Jakie jest znaczenie ascezy w naszym życiu religijnym?

Fragmenty książki "Odpowiedzi na 101 pytań o duchowość w życiu codziennym"

Jakie jest znaczenie ascezy w naszym życiu religijnym?

Bp Jan Szkodoń

Odpowiedzi na 101 pytań o duchowość w życiu codziennym

Copyright © Wydawnictwo WAM 2003



Jakie jest znaczenie ascezy w naszym życiu religijnym?

Jest to stały wysiłek zmierzający do zdobycia sprawności duchowej. Jest to wyrzeczenie, umartwienie, przezwyciężenie siebie, przyjęcie trudu i nałożenie trudu. Celem jest wewnętrzna harmonia, aż do radykalizmu i heroizmu. Najważniejszym celem nie jest cnota, ale upodobnienie do Chrystusa. Przez ascezę, walkę duchową, uczestniczymy w Misterium Paschalnym Chrystusa, jest to konsekwencja udziału w tajemnicy krzyża i zmartwychwstania. Św. Paweł w Liście do Rzymian pisze: „Nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę” (7, 15), „Łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie” (7, 8). „Wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodnie z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę” (7, 22-23). I stwierdza: „Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa Pana naszego” (7, 24-25). To przecież doświadczenie każdego z nas, pragniemy dobra, tęsknimy za nim, ale wciąż upadamy. A w pierwszym Liście do Koryntian Św. Paweł wskazuje drogę do tego, jak przezwyciężać w sobie prawo grzechu. „Ja przeto biegnę nie jakby na oślep, walczę nie tak, jakby zadając ciosy w próżnię — lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego” (1 Kor 9, 26-27). Św. Paweł pisze, że świat jest dla niego ukrzyżowany i on dla świata: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”, „Dla mnie bowiem żyć — to Chrystus, a umrzeć — to zysk” (Flp 1, 21).

Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza: „Droga do doskonałości wiedzie przez krzyż, nie ma świętości bez wyrzeczenia, bez walki duchowej” (2015). Asceza, walka duchowa, dotyczy po pierwsze grzechu. Istnieje w nas potrójna pożądliwość — ciała, oczu i pycha żywota. Działają w nas wady główne, siedem grzechów głównych. Jak walczyć z grzechem? Pomaga nam w tym modlitwa, codzienny rachunek sumienia, Eucharystia, adoracja Najświętszego Sakramentu, troska o częstą dobrą spowiedź, akty strzeliste, krótkie wezwania w ciągu dnia skierowane do Pana Boga. To wszystko sprawia, że umacniamy się w łasce uświęcającej.

Szczególną drogą walki z grzechem jest różaniec. Walczymy z grzechem przez post, modlitwę, jałmużnę, czyli czyny miłosierdzia. Drugą dziedziną walki duchowej jest wojna z szatanem, który jest ojcem kłamstwa i kusi nas do złego, wykorzystuje słabą naturę, wykorzystuje świat i okoliczności, aby nas sprowadzić z drogi Chrystusa. Działanie szatana może przyjmować różne oblicza, zazwyczaj jest to pokusa wewnętrzna, ale może to być również dręczenie, mogą to być napaści. Podane wyżej środki do walki z grzechem są środkami do walki ze sprawcą grzechu — szatanem. Jak charakteryzuje się asceza w stosunku do świata? W świecie panuje aprobata dla dążenia do nieumiarkowanej, nawet grzesznej przyjemności i niechęć do praktyk ascetycznych, do wyrzeczenia, poświęcenia. Wyśmiewa się niekiedy pobożność i wyśmiewana jest czystość i trzeźwość. Natomiast rozszerza się i rozgłasza pornografia, środki przekazu są pełne skandali i rzeczy dalekich od Ewangelii.

Jakie są środki, jak ma wyglądać walka duchowa przeciw światu? Taką drogą jest ucieczka fizyczna, np. unikanie pornografii. W każdej sytuacji człowiek modlący się, zjednoczo-
ny z Chrystusem, jest wewnętrznie wolny, nawet jeśli okoliczności byłyby niesprzyjające, „bo w wierze jest zwycięstwo” (por. 1 J 5, 4).

Trzeba często zastanawiać się nad przemijalnością świata, pamiętać o tym, że wszystko przemija. Trzeba się też zastanawiać nad tym, że nie jest ważny osąd świata, ale osąd Boga. W człowieku istnieje pragnienie przyjemności oraz lęk przed cierpieniem i wyrzeczeniem, ale miłość do Chrystusa, pamięć o celu ostatecznym, potrafi opanować to dążenie i lęk.

W ascezie, walce duchowej, zwracajmy uwagę na środki naturalne, jak unikanie okazji, przezwyciężanie lenistwa, wierność w rzeczach drobnych, wrażliwość na środki nadprzyrodzone — wśród nich zwróćmy uwagę, obok środków już wspomnianych, na rozważanie męki Pana Jezusa. Warto w tym miejscu wspomnieć godzinę miłosierdzia — godzinę piętnastą — o której przypomniała w „Dzienniczku” św. siostra Faustyna.

Mówiąc o ascezie nie sposób pominąć problemu telewizji. W ascezie nie tylko chodzi o to, by unikać tego, co prowadzi do grzechu, ale aby umieć rezygnować nawet z tego, co moralnie dobre, dla większego dobra. Nie tylko więc chodzi o to, aby unikać złych programów, ale także o to, aby nie poświęcać zbyt dużo czasu programom, które są mało wartościowe.

Można by ten czas przeznaczyć na modlitwę, rozmowę z bliskimi, na odwiedziny chorego, na pożyteczną pracę. W przeszłości cząstką ascezy, zwłaszcza zakonnej, było biczowanie, noszenie włosiennicy. Zawsze asceza będzie się przejawiać w pewnej surowości życia, w trosce o to, aby nie dogadzać sobie, nie być wygodnym, mało wymagającym, ulegającym każdej zachciance. To sprzeciwia się postępowi duchowemu, jest nie do pogodzenia z Ewangelią. Chrystus, zawsze zaprasza nas do niesienia krzyża: „Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze swój krzyż i niech Mnie naśladuje” (Łk 9, 23). Jest to krzyż, który od nas jest niezależny, jest to ofiara, którą sami sobie nakładamy.

„Jedna najstraszniejsza dla mnie myśl była, to ta, że jestem od Boga odrzucona. A później następowały inne myśli: Po cóż mam się starać o cnoty i dobre uczynki? Po cóż się umartwiać i wyniszczać? Po cóż składać śluby? Po cóż się modlić? Po cóż się poświęcać i wyniszczać? Po cóż czynić ofiarę z siebie na każdym kroku? Po cóż — jeżeli jestem już przez Boga odrzucona? Po cóż te wysiłki? — I tu jeden Bóg tylko wie, co się działo w sercu moim” (Dz, 77).

„Kiedy tak strasznie byłam ściśniona tymi cierpieniami, weszłam do kaplicy i powiedziałam z głębi duszy te słowa: Czyń ze mną, o Jezu, co Ci się podoba. Ja Ciebie wszędzie uwielbiać będę. I niech się stanie wszystka wola Twoja we mnie, o Panie i Boże mój, a ja wysławiać będę nieskończone miłosierdzie Twoje. Przez ten akt poddania ustąpiły te straszne udręki. Wtem ujrzałam Jezusa, który mi rzekł: Ja zawsze jestem w sercu twoim. Niepojęta radość przeniknęła duszę moją i [napełniła] wielką miłością Bożą, którą zapaliło się biedne serce moje. Widzę, że Bóg nigdy nie dopuści ponad to, co możemy znieść. O, nie lękam się niczego, jeżeli zsyła na duszę udręczenia wielkie, to jeszcze większą wspiera łaską, chociaż jej wcale nie spostrzegamy. Jeden akt ufności w takich chwilach oddaje Bogu więcej chwały niż wiele godzin przepędzonych na pociechach w modlitwie” (Dz, 78).

„Cierpienie jest skarbem największym na ziemi — oczyszcza duszę. W cierpieniu poznajemy, kto jest dla nas prawdziwym przyjacielem. Prawdziwą miłość mierzy się termometrem cierpień.

Jezu, dziękuję Ci za codzienne drobne krzyżyki, za przeciwności w moich zamiarach, za trud życia wspólnego, za złe tłumaczenie intencji, za poniżanie przez innych, za cierpkie się obchodzenie z nami, za posądzenia niewinne, za słabe zdrowie i wyczerpanie sił, za zaparcie się własnej woli, za wyniszczenie swego ja, za nieuznanie w niczym, za pokrzyżowanie wszystkich planów” (Dz, 342-343).

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama