Misja małej siostry [GN]

Kim jest siostra zakonna cudownie uzdrowiona za sprawą Jana Pawła II?

Kim jest uzdrowiona za wstawiennictwem Jana Pawła II zakonnica? Dlaczego ją wybrał wielki Papież?

Jeszcze niedawno można było spotkać ją na Placu św. Piotra w Rzymie. Teraz francuska zakonnica należy chyba do najpilniej strzeżonych osób we Francji. Próbowaliśmy uzyskać zgodę na wywiad z nią. Bezskuteczna okazała się nawet pomoc ze strony Episkopatu Francji. Na nasze pytania odpowiada więc przełożona generalna Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego matka Marie-Thomas, pierwszy świadek uzdrowienia s. Marie Simon-Pierre. Odsyła nas też do jedynego wywiadu, jakiego z myślą o wszystkich mediach udzieliła jej podopieczna w 2010 r., francuskiej TV KTO i włoskiej RAI Vaticana jednocześnie.

W cieniu Małych Sióstr

Zakonnica mówi tu o sobie powściągliwie. Jej twarz promienieje szczerą, niebiańską radością. W jej postawie ujmuje pokora i skromność. Ale i konsekwencja, i odwaga w realizacji powołania. Rodzice Marie-Pierre — takie imię dostała na chrzcie — nie akceptowali jej drogi. Mimo że matka była praktykującą katoliczką.

Urodziła się niedaleko Cambrai na północy Francji, w szpitalu prowadzonym przez Małe Siostry. Powołanie do poświęcenia się Bogu poczuła jako mała dziewczynka, ale nie ujawniała swojego sekretu. — Kiedy urodziła się ostatnia z moich sióstr, miałam 9 lat. Już wtedy przyciągał mnie uśmiech krzątających się wokół mojej mamy na oddziale położniczym Małych Sióstr. Zastanawiałam się, co jest źródłem ich szczęścia, skąd bierze się radość na ich twarzach? Odkryłam, że to przez obecność Pana Jezusa w ich sercach — opowiada.

Kiedy przystępuje do Pierwszej Komunii św., postanawia oddać życie Bogu. Choć jeszcze nie wie jak. Po ukończeniu szkoły zdrowia publicznego i opieki sanitarnej odbywa staż w szpitalu Małych Sióstr. Potem, jako dyplomowana pielęgniarka neonatologiczna, składa podanie o pracę w szpitalu w Cambrai, by — jak mówi — być blisko domu i blisko sióstr, próbować żyć jak one. Przez 9 miesięcy opiekuje się noworodkami, jeździ też jako sanitariuszka do Lourdes. W 1981 r. przy Grocie Objawień zanurza się w basenie z błogosławioną wodą. Słyszy wewnętrzny głos, by wstąpić do Małych Sióstr. Na Wielkanoc kolejnego roku, dokładnie w czasie wielkoczwartkowej adoracji, Marie-Pierre ostatecznie odpowiada Bogu „tak”.

Uwierz w niemożliwe

Odkąd w 2001 r. zdiagnozowano u niej symptomy choroby Parkinsona, nigdy nie skarżyła się na swoje cierpienie. W kaplicy chowała się za filarem, by nikt nie widział jej trzęsących się rąk. Siostry nie wiedziały, że z powodu uporczywych skurczy mięśni i bólu prawie w ogóle nie śpi. Ani o tym, że wstaje o 4.30, godzinę przed pobudką, by zdążyć ubrać się na Mszę o 6.00.

Matka Marie-Thomas, przełożona generalna Małych Sióstr, w rozmowie z GN opowiada:

— S. Marie Simon-Pierre, prosząc mnie o odsunięcie jej od obowiązków pielęgniarskich, powiedziała tamtego ranka: „Jeśli jest mi pisany wózek inwalidzki, zaakceptuję to i nadal będę wierna mojemu powołaniu”.

Za dwa miesiące s. Marie Simon-Pierre miała pojechać do Lourdes, by służyć tam innym chorym. Powtarzała, że to niewykonalne w jej stanie. Przełożona nalegała. Wymiana zdań między siostrami — jak twierdzą, w atmosferze głębokiego spokoju — trwała długo. Dlaczego przełożona poprosiła chorą siostrę o napisanie na kartce słów „Jan Paweł II”?

— Byłam pewna, że naszej wymianie zdań towarzyszy Jan Paweł II. Jego obecność była niemal namacalna. Odczułam jakby głębokie przynaglenie, by poprosić o to siostrę, ale inspiracja nie była moja, byłam tylko instrumentem. Marie Simon-Pierre spojrzała na mnie zdezorientowana. Nalegałam: „Uwierz w to, co niemożliwe”.

Marie Simon-Pierre uzupełnia relację: — Nie potrafiłam chwycić pióra od miesięcy. Zawahałam się więc. Ale ślubowałam posłuszeństwo i zadanie wykonać musiałam. Wyciągnęłam trzęsącą się rękę po pióro i zaczęłam pisać... — siostra zawiesza głos ze wzruszenia. Po chwili kontynuuje: — Czułam, jakby wypełniało mnie światło, ogarniał pokój i dobro.

— Obie trwałyśmy przez kilka minut w głębokiej ciszy, modląc się w myślach. Widząc, że stan siostry jest z ludzkiego punktu widzenia nie do odwrócenia, zwróciłam się do niej słowami: „Jan Paweł II nie powiedział jeszcze ostatniego słowa” — mówi matka Marie-Thomas.

Ale Marie Simon-Pierre wiedziała, że pierwsze słowo już padło.

Marie Simon-Pierre, jak wiadomo, następnego ranka po pierwszej od lat przespanej nocy poczuła silną potrzebę modlitwy przed Najświętszym Sakramentem: — Pobiegłam do kaplicy i otwarłam drzwiczki tabernakulum, chciałam być jak najbliżej Chrystusa — opowiada.

Jak twierdzi, największy szok przeżyli siostrzeńcy i mama, która wezwana pilnie przez przełożoną była pewna, że jej córka jest na wózku, i przewidywała najgorsze scenariusze. — Przywitałam ją w drzwiach i jak mnie zobaczyła, wybuchła płaczem — mówi s. Marie Simon-Pierre.

Znak

„Bóg uczynił znak. Bóg kocha życie. Jest Ojcem bliskim tym, którzy cierpią. Wzywa nas do służby na rzecz życia!” — napisał w specjalnym komunikacie abp Christophe Dufour, metropolita Aix i Arles. Jego słowa przytoczyła s. Marie Simon-Pierre w czasie jedynej konferencji prasowej z jej udziałem, która odbyła się w dniu ogłoszenia daty beatyfikacji Jana Pawła II w Aix-en-Provence.

— Należę do pokolenia JP2, którego zadaniem jest głoszenie ewangelii życia — tłumaczyła wtedy. — Jeśli przyjęłam modlitwę sióstr o moje uzdrowienie, to tylko po to, by móc kontynuować pracę w służbie życiu.

49-letnia zakonnica pracuje dziś na oddziale noworodków w Klinice św. Vincentego à Pauolo w Bourgignon-Jaillieu, niedaleko Lyonu. To pierwsza placówka powołana w 1930 r. przez Marie Louise Lantelme, założycielkę jej zgromadzenia (ze względu na nowatorski projekt pierwsze siostry czekały ponad 20 lat na zatwierdzenie zgromadzenia na szczeblu diecezjalnym. Dopiero Jan Paweł II w 1982 r. przyznał im papieski dekret). Małe Siostry prowadzą też szpitale w Cambrai, Paryżu i Aix-en-Provence oraz w senegalskim Dakarze w Afryce. Są położnymi i pielęgniarkami, towarzyszą rodzinie i samotnym matkom, chorym i niepełnosprawnym dzieciom, małżeństwom cierpiącym z powodu bezpłodności, a także kobietom, które dokonały aborcji. Zakonnice prowadzą szkolenia i sesje o diagnostyce prenatalnej, etyce seksualności. Propagują treści z encykliki „Evangelium vitae”, adhortacji „Familiaris consortio” oraz Listu do Rodzin i Listu do Kobiet Jana Pawła II. W ich misji jakby kumulują się najpilniejsze kwestie, które leżały na sercu papieża.

— Jest nam bliski, więc zwróciłyśmy się do niego o pomoc, kiedy stan naszej siostry się pogorszył — mówi GN matka Marie-Thomas. — Zatwierdzenie przez Kościół tego cudu i ogłoszenie beatyfikacji papieża jest dla nas znakiem i wsparciem w walce o kulturę życia, tak mało obecną w naszym społeczeństwie. To znak dla Francji, szczególnie w chwili, kiedy trwają u nas prace nad ustawą bioetyczną.

Marie Simon-Pierre jest niczym rzeczniczka Jana Pawła II, kiedy przed obiektywami laickich mediów wzywa Francję do nawrócenia: „O Francjo, co uczyniłaś ze swoim chrztem?”.

— To wołanie Jana Pawła II z jego pierwszej pielgrzymki do Francji, wygłoszone w Bourget 1 czerwca 1980 r., nieustannie towarzyszy małej siostrze — tłumaczy Matka Marie-Thomas.

Na adres zgromadzenia napływają prośby o modlitwę od chorych z całego świata. — Nie traćcie nadziei. Na końcu tunelu jest światło — zwraca się do nich uzdrowiona zakonnica. Apeluje też do uczestników Światowych Dni Młodzieży i całego świata, by podobnie jak siostry siłę odnajdywać w Różańcu, Eucharystii i adoracji.

— Codziennie spędzamy przynajmniej 30 minut twarzą w twarz z Chrystusem — mówi. — To właśnie na Chrystusa powinniście skierować te światła i kamery, nie na mnie — tłumaczy dziennikarzom s. Marie Simon-Pierre. Czy Jan Paweł II mógł wybrać sobie lepszą rzeczniczkę?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama