Pięć kamyków

Pięć kamieni, które niósł Dawid w swojej torbie przeciw Goliatowi to symbol walki duchowej

Piękny, o pociągającym wyglądzie Dawid opracował zaskakującą strategię, aby zwyciężyć olbrzymiego i budzącego strach Filistyna Goliata: „Wziął w ręce swój kij, wybrał sobie pięć gładkich kamieni ze strumienia, włożył je do torby pasterskiej, którą miał zamiast kieszeni, i z procą w ręce skierował się ku Filistynowi” (1 Sm 17, 40). Porzucił lśniącą zbroję i atrybuty siły. Zanim Dawid stanął do rozprawy z Filistynem, został publicznie wzgardzony i zelżony przez olbrzyma, który był pewny swego zwycięstwa. Dawid wygrał, nie stoczywszy potyczki.

Podobnie rzecz się miała z Chrystusem. Niepozorny w swym człowieczeństwie, równie publicznie wzgardzony i odrzucony przez olbrzymie skondensowanie zła ubranego w religię, przez pięć ran odnosi zwycięstwo.

Symbole ożywają nieprawdopodobnie: drewno kija pasterskiego i procy — symbol krzyża, pokorna droga ku wrogowi, wysłana donośnym rżeniem ze śmiechu i szyderstwem, niespodziewane zwycięstwo. Pięć kamyków to pięć ran, uderzających w samo czoło zła. Najskuteczniejsza forma wojowania — bezbronność poniżona i skrępowana.

Dawid wziął pięć kamieni, ale wystarczył jeden, by zabić przeciwnika. Pięć ran Chrystusa ukrytych w „torbie” człowieczeństwa stanowiło „kapitał” zwycięstwa, chociaż wystarczyłoby o wiele mniej — może nawet jedna rana. Miłość Boga do człowieka jest jednak niewyczerpana. Miłosiernie wydobywa człowieka ze śmiertelnej pułapki grzechu. Dzięki temu możemy świętować miłosierdzie.

Miłosierdzie Boga przekracza niemożność człowieka i osadza go w przestrzeni zmiłowania. Tu dokonuje się odrodzenie delikatnej tkanki życia. Miłosierdzie i życie są zbratane z nadzieją. Miłosierdzie nie dotyczy jedynie przeszłości czy grzesznych nawarstwień, ale otwiera niezwykle hojną wizję przyszłości. Miłosierdzie otwiera oczy miłości i nie pozwala w nich gasnąć światłom ocalenia. Jest jak dłoń wyciągnięta nad przepaścią kłamstw. W miłosierdziu dokonuje się zwyciężanie potworności grzechu. Ono najpełniej odzyskuje stworzenie dla Boga.

Lecz miłosierdzie może być nadużywane. Można je prowokować, z nim się oswoić, bagatelizować je, a także posługiwać się nim w sposób naiwny. Nasze ludzkie miłosierdzie, okazywane w przebaczeniu, winno być osadzone w ewangelicznym pouczeniu: „jeśliby nawet [brat] siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu!” (Łk 17, 3—4).

Dwa istotne warunki: przychodzi i żałuje. Gdy brak owego przychodzenia i żalu, miłosierdzie zmienia się w groteskę. Wielkim błędem jest szafowanie miłosierdziem, gdy nie ma trudu chodzenia w prostocie dróg ani skruchy, która wypowiada się w łzawiącym sercu.

Pomiędzy miłosierdziem a zuchwalstwem i pogardą istnieje cienka granica. Pewien wojujący z Kościołem człowiek mawiał, iż będzie umierał spokojnie, gdyż obowiązkiem Pana Boga jest odpuszczać grzechy. W takich zuchwałych słowach nie dopuszcza się do siebie łaski. Szyderstwo najmocniej nasącza ziemię bezlitosnym jadem. Jest jak ukąszenie węża, które zamyka bramy raju.

Miłosierdzie można również wymuszać, gdy staje się elementem gry. Czasem, w ogniu oskarżenia, buduje się misternie piramidę obwinień, by drugiemu zatkać usta poczuciem winy. Nie w ma w tym ani żalu, ani zwracania się ku drugiej osobie, lecz niemiłosierne mnożenie zarzutów. Pośród niemiłosiernych słów grzebane jest dochodzenie do prawdy. Zdławione kłamstwem miłosierdzie jest tą samą królewską szatą, którą żołnierze zarzucili szyderczo na Jezusa po biczowaniu. Miłosierdzie okrywa ubiczowaną prawdę. Bądźcie zatem prawdziwie miłosierni, abyście mogli miłosierdzia dostąpić (por. Mt 5, 7).

opr. mg/mg


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama