Przedrabacyjny epizod trzeźwościowy Galicji

Fragmenty książki: "W Galicji trzeźwiejącej, krwawej, pobożnej"

Przedrabacyjny epizod trzeźwościowy Galicji

ks. prof. Jan Kracik

W Galicji trzeźwiejącej, krwawej, pobożnej

ISBN: 978-83-60703-69-4

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2008



Przedrabacyjny epizod trzeźwościowy Galicji

„Ze zgrozą spoglądamy na zbrodnię
pijaństwa...”

Jesienią 1844 roku w galicyjskich kościołach farnych, od Żywca po Kołomyję, rozlegały się po wielekroć uroczyste, wiążące słowa, oznaczające rozbrat z nałogiem. Jedni ślubowali przed Bogiem, Najświętszą Panną i Aniołem Stróżem porzucenie wódki w ogóle (zaliczono tu „wszystkie napoje, tzw. palone, jako to: gorzałka, likier, rum, arak itp.”) oraz umiar w korzystaniu ze słabszych trunków, inni zobowiązywali się tylko do zachowania umiaru w użyciu wszystkich „rozgrzewających napojów”.

Promowanie trzeźwości zaczęło się około 1825 roku w Stanach Zjednoczonych wśród protestantów. W 1828 roku bractwa trzeźwości przyjęły się w Szkocji, gdzie zamiast umiarkowania w używaniu alkoholu wprowadzono zasadę pełnej abstynencji. W katolickiej Irlandii masowy ruch organizowany od 1838 roku przez kapucyna Teobalda Matthewa ogarnął po 7 latach prawie całą dorosłą ludność wyspy. Potem była Anglia i Niemcy, gdzie irlandzka forma składania w kościele ślubów abstynenckich i wpisywania się do ksiąg przyjmowała się tak wśród katolików, jak i protestantów. Na Śląsku do akcji trzeźwości porwał masy ksiądz Jan Alojzy Ficek, proboszcz w Piekarach. Ruch zyskiwał zwolenników w Królestwie Polskim, w Poznańskiem i Krakowie. Przenikał na Węgry, Morawy, do Czech. Pojawił się też w zachodnich obwodach Galicji.

W czerwcu i lipcu 1844 roku władze austriackie zastanawiały się, jakie stanowisko zająć wobec ruchu trzeźwości, rozpowszechniającego się już w okolicach Wadowic. Arcyksiążę Ferdynand d'Este, gubernator Galicji, poparł sprawę i uzyskał zgodę Wiednia: bractwa mogą się tworzyć jako prywatne związki o charakterze moralnym, ale bez form organizacyjnych i ponadparafialnych statutów oraz bez stosowania przymusu. Podczas jesiennej sesji sejmowej d'Este porozumiał się z biskupami, a wkrótce Gubernium wydało ordynariatom ramową instrukcję: proboszczowie mogą werbować do bractw, nie posługując się jednak naciskiem i pozostawiając każdemu możliwość wyboru między ślubem pełnej abstynencji a umiarkowaniem w korzystaniu z napojów wysokoprocentowych.

Echa owych wymagań władz znalazły się w zarządzeniach biskupów, których 25 września upoważniono do zakładania towarzystw wstrzemięźliwości. W porozumieniu z pozostałymi ordynariuszami biskup tarnowski Józef Grzegorz Wojtarowicz 2 października wydał w tej sprawie obszerną Instrukcję dla swego duchowieństwa. Arcybiskup lwowski Franciszek Pisztek uczynił to 30 września w formie bardziej zwięzłej i po niemiecku, biskup przemyski Franciszek Zachariasiewicz usiłował przekonać dziedziców, że trzeźwy poddany pracuje lepiej, zaś chrześcijańskich karczmarzy zachęcał, by pijakom odmawiali trunków. Dwaj pierwsi ordynariusze kładli nacisk na pouczenie o spowiedzi i Komunii świętej, poprzedzających złożenie ślubowań abstynenckich. Niezdecydowanych nie wolno zniewalać, ani publicznie zawstydzać. Złamanie ślubu podlega jedynie jurysdykcji spowiednika. Towarzystwo miało powstać w każdej parafii, ale nie przy kościołach zakonnych.

Biskup Wojtarowicz w dramatycznych słowach ukazywał społeczne skutki alkoholizmu. „Ze zgrozą spoglądamy na upowszechnioną w niesłychanym stopniu zbrodnię pijaństwa pomiędzy ludem naszym i na smutne i okropne skutki, jakie ta zaraza na ciało i duszę, na zdrowie i dobytek, na pożycie domowe i całe społeczeństwo, na doczesne i wieczne dobro ludzkości wywiera. Przytłumienie władz umysłowych, pewny rodzaj głupoty i jakby obłąkania, obojętność ku religii i jej obowiązkom, przechodząca w całkowite tychże zaniedbanie, obojętność ku własnemu i swoich lepszemu bytu, niepokój, kłótnie, swary i pokrzywdzenia pomiędzy małżonkami, domownikami i sąsiadami, zaniedbane gospodarstwo, zaniedbane wychowanie dziatek. Tych ostatnich z opitych rodziców spłodzonych, mlekiem własnych matek zatrutych i nieszczęsnym przykładem wcześnie już zepsutych. Słabowitość i niedołężność, skłonność do obrzydłych chorób i kalectw, do rozpusty, lubieżności i niewstrzemięźliwości. Bicia, śmiertelne kaliczenia, nawet i zabójstwa po karczmach, kradzieże, podpalania i wiele innych zbrodni — są to, co dzień powtarzające się, skutki nieszczęsnego opilstwa”.

Biskup zachęcał księży do gorliwości, ale i do rozwagi, tudzież ostrożnego przyjmowania zgłaszających się, po sprawdzeniu, czy świadomi są skutków ślubu, czy rokują dotrzymanie go i w któ­rej formie. „Nieraz lepiej by może było doświadczać ich dłużej lub odmówić przyjęcia, niż przyjętych narazić na niebezpieczeństwo niedotrzymania ślubu, niepokoju sumienia, a może i pośmiewiska u innych”. Jeden, używając umiarkowanie alkoholu, zostanie trzeźwym, inny — skosztowawszy trunku — nie potrafi powstrzymać się od upicia; stąd dwie formy ślubu, ale jedno Towarzystwo i jego cel. I nikt nie ma się poczytywać za lepszego. Ze strony duchownych nie wystarczy zachęta do wpisywania się do Towarzystwa. „Śluby wstrzemięźliwości, poprzedzone dostateczną nauką, uczynione z rozwagą i zastanowieniem, uczynione przed Bogiem uroczyście w kościele, wywrą bez wątpienia dzielną moc na umysły wiernych. Że atoli po rzetelnym, nawet i rozmyślnem ślubowaniu człowiek zmysłowy i na rozliczne nagabania, pokusy i roztargnienia narażony, zapomnieć może o danem przyrzeczeniu, równie jak toż przyrzeczenie słabnąć zwykło z czasem i pierwotny swój urok tracić (...), duszpasterz nie przestanie w kazaniach, naukach, przy spowiedzi i w każdej wydarzonej sposobności zwracać uwagę parafian na ważność złożonego ślubu, nie przestanie czuwać nad zachowaniem się wpisanych do Towarzystwa i ułatwiać im radą, nauką, a nade wszystko własnym przykładem do trzymania danego przyrzeczenia, w tem ich utwierdzać i prowadzić do zamierzonego celu, jak słabe dziatki (...). Nie przestanie z miłością troskliwego ojca wzywać gnuśnych i zapamiętałych do postrzeżenia się i upamiętania, do naśladowania bogobojnych współbraci, którzy wyrzekłszy się zgubnego opilstwa, znaleźli łaskę i błogosławieństwo u Boga. Pomimo tego nie od rzeczy będzie ustanowić w każdej parafii pewne uroczyste pamiątki, ku odnowieniu złożonych ślubów”.

Niech posłuży do tego świętowanie rocznicy zaprowadzenia Towarzystwa Wstrzemięźliwości oraz jedno czy drugie święto maryjne połączone z przystąpieniem do sakramentów, nabożeństwem, kazaniem, odnowieniem obietnic.

Obok rejestracji (w dwu częściach jednej księgi) zażądano też wnikliwych sprawozdań w miesiąc po ogłoszeniu akcji: Kiedy założono Towarzystwo? Jakie to zrobiło wrażenie? Ilu się zgłosiło, a wobec ilu odłożono śluby? Jakie jest zachowanie przystępujących oraz pozostałych? Jakie napotkano trudności? Dziekani mieli zebrać odpowiedzi, dołączyć własne uwagi i przesłać do ordynariatu. Na wyniki czekało oczywiście i Gubernium, żądne informacji o społecznych skutkach nowości.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama