Postawy

Fragmenty pracy "Psychologia a formacja, Struktura i dynamika" pod redakcją Krystyny Kozak

Postawy

Amedeo Cencini, Alessandro Manenti

PSYCHOLOGIA A FORMACJA

Struktura i dynamika

Przekład: Krystyna Kozak
Wydawnictwo WAM, Kraków 2002, Tytuł oryginału: Psicologia e formazione. Strutture e dinamismi
© 1985 Centro Editoriale Dehoniano, Bologna — 2000 Undicesima Edizione
© Wydawnictwo WAM, Kraków 2002



Postawy

„Postawa to umysłowy i nerwowy stan predysponujący do reagowania, wykształcony poprzez doświadczenie, który wywiera kierowniczy i dynamiczny wpływ na zachowanie”. Jest to definicja podana przez Allporta — przyjęta przez McGuire'a — po przeanalizowaniu aż szesnastu innych definicji83. Potwierdza to zainteresowanie, ale też i niejednoznaczność, jakie otaczają pojęcie, które dzięki badaniom Hovlanda, Festingera, Sherifa84 powróciło w centrum uwagi psychologów społecznych w latach 60-tych. Istnieją jednakże przynajmniej dwie inne definicje, które pozwalają nam lepiej zrozumieć naturę postawy. Pierwsza pochodzi od Katza: „Postawa jest predyspozycją jednostki do oceny pewnych symboli, przedmiotów czy aspektów jej świata w sposób przychylny albo nieprzychylny”85. Drugą sformułował Rokeach: „Postawa jest względnie trwałym zorganizowaniem przekonań w stosunku do przedmiotu czy sytuacji, które predysponują do reagowania w pewien sposób preferencyjnego”86.

Pewne wspólne elementy zasługują na podkreślenie:

1. Trzej autorzy utożsamili postawę z predyspozycją do reagowania. Postawa jest to zatem coś, co istnieje przed działaniem (rozumianym jako gest zewnętrzny); czyli w pewien sposób je przygotowuje i poprzedza, wpływa na nadanie mu intencji i stylu zachowania. Nigdy jednak nie utożsamia się z nim całkowicie. Potwierdza to złożoność pojęcia i informuje o trudności w jego ocenie, która jest możliwa tylko pośrednio (na przykład poprzez analizę reakcji fizjologicznych, przejawów werbalnych, wszystkich szczegółów zachowania, reakcji na testy werbalne strukturalne i bezstrukturalne itp.). Wilson przypomina nam jednak, że „żadna z tych obserwowanych zmiennych nie może być porównana do postawy; można ich używać tylko jako wskaźniki, skale czy «definicje robocze»”87. Możemy z tego wyciągnąć wniosek, że niestosowne jest opieranie sądów tylko na obserwacji zachowań.

2. Trzy definicje inaczej i niejako uzupełniająco kładą akcent na czynniki postaw: poznawczy, afektywny, związany z zachowaniem. Czynnik poznawczy odnosi się do sposobu, w jaki przedmiot postawy jest pojmowany, do jego konotacji pojęciowej. W tym znaczeniu postawa jest opinią: tym, co ja myślę o jakiejś rzeczywistości, niekoniecznie czując do niej pociąg czy odpychanie. Na przykład postawa antysemicka mówi mi, że Żydzi są skąpi i nieprzystępni. Czynnik afektywny wskazuje natomiast na uczucie pociągające czy odpychające, jakie osoba odczuwa w odniesieniu do przedmiotu postawy: w postawie antysemickiej czynnik afektywny daje odczuć odpychanie i pogardę dla Żydów. Składnik ten uważany jest za „serce” postaw. Kiedy mówimy o sile postawy, zazwyczaj odnosimy się do jej czynnika afektywnego. Łatwo zrozumieć, że to on ma największe znaczenie. Wykazują to także te trzy uwagi zaczerpnięte z codziennego doświadczenia naszych postaw:

a) Postawa trwa, choć brakuje czynnika poznawczego lub został on zapomniany. Jeżeli lubię palić, to lubię pomimo tego, że wiem o szkodliwości palenia; jeżeli lubię jakiegoś piosenkarza, to choć nie pamiętam szczegółów jego życia, które kiedyś wycinałem z gazet, jednak nadal go lubię.

b) Zazwyczaj u podstawy postaw nie leży seria argumentów, czyli treść poznawcza, która nie determinuje zbytnio czynnika afektywnego: tak narkoman, jak i policjant bardzo dobrze znają wszystkie skutki narkotyków. Pierwszy z nich narkotyzuje się, a drugi nie.

c) Czynnik afektywny jest trwalszy w czasie i bardziej centralny niż czynnik poznawczy: raz doświadczona postawa jest skłonna do ponownego pojawienia się.

W końcu czynnik związany z zachowaniem (bodziec do działania) wskazuje na skłonność do zachowania w stosunku do przedmiotu. I tak postawa antysemicka prowadzi nie tylko do posiadania negatywnej opinii o Żydach, nie tylko do odczuwania pogardy, ale też do agresywnego lub krytycznego działania wobec nich. Istnieje zatem pewne spostrzeganie i interpretacja przedmiotu czy sytuacji, następnie stan emocjonalny pociągania czy odpychania, który z kolei pobudza do działania w odpowiedni sposób.

Taki układ sił psychicznych pozwala zrozumieć funkcję mediacyjną postawy jako elementu pośredniego pomiędzy spostrzeganiem a działaniem.

3. Wpływ postawy na zachowanie ma naturę nie tylko kierującą, ale też dynamiczną, w odróżnieniu od tego, co utrzymywał Freud, dla którego cała energia koncentrowała się w potrzebach.

Postawa nie tylko ukierunkowuje uprzednio istniejącą energię ku takiemu, a nie innemu jej przejawowi (funkcja zarządzająca), ale też wytwarza energię (funkcja dynamiczna). Gdyby antysemityzm był postawą tylko zarządzającą, to do zlikwidowania jej wystarczyłoby skierowanie agresji na inny przedmiot, na przykład na bogaczy czy wyzyskiwaczy, a wtedy antysemityzm zniknąłby. Jednakże jest to postawa również dynamiczna: nie tylko ukierunkowuje, ale także wytwarza energię; nie tylko kieruje wrogość wobec Żydów, ale wytwarza tę wrogość. Z tego powodu zmiana postawy jest trudniejsza: nie wystarcza perswadowanie czegoś przeciwnego („niedobrze jest nienawidzić Żydów”), ale trzeba zmniejszyć poziom wrogości („dlaczego nienawidzisz Żydów?”).

Jeżeli chodzi o ukierunkowanie postawy, to oznacza to, że postawa wpływa nie tylko na odpowiedź na bodziec, ale też na sam sposób pojmowania bodźca. Decyduje o tym, jak bodziec jest pojmowany i zakodowany przez osobę. Jeżeli zajmuję postawę (predyspozycja do odpowiedzi) nieufności wobec polityków („wszyscy są oszustami”), to kiedy tylko widzę jakiegoś polityka, natychmiast spostrzegam go jako oszusta, niezależnie od udzielanej przeze mnie widzialnej odpowiedzi. Terminologia używana do zdefiniowania ukierunkowania postawy jest różna: schemat odniesienia (H. Cantrul i M. Sherif), kryteria znaczeń (D. T. Campbell), nabyta interpretacja bodźców (J. Dollard i N. E. Miller), stereotyp (W. Lipmann), gotowość odpowiedzi
(G. W. Allport), nabyta skłonność zachowania (D. T. Campbell)88 . Skoro postawa oddziałuje na spostrzeganie, to do tego, by ją zmienić nie wystarczy udzielenie nowej odpowiedzi na stary bodziec, ale należy też na nowo zdefiniować sam bodziec, czyli zmienić sposób spostrzegania bodźca. Nie wystarczy powiedzieć: spróbuj następnym razem zachować się lepiej. Trzeba zastanowić się: dlaczego zachowujesz się w ten sposób? Zmiana postawy wobec polityków zakłada nie tyle zmianę odpowiedzi, ile zmianę spostrzegania tego, co oznacza słono „polityk”. Do zmiany nie wystarczą nowe informacje. Trzeba, aby nowe informacje prowadziły osobę do ponownej oceny swych odpowiedzi na stare bodźce.

4. Przyjrzyjmy się teraz, ciągle na poziomie definicji, specyfice postawy w relacji do innych pojęć, które odnoszą się do zachowania. Różnica w stosunku do potrzeb: potrzeby są tendencjami wrodzonymi, natomiast postawy — nabytymi przez doświadczenie. Z tego wynika, że potrzeby są powszechne, natomiast postawy — specyficzne i osobiste. Przyzwyczajenie jest to postawa normalnie prowadząca do działania i wyrażana zawsze w ten sam sposób. Opinia odnosi się tylko do czynnika poznawczego, podczas gdy postawy —także do czynnika afektywno-odruchowego. Opinię łatwo zmienić: wystarczy zmienić element poznawczy. Natomiast postawa jest odporna na zmianę z tego względu, że jej czynnik afektywny niełatwo daje się zmodyfikować przez nowe fakty czy informacje. Maniery oznaczają zaktualizowaną zdolność odpowiedzi (zwyczajowe wzorce działania), podczas gdy postawy wyrażają tylko predyspozycję do odpowiedzi. Krótko mówiąc, Rokeach, opierając się na wnioskach Katza i Stotlanda, podtrzymuje użyteczność tego pojęcia i w ten sposób odróżnia je od innych: bardziej elastyczne i mniej oczywiste niż przyzwyczajenie, bardziej specyficznie nastawione na przedmioty społeczne niż rysy osobowości, mniej globalne niż system wartości, bardziej ukierunkowujące niż opinia, bardziej zamierzone niż zespół motywacji89 .

Funkcje postaw

Skoro postawa nie utożsamia się bezpośrednio z działaniem zewnętrznym, nie można jej interpretować w jedynym znaczeniu (dostrzeganym w danym zachowaniu). Każda postawa jest ambiwalentna: coś mówi i nie mówi, ujawnia i skrywa. Pierwszą rzeczą, jaką należy uczynić wobec postawy, to zadać sobie pytanie: dlaczego? Dlaczego jestem uprzejmy, dlaczego krytykuję, dlaczego popieram pewien pomysł? itd.; pytania te mogą mieć wiele, i to różnych, odpowiedzi, gdyż postawy mogą mieć różne funkcje.

Uwzględnimy trzy przypadki:

— Postawa dyspozycyjności wobec innych może wyrażać wartość poświęcenia, ale może też być środkiem do zaspokojenia własnej potrzeby ekshibicjonizmu.

— Zajęcie krytycznej pozycji może być przejawem umiłowania prawdy, ale też i środkiem do wyładowania własnej agresji, by o mnie było słychać.

— Uszanowanie opinii innych może być przejawem otwartości ducha, ale może też wynikać z poczucia niższości, które przeszkadza w otwieraniu się w wolny sposób.

Te motywacje, zazwyczaj podświadome, są autentyczne i dlatego jednostka nie zdaje sobie z nich sprawy:

— Poświęca się innym zupełnie w dobrej wierze, nie zdając sobie sprawy, że to nic innego, jak infantylny stan poszukiwania samego siebie, który zakończy się po początkowym entuzjazmie.

— Myśli, że służy prawdzie, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest jeszcze w fazie negatywnej, w której czuje się sobą jedynie sprzeciwiając się; natomiast, kiedy trzeba będzie zapłacić osobiście, pojawią się opory.

— Uważa, że jest demokratą, ale w rzeczywistości nie ma odwagi posiadać własnych przekonań i w ten sposób stopniowo nie potrafi uzasadnić swoich wyborów.

Oczywiście różne funkcje postaw mogą współistnieć w jednej postawie. Z powodów przejrzystości przeanalizujemy je oddzielnie. Mamy w tym względzie różne badania: Smitha, Brunera i White'a, Katza i Stotlanda, Eysencka, Freedmana90  Wykorzystamy przede wszystkim klasyfikację zaproponowaną przez McGuire'a, Katza i Rokeacha91. Według tych autorów istnieją cztery możliwe funkcje postaw:

1. Funkcja utylitarna: daną postawę przyjmuje się wtedy, gdy przynosi osobistą użyteczność i służy bezpośredniemu czy pośredniemu otrzymaniu odpłaty (korzyści) lub uniknięciu kary (niebezpieczeństwa).

Taki użytek wiąże się z własnymi potrzebami, ale też może być poszukiwany bez świadomego pojmowania przez podmiot związków z nimi. Funkcja ta przypomina nam, że wszyscy dążymy do maksymalizacji odpłaty, a minimalizacji kar pochodzących z zewnątrz. Dziecko rozwija przychylne postawy wobec przedmiotów, które go satysfakcjonują, a postawy nieprzychylne wobec przedmiotów, które je karzą. Krótko mówiąc, funkcja utylitarna służy:

a) do uzyskania odpłaty,

b) do uniknięcia czegoś niepożądanego.

Przykładem dla a) jest postawa robotnika, który głosuje na jakąś partię polityczną, nie dlatego że wierzy w jej program, ale dlatego że ma nadzieję na otrzymanie podwyżki pensji. Przykładem dla b) jest uległość wobec zasad grupy, by uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji zepchnięcia na margines.

2. Funkcja broniąca Ja: jeżeli poprzednia funkcja pozwala nam na ustalenie przyzwoitych relacji z innymi, to ta pozwala nam przyzwoicie odnosić się do samego siebie. Wielokrotnie większym problemem niż dostosowanie się do innych jest dostosowanie się do samych siebie, zwłaszcza kiedy doświadczamy bodźców niemożliwych do przyjęcia. Tak jak poprzednia funkcja chroniła nas przed karami pochodzącymi z zewnątrz, tak funkcja broniąca Ja chroni nas przed zagrożeniami pochodzącymi od wewnątrz: daną postawę przyjmujemy dla uchronienia poszanowania samego siebie, broniąc siebie przed zagrożeniami odczuwanymi świadomie lub podświadomie. Osoba broni się przed uznaniem prawdy o sobie samej. Fundamentalną potrzebą jest tutaj obrona za wszelką cenę pozytywnego obrazu siebie. W tym celu uruchomione zostają mechanizmy obronne, którym przyjrzymy się nieco dalej.

Postawy broniące Ja są inne niż postawy utylitarne tak pod względem stawianego celu, jak i sposobów powstawania. Cel postawy utylitarnej ma naturę społeczną: ochrona przed innymi spostrzeganymi jako bezprawni posiadacze władzy. Cel omawianej postawy jest bardziej intrapsychiczny: człowiek ukrywa się przed samym sobą. Postawa ta powstaje w następstwie wewnętrznych bodźców które są nie do przyjęcia przez osobę, wynikają z konfliktów emocjonalnych, a przedmiot zewnętrzny zostaje wybrany ze względu na jego użyteczność; jeżeli nie istnieje, osoba stwarza go, byleby tylko się uratować. Natomiast postawy utylitarne powstają na bazie natury przedmiotu postawy: przedmiot nie jest przypadkowy czy fikcyjny, ale łączy się z wynagrodzeniem lub ukaraniem. Uczeń, który chce uzyskać dobre stopnie (przedmiot postawy), ponieważ usiłuje dostać się na dobry uniwersytet, przyjmuje postawę utylitarną. Uczeń, który chce zdobyć dobre stopnie, by utwierdzić się, że coś znaczy jako człowiek, przyjmuje postawę broniącą Ja: ocena jest tylko środkiem przypadkowym.

Osoba poprzez omawianą funkcję będzie usiłowała wykreślić niedojrzałość, której nie chce w sobie zaakceptować, przyjmując na przykład zachowanie dokładnie przeciwne. Tak jest w przypadku kogoś zależnego uczuciowo, kto powiela gesty poświęcenia się: może to być maskowanie potrzeby otrzymania uczucia, sposób na to, by nie powiedzieć sobie, iż jest się rzeczywiście niedojrzałym uczuciowo oraz sposób na to, aby być przyjętym i by być obdarzonym uczuciem. Wada leży nie w zachowaniu, ale w braku umiejętności powiedzenia sobie prawdy i zawoalowanym poszukiwaniu samego siebie, które uzasadniają postawę. Tak może być w przypadku osoby niepewnej, która aby nie dopuścić niepewności, dla przesłonięcia wszelkiej wątpliwości, popisuje się nieustającą pewnością niekiedy graniczącą z uporem i cynizmem. Na nieszczęście te postawy obronne są zawsze sztuczne i przesadne, a na dłuższą metę nikogo nie przekonują.

3. Funkcja wyrażająca wartości: pomijając poszukiwanie utylitarne i obronne, postawa może stać się środkiem do tego, aby lepiej żyć i stopniowo realizować wartości, w jakie osoba wierzy i które stanowią ideały jej życia. Znajdujemy się tu na płaszczyźnie zasadniczo innej w stosunku do tamtych dwóch funkcji: u podstaw leży sytuacja prawdy wewnętrznej i zewnętrznej, harmonii pomiędzy gestem a intencją. Zachowanie staje się sposobem potwierdzenia i realizacją w pełniejszy sposób własnych przekonań. W rzeczywistości będziemy mieć osobę, która jeżeli czyni jakiś gest, to robi to dlatego, że wierzy; nie ma innych celów utylitarnych czy obronnych. Nie wszystkie zachowania mają zatem negatywną funkcję redukowania napięcia. Osoba może czerpać satysfakcję także z wyrażania postaw, które oddają to, co jest dla niej najdroższe. W takim przypadku zaspokojenie nie wyraża się w pojęciach uznania społecznego, ale polega na potwierdzeniu takiego obrazu osoby, jaką zamierza być: jest jednak „korzyścią”, która przekracza utwierdzenie własnego obrazu.

4. Funkcja poznawcza: osoba przyjmuje postawę w celu nabycia zrozumienia strukturalnego (i często uproszczonego) siebie samej i świata. Wszyscy potrzebują schematów odniesienia, aby zrozumieć rzeczywistość, a te postawy o przeważającym czynniku intelektualnym, determinują formowanie kategorii i uogólnień, które upraszczają złożoność świata i serwują przewodnik (czyli schematy poznawcze i behawioralne) do odpowiedniego stawiania czoła rzeczywistości. Postawa jest niczym teoria empiryczna i nieformalna, oparta na tym, co osoba bezpośrednio zaobserwowała i co inni jej powiedzieli. Nie możemy za każdym razem, gdy coś nam się przydarza, zaczynać analizy od początku, ale potrzebujemy siatki interpretacyjnej czy schematu odniesienia, który pozwoli nam szybciej umiejscowić to, co się dzieje. Tworzymy sobie zespół opinii i stereotypów kulturowych, dzięki którym natychmiast i szybko stawiamy czoła rzeczywistości. Funkcje poznawcze są dla człowieka tak drogą, jak teoria dla naukowca. Zatem pojęcie poznania należy pojmować nie jako synonim pragnienia wiedzy powszechnej, ale jako fundamentalny wymóg zrozumienia tego, co się dzieje.

Cztery dotychczas opisane funkcje nie wykluczają się wzajemnie. Co więcej, ta sama postawa może służyć kilku funkcjom, jak to wykazaliśmy w przykładach na początku omawiania tego zagadnienia. Cztery funkcje mogą nakładać się na siebie. Działanie z trudem wyraża tylko jedną tendencję, zazwyczaj jest to wynik wielości motywacji mniej czy bardziej szlachetnych. Tak samo pewne jest i to, że jedna z nich dąży do wybicia się ponad inne, nadając naszemu działaniu motywację przeważającą, a życiu ukierunkowanie w odniesieniu do potrzeb i wartości. W różnych predyspozycjach do reagowania istnieją także funkcje utylitarne i obronne Ja. Nie pozbawią one naszych działań autentyczności pod dwoma warunkami: że nie przeważą nad bardziej autentycznymi funkcjami poznania i wyrażania wartości oraz że nie będą świadomie chciane. W takim przypadku nie są one głównym czy wyłącznym powodem działania, ale stanowią najwyżej korzyść wtórną, nie poszukiwaną ani nie chcianą. Gest pozostaje wtedy autentyczny, choć mniej skuteczny; w przeciwnym razie byłby przykrywką czegoś innego.

I jeszcze jedno słowo na temat skłonności do utrzymywania się postaw. Wspomnieliśmy o tym, mówiąc o czynniku afektywnym. Teraz uściślamy, że zwłaszcza postawa z funkcją obronną jest bardzo oporna wobec zmian: wspierają ją bowiem mechanizmy obronne, które dążą właśnie do ukrycia prawdziwych powodów konfliktu, uniemożliwiając w konsekwencji podmiotowi, aby odczuwał potrzebę zmiany oraz wiedział gdzie i co zmieniać, nawet w obecności oczywistych kłopotów. „Postawy broniące Ja w sposób szczególny opierają się zmianie także wtedy, gdy równowaga, jaką pomagają one zachować, nie służy dostosowaniu, ale jest uciążliwa czy nawet masochistyczna”92 . Znamy prawdziwy powód tego uporu: postawa obronna chroni coś bardzo ważnego — poszanowanie Ja. Zmienić je oznacza dla podmiotu niebezpieczeństwo utraty tego poszanowania albo zmuszenie do budowania go na nowych podstawach. Kto jednak jest przyzwyczajony do funkcjonowania na podstawach obronnych, nie bardzo odczuwa urok zmiany i wzrastania, nie ma wystarczających bodźców do odmiany i wejścia w kryzys.

Tak samo oporna na zmianę jest postawa utylitarna, zwłaszcza że i ona zaspokaja potrzebę uznania (na przykład poprzez zależność uczuciową): zamiast zmiany wyzwala się jej przeciwieństwo, automatyzm powtarzania, który Freud nazywał „przymusem powtarzania”, skuteczny przejaw i prawo wręcz instynktu śmierci93. To tak, jakby powiedzieć, że opór wobec przemiany prowadzi powoli poprzez powtarzanie zaspokajających, coraz bardziej automatycznych gestów do bezwładu śmierci psychicznej94.

Tendencja do utrzymania tego, co ocala własny obraz, jest tak silna, że w przypadku konfliktu pomiędzy wartościami a postawami, osoba będzie bardziej skłonna do zmiany wartości. Nieco dalej powrócimy do tego zagadnienia.

Kształtowanie postaw

Zdaniem McGuire'a są różne czynniki określające kształtowanie postawy: fizjologiczne (postawy związane z wiekiem, dobrym czy złym samopoczuciem fizycznym), społeczne (na przykład: uwarunkowania ze strony innych, komunikowanie werbalne i niewerbalne, reklama, kultura grupy, instytucje itd.), bezpośrednie doświadczenie osobiste (sposoby spostrzegania rzeczywistości, pamięć afektywna, oczekiwania, urazy, krytyczne fazy rozwojowe itd.). Wszystkie te czynniki odgrywają znaczną rolę. Jednak wydaje się, że możliwe jest sprowadzenie wszystkich tych czynników do ostatniego — bezpośredniego doświadczenia osobistego — zarówno dlatego, że rzeczywiście obejmuje dwa pozostałe czynniki, jak i dlatego, że nie mogą one w zwykły sposób określać automatycznie postawy, ale z konieczności przechodzą przez filtr złożonej i niepowtarzalnej rzeczywistości każdej pojedynczej osoby.

Nawiązując do rozdziału o dążeniu emocjonalnym i racjonalnym oraz o pamięci afektywnej, możemy lepiej zrozumieć, jak ksytałtuje się postawa.

Istnieją postawy emocjonalne ukształtowane w sytuacjach, w jakich zabrakło zdolności oceny refleksyjnej, czy nawet w tej fazie rozwojowej, w której brak takiej zdolności — w dzieciństwie: „prawie każdy człowiek zanim jeszcze nauczył się mówić — także ci, którzy należą do kategorii niepełnosprawnych umysłowo — nauczył się pewnych podstawowych schematów relacji od rodzica czy też kogoś, kto się nim zajmował. Te proste schematy staną się fundamentami całkowicie pogrzebanymi, ale tak naprawdę trwałymi, do których wiele rzeczywistości zostanie dodanych i na nich budowanych”95. Jeżeli jest to prawda, to możemy powiedzieć, że ogólnie „postawy tworzą się na bazie przede wszystkim emocjonalnej w chwili, gdy nie można rozpatrywać w adekwatny sposób procesu ich kształtowania”96. Tak odległe źródła naszych postaw pozwalają nam zrozumieć, jak trudno jest uchwycić znaczenie i naturę pewnych naszych obecnych postaw. Nie tylko bowiem kształtowały się one wtedy, kiedy nie dysponowaliśmy umiejętnością dokonywania analiz refleksyjnych, ale trzeba też wziąć pod uwagę i to, że wydarzenia, które doprowadziły do ich powstania są raczej zapominane, a pozostają odpowiadające im postawy emocjonalne97. Wydarzenia te przeszły do nieświadomości; albo też jeszcze się o nich pamięta, ale już nie zestawia z obecną postawą emocjonalną. A zatem to ten konkretny związek przyczynowy przeszedł do nieświadomości. I wówczas bardzo problematyczna staje się reinterpretacja czy ponowna ocena refleksyjna postawy98.

Słowem, istnieje nieświadomość emocjonalna odpowiedzialna w znacznej mierze za kształtowanie naszych postaw emocjonalnych, czy ich składnika emocjonalnego.

Przypatrzmy się przykładowi osoby, która dzieciństwo spędziła w ubóstwie, doświadczyła głodu i innych wyrzeczeń, w konsekwencji czego wykształciła poczucie nienawiści do bogatych — mniej więcej powszechne w jej środowisku rodzinnym — z zamiarem rewanżu, albo też odczucie pogardy dla swego stanu ubóstwa z przesadnymi zakazanymi marzeniami o bogactwie (pierwotne postawy emocjonalne). Później taka osoba będzie mogła odczuwać zachęty do przyjęcia różnych postaw i zachowań takich, jak na przykład: agresji wobec bogatych, niejako biorąc nieświadomie odwet za swoją przeszłość i poświęcając się bez reszty sprawie ubogich, albo też przeciwnej postawy pociągu, któremu nie sposób się oprzeć, do bogatych z ukrytym pragnieniem, by być jak oni, a przynajmniej zostać przyjętym do ich kręgu, nawet ignorując biednych jako tych, którzy się nie liczą.

W obu przypadkach wyraźnie widać, jak jeszcze funkcjonuje miniona dziecięca emocja, aktualizująca ówczesne pragnienia i nienawiści: tak negatywną emocję wobec bogatych — „złych” — która jeszcze teraz popycha do tego, by ich nienawidzić i chcieć ich upokorzenia; jak i emocję pozytywną wobec nich — „szczęśliwców” — która dodaje bodźców do idealizowania ich i okazywania na wszelkie sposoby szacunku. Taka osoba może spędzić całe życie na atakowaniu i mitologizowaniu bogatych i ubogich, nie wiedząc dobrze dlaczego, albo dając motywacje racjonalne czy nawet szlachetne swojemu postępowaniu, choć w rzeczywistości powoduje nią dziecięca emocja nigdy nie „zapomniana”, lecz zakorzeniona w nieświadomości emocjonalnej. Tak więc nasza przeszłość nie przeminęła. Nadal istnieje i wywiera wpływ poprzez nasze postawy emocjonalne: jest i będzie obecna w przyszłości99. Później przyjrzymy się rodzajowi relacji pomiędzy przeszłością a teraźniejszością (por. zakończenie części drugiej).

Jeżeli chodzi o inny czynnik naszych postaw, czynnik intelektualny, to zagadnienie kształtowania postaw jawi się nam w zasadniczo innym świetle, jeżeli chodzi o czas powstania, ale nie tak znowu innym, jeśli chodzi o wnioski praktyczne.

Postawa intelektualna, już z definicji, kształtuje się wtedy, kiedy człowiek może używać własnej inteligencji, czyli czynić analizy refleksyjne oparte nie na tym, co instynktowne, ale na osądach przemyślanych i uzasadnionych. Tym okresem oczywiście nie może być dzieciństwo, ale okres, w którym uwaga podmiotu jest czujna, a analiza krytyczna — możliwa. Z tego wynika, że elementy, które dały początek naszym osądom, opiniom, przekonaniom powinny być możliwe do zidentyfikowania i odnalezienia o wiele łatwiej niż te źródła, które dały początek postawom emocjonalnym. A zatem nawet odległe przesłanki naszych przekonań są, teoretycznie, zawsze możliwe do przywołania po to, by je sprawdzić, a jeśli potrzeba — na nowo sformułować.

Ale to wszystko nie jest takie proste, dlatego że nie jest prosty intelektualny proces operacyjny: i on zapuszcza korzenie w terenie nie zawsze dostępnym czy możliwym do zweryfikowania. Mówiąc o poziomie racjonalno-duchowym widzieliśmy, że nasze poszukiwanie prawdy wcale nie jest niezawodne. A to dlatego, że trudno jest osiągnąć zarówno prawdę jako taką, jak i dlatego że subiektywnie nasz osobisty sposób podejścia do niej może być hamowany i wykrzywiany nastawieniami wewnętrznymi, które nie są „prawdziwe”, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy (na przykład narcyzm intelektualny, pomieszanie prawdy częściowej z prawdą całkowitą, duchowość oderwana od rzeczywistości itp.). Wynika z tego, że takie tendencje czy predyspozycje subiektywne mogą uczynić mniej prawdziwymi, czy nawet fałszywymi te osądy wyraźne czy oceny domyślne, jakie codziennie wydajemy o ludziach i sytuacjach, a które to właśnie tworzą nasze postawy intelektualne.

O tym właśnie przypomina nam dokładna analiza naukowa Lonergana. Według niego poprawną metodą poznawczą jest proces stopniowej autotranscendencji, który powinien prowadzić do realizmu krytycznego, a prowadzi przez następujące fazy: doświadczenie — zrozumienie — refleksja krytyczna — decyzja. Poziom doświadczenia obejmuje spostrzeganie zmysłowe i przedstawienie wyobrażeniowe konkretnego przedmiotu bardziej lub mniej atrakcyjne. Rozumienie jest aktem intuicji praktycznej odnośnie możliwej linii postępowania jako hipoteza tego, co należy uczynić praktycznie. Dalej trzecia faza refleksji krytycznej, która analizuje hipotezę przedstawiając za i przeciw, rozważa alternatywy i wydaje osąd o wartości. W końcu decyzja wyraża zgodę na działanie według osądu lub odrzucenie — jeżeli jest zgoda, przechodzi się do działania przez decyzję100. Tak więc, nie wchodząc w sedno tej analizy, sam Lonergan pozwala nam wyczuć trudności w tym, by być zawsze krytycznymi realistami. Ale to przede wszystkim analiza psychologiczna Kiely'ego wykazuje, że człowiek, każdy człowiek, kiedy spostrzega i wyobraża sobie, stawia hipotezy i wyczuwa, myśli i osądza, wcale nie jest zimnym kalkulatorem, który przez stereotypowe postępowanie dochodzi do niepodważalnych wniosków101. Z jednaj strony mamy nieświadomość emocjonalną, która warunkuje przede wszystkim pierwszą fazę (doświadczenie), z drugiej — możliwość, że poszczególne fazy są wadliwe same w sobie czy w swej kolejności ze względu na błędny przebieg czy wady metody. Na przykład nie zawsze za fazą zrozumienia idzie prawdziwa refleksja krytyczna, w której podmiot może wznieść się ponad samego siebie i sytuację. Innymi słowy, nie zawsze intuicja praktyczna i bezpośrednia (kto wie, ile ich czynimy na co dzień!) poddawana jest analizie, konfrontacji, krytyce. Niekiedy faza refleksji krytycznej jest całkowicie niewystarczająca, jeśli nie całkowicie „przeskoczona”, by dojść bezpośrednio do czwartej — fazy decyzji.

Może też mieć wadę sama metoda w obrębie poszczególnych faz. Na przykład opieranie osądów tylko na utartych zasadach, takich jak opinia większości, zdrowy rozsądek, zwyczajowe oczekiwania ludzi itd., przyjmowanych jako zasady pierwsze bez jakiejkolwiek potrzeby porównania krytycznego. Jest to błąd metody o niebezpiecznych konsekwencjach: wystarczy pomyśleć o dziedzinie osądu moralnego102. Tak więc, jeżeli te błędne logiczne (czy nielogiczne) sposoby postępowania będą coraz częściej używane, to coraz bardziej zadomowią się w nieświadomości poznawczej, stając się stopniowo zwyczajowymi metodami rozumowania, a podmiot będzie się nimi posługiwał za każdym razem, gdy musi ocenić osoby lub sytuacje, albo też rozeznać wśród różnych wyborów, nie zdając sobie sprawy z zasadniczego błędu. Dojdzie do konkretnego wniosku, nie wiedząc, jak tam dotarł, ponieważ to „jak”, które należy do nieświadomości poznawczej, stało się w nim zwyczajową i nieświadomą strukturą myślenia103.

Postawy intelektualne czy składnik intelektualny naszych postaw mogą po części ulegać wpływom tej nieświadomości poznawczej, w której usadowiła się nasza zwyczajowa metoda poznawcza ze wszystkimi swoimi błędami funkcjonowania. Nieświadomość — posługując się własnymi prawami — będzie zmierzać do oddziaływania na świadomy i aktualny sposób myślenia, co sprawi, że przetrwa w nim taki sam, choć niepoprawny, sposób rozumowania oraz wypaczony aktualny sposób ujmowania i interpretowania rzeczywistości i prawdy. A kiedy styl poznawczy nie jest poprawny, to łatwiej mogą zachodzić błędy treściowe takie jak wymienione wcześ-niej (narcyzm intelektualny, zarozumiałość gnostyczna, duchowość oderwana od rzeczywistości itd.). Krótko mówiąc, ujawnia się przejście od wady formalnej do wady treściowej. Należy dodać, że to wszystko nie ma oczywiście nic wspólnego z ilorazem inteligencji osoby, która może być bardzo inteligentna, a mimo to dojść do wypaczenia rozumienia rzeczywistości właśnie z powodu nieświadomości poznawczej.

Tak więc również do postawy intelektualnej odnosi się zasada, że nasza przeszłość nigdy całkowicie nie przeminęła, ale pozostawia znak także w naszym sposobie rozumowania albo — bardziej ogólnie — w „racjonalnym” stawianiu czoła rzeczywistości.

Trzeba jednak powiedzieć, że wymiar emocjonalny i intelektualny — jako że są składnikami jednej i tej samej postawy — wywierają wpływ na siebie wzajemnie, jak również na odpowiadające im treści nieświadomości. Powróćmy do przykładu osoby, która dzieciństwo przeżyła w biedzie. Czymś oczywistym jest to, że początkowe wydarzenie traumatyczne (zdeponowane w nieświadomości emocjonalnej dzięki pamięci afektywnej) będzie w znacznej mierze warunkować pierwszą fazę procesu poznawczego (doświadczenie), pozwalając odczuć emocję, która prawdopodobnie wpłynie (poprzez wspomnienie i spostrzeganie selektywne) na przyszłą dojrzałą postawę zajmowaną wobec rzeczywistości i na przyszły proces kształtowania przekonań. Jednak to, że są możliwe dwie różne postawy, pokazuje, iż uwarunkowanie nie jest jednokierunkowe i przesądzone z powodu włączającego się składnika emocjonalnego. Aby usprawiedliwić emocjonalną postawę agresji czy sympatii dla jakiejś kategorii osób (w naszym przykładzie — bogatych i biednych), osoba ta będzie musiała zniekształcić także normalny styl poznawczy, paląc (jeśli tak można powiedzieć) inne etapy metody: początkowa intuicja praktyczna wystarczy jej, by natychmiast przekształcić ją w osąd i impulsywnie przejść do pewnej linii postępowania. Wada metody polegać będzie na niewystarczającej refleksji krytycznej, czy wręcz jej braku, co prowadzi do braku umiejętności nabrania dystansu emocjonalnego i racjonalnego do swej pamięci i sytuacji osobistej — jednym słowem do braku autotranscendencji poznawczej.

Kończąc: tworzenie się postaw wiąże się z powstawaniem składnika emocjonalnego i intelektualnego. Proces ten zaczyna się poprzez stopniowe gromadzenie, które rozpoczyna się w bardzo wczesnym okresie życia, gdy jeszcze nie działają funkcje poznawcze. Oznacza to, że istnieje nieświadomość emocjonalna, odpowiadająca za tworzenie postaw i skłonna przetrwać, oraz nieświadomość poznawcza, która warunkuje ich tworzenie na drodze postępowania logicznego niekiedy zniekształconego i zawsze o mniejszej możliwości kontrolowania przez podmiot. Te dwa składniki są ze sobą połączone i wspólnie decydują o typowej i osobistej predyspozycji do reagowania, odczuwania i myślenia, której początek i koniec nie zawsze jest znany osobie.

Przypisy

83 G. W. Allport, „Attitudes”. W: C. C. Murchison, A handbook of social psychology, Clark University Press, Worcester 1935, rozdział siedemnasty; tenże, Psicologia della personalitŕ, s. 295-296; W. J. McGuire, „The nature of attitudes and attitude change”. W: G. Lindzey, E. Aronson, The handbook of social psychology, Addison — Wesley, Reading, MA, 1969, s. 136-314.

84 Badania przytoczone przez W. J. McGuire, cytowanego w poprzednim przypisie. Por. także: N. Warrend, J. Jahoda, Gli Atteggiamenti, Boringhieri, Torino 1976.

85 D. Katz, „The functional approach to the study of attitudes”. W: M. Fishbein, Readings in attitude theory and measurement, Wiley, New York 1967, s. 459.

86 M. Rokeach, Beliefs, attitudes and values, s. 112.

87 G. D. Wilson, „La privazione sensoriale”, Rivista de Psicologica, 57 (1963) 183-206.

88 W. J. McGuire, „The nature of attitudes and attitude change”, s. 149.

89 M. Rokeach, Beliefs, attitudes and values, s. 123-125.

90 M. B. Smith, J. S. Bruner, R. W. White, Opinions and personality, Wiley, New York 1956; D. Katz, E. Stotland, „A preliminary statement of a theory of attitude structure and change”. W: S. Koch, Psychology: Study of a science, McGrow-Hill 1959, s. 423-475; H. J. Eysenck, The scientific study of personality, Macmillan, New York 1952; J. L. Freedman i in., Social psychology, Prentice-Hall, Englewood Cliffs, 1974.

91 W. J. McGuire, „The nature of attitudes and attitude change”; D. Katz, „The functional approach to the study of attitudes”; M. Rokeach, Belief, attitudes and values.

92 B. Kiely, Psicologia e teologia morale, s. 202.

93 S. Freud, „Analiza skończona i nieskończona”. W: tenże, Poza zasadą przyjemnoiści, s. 252-256; „Człowiek imieniem Mojżesz i religia monoteistyczna”; L. Ancona, La psicoanalisi, s. 115-119.

94 Niewątpliwie daje do myślenia ustalona przez Freuda korelacja pomiędzy przymusem do powtarzania a instynktem śmierci. Wiemy też, że thanatos w myśli Freuda okazuje się coraz bardziej fundamentalnie erosem (instynktem życia), a przymus do powtarzania (narzędzie thanatosa) bardziej determinujący niż zasada przyjemności (narzędzie erosa) do tego stopnia, iż pewnego dnia powiedział, że „celem każdego życia jest śmierć” (S. Freud, „Poza zasadą przyjemności”, s. 58). Zazwyczaj mówi się, że ukazuje to pesymizm Freuda, ale czyż nie jest to także realizm w tym związku lub w tym podporządkowaniu między pewnym rodzajem życia a śmiercią? Czyli pomiędzy zasadą przyjemności a przymusem do powtarzania, pomiędzy zaspokojeniem powtarzanym a stopniową śmiercią psychiczną? Ostatecznie zasada przyjemności, zdaniem Freuda „zdaje się w ogóle pozostawać w służbie popędów śmierci” (tamże, s. 88).

95 H. S. Sullivan, Teoria interpersonale della psichiatria, Feltrinelli, Milano 1962, s. 6.

96 B. Kiely, Psicologia e teologia morale, s. 159.

97 M. B. Arnold, Feelings and emotion, s. 173-177.

98 To właśnie z tego powodu często na polu psychoterapeutycznym czy też po prostu psychodiagnostycznym, natrafia się na znaczne opory odnośnie do przypominania własnej przeszłości: nie jest to pustka pamięciowa, ale wynik aktywności nieświadomości, która zamierza nią pozostać.

99 J. Mohana, Psicanalisi per il clero, s. 29.

100 B. J. F. Lonergan, Metoda w teologii, s. 39-45.

101 B. Kiely, Psicologia e teologia morale, s. 141-203.

102 Tego, kto ucieka się do takiego rodzaju rozumowania, Lonergan określił jako „naiwnego realistę”, dla którego oglądanie jest synonimem widzenia. Odnośnie do błędu metody zaaplikowanej do dziedziny moralnej patrz B. Kiely, Psicologia e teologia morale, s. 169-170.

103 Pojęcie nieświadomości poznawczej pochodzi od Piageta, który uważa, że z powodu tej nieświadomości osoba może być świadoma wyników swojego rozumowania, ale mniej świadoma procesów racjonalnych, jakie doprowadziły do tych rezultatów. J. Piaget, „The affective unconscious and the cognitive unconscious”, Journal of the American Psychoanalytic Association, 21 (1973) 249-261.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama