Matka Siedmiu Boleści

W ikonografii przedstawia się Matkę Bożą Bolesną najczęściej z mieczem przebijającym Jej pierś lub serce.

Przez przypadające 15 września wspomnienie Maryi Bolesnej uświadamiamy sobie cierpienia, jakie stały się udziałem Matki Bożej, która - jak nikt inny - była zjednoczona z Chrystusem również w Jego męce, cierpieniu i śmierci.

Jak przypomina Brewiarz, przez wiele stuleci Kościół obchodził dwa święta dla uczczenia cierpień Najświętszej Maryi Panny: w piątek przed Niedzielą Palmową - Matki Bożej Bolesnej - oraz 15 września - Siedmiu Boleści Maryi. Pierwsze święto, wprowadzone w 1423 r. w Niemczech, w 1727 r. papież Benedykt XIII rozszerzył na cały Kościół i przeniósł na piątek przed Niedzielą Palmową. Drugie święto czci Maryję jako Matkę Bożą Bolesną i Królową Męczenników - bardziej w aspekcie historycznym, przypominając ważniejsze etapy i sceny dramatu Maryi i Jej cierpień. Jako pierwsi zaczęli wprowadzać je serwici. W 1814 r. Pius VII rozszerzył je na cały Kościół. Papież św. Pius X ustalił je na 15 września. Oba święta są niejako odpowiednikiem świąt Męki Pańskiej - pierwsze łączy się bezpośrednio z Wielkim Tygodniem, drugie zaś z uroczystością Podwyższenia Krzyża Świętego. Ostatnia zmiana kalendarza kościelnego zniosła pierwsze z nich.

Dlaczego siedem mieczy?

W ikonografii przedstawia się Matkę Bożą Bolesną najczęściej na trzy sposoby. Najstarsze wizerunki pokazują Maryję pod krzyżem Chrystusa. Ok. XIV w. upowszechniło się ukazywanie Jej z Jezusem złożonym po śmierci na Jej kolanach, tj. w formie Piety. W tym samym czasie pojawiać się zaczęły bardzo dosłowne w swej wymowie obrazy osamotnionionej Matki Bożej z mieczem przebijającym Jej pierś lub serce. Stopniowo liczba mieczy wzrasta do siedmiu. Obrazują one motyw siedmiu boleści Maryi, utożsamianymi z konkretnymi scenami z Jej życia, począwszy od spotkania z Symeonem i jego zapowiedzią: „A Twoją duszę miecz przeniknie (...)” (Łk 2,35). Są nimi kolejno: proroctwo Symeona, ucieczka do Egiptu, zgubienie Jezusa, spotkanie z Jezusem na Drodze Krzyżowej, ukrzyżowanie i śmierć Jezusa, zdjęcie Jezusa z krzyża oraz złożenie Jezusa do grobu.

Rozważanie boleści Maryi i naśladowanie Jej cnót obrał sobie za cel zakon serwitów, tj. Sług Najświętszej Maryi Panny, do którego należał m.in. św. Peregryn Laziosi, patron chorych na raka. To w tym zgromadzeniu w XIII w. powstał pierwowzór jednej z najstarszych modlitw czczących Matkę Bożą Bolesną - Koronki do Siedmiu Boleści NMP.

Siedem razy siedem

Sama Maryja upominała się o rozważanie Jej boleści. Objawiając się św. Brygidzie, powiedziała: „Spoglądam na ludzi żyjących na ziemi i szukam między nimi tych, którzy by rozmyślali nad Moimi boleściami, lecz niestety mało takich znajduję. Zapominają o Mnie”. Mistyczce Weronice z Bianasco zwrócił na to uwagę Pan Jezus: „Drogimi są dla Mnie łzy wylane w rozmyślaniu nad Męką Moją. Lecz łzy wylane nad boleściami Matki Mojej jeszcze bardziej Mnie poruszają. A to dlatego, że tak bardzo kocham Moją Matkę”.

Matka Boża prosiła o odmawianie koronki w uznanych przez Kościół objawieniach. Po raz ostatni - w trakcie objawień w Kibeho (Rwanda), ukazując się od 2 marca do 15 września 1982 r. uczennicy tutejszej szkoły średniej Marie Claire Mukangango. Matka Boża przypomniała, że trzeba rozważać mękę Jezusa i głęboki ból Jego Matki. Wskazała też na potrzebę odmawiania Koronki do Siedmiu Boleści NMP, która popadła w zapomnienie. „Jeśli będziecie odmawiać tę koronkę, rozważając ją, będziecie mieli siłę do wzbudzenia w sobie skruchy. Dzisiaj wielu ludzi nie potrafi już prosić o przebaczenie. Ci ludzie znów krzyżują Syna Bożego” - usłyszała dziewczyna podczas pierwszego widzenia.

LA

 

Popatrzcie na Maryję pod krzyżem

Uczy wierzyć i kochać w cierpieniu

PYTAMY S. Katarzynę Balcerzak z siedleckiej wspólnoty Zgromadzenia Sióstr Pasjonistek św. Pawła od Krzyża

Czy Maryja, godząc się na plan Pana Boga, który uczynił Ją Matką Zbawiciela, wiedziała, jaki ogrom cierpienia Ją czeka?

W opinii Benedykta XV Najświętsza Maryja Panna cierpiała i nieomal umarła razem ze swoim Synem; zrzekła się swoich praw do Syna ze względu na wybawienie ludzkości i poświęciła Go, aby zadośćuczynić Bożej sprawiedliwości - w takiej mierze, w jakiej mogła to uczynić, co uprawnia do stwierdzenie, że wraz z Chrystusem odkupiła ludzkość. Ojciec Święty Pius XII w encyklice „Haurietis aquas” podkreśla: „W dziele Odkupienia z woli Bożej Najświętsza Panna Maryja była jak najściślej złączona z Chrystusem. Z miłości Chrystusa i Jego Męki oraz z miłości i cierpień Matki, wewnętrznie ze sobą złączonych, powstało nasze zbawienie”. Natomiast Jan Paweł II w encyklice „Redemptoris Mater” dodaje: „Przez tę wiarę Maryja jest doskonale zjednoczona z Chrystusem w Jego wyniszczeniu (...). Przez wiarę Matka uczestniczy w śmierci Syna - a jest to śmierć odkupieńcza”.

Tradycja i Magisterium Kościoła ukazują Maryję jako Współodkupicielkę. Czy godząc się na plan Boga, przeczuwała, co Ją czeka? Sens cierpienia Maryi wykracza, jak sadzę, poza świadomość, że Jej życie będzie tak mocno naznaczone bólem. Pokusa analizowania decyzji Maryi podjętej w Nazarecie jest rzeczywiście silna: Czy gdyby wiedziała, ile będzie cierpiała, też powiedziałaby „fiat”? Maryja jest „pełna łaski” (Łk 1,28) - swoje „fiat” wypowiada podczas Zwiastowania i to samo „fiat” wypowiada wiernym trwaniem pod krzyżem: „A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego (...)” (J 19,25). Uczestniczy „przez wiarę” (por. RM 41) w dziele Jezusa. Miecz boleści przenikał serce Maryi (por. Łk 2,35), a ostatecznie przeniknął na Golgocie - to tutaj „najgłębiej ze swoim Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym duchem, z miłością, godząc się na to, aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z Niej narodzona” (Lumen Gentium 58). To jest skala boleści Maryi odnoszących się do cierpień Jej Syna.

Na obrazach czy w filmach Maryja pokazywana jest często jako subtelna, omdlewająca postać z rozwianymi włosami i łzami płynącymi po policzkach. Czy taki przesłodzony obraz Matki Odkupiciela jest prawdziwy? Ona stała, była obecna i bardzo świadoma dokonującego się dzieła odkupienia, nawet gdy obok stali też kaci Jej Syna, drwiący faryzeusze, ordynarnie żartujący lud.

Liturgiczne wspomnienie Najświętszej Marii Panny Bolesnej jest dla Zgromadzenia Sióstr Pasjonistek św. Pawła od Krzyża świętem patronalnym. Jakie miejsce w duchowości zgromadzenia zajmuje Matka Boża Bolesna?

W naszych Konstytucjach Zakonnych Matka Boża Bolesna określana jest jako Pierwsza Przełożona naszych wspólnot. Pojęcie to zostało zaczerpnięte od naszej Założycielki, która, zakładając pierwszą wspólnotę, całe dzieło powierzyła Jezusowi Ukrzyżowanemu i Jego Bolesnej Matce. Matka Boża Bolesna - od chwili Zwiastowania aż po Golgotę - jest dla nas wzorem wierności krzyżowi.

Czego zatem można nauczyć się od Maryi Bolesnej?

Wiary, nieustannego powierzania się Ojcu, godności w przeżywaniu cierpienia, miłości „w” cierpieniu i „poprzez” cierpienie. Także męstwa, bo trzeba bardzo dużo odwagi, żeby nie uciec spod krzyża, od doświadczania cierpienia w swoim życiu. Szczególnie dzisiaj, gdy lansowane jest życie lekkie, łatwe i przyjemne, i robi się wszystko, żeby cierpienie wyeliminować z naszej codzienności. Tymczasem doświadcza go w jakiś sposób każdy. Cierpienie przeraża - to normalna ludzka reakcja, bez wątpienia trzeba również nieść ulgę w cierpieniu np. osobie chorej. Jednak cierpienie jest towarzyszem człowieka; Pan Jezus go nie usunął, ale je na Krzyżu uświęcił. Matka Boża Bolesna uczy wierzyć i kochać w cierpieniu.

Siostro, Koronka do Siedmiu Boleści Maryi - mimo, że zatwierdzona prawie 300 lat temu - dzisiaj jest modlitwą mało popularną. Komu poleciłaby Siostra jej odmawianie?

Koronkę do Matki Bożej Bolesnej polecam każdemu. Szczególnie zaś osobom doświadczonym bólem życia oraz tym wszystkim, którzy pragną wierności krzyżowi i umiłowania krzyża. Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort w swoim traktacie „O prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” pisze, że „nie potrafi dźwigać wielkich krzyży ten, kto nie odznacza się prawdziwym nabożeństwem do Najświętszej Dziewicy, tej niebieskiej zaprawy krzyży...”. Dlatego po koronkę tę powinni sięgać także ci, którzy pragną być święci, kochają Jezusa i chcą Go kochać jeszcze bardziej, dla których Bóg to Ojciec, któremu zawierzyli wszystko.

Myślę, że to również modlitwa dla sądzących, iż w tym życiu utracili wszystko i że już nic dobrego ich nie spotka. Popatrzcie na Maryję pod krzyżem i wytrwale módlcie się do Niej, a Ona wskaże, gdzie jest prawdziwe bogactwo.

Dziękuję za rozmowę.

NOT. LA

Echo Katolickie 36/2018

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama