Z Chrystusem

"O wychowaniu i formacji". Tom IV spuścizny Sługi Bożego o. Ignacego Posadzego /fragmenty/



Z Chrystusem
wybór i opr. ks. Bogusław Kozioł TChr
Ignacy Posadzy TChr
Dzieła. Tom IV.
O wychowaniu i formacji.
ISBN: 978-8-36295-921-1

Czwarty tom serii wydawniczej obejmujący spuściznę Sługi Bożego o. Ignacego Posadzego. Zawiera konferencje i przemówienia oraz listy okrężne i korespondencję na temat wychowania i formacji duchowej w Towarzystwie Chrystusowym dla Polonii Zagranicznej, w tym również pisma kierowane bezpośrednio do założyciela Zgromadzenia, Sługi Bożego kard. Augusta Hlonda, Prymasa Polski. Obszerny tom uzupełniają indeksy rzeczowy i osobowy, pozwalające na sprawne odszukanie tematów lub osób występujących w tekstach.
Wybrane fragmenty:

Z CHRYSTUSEM

[Konferencja wygłoszona na rozpoczęcie Nowego Roku 1951]
Źródło: Archiwum Postulatora,
Acta P. Ignatii Posadzy SChr. Konferencje.
Vol. I — Chrystus, s. 15-17

Próg nowego roku przekroczony. Tajemniczo ściele się przed nami rok 1951. Co on nam przyniesie? Nie lękamy się, bo mamy silne oparcie i pewnego kierownika. Jest nim Jezus Chrystus. Św. Paweł wyżej nad wszystkie zaszczyty poczytywał sobie to, że był sługą Jezusa Chrystusa — Paulus, servus Jesu Christi [Paweł, sługa Jezusa Chrystusa (Rz 1,1)]. Ten zaszczyt stawiał na pierwszym miejscu i z świętą dumą nim się szczycił. I my jesteśmy dumni z tego, żeśmy uczniami Bożymi, uczniami Chrystusa. Z dumą nosimy imię Chrystusowców. Toteż u progu nowego roku tym czulej tulimy się do Chrystusa. Klęcząc u Jego stóp, formułujemy zawołanie nasze: Z Chrystusem w nowy rok! Z wiarą, ufnością i miłością dla Niego.

Z wiarą

„Wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego, Pana naszego”. Ten akt wiary ponawiamy na wstępie nowego roku. I w tym roku Chrystus pozostanie ten sam. „Wszystko przemija, On trwać będzie na wieki” (Hbr 1,11). Od 20 wieków Chrystus patrzy na niejedno zwycięstwo. Mijały dynastie, waliły się trony, królestwa, a Chrystus trwa. W Koloseum odsłonięto krzyż Chrystusa, tam gdzie niegdyś przy świetle pochodni, wśród deszczu, róż i muzyki szaleli pogańscy Rzymianie na widok potoków męczeńskiej krwi. Gdy[by] tak przyszli owi krwawi inspiratorzy prześladowań — Kaligula, Neron, Domicjan — zobaczyliby uroczystość w Koloseum. — Co się tu dzieje? — zapytałby się Neron. — Neronie, panie, to wyznawcy Chrystusa. — Chrześcijanie? — woła przerażony Neron. — 20 wieków nie zdołano ich zetrzeć z kuli ziemskiej? — Nie tylko nie zmiotła ich zawierucha dziejów, ale nawet wszędzie tam, gdzie ich prześladowano, stoją triumfalne świątynie. Królestwo Chrystusowe rozszerzyło się po całym świecie. Czy pamiętasz rybaka Piotra, którego kazałeś ukrzyżować? Patrz, oto tam na tym miejscu stoi najpiękniejsza bazylika świata pod jego wezwaniem. Przed nią stoi dobrze ci znany obelisk, przywieziony przez twego poprzednika Kaligulę. Tylko że na obelisku widnieje napis w języku łacińskim: Christus vincit, regnat, imperat [Chrystus zwycięża, Chrystus króluje, Chrystus panuje]. Cesarz drży, twarz mu się wydłuża z przerażenia — wizja znika.

Bez wiary w Chrystusa Nowy Rok byłby rokiem nieszczęśliwym. „Kto we mnie wierzy, temu z żywota rzeki wody żywej popłyną” (J 7,30) [Wskazano błędne miejsce w Piśmie Świętym. Właściwe jest: (J 7,37-38) — przyp. red.]. Będziemy w tym roku żyli wiarą żywą. To jest warunek, by Chrystus przez nas swoje zamiary urzeczywistnił. Ilekroć Apostołowie proszą Chrystusa o czyn wszechmocy i miłosierdzia, Chrystus im odpowiada: „Jeśli wierzyć możecie, wszystko jest możliwe wierzącemu” (Mk 9,22). [Wskazano błędne miejsce w Piśmie Świętym. Właściwe jest: (Mk 9,23) — przyp. red.]. Wiara jest podstawą świętości, podwaliną pracy apostolskiej. Święci żyli tak samo jak my, lecz w duszy ich jaśniało ogromnym blaskiem Słońce — Chrystus. Świat uważał ich często za szaleńców. Byli to istotnie szaleńcy — szaleńcy wiary.

X. Prymas posiadał ducha wiary, który ożywiał go zawsze — gdy został wybrany przez Opatrzność Bożą, wstępuje z wiarą na najwyższe szczeble hierarchii zakonnej i kapłańskiej. Wiara ta jednak nie powstrzymała go od czynu. Nigdy się nie zniechęcał. To było jego zasadą, że skoro Pan Bóg powierzył mu jakąś sprawę, trzeba wytężyć siły i doprowadzić ją do końca. Czasem długo musiał czekać na skutek swych modlitw i zabiegów. Nie tracił jednak odwagi. „Jeżeli Pan Bóg zwleka z pomocą, to tylko dlatego, żeby większą wiarę w nas wzbudzić”. Gdy zabiera się do jakiejś sprawy, zawsze z najgłębszą wiarą poleca ją Opatrzności Bożej. Potem już jest spokojny, pewien powodzenia. „Pan Bóg pomoże — mawiał — to przecież drobnostka dla Pana Boga”.

Wiara zwiększa naszą energię. Budzi zapał i gorliwość. Napełnia serce odwagą. Pozwala osiągnąć upragniony cel. Gdzie nie ma wiary, tam rodzi się zniechęcenie. Bez wiary nie ma zwycięstwa. „Będziecie mi świadkami w Jeruzalem i w Judei, i w Samarii, i aż na krańce ziemi” (Dz 1,8). Zadanie olbrzymie. By temu zadaniu sprostać, Apostołowie musieli być ożywieni duchem wiary. Radość i ufność uskrzydlały ich kroki, dodając im nadludzkich sił.

Tak jest i po dziś dzień. Czyżby powstał Niepokalanów, chluba polskiego katolicyzmu, gdyby o. Kolbe był pesymistą? Nie zabrakło mu zaiste trudności i przeszkód. Przy tym o. Kolbe — mówiąc po ludzku — nie był człowiekiem zdatnym do spełnienia wielkich zadań. Jego wątła i schorowana postać budziła raczej politowanie. Ale o. Kolbe powiedział sobie: „Człowiek raz tylko żyje. Powinien coś zdziałać dla chwały Bożej. Niepokalana tego chce. Z Jej pomocą pokonam wszystkie trudności”. Tak powstaje Niepokalanów polski, tak powstaje Niepokalanów japoński. Ożywiany wiarą i optymizmem o. Kolbe jest przekonany, że dla Chrystusa i dla Niepokalanej zdobędzie cały świat.

„Daj nam, Chryste, potęgę wiary świętych, co wierzyli w miłość Twoją”. Chrystus, Piękno nieskończone, Stwórca i Pan wszystkich rzeczy, zachwycenie Aniołów, jest mocen i w tym roku wypełnić życie nasze. Pozwólmy, by to Boskie Słońce olśniło oczy nasze. Uczmy się wierzyć mocno, ale jeszcze mocniej miłować to, w co wierzymy.

            „O Chryste, Krynico życia i siły, błogosławię Cię i cieszę się, że istnieję. Ta święta radość jest jutrzenką dnia nowego roku. W jej blaskach dusza moja chce być skowronkiem Twoim. Błagam Cię, udziel mi wiary, udziel światła. Nie wiem, co mi przyniesie ten rok, lecz cokolwiek by przyniósł, nie dopuść, by zaćmiła się dusza moja”.

Z ufnością

In Te Domine speravi — „w Tobie nadzieję położyłem”. Tymi słowy Te Deum zakończyliśmy stary rok. Niech te słowa ufności brzmią dalej i w Nowym Roku. „Przystąpmy tedy z ufnością do stolicy łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę odpowiedniej pomocy” ([Hbr] 4,16). I ten Nowy Rok będzie jak morze. Burze i promienie słoneczne, szczęście i nieszczęście po nim chadzać będą.

Ufajmy! Chrystus nas wspomoże. On będzie lekarzem naszym, źródłem, z którego popłyną zdroje wody żywej. „Ludzie zmieniają się i prędko nas odstępują, a Chrystus trwa na wieki” (Naśl[adowanie] Chr[ystusa] 2,1-2). Św. Jan Vianney, odprawiając dziękczynienie po Mszy św., kończył je słowami: „Ufam, że Ty, o Chryste, poniesiesz mnie, biednego człowieka, w którym Ty sam mieszkasz”.

Ufamy, że Chrystus ustrzeże nas i w tym roku od grzechu i błędu, od zatwardziałości serca. Ufamy, że Nowy Rok dopomoże nam do szczerej cnoty, a w ciągu tego roku dalej kształtować się będzie dusza nasza. Chrystus pracować będzie w nas nad ugruntowaniem ufności niezachwianej, która stanie się nam tarczą obronną w godzinach prób. Prowadzić nas będzie mocą swoją. Powtarzać nam będzie, jak mówił do Apostołów: „Nie bój się trzódko mała, bo spodobało się Ojcu dać wam królestwo” (Łk 12,32). „A gdy usłyszycie wojny i wieści o wojnach, nie lękajcie się” (Mk 13,7). „Bo oto Ja jestem z wami po wszystkie dni” (Mt 18,20). [Wskazano błędne miejsce w Piśmie Świętym. Właściwe jest: (Mt 28,20) — przyp. red.].

Niemniej podziwu godną była ufność Prymasa Hlonda w czasie wojny. W przeddzień rozpętania zawieruchy byłem na audiencji celem zasięgnięcia i otrzymania wskazówek na wypadek wojny. Mówił z taką dokładnością o tym, co się stanie, o okrucieństwach, o masowych mordach dokonywanych przez Niemców na bezbronnych, o oszałamiającym zwycięstwie Hitlera. Potem jednak dodał: „Pan Bóg wda się w tę sprawę i Hitler runie i będzie zdruzgotany”. Gdy znalazł się we Francji, ufność jego była prawdziwym natchnieniem, zwłaszcza dla tamtejszych biskupów, których częściowo ogarnął pesymizm. Wierzył, że Pan Bóg upokorzy wrogów Kościoła. „Przez trud, boleść, upokorzenie, krew i świętość Kościoła idziemy ku jednemu z największych triumfów Chrystusa”.

Widzimy wspaniały rozwój Królestwa Bożego na polskiej ziemi. Zwłaszcza gdy Polska obchodzić będzie 1000-lecie swego nawrócenia. „W Polsce triumf Bożej sprawy opromieniony będzie takim blaskiem, że na nią zwrócą się podziwem oczy bliskich i dalekich narodów — lecz ja tego nie doczekam. O mnie już dawno zapomną” — powtarzał z naciskiem.

O wielkiej ufności kard. Hlonda świadczy to, jak zabierał się do tworzenia naszego Towarzystwa. Przeżywał jednak poważne wątpliwości. Zwierza się więc z nich Ojcu św. „A gdy Papież rozkaże — odpowiada mu Pius XI — czy będzie to dostateczny znak z nieba?”. X. Prymas uwierzył i zabrał się od razu do dzieła. Nowe dzieło powstało, lecz jego Założyciel nie może mu zapewnić środków utrzymania. Mimo to ufa, że Opatrzność Boża i w tym wypadku nie zawiedzie. I ufność w pomoc z nieba go nie zawiodła. Trudności materialne bywały jednak nieraz wyjątkowo wielkie. Rachunki nie były zapłacone. Dostawcy grozili wstrzymaniem dostaw towarów. Kiedy raz X. Prymas w takiej sytuacji przyjechał do Potulic, mówiłem mu o ciężkim położeniu. Na to usłyszałem słowa wypowiedziane z największym spokojem: „A od czego jest Pan Bóg w niebie?”. Rozpoczęliśmy nowennę jedną i drugą. I znalazł się dobrodziej, który wpłacił większą sumę na cele Towarzystwa. Gdy mu doniosłem o postępach w pracach oraz o dalszym rozwoju Towarzystwa, odpisał te znamienne słowa: maiora horum videbitis [będziecie widzieć większe rzeczy niż te].

Chrystus zatroszczy się i w tym roku o swoje Towarzystwo. Przez 18 lat istnienia Towarzystwo doświadczyło wzruszających dowodów Jego ojcowskiej opieki. Chrystus też nas nie zawiedzie i w tym roku. „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki” ([Hbr] 13,8). „Azali może zapomnieć niewiasta niemowlęcia swego, aby się nie zlitowała nad synem żywota swego? A choćby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o Tobie” (Iz 49,15). On nie zapomni o nas. Doznamy na pewno i w tym roku Jego ujmującej troskliwości. Doznamy hojności i wspaniałomyślności Jego Bożego Serca. Przez Chrystusa otrzymamy w tym roku nowe łaski. Chrystus jako Najwyższy Kapłan nie przestaje się wstawiać za nami u Ojca. On nada naszym modlitwom wartość nieskończoną, jeżeli się będziemy modlić w Imię Jego. Polegając na Jego nieskończonych zasługach, możemy być pewni wysłuchania. „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli o cokolwiek prosić będziecie Ojca w Imię moje, da wam” [(J 16,23)].

Z miłością

Rozpocznijmy ten rok z wielką miłością. Jesteśmy własnością Chrystusa, który dał nam serca, byśmy go kochali. „Kto miłuje ojca lub matkę więcej niż Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,37). „Tego miłuj i miej sobie za przyjaciela, który cię nie odstąpi, chociaż cię wszyscy odstąpią, i który gdy przyjdzie twój koniec, nie dopuści, ażebyś miał zginąć” (Naśl[adowanie] Chr[ystusa]). Chrystus pragnie całego serca naszego. Ta miłość nie znosi żadnych zastrzeżeń. Pozostawmy nasze serca całkowicie Chrystusowi. Wyrzućmy odważnie z naszej duszy wszystko, co nie jest Nim lub dla Niego.

Umarli światu i miłości własnej, powinniśmy żyć tylko dla Niego. Wpatrywać się w Chrystusa, dostosowywać się do Jego myśli — oto wielka praca, która nas czeka w roku. Chrystus żyjący w nas przez łaskę winien być naszym natchnieniem. Winien uświęcać wszystka w naszym życiu — nasze myśli, nasze uczucia i czyny, abyśmy mogli powiedzieć z Apostołem: „Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” [(Ga 2,20)].

I w tym roku naszym obowiązkiem będzie uświęcać się przez miłość. Świętość według św. Tomasza nie polega na wiedzy rozległej. Tajemnicą świętości jest „wiele miłować”. Nasze serca niby kielichy winny być napełnione miłością. Wówczas nadmiar miłości rozlewać będziemy wkoło siebie i tą miłością zbawiać dusze.

Św. Teresa od Dzieciątka Jezusa dlatego [została wyniesiona] ponad Serafiny, ponieważ wiele umiłowała. Pragnęła miłować Chrystusa tak, jak nikt Go jeszcze nie miłował. Umiera 30 września 1897, trzymając krucyfiks w rękach, całując go ze słowami: O, mon Dieu, je vous aime [O mój Boże, kocham Cię].

Przejmijmy się wielką nauką Serca Bożego o miłości, wtedy dusza znajdzie wszystko w tym Sercu. Jesteśmy apostołami Chrystusowego Serca. Jakże się to stanie, jeśli sami Go nie umiłujemy? Jakże potrafimy rozpalić miłość, jeśli sami jej nie posiadamy? Czym rozpalimy innych, jeśli sami będziemy zziębnięci? „Jam jest światłością świata...” [(J 8,12)] — prawdziwa światłość, nie błędne ogniki, światło lampy naftowej, latarnie morskie...

Pewną drogą

Na świecie [panuje] chaos, walka światopoglądów — liberté, egalite, fraternité [wolność, równość, braterstwo] — a tymczasem [są to] puste frazesy. Tylko Chrystus Król wieków i Jego program — exposé naszkicowany na górze błogosławieństw.

Chrystus będzie drogą naszą. Droga to pewna i niezawodna, prowadząca do światłości wiekuistych. Chrystus to droga jedyna, innej nie ma. Mówmy doń z wiarą żywą jak święty Piotr: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego” [(J 6,68)].

Prowadź nas w tym roku, o Światłości nieustająca, bo w Tobie położyliśmy niezłomną nadzieję naszą. Nie odrzucisz nas, bo przychodzimy do Ciebie, by spełnić Twoje posłannictwo. Tyś powiedział, że „tego, co do Mnie przychodzi, precz nie wyrzucę” (J 6,37).

Nie zbaczajmy w tym roku nigdy od tej drogi, którą jest Chrystus. Zejść z tej drogi to znaczy błądzić i narażać się na zatracenie. Jeśli na drodze naszych posłannictw przewodzić nam będzie Chrystus, który jest „światłością prawdziwą oświecającą każdego człowieka na ten świat przychodzącego” [(J 1,9)], to pójdziemy krokiem pewnym i niezawodnie osiągniemy cel.

U progu Nowego Roku odnówmy wszystko w Chrystusie — instaurare omnia in Christo. Sprowadźmy wszystko do Chrystusa. Wszystko streśćmy w Chrystusie i Chrystusa uczyńmy treścią naszych myśli i zamiarów. Per ipsum, cum ipso et in ipso [Przez Niego, z Nim i w Nim]. Wszystko będziemy sprowadzać do Chrystusa. Chrystus w naszym umyśle, Chrystus w naszym sercu, Chrystus w uczynkach naszych. Trwała miłość ku Chrystusowi, świadome i nieustanne naśladowanie Chrystusa — to wszystko uczyni w tym roku z naszej służby dzieło prawdziwej Bożej miłości.

U progu Nowego Roku poświęćmy się też na nowo Chrystusowi. Postanówmy sobie mężnie pokonywać wszystko, co by nas mogło odłączyć od Niego. „Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej?” [(Rz 8,35)]. We Mszy św. z gorącością serca odmówmy tę prośbę zawartą w modlitwie przed Komunią: et a Te nunquam separari permittas [i nie dozwól, bym się kiedykolwiek odłączył od Ciebie].



opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama