Chciwość, czyli mieć kosztem być

Chciwość - to jeden z grzechów głównych

Śmierć doczesna uwalnia nas
od tego, co posiadamy
i odsłania nam to, kim jesteśmy.

Chciwość jest drugim z grzechów głównych. Fakt ten może niektórych ludzi dziwić, gdyż zło pychy jest oczywiste, natomiast przywiązanie do dóbr materialnych wydaje się zupełnie rozsądną postawą, zwłaszcza wtedy, gdy chciwość mylona jest z unikaniem rozrzutności czy z roztropnym oszczędzaniem pieniędzy. Dramatyczne zło chciwości uświadamiamy sobie dopiero wtedy, gdy rozumiemy na czym ona polega. Otóż chciwość w to postawa, która sprawia, że rzeczy materialne stają się dla kogoś ważniejsze od osób. Człowiek chciwy jest biedakiem duchowym, bo bardziej „kocha” pieniądze niż ludzi. Chciwiec staje się też kimś smutnym, gdyż radość płynie z dawania a nie z brania czy z gromadzenia rzeczy materialnych. Człowiek chciwy oddala się nie tylko od szczęścia na ziemi ale też od szczęścia wiecznego, gdyż warunkiem wstępu do nieba nie jest wypchany portfel lecz kochające serce.

Kto ulega chciwości, ten staje się biedakiem. Człowiek dojrzały wie, że dobrze wykorzystał tylko te pieniądze, które wydał. Zamienił wtedy symbol i możliwość na realne dobra: na żywność, ubranie, książkę, na dar dla tych, których kocha. Tymczasem człowiek chciwy staje się niewolnikiem tego, co posiada. Chciwość to zatem wyjątkowo prymitywna forma egoizmu. Chciwiec nie jest w stanie wydawać pieniędzy nawet na własne potrzeby. Troszczy się o swoje bogactwa nie tylko bardziej niż o potrzeby bliźnich ale też bardziej niż o własne potrzeby. Chciwiec jest posiadany przez własną własność. Cieszy się bardziej rzeczami niż ludźmi, ale jest to „radość” równie chorobliwa, jak „radość” alkoholika czy narkomana. Dojrzały chrześcijanin rozumie, że sensem posiadania pieniędzy i innych dóbr materialnych jest to, by z ich pomocą troszczyć się o własny rozwój i by wielkodusznie wspierać rozwój innych ludzi. Kto kocha, ten jest zawsze filantropem. Nie grozi mu to, że umrze z zapasem niewykorzystanych dóbr materialnych. Kto kocha, ten przed śmiercią zdąży rozdać wszystko, co posiada, gdyż wie, że śmierć doczesna całkowicie uwalnia nas od tego, co posiadamy i w pełni odsłania nam to, kim jesteśmy.

Można posiadać niewiele rzeczy a mimo to być człowiekiem chciwym. Chciwością zagrożeni są nie tylko ludzie zamożni. Chciwość dotyczy każdego, kto dla rzeczy materialnych potrafi poświęcić swoje zdrowie, sumienie, czystość, wolność. Ulegając chciwości, człowiek staje się okrutny wobec samego siebie. Chciwość prowadzi bowiem do pracoholizmu, hazardu, lęku o przyszłość czy do dramatycznego zawężenia pragnień, marzeń i ideałów. Człowiek chciwy jest chorobliwie zatroskany o swoją przyszłość, gdyż nie kocha. W konsekwencji usiłuje „kupić” sobie dobrą przyszłość za pomocą kolejnych filarów ubezpieczeń i kolejnych polis na życie, zapominając o tym, że polisy na życie wypłacane jedynie w przypadku... śmierci.

Najlepszą ochroną przed chciwością jest miłość i dojrzałość duchowa, czyli świadomość, że to, kim jestem i jak mocno kocham, jest zdecydowanie ważniejsze niż to, co posiadam. Upewnia nas o tym Syn Boży. Boże Narodzenie to przyjście do nas Boga, który zabiera ze sobą z nieba na ziemię wyłącznie to, kim jest. Rodzi się w stajni. Nie ma nawet pieluszek. Staje się ubogim wędrowcem bez dachu nad głową. Jest ogołocony ze wszystkiego poza miłością i radością. Człowiek dojrzały i szczęśliwy wie, że jest nieskończenie ważniejszy od tego, co posiada. Jego poczucie bezpieczeństwa płynie z więzi, które buduje i z mądrych wartości, którymi chroni swoją przyjaźń z Bogiem, z samym sobą i z bliźnimi. Taki człowiek potrafi sprzedać i rozdać wszystko, co ma. Potrafi rozdawać innym ludziom samego siebie: swój czas, zdrowie, siły, życie doczesne. Kto naśladuje Chrystusa ten wie, że jedynym wiecznym bogactwem jest miłość, której nie kupi się za żadne pieniądze.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama