Miłość kryterium zbawienia

O miłości jako kryterium, na podstawie którego dokonuje się sąd ostateczny

„Bóg jest miłością:
kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.
Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości,
że mamy pełną ufność na dzień sądu.”
1J 2, 16-17

1. Wprowadzenie

Celem niniejszej katechezy jest ukazanie podstawowych prawd o sądzie szczegółowym i ostatecznym oraz o kryteriach zbawienia. Niektórzy chrześcijanie mają trudności z pogłębionym rozumieniem tych właśnie kryteriów. Typowym błędem jest przekonanie, że na końcu ziemskiego życia sądzeni będziemy jedynie w oparciu o kryterium: grzeszność - bezgrzeszność albo, że odwrócenie się od zła i grzechów jest już wystarczającym warunkiem dobrego przygotowania się do spotkania z Bogiem w godzinie śmierci. Tymczasem Pan Jezus wyjaśnia w Ewangelii w sposób zupełnie jednoznaczny, że kryterium sądu ostatecznego i zbawienia jest miłość a nie bezgrzeszność (por. Mt 25, 31-46).

„Każdy człowiek w swojej duszy nieśmiertelnej otrzymuje na sądzie szczegółowym, bezpośrednio po śmierci, wieczną zapłatę od Chrystusa, Sędziego żywych i umarłych” (KKK 1051). Z tego względu dla ludzi wierzących jest rzeczą niezwykle ważną precyzyjne rozumienie kryteriów tej zapłaty. Ewentualne błędy czy nieporozumienia w tym względzie mogą jednych ludzi prowadzić do kryzysu życia i utraty nadziei na zbawienie, a innych do ulegania naiwnym iluzjom i do stawiania sobie zbyt małych wymagań. Przykładem pierwszej sytuacji jest przekonanie niektórych wierzących, że skoro są grzesznikami, to nie mogą znaleźć się wśród zbawionych. Konsekwencją takiej postawy jest zniechęcenie, utrata nadziei oraz przekonanie, że niebo jest dla nielicznych, którzy od urodzenia kroczyli drogą świętości i heroicznej miłości. Przykładem sytuacji drugiej jest przekonanie, że skoro ktoś nie ma na sumieniu jakiegoś wielkiego zła czy grzechów, to ma już zapewnione zbawienie i nie musi wymagać od siebie niczego więcej. Konsekwencją takiej postawy jest stawianie sobie coraz mniejszych wymagań, a to utrudnia czy wręcz uniemożliwia uczenie się dojrzałej miłości, bez której nie ma zbawienia.

2. Przedstawienie prawdy Katechizmu

Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże, a przez to powołany do życia wiecznego. Wszyscy ludzie, zarówno sprawiedliwi jak i niesprawiedliwi - po wcześniejszym sądzie szczegółowym - zmartwychwstaną i staną w obliczu Boga na sądzie ostatecznym. Wtedy wszyscy spoczywający w grobach „usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia” (J 5, 28-29). Przed Synem Człowieczym zgromadzą się „wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. (...). I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25, 32-33. 46; por. KKK 1038). „W obliczu Chrystusa, który jest prawdą, zostanie ostatecznie ujawniona prawda o relacji każdego człowieka z Bogiem. Sąd ostateczny ujawni to, co każdy uczynił dobrego, i to, czego zaniechał w czasie swego ziemskiego życia, łącznie ze wszystkimi tego konsekwencjami” (KKK 1039).

Chrystus w sposób zupełnie jednoznaczny wyjaśnia nam, że na końcu czasów sądzeni będziemy z miłości. Warto Jego słowa zachowywać nieustannie w świadomości. Trzeba pamiętać, że do ludzi potępionych Chrystus powie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny” (Mt 25, 41). Jednak nie powie im: „idźcie precz, bo jesteście grzesznikami”. Ci, którzy idą do nieba - poza Matką Bożą - są przecież także grzesznikami. Chrystus wyjaśnia potępionym, że są skazani na ogień wieczny, „bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie” (Mt 25, 42-3). Los potępionych jest zatem konsekwencją faktu, że nie nauczyli się kochać. I to tak kochać, jak Chrystus nas pierwszy pokochał: miłością bezwarunkową i ofiarną, miłością skierowaną do tych, którzy nie mogli nam odpłacić się za naszą miłość, bo byli biedni, obcy, uwięzieni czy chorzy.

Do ludzi po prawej stronie Chrystus nie mówi, iż idą do nieba, gdyż są bez grzechu. Wtedy bowiem w niebie byłaby tylko Maryja - jedyna osoba w historii ludzkości, wolna od wszelkiego grzechu. Ludziom zbawionym Chrystus wyjaśnia, że idą do nieba dlatego, że nauczyli się kochać (por. Mt 25, 35-40). Można sobie wyobrazić, że w czasie sądu ostatecznego ktoś z ludzi po lewej stronie zawoła: „Panie Boże, to chyba pomyłka, bo wśród ludzi idących do nieba widzę mojego sąsiada, który był publicznym grzesznikiem”. Wtedy może usłyszeć następującą odpowiedź: „masz rację, człowieku. Twój sąsiad miał na sumieniu poważne grzechy. Ale on potrafił się nawrócić i w którymś momencie swojej historii nauczył się kochać. Idzie zatem do nieba. A ty rzeczywiście nie masz na sumieniu tak wielkich grzechów jak on, ale do końca życia nie nauczyłeś się kochać. Nie możesz więc wejść do nieba, bo niebo jest wspólnotą osób, które nauczyły się kochać i które na wieki żyją we wspólnocie z Bogiem, który jest miłością”. W czasie sądu ostatecznego Bóg wypowie swe ostateczne słowo o całej historii. „Poznamy ostateczne znaczenie dzieła stworzenia i ekonomii zbawienia oraz zrozumiemy przedziwne drogi, którymi Jego Opatrzność prowadziła wszystko do ostatecznego celu. Sąd Ostateczny objawi, że sprawiedliwość Boga triumfuje nad wszystkimi niesprawiedliwościami, popełnionymi przez stworzenia i że Jego miłość jest silniejsza od śmierci” (KKK 1040).

W obliczu prawdy, że sądzeni będziemy z miłości, być może ktoś pomyśli, że Syn Boży stawia ludziom zbyt wysokie wymagania. Czyż do zbawienia nie powinno wystarczyć to, iż powstrzymujemy się od czynienia zła i od popełniania grzechów? Otóż Chrystus ma rację, gdy wymaga od nas miłości, gdyż wie On, iż jedynym sposobem, by nie czynić zła, jest czynienie dobra. Jedyny sposób na to, by nie grzeszyć, to nauczyć się kochać. Oczywiście nawrócenie wymaga rozrachunku z grzeszną przeszłością. Wymaga żalu i odwrócenia się od zła. Ale jest to jedynie punkt wyjścia a nie punkt dojścia w drodze do zbawienia. Jest to środek, a nie ostateczny cel pracy nad sobą. Człowiek, który się nawraca, powinien najpierw zapytać samego siebie, czy powstrzymywał się od czynienia zła: czy nie ubóstwiał jakichś rzeczy lub osób, czy nie stawiał ich w miejsce Boga, czy nie zabijał, nie cudzołożył, nie kłamał, nie kradł, czy nie wyrządzał krzywdy rodzicom i innym ludziom. Od tych pytań trzeba zacząć proces nawrócenia i przygotowania na spotkanie z Bogiem. Ale na tego typu pytaniach nie można poprzestać.

Człowiek, który rozlicza się z życia według kryteriów i wymagań Ewangelii, musi postawić sobie jeszcze trudniejsze pytania: czy czyniłem innym to, co chciałem, by oni mi czynili; czy nad moim gniewem nie zachodziło słońce; czy przebaczałem cierpliwie; czy kochałem nawet nieprzyjaciół; czy naśladowałem słowa i czyny Jezusa; czy ludzie, którzy obserwowali moje życie, mogli dziękować za nie Bogu, który jest w niebie; czy kochałem tak, jak Chrystus nas pierwszy pokochał? W świetle opisu sądu ostatecznego jest oczywiste, że nasz codzienny rachunek sumienia nie może ograniczać się do żalu za grzechy i do odwrócenia się od zła. To byłoby jedynie postanowienie negatywne, a więc zbyt małe, byśmy rzeczywiście mogli przemienić nasze życie i znaleźć się po stronie zbawionych. Skoro zło zwycięża się jedynie dobrem i skoro sądzeni będziemy z miłości, to nawrócenie oznacza czynienie dobra oraz uczenie się miłości. Nawrócić się to naśladować Chrystusa, to nauczyć się kochać Jego miłością: w sposób odpowiedzialny, dojrzały i ofiarny. Bóg, który pragnie zbawienia każdego człowieka, wzywa nas nieustannie do takiego rachunku sumienia i do praktykowania miłości (por. KKK 1041).

Człowiek, który trwa w Bożej miłości na drodze świętości i zbawienia, potrafi nie tylko uwolnić się od grzechów. Potrafi także w pełni pojednać się z Bogiem. Prawdziwe pojednanie z Bogiem, to coś znacznie więcej niż tylko uznanie przed Nim własnej grzeszności i przeproszenie Go za popełnione zło. Pojednać się z Bogiem, to uznać z całego serca: „Ty, Boże, masz rację! Ty, Boże, masz rację także w moim życiu. Twoje przykazania są słuszne. Są moją mądrością, chlubą i radością. Są moją drogą do szczęścia ziemskiego i wiecznego.” Człowiek pojednany z Bogiem to ktoś, kto kocha Boga nade wszystko. A kochać Boga nade wszystko, to znaczy ufać Mu nade wszystko. To zająć wobec Niego postawę dziecięcej wdzięczności i zaufania, podobną do postawy dziecka, które czuje się bezwarunkowo i dojrzale kochane przez swoich rodziców. Pojednać się z Bogiem to pojednać się z Jego miłością, bo Bóg jest miłością. To zrozumieć tę Bożą miłość. To uznać, że nie jest łatwo kochać nas, grzesznych ludzi tej ziemi. Nas, którzy nie umiemy kochać nawet samych siebie. Nas, którzy czasami obarczamy samego Boga odpowiedzialnością za nasze własne złe czyny i za ich bolesne konsekwencje. Nie jest łatwo kochać nas, którzy wytwarzamy sobie karykaturalny obraz Boga, strasząc się nim albo naiwnie się nim pocieszając. Nawrócić się to zrozumieć, że Bóg nie jest ani okrutny, ani naiwny. To odkryć, że każdy z nas jest marnotrawnym synem lub córką, którzy odeszli od kochającego Ojca, ulegając iluzji łatwego szczęścia i których On nadal kocha: nieodwołalnie i mądrze. On nigdy nie wycofa swojej miłości, ale też nie przeszkadza nam ponosić konsekwencje naszych własnych grzechów i grzechów innych ludzi, abyśmy - cierpiąc - zastanowili się i do Niego wrócili. Na zawsze.

3. Zastosowanie życiowe

„Prawda o Sądzie Ostatecznym wzywa do nawrócenia, podczas gdy Bóg daje jeszcze ludziom „czas pomyślny, dzień zbawienia” (2 Kor 6,2). Pobudza świętą bojaźń Bożą. Angażuje na rzecz sprawiedliwości Królestwa Bożego. Zapowiada „błogosławioną nadzieję” (Tt 2, 13) powrotu Pana” (KKK 1041). Katechizm przypomina nam, że Bóg, który jest miłością, na końcu życia będzie nas sądził z miłości. Szczególnie z tej miłości, która wynika z przyjętego przez nas powołania do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej lub do miłości w życiu konsekrowanym (por. KKK 1617; 915-16). Prawda o tym, że będziemy sądzeni z miłości, wywołuje w człowieku zrozumiały lęk i niepokój. Ale właśnie dlatego, że Bóg jest miłością, każdy z nas może zachować nadzieję na życie w miłości i na zbawienie. Bóg, który w swoim Synu do końca nas umiłował i którego miłość ku nam jest silniejsza od grzechu i śmierci, obdarowuje nas nieustannie swoim przebaczeniem i swoją łaską, jeśli z Nim współpracujemy w dziele naszego zbawienia (por. KKK 1040).

Po grzechu pierworodnym wszyscy jesteśmy wezwani do czujności i do trwania w miłości. Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Najszlachetniejsze nawet nawrócenie nie gwarantuje nam tego, że w przyszłości nie pojawią się nowe trudności, słabości i pokusy. Być chrześcijaninem to uznać własne granice i własną bezradność, gdy przychodzi nam mierzyć się z własną rzeczywistością i ze światem zewnętrznym w samotności, bez Boga. To postanowić, by stale żyć w obecności Boga, by uczestniczyć w niedzielnej w Eucharystii, by codziennie się modlić, by regularnie korzystać z sakramentu pojednania i przyjmować komunię świętą, by czytać Pismo Święte i troszczyć się o wrażliwe sumienie. W przeciwnym wypadku każdemu człowiekowi grozi powtórzenie doświadczenia pierwszych ludzi, którzy łudzili się, że poradzą sobie z życiem i z samymi sobą bez Boga, bez Jego prawdy i miłości. Człowiek trwający na drodze zbawienia to ktoś, kto odkrywa, że jest dzieckiem Bożym, że ma szansę na życie w świętości i pokoju tylko wtedy, gdy żyje w obecności Boga. W obecności Tego, który otacza nas miłością macierzyńską i ojcowską, miłością odwieczną, miłością mądrą, dostosowaną do naszej niepowtarzalnej sytuacji oraz do naszego sposobu postępowania.

4. Modlitwa

Duszo Chrystusowa, uświęć mnie.
Ciało Chrystusowe, ratuj mnie.
Krwi Chrystusowa napój mnie.
Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie.
Krzyżu Chrystusa, wzmocnij mnie.
O dobry Jezu, wysłuchaj mnie
W ranach Twoich ukryj mnie.
Nie dopuść, bym odłączył się od Ciebie.
W godzinę śmierci mojej wezwij mnie,
abym ze świętymi Twymi chwalił Cię
na wieki wieków. Amen.

Tekst ukazał się w: Wyznawać wiarę dzisiaj, Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 1999, s. 662-665

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama