Skałka - Wokół pierwszego kościoła na Skałce (fakty — hipotezy)

O historii krakowskiej Skałki będącej panteonem narodowym, spoczywają tam szczątki niezwykłych Polaków, takich jak St. Moniuszko, Józef Ignacy Kraszewski, Jan Długosz, Jacek Malczewski, Wincenty Pol, Adam Asnyk, Stanisław Wyspiański czy Czesław Miłosz

Skałka - Wokół pierwszego kościoła na Skałce (fakty — hipotezy)

Michał Rożek

SKAŁKA


ISBN: 978-83-7720-096-4 wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2011

Wybrane fragmenty
WPROWADZENIE
ŚREDNIOWIECZNE CZASY
Factum sancti Stanislai
Wokół pierwszego kościoła na Skałce (fakty — hipotezy)
Fundacja Jana Długosza
Królewskie pielgrzymki
Procesja Majowa

Wokół pierwszego kościoła na Skałce (fakty — hipotezy)

Nie wnikając w merytoryczne szczegóły konfliktu pomiędzy królem a biskupem uwagę naszą skupimy nad początkami Skałki. Dokładne miejsce śmierci Stanisława nie jest dobrze znane, gdyż za mało na ten temat wiadomo, by można było cokolwiek wykluczyć, lub stwierdzić z całą pewnością. Gall nic nie pisze o miejscu tragedii. Kadłubek zlokalizował zabójstwo biskupa inter infulas (miedzy infułami), przy czym ten zwrot nie daje żadnych konkretnych informacji. Określenie to później rozmaicie interpretowano, najczęściej jednak przyjmując hipotezę Wojciechowskiego, że wyrok monarszy dokonał się na Wawelu w pobliżu kolegiaty św. Michała. Dopiero trzynastowieczne źródła wnoszą do interesującej nas sprawy nieco więcej materiału i szczegółów. Wszędzie pojawia się nazwa Skałka (Rupella). Tutaj, w kościele św. Michała Archanioła, podczas sprawowania służby bożej poniósł męczeńską śmierć biskup Stanisław. Tu także miano pogrzebać jego doczesne szczątki, które dziesięć lat po śmierci przeniesiono do katedry wawelskiej. Od czasu napisania w XIII stuleciu przez Wincentego z Kielczy Żywota większego św. Stanisława (Vita maior S. Stanislai) translacja dokonana w roku 1088 przez biskupa Lamberta staje się faktem powszechnie przyjętym i uznanym. Dopiero szczegółowa analiza tekstu Mistrza Wincentego wykazała, że translacji dokonano w połowie XII wieku i wtedy przeniesiono relikwie świętego do katedry. Nadmieńmy, że źródła wymieniające Skałkę jako miejsce męczeństwa, pochodzą z wieku XIII i przypuszczalnie wtedy dokonano lokalizacji zabójstwa św. Stanisława. Kadłubek, który kończył kronikę w początkach XIII stulecia nie podał miejsca męczeństwa, ale już kanonizacyjne żywoty wymieniają Skałkę jako miejsce zabójstwa. Nasuwa się więc pytanie, jak wyglądają przemiany zespołu skałecznego w świetle badań archeologicznych.

Jan Długosz w Żywocie św. Stanisława (Vita Sanctissimi Stanislai Cracoviensis episcopi) pisze, że na interesującym nas miejscu stał kościół

okrągło z kamienia białego, na skale niezbyt wysokiej, wznoszącej się na równinie, poświęcony św. Michałowi Archaniołowi i wszystkim aniołom

— i dalej nadmienia

gdzie Polacy przed nawróceniem na wiarę chrześcijańską, bałwanom swym ofiary i kadzidła składali.

Relacja Długosza odnosi się oczywiście do kościoła z czasów Stanisława, być może stojącego jeszcze za życia dziejopisa. Opis Długosza odpowiada naszym wyobrażeniom o wczesnośredniowiecznych rotundach, charakterystycznych dla architektury doby pierwszych Piastów.

Wkrótce po zakończeniu drugiej wojny światowej, w związku z restauracją klasztoru Paulinów, podjęto prace archeologiczne przy kościele na Skałce. W sierpniu roku 1946 dokonano istotnych odkryć, potwierdzających zdaniem badaczy słowa Długosza. Pracami wykopaliskowymi kierowali architekt Adolf Szyszko-Bohusz i archeolog Gabriel Leńczyk. Obydwaj uczeni przystąpili do wykopów w zachodniej części skałecznego wzniesienia, szukając opisanej przez Długosza rotundy, która wedle dziejopisa sprawiała w XV stuleciu wrażenie archaicznej budowli, o metryce sięgającej czasów biskupa Stanisława.

Zasadnicze roboty rozpoczęto od odrzucenia darni w zachodniej części Skałki. Tutaj archeolodzy natrafili na wierzch kamiennych murów, a kopiąc rów wzdłuż lica odsłonięto kształt muru. Przy ścianie kościoła odkryto fundament, założony na rzucie kwadratu, dokładnie naprzeciw miejsca, gdzie obecnie w kościele pokazuje się wiernym ślady krwi św. Stanisława. Szyszko-Bohusz uznał w tym murze fundamenty budowli z XI wieku. Do wykopanego muru przylegały kamienne fundamenty budowli z XV stulecia. Zdaniem Gabriela Leńczyka odkryte mury stanowiły jedną trzecią gotyckiego kościoła, który w XVIII wieku ustąpił miejsca barokowej świątyni.

Wśród gruntownie przemieszanych warstw archeologicznych odkryto wokół kościoła monety z czasów Kazimierza Jagiellończyka, Jana Kazimierza, Stanisława Augusta Poniatowskiego. Materiał pochodzący z eksploracji wykopu był wymieszany i przypuszczalnie wyrzucony przy kopaniu fundamentów pod XVIII-wieczny kościół. Natomiast pod rumowiskiem, tuż obok romańskiego muru, znaleziono miał węglowy.

Ta wczesnopiastowska budowla — zdaniem Gabriela Leńczyka — stanęła na jakiejś dawnej pogorzeli, pod którą mieściło się jeszcze jedno wypalenisko, oznaczone przepaloną ziemią oraz zwęglonymi resztkami. Przy kościele urządzono zwyczajem chrześcijańskim cmentarz, na co wskazywały odkryte szkielety i luźno porozrzucane kości. Z innych wykopalisk odkryto łupek krzemienny, kościany paciorek etc. Materiał prehistoryczny wskazywałby na to, że Skałkę zamieszkiwano już w epoce neolitu. Na zgliszczach wcześniejszego osadnictwa powstała wczesnośredniowieczna Skałka wraz z romańskim kościołem.

To właśnie ten kościół stanowił dla archeologów i historyków sztuki największą zagadkę. Rozpalał umysły, prowokował do uczonych dyskusji. Wszak szło o sprawę św. Stanisława. Sugestywny opis niewątpliwie pobudzał wyobraźnię.

Dnia 31 sierpnia 1946 roku zwołano komisję specjalistów, którzy pod kierunkiem Adolfa Szyszko-Bohusza obejrzeli wykopaliska. Niebawem na łamach „Dziennika Polskiego” (nr 260 z 22 IX 1946) Szyszko-Bohusz komentował dokonane odkrycie:

Odsłonięte obecnie mury fundamentów odpowiadają zupełnie temu opisowi (tj. u Długosza). Część środkowa przedstawia dolną partię rotundy tej samej wielkości, co i rotunda św. Feliksa, i Adaukta na Wawelu, jednakże o założeniu prymitywniejszym: podczas gdy rotunda wawelska stoi na podstawie czterech absyd, to rotunda na Skałce — na podstawie kwadratowej. Góra zaś, zarówno na Skałce, jak i na Wawelu składa się z okrągłego (w rzucie) bębna, dźwigającego sferyczną kopułę. Na Skałce ta część górna musiała być jeszcze wyższa aniżeli na Wawelu, skoro Długosz podkreśla jej wysokość i podobieństwo do wieży. Obie partie dobudowane do rotundy są dostawione o kilka wieków później — są to typowe mury gotyckie.

Szyszko-Bohusz widział przeto w odkrytych reliktach rotundę na wysokim kwadratowym cokole, włączoną później w gotycką budowlę. Tak zinterpretowana koncepcja przestrzenna rotundy na kwadracie była nowością w polskiej architekturze romańskiej, zresztą niekwestionowaną w tym czasie przez specjalistów, którzy wysoko cenili autorytet Szyszko-Bohusza, ongiś odkrywcy słynnej rotundy św. Feliksa i Adaukta na Wawelu.

Jednak z upływem czasu pogląd na początkową fazę Skałki podano w wątpliwość. W roku 1962 ponownie przeprowadzono na Skałce prace wykopaliskowe, których celem było odsłonięcie romańskich reliktów badanych przez Szyszko-Bohusza. Pracami kierowali architekci Władysław Grabski i Wiktor Zin z katedry Historii Architektury Polskiej Politechniki Krakowskiej. Po tygodniu poszukiwań obydwaj doszli do przekonania,

że budowla kamienna uznana przez Szyszko-Bohusza za najwcześniejszą romańską część Skałki, umiejscowiona została na pozostałościach murów kościoła gotyckiego.

Nastąpiła negacja wyników badań oraz sugestywnej rekonstrukcji romańskiej Skałki stworzonej przez Szyszko-Bohusza. Natomiast stwierdzono pozostałości zabudowy, przypuszczalnie trzynastowiecznej.

Dopiero przyszłe badania potwierdzą, lub zanegują rezultaty dociekań Szyszko-Bohusza, Władysława Grabskiego i Wiktora Zina. Na obecnym etapie badań nic konkretnego na temat kształtu przestrzennego jedenastowiecznej Skałki nie możemy powiedzieć.

Pozostaje do rozważenia jeszcze jeden istotny element — wezwanie (patrocinium) Michała Archanioła, należące do najstarszych wezwań pojawiających się u nas wkrótce po przyjęciu chrztu przez Mieszka I. Dodajmy, że w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa Michał Archanioł był patronem ludzi chorych. Ojcowie Kościoła nazwali go lekarzem niebiańskim. Świątynie jemu poświecone często stawiano obok cudownych źródeł i sadzawek, posiadających leczniczą moc. Kult św. Michała Archanioła rozpowszechniony był w Europie zachodniej już od czasów karolińskich. Czczono go w diecezji ratyzbońskiej. Stąd szybko przedostał się do Czech i na Morawy. Kościoły jemu poświęcone wznoszono zazwyczaj na wzgórzach, nieraz sadowiąc je na skałach. Biorąc pod uwagę skałeczne patrocinium, leczniczą sadzawkę, można śmiało postawić hipotezę, że właśnie na tym miejscu, wyniesionym obok Wawelu ponad wiślane rozlewiska, wzniesiono za pierwszych Piastów kościół pod wezwaniem Michała Archanioła, który tradycja związała z osobą biskupa Stanisława i finałem konfliktu z królem Bolesławem Śmiałym.

Brzemiennym dla Skałki okazał się wiek XIII. Wtedy pojawia się Skałka (Rupella) w żywotach św. Stanisława, jak również w zapiskach rocznikarskich, przepisywanych w tym czasie ze starszych roczników, niestety niezachowanych. Od czasu Mistrza Wincentego Kadłubka spotęgował się kult św. Stanisława, uwieńczony kanonizacją 8 września roku 1253 w Asyżu. Zgodnie z obyczajem kościelnym odbyły się w Krakowie (8 maja 1254) uroczystości kanonizacyjne. Książę Bolesław Wstydliwy wraz z małżonką Kingą podejmowali wszystkich książąt polskich. Odwołajmy się zresztą do świadectwa Jana Długosza, który o tych wydarzeniach pisał:

Gdy posłannicy krakowskiego Kościoła, to jest mistrz Jakub z Skarzeszowa dziekan i Gostwin kanonik krakowski, tudzież bracia zakonu kaznodziejskiego i bracia mniejsi wracali z Kurii Rzymskiej, wioząc z sobą bullę kanonizacyjną św. Stanisława, i mieli wjeżdżać do Krakowa, wysypał się przeciw nim wszystek lud miejski, a Prandota biskup krakowski z całym duchowieństwem przyjął ich uroczystą z wszystkich kościołów krakowskich procesją. (...) Do podniesienia zaś z grobu zwłok św. Stanisława, dzień ósmy maja, w którym święto jego według nakazu papieża rzymskiego obchodzone być miało, Prandota biskup krakowski naznaczył, co po wszystkich kościołach polskich głosić i opowiadać zalecił. A gdy ten dzień nadchodził, tak mnogie rzesze obojej płci ludu ze wszystkich okolic Polski, a nawet z Węgier zbiegły się do Krakowa, że miasto tak obszerne pomieścić ich nie mogło, zaczem po polach jak stada owiec koczowały. Zebrali się także na tę uroczystość podniesienia zwłok świętych w wielkiej liczbie biskupi polscy, jak to Fulko arcybiskup gnieźnieński, Opizo opat messeński, nuncjusz apostolski, Prandota biskup krakowski, Tomasz wrocławski, Wolimierz włocławski, Jędrzej płocki, Gerard ruski i Wit litewski: niemniej opaci, proboszcze, kanonicy i inni prałaci, tudzież rządcy kościołów parafialnych i wszystkie zgromadzenie duchowne, z miasta Krakowa i tak jego jako i innych kościołów diecezji (...). Zjechali książęta polscy, jako to: Bolesław Wstydliwy książę krakowski i sandomierski, który wtedy uważany był jako monarcha Polski, Przemysław książę wielkopolski i poznański, Kazimierz książę kujawski i łęczycki, Siemowit mazowiecki i Władysław opolski. W obecności tych książąt i niezliczonego mnóstwa ludu, zwłoki św. Stanisława, z grobu znajdującego się przy bramie południowej kościoła krakowskiego, przez biskupów zgromadzonych winem obmyte i podniesione, ludowi radującemu się a pobożnemi okrzyki wzywającemu pomocy św. Stanisława ukazano; poczem kościołom katedralnym i innym główniejszym kolegiatom, kościołom zakonnym i parafialnym, rozdano po cząstce relikwii: głowę zaś, ręce i inne przednie członki wraz z popiołami świętego ciała, zostawiono kościołowi krakowskiemu.

Odbył się przeto w Krakowie zjazd książąt piastowskich, który można porównać do kongresu dynastycznego, bowiem ani przedtem, ani potem nie było tak pełnego zgromadzenia książąt polskich. Wszyscy przybyli do grobu świętego, który integrował swoją osobą podzielone na dzielnice państwo. Żywot większy św. Stanisława (Vita maior S. Stanislai) zawierał legendę o cudownym zrośnięciu się ciała posiekanego biskupa, traktowaną jako aluzję do przyszłego zjednoczenia Królestwa Polskiego. Wszak utracona korona, berło i włócznia spoczywały w katedrze wawelskiej, jakby w oczekiwaniu na przyszłego pomazańca. W stanisławowym żywocie czytano:

iż Bóg za zabicie swego sługi Stanisława dopiero nad trzecim i czwartym pokoleniem się zlituje i naród z rozbicia wywiedzie, snadź dlatego królewskie insygnia, mianowicie koronę, berło i włócznię aż do dzisiejszych czasów w skarbcu kościoła krakowskiego w ukryciu przechowuje dotąd, aż przyjdzie ten, co się zwie u Boga, jakoby Dawid, dla którego one złożono.

Kult biskupa męczennika przybierał na sile, stając się z czasem kultem prodynastycznym. Piastowie dostrzegali w patronie narodowym swego orędownika, protektora narodu i państwa. Jak słusznie przed siedemdziesięciu z górą laty zauważył wybitny uczony prof. Mieczysław Gębarowicz:

Kult ten [św. Stanisława] uważać musimy za jeden z najpiękniejszych tworów ducha polskiego w średniowieczu, o znaczeniu przerastającym pod niejednym względem zarówno samo zdarzenie historyczne, które stanowi jego podkład, jak i intencje jego pierwszego twórcy.

W kościele kult męczenników od wieków koncentrował się wokół grobu, rocznicy męczeństwa i znakomitszych relikwii. Głównym miejscem kultu Stanisława był jego grób w katedrze wawelskiej. Tutaj wedle tradycji przeniesiono ze Skałki doczesne szczątki świętego i do czasu kanonizacji spoczywały w pobliżu bramy południowej. Po kanonizacji z katedry uczyniono świątynię, do której pielgrzymowali czciciele św. Stanisława. Kult św. Stanisława ogniskował się również na Skałce, gdzie lokalizowano tragiczną śmierć i pierwotne, najstarsze miejsce spoczynku. Kościół na Skałce był świątynią parafialną, wobec tego mógł powstać wcześniej niż w połowie XII wieku, kiedy kształtowała się polska sieć parafialna. Nie wykluczone, że z myślą o kanonizacji przebudowano kościół św. Michała Archanioła, choć na ten temat nic konkretnego nie da się powiedzieć. Można przypuszczać, że w związku z uroczystościami kanonizacyjnymi ich uczestnicy udali się na Skałkę. Tu stworzył się drugi obok katedry ośrodek kultu stanisławowego. W Roczniku Franciszkańskim Krakowskim pod rokiem 1270 skryba notował:

Stephanus rex Ungariae venit Cracovam visitare limina sancti Stanislai (Stefan, król węgierski przybył do Krakowa, aby odwiedzić grób św. Stanisława).

W nieco odmiennej wersji odnotowały to wydarzenie inne roczniki. Uzupełnił tę informację ksiądz Jan Długosz, który pod rokiem 1270 zanotował:

Król węgierski Stefan, pragnąc uczcić grób św. Stanisława, biskupa krakowskiego i odwiedzić swego powinowatego, księcia Bolesława Wstydliwego i jego (żonę) księżnę Kingę, swoją rodzoną siostrę, przybywa do Krakowa dwudziestego szóstego sierpnia w świetnym i licznym orszaku. Przyjęto go uroczyście procesjami z kościołów, książę zaś Bolesław Wstydliwy gościł go i zaspokajał wszystkie jego potrzeby.

Była to zatem pierwsza monarsza peregrynacja do grobu św. Stanisława. Nie wyklucza się, że Stefan V również nawiedził Skałkę, wsławioną męczeństwem Stanisława, odwiedzając nie tylko miejsce przechowywania relikwii, lecz także miejsce śmierci.

Informacje dotyczące trzynastowiecznej Skałki są tak lakoniczne, iż trudno na ich podstawie odtworzyć wygląd i dzieje tego zespołu. Jedno jest pewne — w XIII stuleciu Skałka zaistniała w dziejach polskiego Kościoła, pełniąc funkcję świątyni parafialnej i miejsca pielgrzymek.

Jan Długosz w związku ze zgonem Kazimierza Wielkiego wymienia wszystkie kościoły zawdzięczające swą budowę lub przebudowę temu monarsze. Wśród nich znajduje się kościół na Skałce, który zdaniem dziejopisa Kazimierz Wielki ufundował. Niestety z powodu braku materiału źródłowego, jak i archeologicznego nic konkretnego na ten temat nie wiemy. W XIV wieku Skałka nadal pełniła funkcje parafialne.

dalej >>

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama