Błogosławiony paradoks

Jak możemy ofiarować Jezusa Ojcu? O rozumieniu Koronki do Bożego Miłosierdzia

Jak rozumieć formułę wezwania z Koronki do Bożego Miłosierdzia: „Ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa”? Jak możemy ofiarować Jezusa Ojcu? Przecież to On się ofiarował za nas. Nie mamy przecież nad Nim żadnej władzy. Ponadto Jezus jest jedno z Ojcem. Więc na czym miałoby to nasze ofiarowanie polegać?

Najpierw kilka zdań o samej koronce - ku przypomnieniu. Św. Faustyna w swoim „Dzienniczku” zapisała słowa Jezusa: „Ile razy wejdziesz do kaplicy, odmów zaraz tę modlitwę, której cię nauczyłem wczoraj (...). „Modlitwa ta jest na uśmierzenie gniewu mojego, odmawiać ją będziesz przez dziewięć dni na zwykłej cząstce różańca w sposób następujący: najpierw, odmówisz jedno «Ojcze nasz» i «Zdrowaś Maryjo» i «Wierzę w Boga», następnie na paciorkach «Ojcze nasz» mówić będziesz następujące słowa: «Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego a Pana naszego Jezusa Chrystusa, na przebłaganie za grzechy nasze i świata całego»; na paciorkach «Zdrowaś Maryjo» będziesz odmawiać następujące słowa: «Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego». Na zakończenie odmówisz trzykrotnie te słowa: «Święty Boże, Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem»” (Dz. 474-476).

W innym miejscu odnotowała słowa Jezusa Miłosiernego: „Przez odmawianie tej koronki podoba mi się dać wszystko, o co mnie prosić będą. Zatwardziałym grzesznikom, gdy będą ją odmawiać, spokojem napełnię dusze, a godzina ich śmierci będzie szczęśliwa. Napisz to dla dusz strapionych: Gdy dusza pozna ciężkość swych grzechów, gdy się odsłoni duszy cała przepaść nędzy, w jakiej się pogrążyła, niech nie rozpacza, ale z ufnością niech się rzuci w ramiona mojego miłosierdzia, jak dziecko w objęcia ukochanej matki (...). Napisz: Gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny” (Dz. 1541). „Kiedy przy konającym odmawiają tę koronkę, uśmierza się gniew Boży, a miłosierdzie niezgłębione ogarnia duszę” (Dz. 811).

Teologicznie niuanse

Choć musiało minąć sporo lat, zanim Kościół - po wnikliwych badaniach - zaakceptował kult Bożego Miłosierdzia w kształcie, jaki został podczas wieloletnich objawień przedstawiony św. s. Faustynie, tekst Koronki do Bożego Miłosierdzia pozostawiono bez zmian. Stało się to dopiero w 1978 r. Teologowie mieli wątpliwości, czy kult, który odnosi się do jednego tylko przymiotu Bożego, jest poprawny teologicznie. Było to bowiem swoiste novum - do tej pory nie zdarzało się, aby człowiek czcił odrębne przymioty Boskie. Podobnie teologowie widzieli błąd dogmatyczny w cytowanej w liście formule. Definitywnie wątpliwości usunął św. Jan Paweł II, wydając w 1980 r. encyklikę o Bożym miłosierdziu pt. „Dives in misericordia”. Tyle historia.

Rzeczywiście, jak to zostało zasygnalizowane na początku, słowa koronki - po wnikliwszej analizie - mogą budzić zdziwienie. Zazwyczaj nie zwracamy na nie uwagi, słusznie ufając, że skoro Kościół potwierdza je swoim autorytetem, nie może być w nich błędu.

Jak rozumieć zatem wypowiadane w koronce słowa?

Błogosławiony paradoks

Najprościej rzecz ujmując: ofiarując Bogu Ojcu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa”, odwołujemy się do miłości Boga Ojca względem cierpiącego Syna, a pośrednio także do miłości miłosiernej względem wszystkich ludzi. Owa śmiałość wynika z faktu, iż Jezus stał się człowiekiem - jednym z nas, naszym reprezentantem przed Ojcem, a przez to rzecznikiem całego rodzaju ludzkiego. Będąc Bogiem, a zarazem w pełni człowiekiem, stał się poniekąd naszą „własnością” - nośnikiem ludzkiej nędzy, znakiem podległości prawom natury: cierpieniu, lęku, bólowi, śmierci itd. Przeszedł tę samą drogę, który my idziemy!

Jest to jeden z Bożych paradoksów, jakich wiele w Objawieniu: w ofierze Ojcu składamy Jezusa, którego otrzymujemy jako wydającego się w nasze ręce. Nielogiczne? Po ludzku tak. Po myśli Bożych zamysłów - nie. To dla nas błogosławiony paradoks!

Sama formuła „Ciało i Krew, Dusza i Bóstwo” nie jest w kościele nowością. Już Sobór Trydencki, tłumacząc rzeczywistą obecności Chrystusa w Eucharystii, twierdził: „Wyznaję również, że we Mszy św. ofiaruje się Bogu prawdziwą, właściwą, przebłagalną Ofiarę za żywych i umarłych, oraz że w Najświętszym Sakramencie Eucharystii jest prawdziwie, rzeczywiście i istotnie obecne Ciało i Krew wraz z Duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa”.

Warto pamiętać, że modlitwa koronki do Bożego miłosierdzia „na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata” ma głęboki charakter wspólnotowy (podobnie jak modlitwa „Ojcze nasz”, której nauczył nas sam Jezus, zawierająca liczbę mnogą w apostrofie do Ojca - nawet wtedy, jeśli jest odmawiana przez jedną osobę). Solidarnie - pouczeni przykładem Chrystusa - błagamy za siebie, jak też za wszystkich grzeszników. Ich także Ukrzyżowany widział z perspektywy Golgoty.

I za nich również oddał swoje życie na krzyżu.

KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Echo Katolickie 14/2018

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama