Wielka lekcja duchowości i humanizmu

O znaczeniu przemówienia Jana Pawła II w UNESCO w 1980 r.

25 lat temu papież Jan Paweł II przemawiał w siedzibie UNESCO w Paryżu

„Tak! Przyszłość człowieka zależy od kultury! Tak! Pokój na świecie zależy od prymatu ducha! Tak! Pokojowa przyszłość ludzkości zależy od miłości!” Tymi słowami, dwadzieścia pięć lat temu papież Jan Paweł II kończył swoje przemówienie w siedzibie UNESCO w Paryżu. Tej rocznicy nie można zapomnieć! Nie można jej zapomnieć ani teraz ani wówczas przyszłości! Wygłoszone wówczas przemówienie pozostaje niewątpliwie jednym z najbardziej znaczących przemówień w czasie jego pontyfikatu. Ci, którzy je słyszeli, ci, którzy je pamiętają, ci, którzy do niego powracają, zdali sobie sprawę i nadal wiedzą, że jest to wielka lekcja duchowości i humanizmu, z którą Papież zwrócił się do całej ludzkości z troską patrząc na jej sytuację duchową i otwierając przed nią horyzont nadziei. Jean-Bernard Raimond, francuski minister spraw zagranicznych i ambasador przy Stolicy Świętej, w bardzo znaczącej książce Papież w sercu historii, pisze: „Jan Paweł II, z aurą którą dawały mu Stolica Piotrowa i jego nieustanne działanie w służbie człowieka, miał już swoje miejsce w historii jako jeden z największych ludzi politycznych drugiej połowy XX wieku. W 1980 r., w Paryżu, w UNESCO, doznałem głębokiego wzruszenia, słuchając jednego z największych przemówień w okresie powojennym”.

Aby zdać sobie sprawę z wagi tego papieskiego przemówienia, trzeba uwzględnić dogłębny przełom kulturowy i świadomościowy, który dokonał się w Europie na progu czasów nowożytnych i który Papież wielokrotnie demaskował w swoich wypowiedziach, a którym był zwrot w myśleniu dokonany przez Kartezjusza za sprawą jego słynnego pryncypium: „Cogito ergo sum — myślę więc jestem”. Otwarło ono drogę do nowego sposobu myślenia, które jest nazywane właśnie „nowożytnym”, albo immanentnym. Co ten zwrot oznaczał i w czym tkwi jego problematyczność? Otóż, w świetle tego przełomu Bóg stał się „kwestią”, którą podejmuje ludzka refleksja i ją determinuje. Wobec tego faktu człowiek domaga się „autonomicznego”, to znaczy bez odniesienia do Boga, decydowania o tym, co jest dobre, a co złe. W ten sposób staje się panem i twórcą siebie samego.

Mając na względzie właśnie ten zasadniczy zwrot myślenia, w miejscu, w którym on się właściwie dokonał, Papież stanął z przesłaniem, idącym w zupełnie przeciwnym kierunku: Bóg, człowiek, pamięć i kultura. Kultura jest przede wszystkim pamięcią. Człowiek należy do rodziny, do narodu, do Kościoła wraz z ich historią i doświadczeniami, które dziedziczy i które w znaczący sposób kształtują jego odczuwanie, myślenie i przeżywanie wydarzeń i dokonywanie wyborów. Pamięć umacnia i utrwala tożsamość, która przedłuża się i żyje w narodzie, będącym „tą wielką wspólnotą ludzi, których łączą różne spoiwa, ale nade wszystko właśnie kultura. Naród istnieje «z kultury» i «dla kultury». I dlatego właśnie jest ona tym znamienitym wychowawcą ku temu, aby «bardziej być» we wspólnocie, bo ma ona dłuższą historię niż człowiek i jego rodzina” (nr 14).

Warto pamiętać o tym, że prawie sto lat wcześniej, w 1882 r., w tym samym Paryżu, Joseph-Ernest Renan wygłosił słynny wykład: Czym jest naród?, odpowiadając na postawione pytanie: „chęcią życia we wspólnocie”. Papież w swojej wypowiedzi poszedł w innym kierunku, bardziej obiektywnym, koncentrując się na zagadnieniu kultury. Odwołując się do tragicznych polskich doświadczeń historycznych, podkreślił, że naród polski, mimo rozbiorów i obcych okupacji, zachował swoją tożsamość i suwerenność narodową „nie biorąc za podstawę jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, ale tylko własną kulturę, jaka się okazała w tym przypadku potęgą większą od tamtych potęg” (nr 14).

Warto podkreślić, że wobec niebezpieczeństwa uniformizacji społeczności ludzkiej, którą propagują środki masowego przekazu i ośrodki ekonomiczne, usiłujące w nurcie globalizacji narzucać powszechnie obowiązujące programy i wzorce i podporządkować im człowieka, Papież wielokrotnie wzywał do stawienia im oporu kulturowego. W epoce utylitarystycznego podporządkowania ludzi i całych narodów sztucznie wypracowanym i przyjętym zasadom, przypomniał on w Paryżu i przypominał potem w wielu innych miejscach o obowiązku szacunku dla suwerenności narodów i ludów, łącznie z apelem — niestety, jeszcze nie podjętym — by opracować system „praw narodów” na miarę nowych czasów i nowych wymagań kulturowych. Mówił więc: „Ta suwerenność [...] płynie z własnej kultury Narodu, społeczeństwa, z prymatu rodziny w dziele wychowania, wreszcie z godności osobistej poszczególnego człowieka” (nr 16). W oparciu o swoje doświadczenia narodowe i swoje przemyślenia filozoficzne Papież podkreśla, że tożsamość wspólnot narodowych wyrażająca się w kulturze w niej właśnie odnajduje swoją wolność, a więc także drogę rozwoju, formacji i trwałości.

Kultura oznacza dla Papieża jeszcze coś więcej — jest przestrzenią nadziei, która otwiera człowieka i narody na przyszłość. Człowiek „wyraża się i obiektywizuje w kulturze i przez kulturę, jest jeden, cały i niepodzielny” (nr 8). „Jest [...] jedynym właściwym jej przedmiotem i celem” (nr 7). Wynika z tego, że drogą jego urzeczywistniania się jest podporządkowanie elementu materialnego siłom duchowym i że kultura powinna wnosić twórczy i przekształcający wkład w jego bycie, zanim poszerzy zakres jego posiadania. „Kultura jest tym, przez co człowiek jako człowiek staje się bardziej człowiekiem: bardziej «jest». Na tym także opiera się owo kapitalne rozróżnienie między tym, czym człowiek jest, a tym, co posiada, między «być» a «posiadać»” (nr 7). Można więc powiedzieć, że dzięki kulturze człowiek może coraz bardziej stawać się człowiekiem i uczyć się nie tylko być «z innymi», ale także «dla innych» (nr 11). Jest więc zrozumiałe, że w tym kontekście otwiera się perspektywa dla przyjęcia i utrwalania prymatu rodziny w ogóle, a w dziele wychowania człowieka do prawdziwego człowieczeństwa w szczególności (por. nr 13). Problem rodziny zresztą powraca jak refren w papieskim przemówieniu, jawiąc się zresztą słusznie jako ośrodek problemu kulturowego.

Papieskie przemówienie w UNESCO jest hymnem na cześć osoby ludzkiej, jej godności i jej wielorakich możliwości twórczych, przede wszystkim w dziedzinie ducha. W ten sposób staje się właśnie przesłaniem nadziei. Człowiek jawi się w tym wszystkim jako obdarzony szczególną i autonomiczną wartością; jawi się jako podmiot i nosiciel transcendencji. Dzięki temu domaga się on afirmacji ze względu na siebie samego. I dlatego trzeba zawsze i na pierwszym miejscu mieć wzgląd na „duchowy wymiar ludzkiej egzystencji” (nr 4). Wychodząc z tego podstawowego założenia, przypominając istniejące wielorakie zagrożenia i nadużycia ludzkich możliwości, zwłaszcza w dziedzinie techniki, Papież zwrócił się do ludzi kultury i nauki z ufnym apelem moralnym: „Trzeba zmobilizować sumienia! Trzeba spotęgować wysiłek ludzkich sumień na miarę tego napięcia pomiędzy dobrem i złem, jakie stało się udziałem ludzkości dwudziestego wieku. Trzeba przekonać się do pierwszeństwa etyki przed techniką, prymatu osoby w stosunku do rzeczy, wyższości ducha nad materią. Przysłużymy się sprawie człowieka, jeśli wiedza sprzymierzy się z sumieniem. Ludzie nauki pomogą naprawdę ludzkości, jeśli zachowają «poczucie transcendencji człowieka w stosunku do świata i Boga, w stosunku do człowieka»”. I dalej: „Wszyscy razem jesteście ogromną potęgą: potęgą umysłów i sumień! Okażcie się potężniejsi od najpotężniejszych w naszym współczesnym świecie. Zdobądźcie się na to, aby dać dowód najszlachetniejszej solidarności z ludzkością: solidarności, jaka się zasadza na godności osoby ludzkiej” (nr 22). Ten program nie jest utopią, jeśli zostanie oparty na pierwszeństwie i podstawowym znaczeniu „kultury moralnej”, która jest „pierwszym i podstawowym wymiarem kultury” (nr 12).

Czytając na nowo przemówienie papieża Jana Pawła II, zwraca uwagę jego odwaga i siła argumentacji, z jaką sformułował przedstawiony program kulturowy. Na pewno miał on oparcie w jego osobistym doświadczeniu, jak i w przekonaniu, że Kościół spełnia przodującą rolę w kształtowaniu kultury i jej moralnym formowaniu. Mówił, uzasadniając obecność Stolicy Świętej w UNESCO, a tym samym także swoje wystąpienie: „jest uzasadnione organicznym i konstytutywnym związkiem religii, w szczególności chrześcijaństwa, z kulturą” (nr 9). Ale jest w tym przemówieniu jeszcze jedno uzasadnienie wystąpienia papieskiego. Owszem, przemawiał on jako Biskup Rzymu, ale co ciekawe, zanim powołał się na tę rację swojego wystąpienia, powiedział po prostu, że przemawia jako „syn ludzkości” (nr 22). Być może właśnie dlatego jego słowa tak głęboko dotknęły jego słuchaczy i wielu, którzy zastanowili się nad jego słowem i przesłaniem, które skierował do świata. Być może właśnie to przemówienie uchroniło świat przed konfliktem nuklearnym, o niebezpieczeństwie którego wspomniał Papież w swoim przemówieniu i o którym napisał także w swoim Testamencie.

Dzisiaj, dwadzieścia pięć lat od pobytu Jana Pawła II w UNESCO, wspomniane przemówienie nadal tchnie odwagą i nadzieją, że genus humanum arte et ratione vivit, jak zauważył już Arystoteles, jak z przekonaniem głosił św. Tomasz z Akwinu i jak z mocą, w trudnym momencie historii ludzkiej, przypomniał Papież w Paryżu (nr 17). Jeśli więc człowiek staje się sobą przez prawdę i staje się coraz bardziej sobą przez coraz pełniejsze poznanie prawdy, jeśli staje się „wydarzeniem kulturowym”, wtedy rzeczywiście idzie za Synem Człowieczym, potwierdzając, że jest „synem ludzkości”, przeznaczonym do tego, by stać się synem Bożym.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama