Cierpienie - i co dalej?

Fragmenty książki "Gdy cierpienie mnie przerasta..."



Cierpienie - i co dalej?

Danuta Mastalska

Gdy cierpienie mnie przerasta...

ISBN: 978-83-60703-85-4

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2008





Fragmenty dostępne na naszych stronach: Słowo wstępne / Cierpienie - i co dalej? / Czy cierpienie jest dobrem? / Zbytnie troski / Czy cierpienie jest karą za grzech? / Przyjąć krzyż / Gdy przyjdzie kryzys / Nie dać się złamać / Samotność wśród ludzi


Cierpienie - i co dalej?

Żywa akceptacja cierpienia (w przeciwieństwie do rezygnacji) musi koniecznie przejść przez wyjaśnienie strachu i samotności, które są w głębi wszelkiego strapienia.

C. Kebers

Cierpienie jest dla każdego z nas wyzwaniem - wyzwaniem nowym, nieznanym i nieoczekiwanym. Któż z nas - będąc przy zdrowych zmysłach - pragnąłby cierpienia dla niego samego?... Jest ono w naturalny sposób odpychające i bez względu na nasze wykształcenie, wiek, stan posiadania itp. stanowi zawsze ciężką do pokonania próbę. I w gruncie rzeczy próba ta nie dotyczy wprost naszego cierpienia, lecz naszego człowieczeństwa: to próba człowieczeństwa przez cierpienie. Właśnie o takiej próbie wspomina Biblia, mówiąc, że "złoto wytapia się w ogniu". W ogniu cierpienia wytapia się najczystszej próby złoto naszego człowieczeństwa i wiary. Dlatego nie warto poddawać się jego niszczycielskiemu działaniu, ale próbować przy jego okazji znaleźć dobro dla siebie, a nawet radość. Tak mówi o tym św. Piotr: "Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu" (1 P 1, 6-7).

Czyżby zatem cierpienie, które widzimy przede wszystkim jako destrukcyjną siłę, było jednak czymś pozytywnym? Czy ma ono zakodowaną moc do przeistaczania się we własne przeciwieństwo? Nigdy! - to niemożliwe, tak jak niemożliwe jest, by zło stało się dobrem. Co prawda, znane są nam przypadki, kiedy ludzie drogą cierpienia dochodzą do dobra czy lepiej: do ludzkiej dobroci, jednakże ta dobroczynna moc nie tkwi w cierpieniu, ale w człowieku w twórczy sposób pokonującym cierpienie. Wszystko zależy od tego, jaką postawę zajmie on wobec własnego cierpienia.

Istnieje takie powiedzenie, że kiedy przychodzi krzyż, to najlepiej jest ucałować go z miłością - ponieważ ten krzyż i tak będziemy dźwigać, ale to, czy on nas powali, czy wydźwignie, zależy od nas. Zwłaszcza jeśli jest to cierpienie nieusuwalne, najrozsądniejsza jest postawa żywej akceptacji, a więc twórczej, przeobrażającej. Cóż ona oznacza? Wpierw trzeba jednak powiedzieć, czego nie oznacza. Twórcza postawa wobec cierpienia nie jest poddaniem się mu, w myśl cytowanego często zdania z modlitwy "Ojcze nasz": "Bądź wola Twoja". Właściwie jest to tylko połowa zdania i nie przytaczając go w całości, wypaczamy jego sens. Całe zdanie brzmi: "Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi", a więc chodzi o to, byśmy tak pełnili wolę Bożą, jak czynią to aniołowie i święci w niebie. Wolą Bożą zaś jest miłość, a nie cierpienie. Z tej miłości jednak wynika wiele szczegółowych spraw, w tym nasze podejście do cierpienia (skoro już przyjdzie). Cierpienie pochodzi i przychodzi z różnych stron (najogólniej mówiąc, jest ono skutkiem nadużycia przez nas własnej wolności i przymierza z szatanem), zasada życia po Bożemu wymaga zaś od nas, byśmy wszystkie okoliczności życia - zarówno bolesne, jak i radosne - przemieniali twórczo dla dobra ­naszego, naszych braci i ku chwale Boga. Byśmy we wszystkim i przez wszystko chwalili Boga - i w ten sposób odnosili zwycięstwo nad naszą słabością i szatanem. Tylko z Boga możemy czerpać siły do zwycięstwa nad złym duchem, gdyż On go pokonał w Chrystusie.

Jednakże postawa ta nie oznacza triumfalizmu. Droga cierpienia jest trudna i jak nigdzie indziej uczymy się na niej pokory. Ale uczymy się też (jeśli twórczo przyjmiemy cierpienie) wielu innych wartości, między innymi: mądrości życiowej, cierpliwości, szacunku dla życia i człowieka, wyrozumiałości, służby - jednym słowem, miłości. Jeśli przygwoździ nas choćby najcięższe cierpienie, możemy z niego uczynić drogę miłości do Boga i ludzi. Szatan ­policzkuje nas, uderza w nas przez cierpienie, chcąc nas powalić; Bóg zaś daje nam szansę twórczej przemiany, "podeptania" cierpienia (mimo że ono nie ustaje) i dźwiga nas, podnosi, zbliża ku Sobie. Wydobywa z nas dobro i piękno, których nie może zniszczyć nawet najbardziej odrażające cierpienie. To właśnie dokonało się w cierpiącym Synu Bożym, o którym Biblia mówi, że Jego widok był tak zeszpecony, odrażający jak kogoś, przed kim się zasłania twarze, a jednak przyniósł światu najwyższe dobro. Patrzmy na krzyż Chrystusa i uczmy się z Nim twórczo zwyciężać cierpienie - to droga do chwały zmartwychwstania. Próba "złota" naszego cierpienia ma się dokonać "na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa" (1 P 1, 7). Ponieważ - według słów Apokalipsy św. Jana - jesteśmy "nieszczęśni i godni litości" (por. Ap 3, 17), potrzebujemy złota "w ogniu oczyszczonego" (3, 18). Potrzebujemy go, gdyż zdążamy do Miasta, które jest "jak szczere złoto do szkła czystego podobne" (21, 18), z rynkiem jak "czyste złoto, jak szkło przezroczyste" (21, 21).

opr. aw/aw



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama