Debata o zmartwychwstaniu

Wcielenie, Zmartwychwstanie, sprawy ostateczne

Saduceusze, ludzie dobrze sytuowani, nie czekali na zmartwychwstanie, nie było im potrzebne.Czy i dziś nie jest podobnie? Czy współczesny człowiek, żyjący w dobrobycie tu, na ziemi, potrzebuje zmartwychwstania?

Debata o zmartwychwstaniu

Henryk Pietras SJ : Saduceusze nie wierzyli w zmartwychwstanie nie dlatego, że byli bogaci. Oni wierzyli w trwałość narodu. Dla nich nie było istotne przeżycie jednego człowieka, ale przetrwanie całego narodu i Mesjasz, który uczyni zIzraela lud panujący na świecie.

Wacław Oszajca SJ : Ważna w tym kontekście jest koncepcja Bożego błogosławieństwa, z jaką spotykamy się w Starym Testamencie. Powodzenie, długie życie w czerstwym zdrowiu, liczne potomstwo było wyrazem Bożego błogosławieństwa. Nagła śmierć lub bieda to z kolei wyraz Bożego przekleństwa. To o tyle łączy się ze zmartwychwstaniem, że dotyczy koncepcji ludzkiego życia w ogóle — mówi o nagrodzie już tu, na ziemi, za prawe i cnotliwe życie.

Elżbieta Wiater : Pytanie o błogosławieństwo doczesne pojawia się w Biblii dość wcześnie. Cała Księga Hioba jest jednym wielkim pytaniem: Jak to możliwe, że człowiek sprawiedliwy doświadcza nieszczęścia? Izraelici byli świadomi, że nie zawsze ktoś, kto jest sprawiedliwy, będzie szczęśliwy, jeśli chodzi o szczęście doczesne. Jeśli mowa o saduceuszach, to pojawia się pytanie oto, co było na początku: Pięcioksiąg i naród, który ma przetrwać, w czym miało pomóc bogacenie się, czy uzyskanie dobrego statusu materialnego, który doprowadził do przejścia wstronę myślenia, że liczy się tylko Pięcioksiąg i naród. To typowy spór o to, co było pierwsze: kura czy jajko?

Wacław Oszajca SJ : Natomiast wracając do pytania oto, jak jest dzisiaj z naszą wiarą w zmartwychwstanie. Myślę, że odpowiedź na nie możemy znaleźć u Leszka Kołakowskiego, który mówi, że jeśli ludzie nie znajdą Boga w Kościele, to będą Go szukać gdzie indziej. Nie pytajmy, dlaczego ludzie odrzucają zmartwychwstanie, życie wieczne i idą wstronę na przykład reinkarnacji. Zapytajmy raczej, co zrobiliśmy, że ludzie proponowaną przez chrześcijaństwo koncepcję życia P class=pytania>Papież Franciszek mówił, że nasza wiara wzmartwychwstanie to nie jest wiara wreinkarnację. Na czym polega różnica?

Wacław Oszajca SJ : Zreinkarnacją jest podobnie jak ze zmartwychwstaniem. Oba pojęcia się strywializowały. Ludziom się wydaje, że reinkarnacja polega na przejściu z kiepskiego życia do znacznie szczęśliwszego. Tymczasem, przynajmniej w koncepcji dalekowschodniej, tak dobrze nie ma. Można się cofnąć i wpaść w jeszcze gorsze tarapaty.

Henryk Pietras SJ : Różnicę najkrócej można ująć tak: wierzący w reinkarnację ufa, że po śmierci urodzi się jako ktoś inny, w zmartwychwstaniu mamy ciągłość podmiotu. To ciągle jestem ja: przed śmiercią, po śmierci, w śmierci... Jeden i ten sam podmiot. Nie będę kimś innym i nie ma się co łudzić, że w przyszłym życiu będę przystojniejszy.

Cały czas mam świadomość, kim byłem.

Wacław Oszajca SJ : Więcej nawet niż świadomość. Nauczono nas pewnego dualistycznego podejścia do człowieka. Mamy duszę i ciało: ciało jako więzienie dla duszy umiera i wtedy jesteśmy wolni, żyje dusza... Przeciwko temu protestował Zbigniew Herbert. Mówił, że jeśli zechcą uczynić z nas jakąś duszę bezcielesną, to należy gwałtownie protestować. Już lepiej być skrzywieniem podłogi niż takim odcieleśnieniem. Reinkarnacja pozbawiałaby nas tego, kim jesteśmy. Poza tym nie rozumiem, dlaczego za moje grzechy miałby cierpieć ktoś nowy.

Elżbieta Wiater : Reinkarnacja przede wszystkim pakuje nas w cykl ciągłych powrotów. Chrześcijaństwo to jest liniowa oś czasu. Poruszamy się z punktu do punktu. W reinkarnacji to trwanie w nierozerwalnym kręgu. Nawet jeśli w pewnym momencie ów krąg się rozpada, to i tak się sklei i nastąpią kolejne etapy reinkarnacji. Reinkarnacja w pewien sposób — w tej strywializowanej wersji, o której mówił ojciec Oszajca — zdejmuje z nas odpowiedzialność. Teraz żyję źle, grzeszę, ale kiedy umrę, moje życie zostanie zamknięte. Mnie już nie będzie, odrodzi się ktoś inny...

Henryk Pietras SJ: Nie do końca, bo w zależności od prowadzenia się można być szczurem albo księżniczką...

Wacław Oszajca SJ : Reinkarnacja nie jest chyba tak do końca obca chrześcijaństwu. Czy któryś z Ojców Kościoła nie wypowiadał się na jej temat?

Henryk Pietras SJ : Apage, Satanas!Te wypowiedzi przypisywano Orygenesowi z powodu niezrozumienia. Orygenes rzeczywiście mówił o serii światów, ale i o ciągłości podmiotów. Zmieniał się koń, ale nie rycerz. Jeden koń pada, rycerz jedzie dalej na innym. Jest ciągłość podmiotu, więc nie ma reinkarnacji. Nie odrodzę się jako ktoś inny. Odrodzę się jako ten sam, tyle że na innym świecie. Hipoteza światów była Orygenesowi potrzebna do tego, by każdemu dać szansę wyboru zbawienia. Bo jak ktoś nie chce się zbawić na tym świecie, to trzeba zaczekać na inny.

Jak będą wyglądały nasze relacje w pełni zmartwychwstania? Nie tylko mój indywidualny stan, ale relacje wobec tych, z którymi jestem zbawiony w niebie, i wobec tych, którzy jeszcze zbawienia nie dostąpili? Niektórzy teologowie twierdzą, że zbawieni powinni zostać wszyscy, inaczej w niebie nie będziemy szczęśliwi.

Elżbieta Wiater : Przypomina się historia umierającej kobiety, którą pocieszała córka: „Mamo, jak umrzesz, wniebie spotkasz wszystkich, których kochasz”. Na co umierająca odparła: „Nie! Będę kochać wszystkich, których tam spotkam”. Ta odwrócona perspektywa pokazuje, że wniebie obowiązują inne kategorie myślenia niż na ziemi.

Henryk Pietras SJ: Na temat tego, jak będzie wyglądać nasze życie po zmartwychwstaniu, tak naprawdę nic mądrego nie można powiedzieć. Oprócz dowcipnych dykteryjek, jak to ktoś zmarł, chcą go wysłać do raju, a ten nie chce. „Tam jest twoja żona” — zachęcają go. „Tym bardziej nie chcę” — odpowiada. Na ten temat mamy tylko jakieś anegdotki, mity, wyobrażenia. Nie ma objawienia o tym, jak się będzie żyło po zmartwychwstaniu. I koniec. Jeżeli figurą zmartwychwstania był raj — jak uważał wspomniany Orygenes — to w raju też był możliwy grzech. Z tego by wynikało, że historia świata będzie jednym wielkim kontinuum przychodzenia do Boga, odchodzenia od Niego, powrotów, wzrostów, upadków. I tak wnieskończoność...

Elżbieta Wiater: Apokalipsa mówi coś innego: świat, który powstanie po końcu świata, po paruzji, będzie światem bez grzechu, bez śmierci.

Henryk Pietras SJ: Czy Pan Bóg po paruzji zabierze człowiekowi wolność?

Elżbieta Wiater: Myślę, że nie, ale ta wolność będzie miała inny wymiar. Będziemy mieli pełne poznanie Boga.

Henryk Pietras SJ: Nie może człowiek skończony mieć pełnego poznania nieskończoności Boga.

Elżbieta Wiater: Ale może Go bez końca poznawać.

Henryk Pietras SJ: To się zgadza. Rzecz więc idzie sinusoidalnie.

Wacław Oszajca SJ : Jeśli już mówimy otamtym świecie, októrym lepiej milczeć, to można by opisywać go za pomocą sztuki. Weźmy na przykład obraz Jacka Malczewskiego Zmartwychwstanie. Przedstawia kobietę trzymającą w dłoniach dwie kryształowe półkule, z których wylatują biało-niebieskie motyle. W rozwoju gatunkowym motyla mamy gąsienicę — mało ciekawe zwierzę. Później następuje niby śmierć, bo wydaje się, że kokon to coś martwego. Naraz ów kokon pęka i wylatuje z niego motyl. Czy są jakieś powiązania między gąsienicą amotylem? Praktycznie rzecz biorąc, nie ma żadnych. I tylko w ten sposób można powiedzieć coś sensownego o tym, co nazywamy niebem, zmartwychwstaniem, życiem po śmierci...

Mamy problem natury językowej, bo używając ograniczonego języka, chcemy mówić oczymś, co jest nieograniczone.

Wacław Oszajca SJ : To nie jest kwestia tylko języka, ale także naszej mentalności. Ponownie odwołam się do Leszka Kołakowskiego, który mówił, że ludzie już dawno dali sobie spokój z oświeceniem i scjentyzmem, natomiast w Kościele oświecenie ma się świetnie. Dawno już zapomnieliśmy o światopoglądzie naukowym, ale ciągle jeszcze próbujemy podchodzić tą metodą do spraw wiary i nic nam z tego nie wychodzi. Trzeba by wreszcie dowartościować pytania i problemy, na które sama nauka nie odpowie. Nawiązując do słów Papieża Franciszka, warto przyznać prawa ludzkim marzeniom, a nie tylko twierdzeniom matematycznym.

Jak mówić o Zmartwychwstaniu? Czy to wogóle możliwe? Wiele mówi się o doczesnym wymiarze chrześcijaństwa. Na przykład Wielki Post jest w kulturze szeroko obecny, na różnych jej poziomach. Zmartwychwstanie już mniej.

Henryk Pietras SJ : Tego się po prostu nie da opisać, namalować. Jedyne, co możemy namalować, to zmartwychwstałego Jezusa. Natomiast post, a zwłaszcza jego walkę z karnawałem, możemy malować do woli.

Elżbieta Wiater : Problem ten doskonale pokazują też kościelne pieśni. Wśpiewnikach mamy wiele stron z pięknymi starymi pieśniami pasyjnymi, gorzej z pieśniami poświęconymi Zmartwychwstaniu. Jest tak dlatego, że łatwiej nam uchwycić cierpienie. Ono jest bardziej materialne, bo jest fizyczne. W tym sensie Zmartwychwstanie jest czymś nieuchwytnym. To temat trudny.

Wacław Oszajca SJ : Ale Zmartwychwstanie jest — jakby to ująć — środkiem do celu, a nie celem. Istotą tego wydarzenia związanego z Chrystusem jest to, że On przeżył śmierć, że On żyje.

Henryk Pietras SJ: Zmartwychwstanie w takim ujęciu jest aktem, a nie rzeczywistością.

Wacław Oszajca SJ : To ujawnienie innej prawdy o śmierci. Dlatego wolę mówić o śmierci jako o fragmencie życia, a nie jak o pewnej przerwie.

Henryk Pietras SJ : Przerwa nie — życie i śmierć to jak awers i rewers.

Wacław Oszajca SJ: Nie tyle poczęcie, co narodzenie. Tu bym szukał analogii: zmienia się sposób istnienia, zmienia się sposób bytowania, który sprawia, że czas i przestrzeń już mnie nie ograniczają.

Elżbieta Wiater: Jeśli po zmartwychwstaniu odzyskamy ciało, to będziemy przestrzenni.

Wacław Oszajca SJ: Myślę, że nie potrzebujemy odzyskiwać ciała.

Elżbieta Wiater: Zmartwychwstanie polega jednak na tym, że zmartwychwstaje ciało.

Wacław Oszajca SJ : Węgierski teolog László Boros mówi, że moment śmierci jest momentem zmartwychwstania. I nie wiem, czy tego nie znajdziemy w Biblii. Jest taki fragment, z którym nie radzą sobie egzegeci. Mówi on, że w momencie, w którym Jezus umierał na krzyżu, otworzyły się groby...

Henryk Pietras SJ : To w Ewangelii św. Mateusza. Jest to powiedziane jasno i klarownie, a Jezus jest przecież pierwszym spośród umarłych. Groby się otwierają, wychodzą znich umarli i obecni tam ludzie widzą świętych1. W momencie śmierci Jezusa jest zmartwychwstanie. Nie wiem tylko, do czego była Ewangelistom potrzebna katecheza o pustym grobie. Zamiast o Zmartwychwstaniu mówią o pustym grobie.

Elżbieta Wiater : Może po prostu opisywali zaistniały fakt. Poza tym nikt nie był świadkiem Zmartwychwstania, więc pusty grób to była jedyna rzecz, o której mogli opowiedzieć.

Wacław Oszajca SJ : Świętego Pawła natomiast wogóle nie interesuje, czy grób był pusty, czy nie. Karl Rahner SJ twierdzi, że wszystkie te barwne opisy — pusty grób, wędrówki kobiet itd. — były potrzebne po to, by wjakiś sposób przedstawić fakt, że Chrystus żyje, że nie ma takiej mocy, która byłaby wstanie eksmitować Go z tej rzeczywistości, ponieważ stoi za nim Pan Bóg. Przyznam, że to mi odpowiada.

Elżbieta Wiater : Jezus po Zmartwychwstaniu się objawia, w związku z czym Ewangeliści nie musieli chyba używać argumentu pustego grobu. Opowieść o św. Tomaszu, do którego Jezus zwraca się ze słowami: Włóż rękę do mego boku...2, jest bardzo sugestywna.

Wacław Oszajca SJ : Dla mnie najważniejsza jest wniej puenta: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli3. Wniosek jest taki: szczęśliwi są ci, którzy nie potrzebują znaków i objawień, ponieważ rzecz się rozgrywa na innej płaszczyźnie.

Elżbieta Wiater: Jezus ukazujący św. Tomaszowi swoje rany podkreśla jednak materialność tego opisu.

Henryk Pietras SJ : Tylko że Pan Jezus po Zmartwychwstaniu miał rany jedynie w scenie ze św. Tomaszem. Kiedy ukazał się Marii Magdalenie, nie ma o nich mowy. Maria Magdalena nie poznała Jezusa, wzięła Go za ogrodnika. Podobnie uczniowie idący do Emaus nie rozpoznali Go po ranach, tylko po łamaniu chleba... (więcej w wersji papierowej)

1 Mt 27, 52-53.

2 J 20, 27.

3 J 20, 29

opr. ab/ab


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama