Analiza pojęć sprawiedliwości i tego, co sprawiedliwe

Fragmenty książki p.t. "Prawo naturalne"

Javier Hervada

Prawo naturalne

ISBN: 978-83-7720-124-4
wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2010

Analiza pojęć sprawiedliwości i tego, co sprawiedliwe
Wybrane fragmenty
WPROWADZENIE
§ 1. PRAWO JAKO SZTUKA
§ 2. CNOTA SPRAWIEDLIWOŚCI
II. ANALIZA POJĘĆ SPRAWIEDLIWOŚCI I TEGO, CO SPRAWIEDLIWE
§ 1. PUNKT WYJŚCIA
§ 2. FORMUŁA SPRAWIEDLIWOŚCI: ZAGWARANTOWAĆ KAŻDEMU TO, CO DO NIEGO NALEŻY
§ 3. TO, CO SPRAWIEDLIWE.
§ 4. STOSUNEK SPRAWIEDLIWOŚCI

II. ANALIZA POJĘĆ SPRAWIEDLIWOŚCI I TEGO, CO SPRAWIEDLIWE

§ 1. PUNKT WYJŚCIA

 

Aby wyjaśnić szczegółowo sztukę tego, co sprawiedliwe, oraz by wytłumaczyć z nie mniejszą precyzją, czym jest sprawiedliwość i to, co sprawiedliwe, należy jednoznacznie wskazać punkt wyjścia: począwszy od jakiego działania społecznego, czy też od którego wymiaru życia w społeczeństwie, powinno się wyjaśniać cnotę sprawiedliwości oraz sztukę uprawianą przez prawników — w najwłaściwszym i najściślejszym znaczeniu — sztukę biegłych w ius czyli w tym, co sprawiedliwe. Dziś jest to tym bardziej konieczne, gdyż w naszych czasach słowa sprawiedliwość używa się w rozmaitych znaczeniach, podobnie zresztą jak wyrażenia „to, co sprawiedliwe”.

 

1. Rzeczy są rozdzielane. a) Na pytanie o punkt wyjścia usłyszymy oczywiście różne odpowiedzi: punkt wyjścia to potrzeba ładu, albo istnienie władzy w społeczeństwie, albo rozbieżność ludzkich interesów itd. Nie przecząc, że odpowiedzi te mogą być istotne dla całościowego wyjaśnienia zjawiska prawnego, należy stwierdzić, iż żadna z nich nie stanowi poszukiwanego przez nas punktu wyjścia. Ów punkt wyjścia to nic innego, jak łatwo dające się zaobserwować zjawisko społeczne: z wyjątkami, o których nie będę tu wspominać, rzeczy przypisywane są różnym podmiotom, lub innymi słowy, rzeczy są rozdzielane. Nie wszystko należy do wszystkich, ale też nie wszystko jest wspólne dla ludzkości: istnieją rzeczy, które się rozdziela. Rzeczy, wraz z przypisaniem ich określonemu podmiotowi, z chwilą dokonania przydziału, stają się własnością człowieka czy też zbiorowości, należą do nich. Pojawia się coś, co jest  moje, twoje, czyjeś.

To jest przesłanka dla działania sprawiedliwości w znaczeniu, jakie jej tutaj przypisujemy — zagwarantować każdemu to, co mu się należy — , gdyż gdzie nie ma rzeczy przypisanych czy przydzielonych, tam nikt nie może powiedzieć: „to jest moje”. Nie ma rzeczy, które by do kogoś należały10.

b) To kluczowy moment dla zrozumienia właściwego sensu sprawiedliwości, do której się odnoszę. Jeżeli akt sprawiedliwości polega na zagwarantowaniu każdemu tego, co mu się należy, na zagwarantowaniu mu jego prawa (ius suum cuique tribuere), niewątpliwie sprawiedliwość można wykonywać tylko tam, gdzie podmioty mają swoje rzeczy. Sprawiedliwość nie przypisuje rzeczy, ale pojawia się wtedy, gdy  już zostały przypisane11. Sam w sobie akt przyznania podmiotowi rzeczy, która nie była mu przypisana — w żaden sposób i pod żadnym względem — nie stanowi aktu sprawiedliwości (nie jest gwarantowaniem komuś tego, co mu się należy, tylko sprawieniem, że pewna rzecz stała się jego, przyznaniem mu rzeczy, która dotychczas do niego nie należała). Może to być akt dobrych obyczajów, akt nieodpłatnego przysporzenia, akt dobrej administracji, ale nie akt sprawiedliwości. Sprawiedliwość ma sposobność działania jedynie wtedy, gdy coś zostało komuś przypisane, innymi słowy, kiedy ktoś może stwierdzić — przynajmniej w jakiś sposób i pod pewnym względem, że ta rzecz jest jego12.

Dlatego słusznie wskazywano na to13, że akt sprawiedliwości jest aktem wtórnym. Zawsze zależy od aktu pierwotnego, który poprzez przyznanie rzeczy, kreuje prawo, coś czyjegoś. Umowa sprzedaży, na mocy której jeden podmiot sprzedaje drugiemu pewne dobro w zamian za cenę, nie jest aktem sprawiedliwości. W istocie aktem sprawiedliwości nie jest ani akt sprzedaży ani też akt kupna. Oba stanowią swobodne decyzje i żaden z nich nie polega na gwarantowaniu drugiemu tego, co do niego należy. Wraz z zawarciem umowy powstaje dla każdej ze stron tytuł do tego, co zostało uzgodnione. Aktem sprawiedliwości będzie to, że po zawarciu umowy, sprzedawca wyda rzecz i to, że kupujący uiści cenę. W pewien sposób i pod pewnym względem wraz z zawarciem umowy cena należy już do sprzedawcy, a rzecz do kupującego. Zapłata ceny sprzedawcy i wydanie rzeczy kupującemu to akty gwarantowania drugiemu tego, co do niego należy.

c) Aby dobrze zrozumieć sprawiedliwość, trzeba mieć na uwadze następującą zasadę podstawową: sprawiedliwość jest następstwem prawa. Akt sprawiedliwości nie może zaistnieć tam, gdzie nie ma tytułu do rzeczy, tam, gdzie rzecz nie jest — na podstawie określonego tytułu — czymś należnym, prawem. Sprawiedliwość to cnota przestrzegania oraz poszanowania prawa, nie zaś cnota jego tworzenia14.

Punkt, do którego zmierzam, to podstawa, by zrozumieć, czym jest sprawiedliwość, a tym samym czym jest prawo sprawiedliwe i niesprawiedliwe. Zasadniczo wydaje się, że sprawiedliwość poprzedza prawo, że stanowi uprzednie i nadrzędne kryterium oceny prawa pozytywnego, więcej nawet, że sprawiedliwość to cnota, z której sprawiedliwe prawo bierze swój początek. Jedynie przy takim założeniu mówienie o prawie sprawiedliwym i niesprawiedliwym miałoby sens. Należy jednak stwierdzić, że ten utrwalony pogląd — do przyjęcia w mowie potocznej — nie ostaje się wobec rygorystycznych kryteriów naukowych.

Prawo, niezależnie od tego, czy rozumiemy je jako ustawę, czy jako rzecz sprawiedliwą, nie pochodzi od cnoty sprawiedliwości, która z kolei nie jest w stosunku do prawa uprzednia ani nadrzędna. Cnota sprawiedliwości zakłada obecność prawa, w tym sensie jest zawsze czymś późniejszym względem prawa. Każdy akt sprawiedliwości przewiduje istnienie uprzednio powstałego prawa; dlatego też stanowi akt wtórny. Czynność pierwotna, ustanawiająca prawo, nie jest aktem cnoty, lecz aktem władczym. Działanie władcze może, bez wątpienia, być kierowane przez cnoty, a konkretnie przez roztropność, ale może też w nim cnót brakować  (np. można nieroztropnie dokonać sprzedaży), co nie wpływa na ważność aktu władczego. Stanowienie prawa jest z natury aktem władzy, nie cnoty. Sprawiedliwość działa, gdy prawo już powstało, przyznając każdemu to, co do niego należy.

Jak więc mówić o prawie sprawiedliwym i niesprawiedliwym? Niewątpliwie zagadnienie prawa sprawiedliwego i niesprawiedliwego pojawia się wyłącznie w odniesieniu do prawa pozytywnego. Możliwość postawienia takiego problemu oznacza, że stanowienie prawa pozytywnego przebiega w kontekście jakiegoś prawa je poprzedzającego, prawa samego w sobie, które od starożytności nazywa się naturalnym. Prawo pozytywne może zatem zapewnić komuś to, co do niego należy lub odmówić mu tego, a przez to stać się sprawiedliwym lub niesprawiedliwym.

Coś, co nazywamy nakazem sprawiedliwości, wymogiem sprawiedliwości lub  normą sprawiedliwości, to nic innego jak prawo naturalne. A tak zwane zasady sprawiedliwości są zasadami i nakazami tegoż prawa. To, co poprzedza prawo pozytywne, to nie sprawiedliwość, a prawo naturalne. Jeżeli założyłoby się, że poza prawem pozytywnym nie ma żadnego autentycznego istniejącego uprzednio prawa, nie mogłaby pojawić się kwestia prawa niesprawiedliwego we właściwym i ścisłym sensie.

d) Można powiedzieć, że sprawiedliwość jest cnotą podziału rzeczy i że sztuka prawa to sztuka sprawiedliwej ich dystrybucji. Oba stwierdzenia w ścisłym sensie są prawdziwe, jednak ponieważ istnieje ryzyko, że zostaną opacznie zrozumiane, uważam za stosowne nieco je doprecyzować.

Podział może stanowić akt pierwotny lub wtórny. Uznajemy go za akt pierwotny, kiedy skutkuje przypisaniem dóbr po raz pierwszy osobom, które wcześniej nie miały do nich żadnego tytułu. Podział jako czynność pierwotna tworzy tytuł do określonych dóbr. Dystrybucja będzie aktem wtórnym, jeżeli nastąpi w wykonaniu jakiegoś podziału pierwotnego. Podział jako akt wtórny wyróżnia się tym, że odbiorcom przysługuje, zanim nastąpi dystrybucja, tytuł do części rozdzielanych dóbr, która zostaje im wydana. Przykładowo, podział prywatnych  dóbr na mocy testamentu pomiędzy kilka instytucji kultury ma charakter pierwotny. Przed sporządzeniem aktu ostatniej woli żadna ze wskazanych instytucji nie miała prawa do tych dóbr, gdyż wcześniej nie dokonano żadnego przypisania. Natomiast jeśli wykonawca testamentu, w jego wykonaniu, podzieliłby między owe instytucje dobra spadkowe, dokonałby podziału wtórnego (podziału jako czynności wtórnej).

Podział jako czynność pierwotna nie jest właściwy dla sprawiedliwości, ale dla innych cnót (np. dla wielkoduszności), czy też dla dobrych obyczajów, umów, porozumień itd. Charakterystyczny dla sprawiedliwości w ścisłym znaczeniu jest podział wtórny, ten,  w którym odbiorcom przysługuje, pod pewnym względem lub w pewien sposób, tytuł do dzielonych dóbr.

e) Punkt wyjścia dla sprawiedliwości stanowi zawsze okoliczność, że „rzeczy zostały rozdzielone”, nie zaś, że „należy dzielić rzeczy”, poza ostatnim przypadkiem, czyli podziałem wtórnym, kiedy to rzeczy zostały już, w taki czy inny sposób, uprzednio rozdzielone lub przydzielone. Imperatyw „należy rozdzielać rzeczy” albo „rzeczy należy dzielić dobrze czy też lepiej”, w odniesieniu do podziału pierwotnego, innymi słowy, wobec braku istniejącego uprzednio, prawdziwego i właściwego prawa, nie jest nakazem natury prawnej lecz moralnej.

Uprzednie istnienie prawa, na co wskazuję raz jeszcze, jest kryterium wyróżniającym sprawiedliwość. Przykładowo, jeżeli przedstawiciele pracowników i przedsiębiorców zasiądą przy stole, by negocjować wysokość wynagrodzeń — innymi słowy, by ustalić, jaka część zysku przedsiębiorstwa powinna znaleźć się w rękach strony pracowniczej — jest to zasadniczo kwestia polityki pracowniczej. Natomiast rzeczywista dystrybucja tego zysku przeprowadzona na podstawie uzgodnień — wypłata ustalonych wynagrodzeń — stanowi akt sprawiedliwości; dokonuje się uzgodnionego podziału, realizuje  się podział już dokonany w porozumieniu powstałym na drodze negocjacji.

Przedstawionemu przykładowi można zapewne zarzucić, że podział podlegający negocjacjom nie stanowi jedynie zagadnienia polityki pracowniczej, ale także sprawiedliwości. Uzgodnione wynagrodzenie może być sprawiedliwe bądź niesprawiedliwe. Mało tego, całe doniosłe zagadnienie słusznej płacy powstało, ponieważ w licznych przypadkach wynagrodzenia były i są niesprawiedliwe, mimo, że zostały zaakceptowane przez osobę zatrudnioną w umowie o pracę. Dlatego też w proces negocjacji w sprawie wynagrodzeń może zostać wpleciona kwestia sprawiedliwości. Tak samo może się zdarzyć, że system dokonywania przydziału — czyli sposób, w jaki rzeczy zostają dzielone — jest niesprawiedliwy; na przykład podział własności w niektórych krajach. To wszystko nie ulega wątpliwości. Powróćmy jednak do poprzednich uwag. Jeżeli historyczny i prawnopozytywny system podziału i przydziałów jest niesprawiedliwy, dzieje się tak, ponieważ istnieje prawo od niego wcześniejsze; jeżeli dany system prawa stanowionego jest niesprawiedliwy, oznacza to, że nie jest zgodny z danymi prawem naturalnym. Tylko wówczas zachodzi autentyczna niesprawiedliwość (pracownikowi nie zostanie zapewnione to, co mu się należy, jeśli dokonano podziału między pracę i kapitał). Wynagrodzenie umowne lub ustawowe będzie niesprawiedliwe, jeżeli przed tym prawnopozytywnym podziałem miał miejsce, pod pewnym względem i pewnej mierze, podział naturalny: jedynie wtedy, gdy prawem naturalnym pracownika jest wynagrodzenie pokrywające określone potrzeby osobiste i rodzinne, można rzeczywiście powiedzieć, że jest ono niesprawiedliwe, jeżeli ich nie pokrywa. W takich przypadkach albo nie mówi się o sprawiedliwości i niesprawiedliwości we właściwym znaczeniu, albo odnosząc się do nich, trzeba powołać się koniecznie na prawo naturalne.

 

2. Rzeczy znajdują się lub mogą znajdować się we władaniu innych osób. Oprócz tego, że „rzeczy są rozdzielane”, nie mniejsze znaczenie ma drugi człon punktu wyjścia: „rzeczy każdej osoby — rzeczy czyjeś — znajdują się, lub, w określonym momencie, mogą znaleźć się, we władaniu kogoś innego”. Aby nastąpił akt sprawiedliwości, koniecznym jest, by czyjaś rzecz znalazła się — lub mogła się znaleźć — we władaniu innej osoby; tylko wtedy ten drugi będzie mógł zapewnić — wydać lub uszanować — to, co należy się temu pierwszemu. Jedynie tak można zapewnić komuś to, co do niego należy. Innymi słowy, druga część punktu wyjścia odnosi się do obrotu między ludźmi (nie w znaczeniu współczesnym, ale pierwotnym: komunikacji społecznej). Z innego punktu widzenia, zjawiskiem odmiennym, ale o podobnych skutkach, dotyczącym zajmującego nas przypadku, jest niesprawiedliwość, czyli okoliczność, w której ktoś uszkadza albo przywłaszcza sobie bezprawnie rzecz innej osoby; wówczas aktem sprawiedliwości — czynnością dążącą do zagwarantowania tego, co do kogoś należy — będzie przywrócenie stanu poprzedniego lub naprawienie szkody.

Na to właśnie nie zwrócił uwagi Kant krytykując formułę „zapewnić każdemu to, co do niego należy”. Jego zdaniem jest ona prowadzi ona do absurdu, gdyż jeżeli dana rzecz znajduje się w czyimś władaniu, jeśli należy do tej osoby, to ona już tę rzecz ma, wskutek czego nie da się jej tej rzeczy zapewnić15. Kant nie zdawał sobie sprawy z tego, że, odkąd stosuje się formułę, punkt wyjścia stanowi to, że rzeczy każdej osoby, wciąż do niej należąc, mogą znaleźć się w sferze władztwa kogoś innego. Np. właściciel samochodu może użyczyć go komuś na czas określony. Samochód, mimo że znalazł się we władaniu innej osoby, która go używa, pozostaje jego własnością, czyli wciąż należy się właścicielowi. Dlatego właśnie, po upływie ustalonego terminu, biorący w użyczenie powinien zapewnić — oddać — samochód jego właścicielowi. Przytoczę kolejny przykład: najem mieszkania. Wraz z zawarciem umowy mieszkanie — w zakresie sposobu korzystania właściwego dla najmu — należy do najemcy i z tego powodu właściciel — wynajmujący — oddając więc środki umożliwiające użytkowanie mieszkania, gwarantuje to, co należy się najemcy. Jednocześnie po upływie terminu wyznaczonego do uiszczenia czynszu zapłata dokonana przez najemcę to nic innego jak zapewnienie tego, co należy do wynajmującego na mocy umowy, zatem, wraz z upływem terminu, umówiona kwota — znajdująca się we władaniu najemcy — staje się należnością wynajmującego, jest jego (nie jako własność, ale jako wierzytelność).

„Zapewnić każdemu to, co do niego należy” zakłada, że to, co należne, znajduje się we władaniu innej osoby albo może przez nią zostać naruszone i uszkodzone. Dokładnie dlatego, że Tycjusz włada tym, co należy do Gajusza, albo może wyrządzić temu szkodę, Tycjusz będzie sprawiedliwy, jeśli wyda Gajuszowi — czy też uszanuje — jego rzecz. To w tym właśnie znaczeniu sprawiedliwość jest cnotą stosunków społecznych, czyli zawsze wymaga odrębności między podmiotami, czyli intersubiektywizmu; zawsze odnosi się do dwóch podmiotów: tego, do kogo rzecz należy oraz tego, kto ze względu na to, że ją ma (lub może uszkodzić), rzecz oddaje, wydaje (czy też szanuje).

dalej >>

10 Dlatego też niektóre teorie dążące do takiego stanu ludzkości, w którym wszystko byłoby wspólne, głoszą zniesienie prawa. Jest to całkowicie zrozumiałe z punktu widzenia ich postulatów. Nie ulega wątpliwości, że jeżeli jest czymś właściwym i naturalnym, by człowiek mógł powiedzieć „to jest moje”, właściwa jest również sztuka prawa, a kolektywizm jest utopią sprzeczną z naturą.

11 Św. Tomasz z Akwinu, Summa contra gentiles. Prawda wiary chrześcijańskiej w dyskusji z poganami, innowiercami i błądzącymi, t. I, tłum. Z. Włodek, W. Zega, s. 314-315: Skoro aktem sprawiedliwości jest oddawanie każdemu tego, co mu się należy, to czyn, przez który jakaś rzecz staje się czyjąś własnością, wyprzedza akt sprawiedliwości, jak to widać w sprawach ludzkich; pracownik bowiem przez pracę nabywa prawa do tego, co wypłacający aktem sprawiedliwości mu daje. Ten zatem akt, przez który jakaś rzecz po raz pierwszy staje się czyjąś własnością, nie może być aktem sprawiedliwości.

12 Wtrącenie „w pewien sposób i pod pewnym względem” jest istotne. Niekiedy rzeczywiście określony podmiot nie ma jeszcze rzeczy jako prawa — ius in re — natomiast jego prawem jest to, by rzecz została mu przydzielona (ius ad rem) np. dlatego, że obiecano mu ją albo ponieważ spełnił wszystkie warunki konieczne do tego, by mu rzecz przyznać (przykładowo, ktoś otrzymał stanowisko w drodze konkursu), itd. Kiedy komuś przysługuje ius ad rem, akt przydzielenia mu rzeczy (przyznania ius in re) — jest aktem sprawiedliwości, gdyż, niewątpliwie, rzecz pod pewnym względem należała do niego, stanowiła już jego prawo — w formie ius ad rem. Jeśli nie istnieje nawet ius ad rem, przydzielenia komuś rzeczy nie można nazwać aktem sprawiedliwości.

13 J. Pieper, op.cit.

14 Sprawiedliwość nie kreuje prawa (ius), lecz opiera się na jego uprzednim istnieniu. Ta przesłanka pozwala obecnie zrozumieć, dlaczego znajomość sztuki prawa jest niezbędna, by żyć zgodnie ze sprawiedliwością; wiedza, której wymaga sprawiedliwość to wiedza o tym, co każdemu się należy (ius), czyli o tym, co istnieje przed aktem sprawiedliwości. Po drugie służy do odróżniania sprawiedliwości w sensie najwłaściwszym i najściślejszym — sprawiedliwości prawniczej — od znaczeń podobnych, a nawet nadużywających tego słowa. Nie można powoływać się na sprawiedliwość tam, gdzie nie istnieje tytuł, nie można uważać za sprawiedliwe tego, co nie jest prawdziwym i właściwym prawem (ius).
Bardziej lub mniej wyraźne odwołania do sprawiedliwości i do tego, co jest sprawiedliwe, w odniesieniu do rzeczy, do których nie przysługuje jeszcze żaden tytuł — prawny czy naturalny — nawiązują do znaczeń podobnych do sprawiedliwości, a nawet jej nadużywających. Przykładowo, stwierdzenie, że sprawiedliwym jest przyznać pracownikom miesiąc urlopu będzie prawdziwe — a wtedy będzie mógł działać prawnik, np. sędzia — jeśli istnieje ustawa, układ czy wiążący prawnie zwyczaj, które tak stanowią. Jeżeli zaś tak nie jest, choćby chodziło o, jak mawia się dziś, postulat, można mówić o dogodności, konieczności, sprostaniu wymaganiom nowoczesności, postępie w kierunku bardziej humanitarnych warunków życia itd., ale nie o sprawiedliwości w ścisłym sensie, gdyż nie istnieje uprzednie prawo. Chyba że uważa się, że takie prawo stanowi wymóg człowieczeństwa, czyli prawo naturalne. To jest właśnie ów szkodliwy paradoks tylu obecnych odwołań do sprawiedliwości. Przeczy się prawu naturalnemu, ale mówi się o prawach człowieka istniejących przed prawem pozytywnym, a kiedy ono tych praw nie uznaje, powołuje się na sprawiedliwość. Gdy neguje się prawo naturalne, owe powołania na sprawiedliwość nie są logiczne, ponieważ jeżeli prawo naturalne nie istnieje, nieprawdą jest, że sprawiedliwość wymaga uznania praw człowieka, gdyż nie są to prawa we właściwym i ścisłym sensie, i nieprawdą jest, że ich nieprzestrzeganie stanowi ucisk i niesprawiedliwość, dlatego że sprawiedliwość nie może działać tam, gdzie brakuje poprzedzającego ją prawa. Odwołania do sprawiedliwości wobec prawa pozytywnego i jednoczesna negacja prawa naturalnego stanowią sprzeczność.

15 „Jeżeli nie możesz uniknąć towarzystwa innych, nawiązuj z nimi takie stosunki, w których każdemu można pozostawić to, co do niego należy (suum cuique tribue). — Gdyby to ostatnie [zdanie] przetłumaczyć jako: „Oddawaj każdemu to, co do niego należy, byłoby ono niedorzeczne, nikomu bowiem nie możemy dawać czegoś, co on już ma. Jeżeli więc przytoczona formuła ma posiadać jakiś sens, musi ona raczej głosić: Zaprowadź taki stan, w którym własność każdego człowieka może być zabezpieczona przed każdym innym.”, I. Kant, Metafizyczne podstawy nauki prawa, tłum. W. Galewicz, Kęty 2006, s. 49.

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama