Nie lękajcie się chcieć świętości

O świętości jako synonimie dojrzałości chrześcijańskiej

Podczas kanonizacji bł. Kingi z Starym Sączu Jan Paweł II wzywał: „Święci nie przemijają. Święci żyją świętymi i pragną świętości (...). Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą ludzi świętych!”.

Św. Jan w Apokalipsie mówi o pieczętowaniu sług Boga. Pieczęć można rozumieć dwojako: jako znak własności Boga i jako znak jakości. Chodzi o to, że nic wybrakowanego nie może wejść do nieba. W nim jest miejsce tylko na to, co doskonałe. W tej sytuacji należy rozróżnić między znakiem jakości, jakim posługuje się świat, i tym, jakim posługuje się Bóg. W świecie o jakości człowieka decyduje jego siła, pieniądz, sława, przynależność społeczna. Wszyscy, którzy nie dysponują siłą, nie mają pieniędzy, są przez świat usuwani na ostatnie miejsce. U Boga natomiast o jakości człowieka decydują jego miłosierdzie, dobroć, umiłowanie sprawiedliwości i miłość, czyli wewnętrzna dojrzałość.

Chrześcijańska dojrzałość

Dojrzałym chrześcijaninem jest ten, którego wiara rodzi uczynki miłości, uczynki życia wiecznego. Św. Jakub mówi: „Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? (Jk 2,14). Podaje jednocześnie przykład Abrahama, którego wiara skonkretyzowała się w posłuszeństwie Bogu, czego wyrazem była gotowość złożenia w ofierze syna Izaaka. Swoje rozważania zamyka stwierdzeniem: „Widzisz, że wiara współdziała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała” (Jk 2,22). O tych uczynkach mówi św. Paweł prawie w każdym swoim liście, kiedy pisze o ideałach chrześcijanina. Poucza, jak chrześcijanin powinien postępować w konkretnych sytuacjach życiowych. W zaleceniach tych jest praktycznie cały Dekalog, całe prawo Boże, z jedną cechą specyficzną — miłością, którą nazywa więzią doskonałości (por. Kol 3,14).

Nie jest to jednak byle jaka miłość. Chrześcijaństwo powszechnie utożsamia się z ideałem szlachetnego, uczciwego człowieka. Pewnie, że chrześcijanin ma być szlachetnym, uczciwym człowiekiem, ale to nie wszystko. Kochać potrafi przecież każdy, bo każdy ma zapisane w sercu prawo miłości i każdy najbardziej potrzebuje być kochanym i kochać. To, co odróżnia chrześcijańską miłość od wszelkiej innej miłości, polega na radykalizmie krzyża. W tej miłości nie ma granic. Idąc do drugiego człowieka, nigdy nie cofa się, jest gotowa dać życie za drugiego, nawet za nieprzyjaciela. Na tym polega różnica między miłością chrześcijańską a każdą inną miłością. Oddać życie za ważną sprawę potrafią również inni: matka za swoje dziecko, żołnierz za ojczyznę itp. Do tego nie trzeba być chrześcijaninem, ale oddać życie za kogoś, kto moje życie niszczy, kto mnie wyzyskuje... Przed tym każdy człowiek spontanicznie się cofa i mówi: „Nie!”.

Miłość chrześcijańska nie odpłaca złem za złe. Dojrzały chrześcijanin bierze tę krzywdę na siebie tak, jak Chrystus wziął na siebie całe zło świata i za nas umarł. Dopiero tego rodzaju miłość jest specyfiką chrześcijaństwa. To postawa świętych.

Duchowo zdrowi

Święty to człowiek duchowo zdrowy. Jeśli chcemy mówić o Kościele świętym, to jedno podobieństwo może nam pomóc w zrozumieniu jego tajemnicy — szpital i cała organizacja służby zdrowia, która jest nastawiona na ratowanie zdrowia ludzi. Kościół jest wielkim szpitalem, który troszczy się o zdrowie ducha. O ile w szpitalu, biorąc pod uwagę możliwości medycyny, istnieją pewne ograniczenia — nie ma odpowiednich środków albo wiedza medyczna jest jeszcze za mała i nie może w konkretnej sytuacji zaradzić — o tyle w szpitalu, jakim jest Kościół dysponujący wszystkimi środkami mogącymi przywrócić człowiekowi zdrowie ducha, nie ma żadnych ograniczeń. Istnieją jedynie ograniczenia ze strony pacjentów. Jeśli pacjent nie stosuje się do wskazań lekarza, to ten może być idealnym lekarzem i może mieć wszystkie środki do dyspozycji, a pacjent będzie ciągle chory.

Jesteśmy takimi pacjentami, którzy niezbyt pilnie stosują się do zaleceń głównego Ordynatora tego wielkiego szpitala, którym jest Jezus Chrystus. Jego zalecenia są konkretne, natomiast my traktujemy je tak, jak wiele zaleceń lekarzy. Lekarz mówi: uważaj na jedzenie, rzuć palenie, nie pij wódki, a my lekceważymy te polecenia, i dlatego wciąż chorujemy. Tak jest i z naszą świętością, chociaż przecież każdy z nas chciałby być w pełni duchowo zdrowy.

Szczere pragnienie

To pragnienie jest bliskie każdemu: być zdrowym nie tylko na ciele, ale i na duchu. Może dlatego zostawia nas Bóg jeszcze przy życiu, byśmy przynieśli owoce nawrócenia, by każdy z nas dojrzał. Korzystamy z tej wspaniałomyślności Boga, której do końca nie rozumiemy, odkrywając własną słabość i grzech. Dlatego modlę się: Boże, ja, niedojrzały owoc z Twojego ogrodu, nie nadaję się jeszcze do Twoich niebieskich spiżarni. Zostaw mnie jeszcze na drzewie życia, bym dojrzał i odzyskał pełne zdrowie ducha.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama