zgromadzenia Sióstr Antonianek od Chrystusa Króla w Łodzi powołanie kształtowało się od dzieciństwa, a ostateczny wyraz przybrało w 19 roku życia, po maturze. S. Natalia wyznaje, że to Bóg ją pierwszy umiłował, dbał o relację, dlatego tę miłość ona teraz przekazuje innym. Bóg nauczył miłowania i dzielenia się tym darem.

Antonianka posługuje w Domu Samotnej Matki, otaczając opieką matki i chroniąc ludzkie życie od momentu poczęcia. W tych intencjach siostry ofiarowują całe swoje życie: radości i cierpienia, pracę, modlitwy. - Bóg daje łaski i światło do wypełniania moich obowiązków - mówi s. Natalia. - Otrzymując dar miłości od Boga, dzielę się nim z innymi, realizując w ten sposób charyzmat służby życiu. Poprzez zamieszkanie razem z matkami, służbę i pomoc w opiece nad dziećmi, okazujemy miłość tym kobietom. One może po raz pierwszy dotykają Boga, który je kocha przez nas - posługujące im siostry zakonne. Pokazujemy tym kobietom, że On troszczy się także o nie. Rozdajemy miłość Jezusa, roztaczając opieką ich dzieci. Spełniamy w ten sposób duchowe macierzyństwo, „rodząc dzieci” dla Boga. Zdarza się, że dzieci przebywające w Domu Samotnej Matki otrzymują tutaj chrzest. Matki poznają, że można budować więzy między ludźmi oparte na miłości i zaufaniu, których może dotąd nie zaznały. Odtąd one będą uczyły tej miłości swoje dzieci, kierując je ku Bogu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama