Współcierpienie z Chrystusem

"O Kapłaństwie, Eucharystii i Kościele" - wybór i opr. ks. Bogusław Kozioł TChr



Współcierpienie z Chrystusem
wybór i opr. ks. Bogusław Kozioł TChr
Ignacy Posadzy TChr
Dzieła. Tom I.
O Kapłaństwie, Eucharystii i Kościele
ISBN: 978-83-60214-31-X

Książka otwierająca czterotomową serię publikacja, w której zebrano konferencje, kazania, przemówienia, listy oraz modlitwy nawiązujące do kapłaństwa, Eucharystii i Kościoła autorstwa o. Ignacego Posadzego, współzałożyciela Towarzystwa Chrystusowego. Wydanie źródłowe tekstów o. I. Posadzego zostało opracowane przez ks. Bogusława Kozioła, a bazę stanowiły materiały zebrane w trakcie procesu beatyfikacyjnego i znajdujące się w Archiwum Postulatora w Puszczykowie. Wyd. I. Tom I.
Wybrane fragmenty:

Współcierpienie z Chrystusem

Źródło: Archiwum Postulatora
I. Posadzy. Konferencje. Rok liturgiczny, s. 105-110

„Christo confixus sum cruci” (Ga 2,19).

Dzień skupienia, mający na celu odnowienie pierwotnej gorliwości oraz gotowości na ofiarę, odbywa się w warunkach sprzyjających. Jest W[ielki] Post, czas pokuty i wyjścia z siebie, czas rozważania Męki Pańskiej.

Męka Pańska

Męka punktem kulminacyjnym, godziną ukończenia ofiary, która ma przynieść nieskończoną chwałę Ojcu, odkupić ludzkość, otworzyć jej źródła życia wiecznego. Jezus od pierwszej chwili Wcielenia pragnie ujrzeć godzinę, którą nazywa godziną swoją. Nie chce uprzedzać tej godziny. Żydzi nie raz usiłowali się targnąć — uchodził, bo jeszcze nie przyszła była godzina Jego. Kiedy wybiła, oddaje się z zapałem: „Gorąco pożądałem pożywać z wami paschę przed męką Moją”.

Główne motywy, którymi się Jezus kieruje. Najpierw z miłości ku Ojcu ponosi śmierć krzyżową: „Aby poznał świat, że miłuję Ojca, to czynię”. Przyjmuje wszystko, czego żąda Ojciec: „Nie Moja wola...”. Nadeszli siepacze, Piotr chce Go bronić, powściąga Piotra: „Czyż kielicha, który Mi dał Ojciec, pić nie będę?”. Przynagla Chrystusa także miłość, którą nas ukochał. Przy Ostatniej Wieczerzy, co mówi do apostołów: „Większej nad tę miłości żaden nie ma, aby kto duszę położył za przyjacioły swoje”. A potem sama męka na krzyżu. Wszystkie cierpienia fizyczne. „Od stopy nóg, aż do wierzchołka głowy nie masz w Nim zdrowia”. Rany palą jak ogień, język, usta spalone gorączką. Cierpienia moralne, niewdzięczność ludu. Wreszcie opuszczenie przez własnego Ojca: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?. Prawdziwie wypił Jezus kielich aż do mętów. Kiedy wyczerpnął wszystkie boleści: „Dokonało się”, „a skłoniwszy głowę, ducha oddał”.

Posłannictwo Jezusa Chrystusa

Jezus — oznacza „Zbawiciel”. To imię wyraża całą rację bytu Chrystusa Pana. Jezus jest wyłącznie Zbawicielem i to przez swój krzyż. Posłannictwo Jezusa Chrystusa najlepiej wyjaśnia św. Paweł w Liście do Żydów. „Na końcu wieków ukazał się dla zgładzenia grzechów przez ofiarę samego siebie. Raz jeden ofiarował się dla zgładzenia grzechów wielu” (Hbr 9,26-28). „Dlatego stał się pośrednikiem nowego, wyższego przymierza i posiada kapłaństwo, które trwa na wieki” (Hbr 7,22-24). „Teraz siedzi na prawicy trony majestatu na niebiosach i spełnia służbę w świątyni, prawdziwym przybytku założonym przez Boga, a nie przez człowieka” (Hbr 8,2).

W dniu, w którym Chrystus dopełnił swej ofiary na Golgocie, Golgota stała się punktem geograficznym ziemi. Wielkie wydarzenie na Golgocie obejmuje świat w całej szerokości, głębokości i wysokości. Zanurza go w morzu Krwi Chrystusowej i wznosi nad nim krzyż z umierającym Zbawicielem. „Jego postanowił Bóg ofiarą przebłagalną, przez wiarę we Krwi dla okazania sprawiedliwości swojej” (Rz 3,25). Odtąd wszystkie strumienie łask wypływają z krzyża, wszystkie Sakramenty św. są zanurzone w Jego Krwi. Jest jeden na świecie stan, który zjednoczony jest najściślej z Jezusem Ukrzyżowanym. Tym stanem to kapłaństwo. Toteż powołanie do kapłaństwa jest powołaniem na Golgotę.

Posłannictwo kapłana

Kapłan w pierwszym rzędzie musi stosować do siebie słowa Apostoła narodów: „Nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jeno z krzyża Pana naszego Jezusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja światu” (Ga 6,14). „Z Chrystusem przybity jestem do krzyża. I żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (ukrzyżowany) (Ga 2,19). „Zawsze umartwienie Jezusa w ciele naszym nosimy, aby życie Jezusowe przejawiło się w ciałach naszych” (2 Kor 4,10).

Jak w kapłanie niezniszczalny jest również jego związek ze śmiercią Chrystusa?

Zawsze stoi w cieniu Krzyża. Nie ma ważniejszego zadania życiowego, jak odtwarzać w sobie i w drugich cierpienie Jezusa Chrystusa. Święcenia kapłańskie uzmysławiają związek kapłana z krzyżem. Kapłańska stuła spoczywa na jego piersiach w formie krzyża, inaczej aniżeli przy diakonacie. Ma to oznaczać, że nowo wyświęcony otrzymuje moc z wysoka, aby mógł sam dźwigać krzyż i drugich uczyć dźwigania krzyża słowem i przykładem. Odtąd już kapłan każdego poranka, nim przystąpi do ołtarza, założy stułę na piersi w formie krzyża.

Z kolei następuje namaszczenie rąk, znowu w formie krzyża. Te namaszczone ręce mają błogosławić, święcić i uświęcać w imię Chrystusa ukrzyżowanego, mocą śmierci Chrystusowej. Krzyżem są namaszczone ręce kapłana po to, by krzyż stał zawsze przed jego oczyma. Gdziekolwiek kapłańskie ręce — błogosławiące, uświęcające, wyciągające się nad ludzkimi duszami, tam wszędzie prowadzą je w zasięg Golgoty.

Kapłan otrzymuje ornat. Według zwyczaju ornat z przodu i z tyłu posiada krzyż. Krzyż z przodu ma kapłanowi stawiać przed oczy Chrystusa Cierpiącego, krzyż z tyłu ma mu przypominać jarzmo krzyża Chrystusowego.

W końcu biskup podaje kapłanowi kielich z pateną na znak otrzymanej władzy sprawowania ofiary. Na zakończenie otrzymuje jeszcze świecę na znak całkowitego poświęcenia się Chrystusowi, doskonałej śmierci dla świata. Jak świecę biskup przyjmuje i gasi, tak stary człowiek ma umrzeć w kapłanie i odtąd żyć w nim Chrystus ukrzyżowany.

Powołanie do ołtarza jest powołaniem na Golgotę. „Ja mu pokażę, jak wiele winien wycierpieć dla imienia Mego” (Dz 9,16). Aplikację tych słów daje nam św. Paweł odnośnie do siebie samego w liście do Koryntian: „W pracach rozlicznych, w więzieniach nazbyt często, w chłostach nad miarę, w niebezpieczeństwach śmierci częstokroć. Od żydów dostałem pięćkroć po 40 razów bez jednego. Trzykroć byłem bity rózgami, raz byłem kamienowany, trzykroć się z okrętem rozbiłem, przez noc i przez dzień byłem na głębinie morskiej, często w powrozach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od rozbójników, w niebezpieczeństwach od rodaków, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustyni, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach między fałszywymi braćmi, w pracy i w mozole, w częstym niespaniu, w głodzie i pragnieniu, w postach częstych, w zimnie i nagości oprócz tych rzeczy, które są ponadto: codzienne naleganie na mnie, staranie o wszystkie kościoły. Któż choruje, a nie ja choruję? Któż się gorszy, a nie ja gorzeję?” (2 Kor 11,23-30). Ten katalog cierpień w odpowiednich wariantach powtarza się mniej lub więcej w życiu każdego prawdziwego kapłana.

Msza święta

We Mszy św. urzeczywistnia się aż do maksimum nasze zjednoczenie z Chrystusem ukrzyżowanym. Ofiara Eucharystyczna przestaje być dla nas czynnością jedynie zewnętrzną. Ona w życiu naszym wydaje swe owoce. My się w nią włączamy. Ażeby tak rzeczywiście było, powinniśmy patrzeć na Hostię ofiarną z wiarą wciąż odnawianą, z wiarą żywą. Musimy wierzyć ze wszystkiej duszy naszej, że oto przez konsekrację chleba i wina cała męka Jezusa, cała Jego ofiara jest tu istotnie w swej przejmującej i przeogromnej rzeczywistości obecna.

Niewiele nas to obchodzi jak, ale ona jest tu dla nas dostępna, jest nam dana w taki sposób, że możemy w nią wniknąć, złączyć się z nią i zabrać ze sobą jej moc, ażeby nią żyć przez cały nasz dzień. Ona jest tu całkowita, jak gdyby wyłącznie dla nas samych bez zastrzeżeń, bez umniejszenia. Profesor teologii J. Smend napisał rozprawę pt. „Nie ma na świecie rzeczy tak potężnej, a zarazem tak czczonej, jak Msza Święta”. Św. Proboszcz z Ars często powtarzał: „Bóg spogląda na ołtarz i mówi: Oto Syn mój umiłowany, w którym ciebie umiłowałem sobie. Gdyby kapłan lepiej znał cenę każdej Mszy św., z większą gorliwością korzystałby z jej uświęcających skutków”. „Kapłani i Synowie najmilsi, wielki skarb posiadamy w rękach naszych i przedrogą perłę, a są to niewyczerpane bogactwa Krwi Jezusa Chrystusa”. Kapłan, będąc z tymi boskimi tajemnicami w tak ścisłej łączności, bez wątpienia musiał łaknąć i pragnąć sprawiedliwości (Mt 5,6) oraz mocno poczuwać się do podniesienia swego życia ku wyżynom swej godności i do ukształtowania go w duchu ofiary” (adhortacja „Menti nostrae”).

Jeśli kościoły nasze przepełnione, to dlatego, że w nich codziennie sprawuje się Najśw[iętsza] Ofiara. Ludzie dziś coraz więcej rozumieją, co w kościele jest istotne. Sercem i duszą każdej świątyni to ołtarz. A przy ołtarzu kapłan — drugi Chrystus sprawujący Najśw[iętszą] Ofiarę. Nadchodzi w duszpasterstwie złoty okres Mszy św. Nadchodzą czasy, że nawet w dni powszednie kościoły będą wypełnione. W czasie Mszy św. komunikować będą całe rodziny i stowarzyszenia. Pius X, papież Eucharystii, został wyniesiony na ołtarze. On w niebie uprosi Kościołowi tę łaskę.

„Qualis Missa talis sacerdos”. To powiedzenie stosuje się zwłaszcza do kapłanów naszego Towarzystwa z racji ich specjalnego posłannictwa. Jaka Msza, taki chrystusowiec. Toteż obchodźmy się ze Zbawicielem w czasie Mszy św. tak, by na te jutrzenkę wieczności godnie sobie zasłużyć. „Sicut tu me tractabis in Missae sacrificio, ita ego te tractabo in ultimo iudicio”.

Rozpamiętywanie Męki Chrystusowej

Męka źródłem miłości. Wszyscy święci uczyli się miłości przez rozważanie męki. Bohaterowie czasów męczeństwa — Franciszek z Asyżu, Ignacy Loyola, Jan od Krzyża: „Panie cierpieć, być wzgardzony dla Ciebie”. Ta miłość Boża przechodzi w głód cierpienia u takich jak św. Ludwina, Katarzyna Sieneńska, Teresa od Jezusa (albo cierpieć, albo umrzeć), Magdalena de Pazzis (cierpieć — nie umierać), Katarzyna Emmerich, Teresa z KoF: „Ich sehne mich nach Leiden”. Rzeczywiście któryż chrześcijanin, rozważając mękę Jezusa, mógłby żyć bez miłości? „Rany Jezusa — mówi św. Bonawentura — są to strzały, które zranią i najtwardsze serce; to płomienie, które rozpalą i najzimniejsze dusze”.

Męka — źródło religijnego natchnienia

Św. Tomasz odwiedził św. Bonawenturę. „Która książka posłużyła mu najwięcej w jego dziełach? Obraz Ukrzyżowanego poczerniały od pocałunków — to jest moja książka. Z niej wyuczyłem się tej odrobiny wiedzy, jaką posiadam”.

Św. Filip Benicjusz nazywał krucyfiks „swoją książką”.

Bł. Henryk Suzo wziął raz ostre żelazo i wypisał na piersiach imię Jezusa. Ociekając krwią, poszedł do kościoła. Przed Ukrzyżowanym: „O Panie, jedyna miłości mojej duszy! Chciałbym Cię jeszcze głębiej zapisać w moim sercu, lecz nie mogę. Uzupełnij to. Wyciśnij tak Twoje uwielbione imię, żeby nigdy nie było wymazane”.

Droga Krzyżowa

Ulubione nabożeństwo chrystusowców od początku.

Kiedy Chrystus żył na ziemi, dobywała się z Jego Boskiej Osoby wszechpotężna moc, leczyła ciała i ożywiała dusze. „Moc wychodziła z Niego i uzdrawiała wszystkich”. Coś podobnego dzieje się, gdy przez wiarę wchodzimy w kontakt z Jezusem. Tym, co z miłością szli na Golgotę, byli obecni, udzielił Chrystus zapewne łask szczególniejszych. Tę władzę udzielania łask zachowuje Chrystus do dziś dnia. Jeśli w duchu wiary pójdziemy za Nim, użyczy nam tych samych łask — łaskę wykonania cnót.

Przy każdej stacji w podwójnym charakterze: doskonały wzór świętych cnót, przyczyna sprawcza, która może urzeczywistnić w naszych duszach cnoty, których przykład nam daje. By zebrać tak kosztowne owoce Drogi Krzyżowej, zyskać liczne odpusty, wystarczy zatrzymać się przy każdej stacji i rozważać przez chwilę Mękę Zbawiciela. Żadne formuły modlitewne, żaden specjalny sposób rozważania nie jest przepisany. Pełna swoboda, by mógł iść za swym upodobaniem i pociągiem Ducha Świętego.

Droga Krzyżowa w Jerozolimie

Odbyta 20 lipca 1927 wywarła na mnie nadzwyczajne wrażenie i wbiła mi się głęboko w pamięć. Zgromadziło się dużo pielgrzymów. Widzę misjonarzy z misji zamorskich, kapłanów, zakonnice i wielką ilość świeckich z wszelkich możliwych krajów i ras. Jest nawet dwóch biskupów. Pełno tu bazarów — ludzi kupczących, zajętych codziennością. Nikt nie zwraca na naszą procesję uwagi. Mijają nas ludzie obojętni, z nudą na twarzy. Z okna wychylają się dzieciaki arabskie i plują na nas, a potem cofają się w głąb za kraty. Tak samo jak kiedyś.

Droga Krzyżowa miała kiedyś zaledwie 600 metrów. Dzisiaj idzie się dłużej. Uliczki są bowiem kręte i przegradzane. Myśl nasza cofa się do Wielkiego Piątku. Tą samą drogą szła procesja. Tworzyli ją ludzie pełni nienawiści dla swojej ofiary. Jezus wśród pospólstwa i gawiedzi ulicznej. Ten sam upał, to samo niebo, to samo słońce, olśniewające a posępne. I powietrze to samo, którym Chrystus oddychał.

Droga Krzyżowa w Jerozolimie! Idąc drogą tą bolesną, Chryste, Tyś wiedział, że my nią kiedyś pójdziemy do Ciebie, ale z Tobą w duchu i w sercu.

Ostatnich 5 stacji w bazylice Św. Grobu. Wchodzimy. Przy wejściu pielgrzymi skuleni w modlitewnej zadumie. To lampy zawieszone nad „Kamieniem Namaszczenia”. Strumienie szeptów i westchnień, szelest nieustających kroków. Panuje tu półmrok. Z dala widać cienie wlokące się opodal. Padają na twarze, a wtedy...

[...]

Cierpienia właściwe stanowi kapłańskiemu

Ścisłe przestrzeganie porannego porządku dnia. Rano głos Chrystusa woła. Wstać punktualnie. Pierwsza ofiara spełniona. „Oto idę, abym czynił wolę Twoją...”. Modlitwy poranne. Rozmyślanie mimo oschłości. Ładowanie akumulatora. Praca kapłańska. Konfesjonał, nauka religii. Ponawiać intencje. Przyjemność sprawiać. Dusze zbawiać. Obowiązki wypełniać sumiennie, dokładnie, z heroiczną wiernością.

Obowiązki zakonne

Śluby; ubóstwo; pokusa, żeby urządzić się jak najwygodniej. Łączyć się z cierpieniami Chrystusa ubogiego.

Czystość. Krew jak lawa. Wkoło nas tyle brudu moralnego. Cierpienie wielkie, lecz „apud Deum omnia sunt possibilia”.

Niepokalana.

Znoszenie zesłanych krzyżów i cierpień

Cierpliwie przyjmować cierpienia fizyczne i duchowe. Współcierpieć z Chrystusem.

— Chory proboszcz: „Bóg ci zapłać za twoje współczucie. Wierz mi, że obecna moja choroba jest największą z łask, jakie otrzymałem na drodze mego powołania. Módl się, by Pan Jezus podczas tej choroby przeprowadził wszystko, co zamierzył dla duszy mojej, dla chwały nieba, dla dobra dusz”.

— Reymont do przyjaciela 1924 roku. „Dziękuję Bogu za cierpienia, bo zbliżają mnie do Niego”.

— Hiroszima 06.08.1945 — 200 kat[olików]. Obecnie 2000. Piękna świątynia zbudowana za pieniądze nadesłane z całego świata.

Cierpienie, które sami sobie zadajemy

„Królestwo Boże gwałt cierpi...”, „Pokutę czyńcie...”, „O tyle postąpisz, o ile...”.

Podjąć ofensywę. Nie wolno czekać bezczynnie, aż nieprzyjaciel nas zaskoczy.

„Karcę ciało moje i w niewolę podbijam...”.

Piotr Alkantary uczynił układ z ciałem — „Teraz będę ci dokuczał, potem będziemy razem w niebie”.

Drobne ofiary

Ascetyzm maleńkości u św. Teresy od Dz[ieciątka] Jezus. Przerwała pisanie w połowie wyrazu. Cierpiała z powodu zimna, bo anemiczna, bardzo wrażliwa, lecz nigdy nie skarżyła się. Nie ocierała twarzy, gdy gorąco, gorzkie lekarstwo pije jakby coś smacznego. Liche sandały tak wycerowane, że materii nie widać. Lampka naftowa tak zniszczona, że knot podciąga szpilką. Droga, której chce nauczyć dusze, to droga ufności i zupełnego oddania się Bogu. Chce wskazać maleńkie środki, które by się doskonale udawały. „Chce powiedzieć, że jedną rzecz, którą czynić możemy na ziemi, to rzucać kwiaty drobnych ofiar do stóp Jezusa”. „Nulla dies sine sacrificio”. Nie odmawiajmy Bogu żadnej ofiary.

Chrystus wynagrodzi nasze cierpienia

Cierpienia, ofiara w życiu kapłańskim chleb codzienny. Czy warto?

Pan Jezus wyjednał nam łaskę, abyśmy z Nim krzyż nosić mogli. Dał nam również udział w swojej chwale. „Jeśli z Nim współcierpimy, z Nim współuwielbieni będziemy”. Miarą uwielbienia miara cierpienia. Ile cierpienia i ofiary, tyle uwielbienia.

Kościół w Wielki Piątek, kiedy święci uroczystą pamiątkę cierpień swego Oblubieńca, z głębokim współczuciem łączy akcenty triumfu. Szaty liturgiczne fioletowe lub czarne, obnażenie ołtarzy, lamentacje wzięte z Jeremiasza, milczenie dzwonów, wszystko to świadczy o smutku i boleści, jaki ściska serce Oblubienicy w tych dniach, w których obchodzi rocznicę swego Oblubieńca. A mimo to jakiż hymn każe Kościół wówczas śpiewać? Hymn triumfu i chwały: „Idzie naprzód sztandar Króla, błyszczy tajemnica krzyża”.

Podobnie ma się rzecz z naszymi cierpieniami; nie są one ostatnim słowem w życiu. Uczestnicząc w męce Jezusa, uczestniczyć będziemy w Jego chwale. W przeddzień śmierci swojej mówił Jezus do uczniów: „Wyście ze Mną wytrwali w przeciwnościach Moich; a Ja w zamian przekazuję wam Królestwo, jak Mi je Ojciec Mój przekazał”. Ta Boska obietnica i do nas się odnosi. W godzinie naszego skonania zjawi się Mater Dol[orosa], „Consolatrix afflictorum”. Posłyszymy słowa Jezusa: „Nie opuściłeś Mię w moim konaniu, towarzyszyłeś Mi, kiedym szedł na Kalwarię, by umrzeć za ciebie, oto teraz Ja przy tobie. Nie bój się — noli timere — ufaj, bo Ja jestem przy tobie. Jam jest, nie bójcie się”.

Będziemy tedy mogli z całą ufnością powtórzyć za psalmistą: „Choćbym też chodził i w ciemnościach śmierci, nie ulęknę się złego, boś Ty jest ze mną”.



opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama