W najtrudniejszych chwilach życia narodu

O XIX-wiecznych prymasach Polski

W czasie zaborów instytucja prymasostwa podzieliła los uciemiężonego narodu i Kościoła. Zaborca wiedział, że w czasie wakatuna stolicy królewskiej prymas był interrexem, a więc przejmował zadania polityczne. Wiedział też, że nikt ze światłych Polaków nie uznawał cara rosyjskiego czy króla pruskiego za swego prawowitego władcę. Stąd brała się ogromna bojaźń zaborcy przed tytułem prymasa i chęć wymazania go z narodowej świadomości Polaków. Należało więc zakazać arcybiskupom gnieźnieńskim używania tego tytułu.

Próbę rozwiązania problemów, wynikających z pełnienia przez prymasa funkcji politycznych, podjął sejm grodzieński w 1793 roku. Arcybiskup gnieźnieński i biskup poznański, któremu podlegała Warszawa, stali się poddanymi króla pruskiego. Tuż przed sejmem zmarł biskup poznański A. Okęcki i wtedy król pruski Fryderyk Wilhelm II mianował Ignacego Raczyńskiego biskupem poznańskim. W jego jurysdykcji znalazły się więc Warszawa i mazowiecka część diecezji poznańskiej. Obaj hierarchowie pozostawali senatorami Królestwa Polskiego, arcybiskup gnieźnieński zaś prymasem Polski. Na sejmie starły się dwie opcje. Zwolennicy pierwszej, którzy uważali, że uda się zachować okrojoną Polskę, opowiadali się za utrzymaniem prymasostwa właśnie dla niej. Reprezentanci wariantu popieranego przez prymasa Poniatowskiego, który osobiście nie uczestniczył w obradach sejmu, nie godzili się z tą propozycją.

Po śmierci prymasa Michała Poniatowskiego, tuż przed trzecim rozbiorem, 12 sierpnia 1794 roku, stolicę prymasowską chcieli obsadzić zarówno król polski, jak i król pruski, gdyż każdy z nich uważał, że ma do tego prawo. Po III rozbiorze król pruski w lutym 1795 roku udzielił nominacji na stolicę gnieźnieńską biskupowi warmińskiemu Ignacemu Krasickiemu, który przestał używać tytułu prymasa. Następca Krasickiego na stolicy gnieźnieńskiej Ignacy Raczyński (1805—1818) faktycznie sprawował funkcje prymasa w całym Księstwie Warszawskim, zwołując biskupów na konferencję zarówno z metropolii gnieźnieńskiej, jak i lwowskiej, ale tytułu tego nie używał. W świadomości narodowej zachowało się jednak przekonanie, że arcybiskup Gniezna jest prymasem.

Prusy starały się zwalczać godność i urząd prymasa, natomiast Austria i Rosja dążyły do tego, aby Stolica Apostolska przyznała ten tytuł dla Królestwa Polskiego w Warszawie i dla Królestwa Galicji i Lodomerii we Lwowie, pozbawiając go treści politycznej. Dyplomacja rosyjska wysunęła projekt przeniesienia praw prymacjalnych z Gniezna do Wilna, a później zaczęła się starać o utworzenie metropolii warszawskiej i o tytuł prymasa Królestwa Polskiego dla metropolity warszawskiego. Przed podjęciem decyzji papież Pius VII zapytał o zdanie metropolitę gnieźnieńskiego Raczyńskiego. Arcybiskup wyraził zgodę na utworzenie metropolii, natomiast wyraźnie sprzeciwił się nadaniu tytułu prymasa metropolicie warszawskiemu. Nie czekając na decyzję papieża, Rosja ogłosiła, że prymasem Królestwa Polskiego zostanie dotychczasowy biskup włocławski Franciszek Skarbek-Malczewski. 6 października 1818 roku Stolica Apostolska potwierdziła ten tytuł Malczewskiemu i jego następcom oraz nadała prawo noszenia szat purpurowych na wzór kardynałów, lecz bez purpurowej piuski. W wyniku represji po powstaniu listopadowym zabroniono arcybiskupom warszawskim używania tego tytułu. W zaborze pruskim starania o tytuł książęcy i prymasowski wznowiono (bez rezultatu) na początku lat sześćdziesiątych, gdy L. Przyłuski bardziej zaangażował się w działalność patriotyczno-narodową. Wtedy też prymasostwo stało się w rękach obozu narodowego atutem w budzeniu świadomości narodowej.

Po śmierci arcybiskupa Przyłuskiego rząd pruski robił wszystko, aby na stolicy prymasowskiej zasiadł Niemiec. Wiedziano, że Polacy nie będą nazywać niemieckiego biskupa prymasem Polski. Na szczęście negocjacje między Berlinem a Rzymem zakończyły się dla władz pruskich niepomyślnie. Zdecydowano się na wybór Mieczysława Halki-Ledóchowskiego, który na początku swoich rządów stanął na stanowisku pewnej legalności i lojalności wobec władzy. Unikał więc w pierwszym etapie swego duszpasterzowania tytułu prymasa, gdyż, jak sam mówił, „jest on nadużywany do rozgrywek politycznych”. Sytuacja zmieniła się z chwilą wyjazdu arcybiskupa do Rzymu na Sobór Watykański I w listopadzie 1869 roku. Na soborze tym wyznaczono Ledóchowskiemu miejsce wśród prymasów.

Uwięzienie Ledóchowskiego 3 lutego 1874 roku sprawiło, że zaczęto traktować go jako męczennika za sprawę Kościoła i Narodu. Uwolniony po dwóch latach i zmuszony do wyjazdu do Rzymu, stał się symbolem nieugiętej walki z zaborcą. Dlatego też po rezygnacji kardynała Ledóchowskiego Prusy postarały się, aby na stolicy gnieźnieńskiej zasiadł Niemiec. Następcą Ledóchowskiego został Juliusz Dinder z Królewca. Reakcja Polaków była jednoznaczna. Zrozumieli, że do tego arcybiskupa nie będą mogli się zwracać jako do prymasa.

Następcą Dindera w Gnieźnie i Poznaniu został arcybiskup Florian Stablewski, zwolennik i orędownik pracy organicznej. Funkcję obejmował kilka miesięcy po ogłoszeniu encykliki „Rerum novarum”, której przesłanie było mu bardzo bliskie. Widział palącą potrzebę pracy społecznej, a także odnowienia życia religijnego i moralnego. Doświadczony politycznie dzięki pracy w pruskim parlamencie wolał służyć narodowi przez rozwijanie społecznej działalności Kościoła, niż w nieprzygotowanej walce zbrojnej. W kontaktach z władzami unikał więc wszystkiego, co mogłoby takiej działalności szkodzić. Zapewne dlatego sam nie używał tytułu prymasa. Po śmierci Stablewskiego stolica gnieźnieńska pozostawała nieobsadzona aż do roku 1914, kiedy to arcybiskupem wybrano sufragana poznańskiego, biskupa Edwarda Likowskiego. Jego następcą był pochodzący z diecezji poznańskiej arcybiskup Edmund Dalbor (1915—1926), który po ustaniu niewoli pruskiej zaczął używać tytułu prymasa.

Jak pisze ks. prof. Marian Banaszak: „Dzieje prymasostwa w XIX wieku zamykają się w kilku okresach:

1. próba ratowania dawnego prymasostwa z państwowymi uprawnieniami w okresie II i III rozbioru;

2. usiłowania zaborców rosyjskiego i austriackiego, by wykorzystać prymasostwo dla swoich politycznych celów;

3. okres narzuconego przez Prusaków milczenia o prymasostwie w latach 1829—1860;

4. rozbudzenie się w społeczeństwie polskim, a szczególnie pod zaborem pruskim, świadomości znaczenia prymasostwa w życiu narodu i wykorzystanie tego do rozwoju i pogłębiania świadomości narodowej Polaków, lata 1861—1886;

5. okres zmniejszonego zainteresowania godnością prymasowską arcybiskupa gnieźnieńskiego w czasach największej walki z germanizacją i w latach wojny. Lata niewoli pomogły prymasostwu przekształcić się z dawnego urzędu kościelno-państwowego w duchową siłę Kościoła i narodu”.

I tak to jest do dnia dzisiejszego.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama