Niezwykłe objawienia świętych

Święci są przy nas i pobudzeni Bożą miłością nieustannie za nami się wstawiają. Dowodem tego są niezwykłe i cudowne interwencje świętych.

Niezwykłe objawienia świętych

Wydawnictwo ESPRIT,
Rok wydania: 2013,
ISBN 978-83-63621-45-2

Marcello Stanzione

Anna Flisiak Zdziarska (tłum.)
Niezwykłe objawienia świętych

Święci są przy nas i pobudzeni Bożą miłością nieustannie za nami się wstawiają - szczególnie w chwilach najtrudniejszych, czyli w czasie choroby i niebezpieczeństwa zagrażającego naszemu zdrowiu czy życiu. Dowodem tego są niezwykłe i cudowne interwencje świętych.
Autor książki, niezwykle popularny włoski ksiądz Marcello Stanzione przywołuje historie zebrane i zweryfikowane podczas procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych świętych. Potwierdzający je autorytet Kościoła daje nam pewność, że są one prawdziwe. Są to często święci obecnie mniej znani lub niemal zapomniani, a przecież będący wciąż niezwykle skutecznymi orędownikami. za ich wstawiennictwem możemy otrzymać od Boga wielkie łaski; wystarczy, byśmy o nie prosili w modlitwie.
Ważną częścią książki są modlitwy z prośbami o wstawiennictwo świętych.
Fragmenty

Wstęp / Czym są  objawienia Świętych?

Wstęp

W Biblii słowo „święty” ma znaczenie: odrębny, oddzielony, a także: czysty, lśniący. Przeciwstawną znaczeniowo sferę tworzą słowa „nieczysty” i „świecki”. Określenie „święty” nadawane jest zarówno osobom, jak i rzeczom czy zjawiskom, zawsze jednak w odniesieniu do Boga, który jest oddzielony z racji swojej transcendencji oraz czysty — z uwagi na swoją doskonałość. Lud Izraela, jako społeczność odrębna od innych grup etnicznych, został wybrany przez Boga i jest nazywany świętym (por. Kpł 11, 45).

Kościół katolicki za świętych uważa nie tylko tych, których uroczyście kanonizował lub dołączył do Martyrologium rzymskiego, ale wszystkich ludzi dobrej woli kochających Boga, którzy na mocy tajemnicy paschalnej osiągnęli wieczne szczęście w raju. Ich liczba jest ogromna. W czasie swojego zesłania na wyspie Patmos na Morzu Egejskim święty Jan Ewangelista doświadczył wizji o niezwykłej wymowie. W VII rozdziale Apokalipsy apostoł tak mówi o ludziach wiary, poświęcających życie ideałom chrześcijańskim:

Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: „Zbawienie u Boga naszego, Zasiadającego na tronie i u Baranka”. A wszyscy aniołowie stanęli wokół tronu i Starców, i czworga Zwierząt, i na oblicza swe padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: „Amen. Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków! Amen”. A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: „Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?” I powiedziałem do niego: „Panie, ty wiesz”. I rzekł do mnie: „To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili. Dlatego są przed tronem Boga i w Jego świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy. A Zasiadający na tronie rozciągnie namiot nad nimi. Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo paść ich będzie Baranek, który jest pośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł wód życia: i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu” (Ap 7, 9—17).

W ciągu całego roku liturgicznego nie bylibyśmy w stanie wspomnieć tak niezliczonych zastępów świętych, dlatego Kościół pielgrzymujący na ziemi słusznie ustanowił uroczystość dla godnego uczczenia tych, którzy stanowią integralną część Kościoła triumfującego w niebie. W Nowym Testamencie podkreślone są wyraźnie dwie prawdy, na których opiera się kult, jakim otaczamy świętych — jest to ich udział w chwale Jezusa (1 J 12, 26) oraz nadprzyrodzona jedność wszystkich członków Ciała Mistycznego (1 Kor 12, 25—27). Aż do połowy II wieku wśród chrześcijan nie dokumentuje się szczególnego kultu świętych. Być może sądzono wówczas, że wszyscy wierni, którzy zmarli w komunii z Kościołem, uczestniczą w wiecznej szczęśliwości. Zaledwie stu pięćdziesięciu świętych zostało wyróżnionych spośród męczenników i innych zmarłych wiernych, których przyjęcie do wiecznej chwały zaraz po śmierci było mniej pewne. W IV wieku w poczet świętych włączono tych, którzy odznaczyli się szczególnymi cnotami — występowali w obronie czystości wiary chrześcijańskiej, głosili Ewangelię lub prowadzili ascetyczny, pustelniczy czy zakonny tryb życia. Nieco później dołączyli do nich wierni uświęceni w swoich związkach małżeńskich.

Na przestrzeni wieków Kościół katolicki potępił doktrynę protestantów i racjonalistów oraz myśl przedstawicieli epoki oświecenia — którzy chcieli odrzucić kult świętych — uznając ich postulaty za bezbożne i niegodziwe. Życie każdego świętego jest bowiem znakomitym przykładem miłości i oddania ideom chrześcijańskim, a przez to — wzorem przyczyniającym się do wzrostu naszej wiary.

Obiektem oficjalnego, publicznego kultu są beatyfikowani lub kanonizowani przez papieża. Natomiast wierni, którzy zmarli w opinii świętości, mogą być czczeni jedynie w ramach indywidualnego, prywatnego kultu. Podziwiamy ich wszystkich za nadzwyczajną moralność i wzniosłość. Staramy się podążać ich śladami, pielęgnując charakterystyczne dla nich cnoty wiary, nadziei i miłości, i wzywamy ich, ponieważ jesteśmy przekonani, że znajdują się w raju i na mocy obcowania (komunii) świętych — to znaczy pokrewieństwa miłości jednoczącej Mistyczne Ciało Chrystusa — mogą wstawić się za nami u jedynego Pośrednika, Jezusa.

Święto Wszystkich Świętych bierze swój początek w uroczystości poświęcenia Panteonu w Rzymie. W 609 roku cesarz Fokas ofiarował tę świątynię papieżowi Bonifacemu IV, który nakazał złożyć tam liczne relikwie i poświęcił Panteon Maryi oraz wszystkim męczennikom. Grzegorz IV w pierwszej połowie IX wieku dołączył do nich także świętych, którzy nie przeszli drogi męczeństwa. Z upływem czasu zasięg święta rozszerzył się z terytorium Rzymu na wszystkie ziemie chrześcijańskie i można śmiało stwierdzić, że w wieku XI była to już uroczystość obchodzona powszechnie.

Dzień Wszystkich Świętych poświęcony jest wybranym, którzy dzięki łasce Boga osiągnęli życie wieczne. Jeśli głębiej przeanalizujemy wymowę tego święta, okaże się, że w ostatecznym rozrachunku gloryfikacja świętych sprowadza się do wychwalania świętości Najwyższego. Święci w niebie przez całą wieczność będą oglądać Boga, zarówno w duchowej, jak i fizycznej formie; będą Go kochać ze wszystkich sił, niestrudzenie; będą Go wychwalać bez wytchnienia i w sposób godny nieskończonego bytu. Żaden język nigdy nie będzie w stanie wyrazić błogości i szczęścia zbawionych istot. Święty Paweł, który został zabrany do trzeciego nieba, twierdzi: „[...] ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9). Święta Katarzyna ze Sieny podczas jednej z ekstaz, doświadczając niejako przedsmaku wiecznego szczęścia, mogła jedynie wykrzyknąć: „Widziałam cuda! Widziałam cuda!”. Święta Teresa z Ávila, którą jeszcze nie raz wspomnimy w tej książce, w swojej autobiografii napisała o doznawanych przez nią stanach transcendentnych następujące słowa:

A są to rzeczy tak wielkie, że najmniejszej z nich dosyć na pogrążenie duszy w najgłębsze zdumienie i na tak wysokie podniesienie jej nad te rzeczy doczesne, iż niczym jej się wydaje wszystko, co przemija. Chciałabym choć w cząstce niejakiej opisać choćby najmniejsze z tych objawień; ale jakkolwiek bym się wysilała, widzę, że to rzecz niepodobna, bo taka między światłem, jakie tu widzimy, a owym, które tam świeci, całe będąc światłością, zachodzi różnica, że niepodobna jednego z drugim porównać. Wobec tamtej jasności, jasność tego słońca naszego wydaje się ciemnością. Słowem żadna, choćby najwyższa i najprzenikliwsza wyobraźnia nie zdoła przedstawić sobie blasku tej jasności ani żadnej z tych rzeczy, które Pan mi ukazywał, ani tej przewyższającej szczęśliwości, jaką mię to widzenie napełniało; bo wszystkie zmysły doznają tam tak wysokiej i tak słodkiej rozkoszy, że żadne słowa tego nie wyrażą. Lepiej więc o tym nie mówić.

Raz całą godzinę byłam w tym stanie i Pan, zdawało mi się, przez cały ten czas nie odstępował od boku mego i ukazywał mi rzeczy przedziwne. Potem rzekł do mnie: „Zobacz, córko, jakie to skarby tracą ci, którzy mnie są przeciwni; powiedz im to, nie omieszkaj”.

Wieczna błogość świętych wynika z uwolnienia od wszelkiego bólu i zła. W dziele Meditationes (Medytacje) święty Augustyn wzdychał:

O, jakże się nudzę, mój Panie, tym życiem i tym pielgrzymowaniem! To życie zaiste godne jest pożałowania. Nędzne i nietrwałe, niepewne, pełne mozołu i grzechów. Życie należałoby raczej nazwać śmiercią, ponieważ nie ma ani jednej chwili, w której byśmy nie umierali poprzez nieprzerwane podążanie w jej kierunku. Jakże to możliwe, by nazwać życiem stan, w którym nasze emocje i nastroje są tłumione, choroby i kalectwo nas niszczą, wewnętrzny ogień nas wysusza i wyczerpuje, morowe powietrze nas zakaża, cztery żywioły sprawiają, że gnijemy, posty nas osłabiają, przyjemności deprawują, samotność dręczy, sprawy tego świata budzą niepokój, lenistwo upadla, bogactwa rodzą pychę, bieda przygnębia, młodość nas wznosi, a starość z powrotem obala?

Żadna z tych strasznych rzeczy nie trapi szczęśliwców podczas ich pobytu w niebie — nowej Jerozolimie, którą święty Jan Ewangelista widział piękną i wdzięczną niczym oblubienica wystrojona dla swojego oblubieńca. Podczas tej wizji usłyszał głos:

Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie „BOGIEM Z NIMI”. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły (Ap 21, 3—4).

Niezmącona szczęśliwość świętych, której u kresu świata zaznają po zmartwychwstaniu ciała, będzie polegać nie tylko na nieobecności jakiegokolwiek rodzaju zła, ale również na swobodzie w korzystaniu z każdego rodzaju dobra, zarówno duchowego, jak i materialnego. Kto znajduje się w raju i widzi samego Boga, tę pierwszą i najwyższą Prawdę, ten posiada całą wiedzę. Błogosławione obszary niebios ukazują nam poprzez światło chwały — to samo, przez które Bóg widzi samego siebie i które jest proporcjonalne do zasług każdego człowieka — przez pryzmat boskiej natury i esencji wszystkie istoty, jakie tylko można sobie wyobrazić. A każda z nich przeniknięta jest Bożym jestestwem z Jego nieskończoną naturą, bezmiarem wielkości, wiecznym trwaniem, wagą Jego majestatu, stałością Jego tronu, rozległością mocy, blaskiem mądrości, sekretami Jego wyroków, surowością sprawiedliwości, słodyczą dobroci, łagodnością miłosierdzia, urokami piękna i wspaniałością Jego chwały. Tak niezwykły bezmiar poznania sprawia, że z duszy przebywających w niebie świętych wypływa nieprzerwany strumień wspaniałego, doskonałego i koniecznego aktu miłości, którego zwieńczeniem jest uczynienie ich podobnymi do Boga. Miał zatem rację święty Jan, kiedy pisał do pierwszych nawróconych na chrześcijaństwo pogan: „Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.” (1 J 3, 2).

Na końcu czasów święci staną się również podobni do Syna Bożego, który zatriumfował nad śmiercią i grzechem poprzez swoją mękę, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. Ciała zbawionych będą tak jak Chrystus przywdziane w światłość, która uczyni ich bardziej lśniącymi od słońca. Uzyskają także zręczność, która umożliwi im przenoszenie się z jednego miejsca na drugie z prędkością myśli, subtelność, która sprawi, że będą mogli bez przeszkód przechodzić przez ciała materialne, oraz niezniszczalność, dzięki której nie padną już ofiarą żadnej choroby ani śmierci. Znajduje to potwierdzenie w słowach świętego Pawła, że Bóg będzie „wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15, 28).

Cóż można powiedzieć na temat wszechobecnego piękna w domu błogosławionych? Najwspanialsze królewskie pałace na ziemi wyglądają niczym ruiny w porównaniu z siedzibą Boga, która czeka na odkupionych poprzez krew Baranka. Święty Jan w Apokalipsie pozostawił nam opis tego, co podczas ekstazy ukazał mu anioł:

I uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte — Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. Źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu: Miało ono mur wielki a wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach — dwunastu aniołów i wypisane imiona, które są imionami dwunastu pokoleń synów Izraela. [...] A mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka. [...] A mur jego jest zbudowany z jaspisu, a Miasto — to czyste złoto do szkła czystego podobne. A warstwy fundamentu pod murem Miasta zdobne są wszelakim drogim kamieniem. [...] A dwanaście bram to dwanaście pereł: każda z bram była z jednej perły. I rynek Miasta to czyste złoto jak szkło przeźroczyste. I Miastu nie trzeba słońca ni księżyca, by mu świeciły, bo chwała Boga je oświetliła, a jego lampą — Baranek. I w jego świetle będą chodziły narody, i wniosą do niego królowie ziemi swój przepych. I za dnia bramy jego nie będą zamknięte: bo już nie będzie tam nocy. I wniosą do niego przepych i skarby narodów. A nic nieczystego do niego nie wejdzie, ani ten, co popełnia ohydę i kłamstwo, lecz tylko zapisani w księdze życia Baranka (Ap 21,
10—27).

I będzie w nim tron Boga i Baranka, a słudzy Jego będą Mu cześć oddawali. I będą oglądać Jego oblicze, a imię Jego — na ich czołach. I [odtąd] już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i będą królować na wieki wieków (Ap 22, 3—5).

Radość świętych w raju będzie zwielokrotniona nie tylko przez splendor domu Boga, ale również poprzez obecność krewnych i bliskich oraz możliwość prowadzenia dialogu ze sprawiedliwymi ze Starego i Nowego Testamentu. To prawda, że zbawieni nie są szczęśliwi w tym samym stopniu — podobnie jak jedna gwiazda różni się od drugiej wielkością i blaskiem — ale każdy z nich posiada wszystko, czego potrzebuje, żeby uważać się za prawdziwie szczęśliwego. Zresztą któż może sobie wyobrazić słodycz, której święci doświadczają w kontemplowaniu Jezusa Chrystusa w pełnej chwale, w miłej pogawędce z Maryją Dziewicą, w słuchaniu anielskich harmonii i wiecznym miłowaniu innych osób bez doznawania przy tym jakiegokolwiek zamętu czy niepokoju?

Jeśli my także pragnęlibyśmy osiągnąć życie wieczne, musimy zaakceptować i praktykować osiem wzniosłych paradoksów — jak przewrotnie można nazwać ewangeliczne błogosławieństwa. Są one całkowitym przeciwieństwem ducha ziemskiego świata, ale tworzą kodeks prawdziwej szczęśliwości. Wyżej opisani święci rozumieją je i rozkoszują się nimi. Czynią tak, bowiem — nauczeni w Duchu Świętym — pojmują wartość ofiary i przyjmują ją jako autentyczne świadectwo miłości Chrystusa. Kościół katolicki czci świętych, widząc w nich wyjątkowych przyjaciół Boga, cieszących się Jego szczególną i osobistą bliskością. Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o KościeleLumen Gentium” przedstawia Kościół jako Ciało Mistyczne Chrystusa:

7. Syn Boży, zwyciężając śmierć w zjednoczonej z Nim ludzkiej naturze, przez swoją śmierć i zmartwychwstanie odkupił człowieka i przemienił go w nowe stworzenie (por. Gal 6, 15, 2 Kor 5, 17). Udzielając bowiem swego Ducha, ukształtował swoich braci wezwanych spośród wszystkich narodów jako swoje Mistyczne Ciało. Życie Chrystusa rozlewa się w tym ciele na wierzących, którzy przez sakramenty jednoczą się w sposób tajemniczy i rzeczywisty z umęczonym i uwielbionym Chrystusem.

W dalszej kolejności ten sam dokument precyzuje relację między Kościołem ziemskim a kościołem niebiańskim:

50. Uznając w pełni tę komunię całego Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, Kościół pielgrzymów od zarania religii chrześcijańskiej czcił z wielkim pietyzmem pamięć zmarłych, a „ponieważ świętą i zbawienną jest myślą modlić się za umarłych, aby zostali uwolnieni od grzechów” (2 Mch 12, 46, Wlg), ofiarowywał za nich modlitwy. Kościół zawsze wierzył, że Apostołowie i męczennicy Chrystusa, którzy przelaniem swojej krwi dali najwyższe świadectwo wiary i miłości, są ściślej złączeni z nami w Chrystusie, i okazywał im, jak również Błogosławionej Maryi Dziewicy i świętym aniołom szczególną cześć i pobożnie modlił się o ich pomoc i wstawiennictwo. Do nich zostali dołączeni niebawem także inni, którzy dokładniej naśladowali dziewictwo i ubóstwo Chrystusa, a w końcu i ci, których znamienne praktykowanie cnót chrześcijańskich i boskie charyzmaty zalecały pobożnej czci i naśladowaniu przez wiernych. [...] Nie tylko jednak ze względu na sam ich przykład czcimy pamięć mieszkańców nieba, ale bardziej jeszcze dlatego, żeby przez praktykowanie braterskiej miłości umacniała się jedność całego Kościoła w Duchu (por. Ef 4, 1—6). Bo jak wzajemna komunia chrześcijańska między pielgrzymami prowadzi nas coraz bliżej do Chrystusa, tak obcowanie ze świętymi łączy nas z Chrystusem, z którego, jako ze Źródła i Głowy, wypływa wszelka łaska i życie Ludu Bożego. Godzi się więc jak najbardziej, abyśmy kochali tych przyjaciół i współdziedziców Jezusa Chrystusa, naszych braci i szczególnych dobroczyńców, składali za nich Bogu należne dzięki, „pokornie ich wzywali i celem otrzymania od Boga dobrodziejstw przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który sam jest naszym Odkupicielem i Zbawicielem, uciekali się do ich modlitw, wstawiennictwa i pomocy”.

Drugi Sobór Watykański potwierdził zatem wartość modlitwy skierowanej do członków Ciała Mistycznego, stanowiących część niebiańskiego Kościoła i mogących wstawiać się za nami u Boga — bowiem wyłącznie od Niego pochodzi wszelka łaska. Wydane przez Kościół świadectwo pozwala nam z czystym sumieniem rozpatrywać realność domniemanych cudów, doświadczanych przez wiernych w akcie odwołania się do świętych.

Zanim Kościół wyniesie na ołtarze któregoś ze swoich cieszących się sławą świętości wiernych, bacznie i starannie przygląda się jego życiu, by zdecydować, czy sprostało ono wymogom ewangelicznym. Po dokonaniu takiej analizy weryfikacji zostaje poddany cud przypisywany wstawiennictwu kandydata na świętego. Oczywiście należy zawsze pamiętać, że jedynie Bóg może dokonywać cudów. Wierni, wzywając osobę, którą uważają za przyjaciela Boga, wierzą, że jest ona w stanie zwrócić się bezpośrednio do Niego i wybłagać łaski, o które proszą. Następnie konieczne jest udowodnienie czasowego i przyczynowego związku pomiędzy modlitwą a nadzwyczajnym zdarzeniem, a więc wskazanie ogniwa łączącego wezwanie potencjalnego błogosławionego lub świętego z cudowną interwencją Boga. Wreszcie owo zdarzenie musi być niewytłumaczalne z ludzkiego punktu widzenia i przy wykorzystaniu dostępnej nam wiedzy. Chodzi tu głównie o uzdrowienia, które nie znajdują wyjaśnienia w terapiach medycznych i zabiegach chirurgicznych, jednak brane są pod uwagę również inne zjawiska natury fizycznej nie posiadające naukowego wyjaśnienia, jak na przykład rozmnożenie pokarmu.

UWAGA! W wersji internetowej nie zachowano przypisów.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama