Maryja w pieluszkach

Prawdy wiary łączą się w subtelną sieć wzajemnych zależności - dopiero w tej konstelacji prawd można dostrzec ich prawdziwy sens. Szczególnie wyraźnie widać to w przypadku prawd dotyczących Maryi

Maryja w pieluszkach

Grudziądz Polyptych-Dormition of Mary,
źródło: Wikimedia Commons

„Dziś jest uroczystość świętego Józefa, Oblubieńca NMP — rozpoczynał kazanie (a kończył w ten sposób homilię) ksiądz w anegdotycznym „zmyśleniu prawdziwym” — a święty Józef był cieślą, więc zajmował się obróbką drewna. A ponieważ z drewna jest wykonany konfesjonał, zatem porozmawiajmy (na sposób monologu) o sakramencie spowiedzi”.

Jeśli w każdym żarcie jest odrobina prawdy, w tym znajduje się przynajmniej kilka takich ziaren. Jednym z nich jest fakt wzajemnego łączenia się różnych prawd wiary — kto raz wpadnie w tę sieć, ten nie chce się już z niej uwolnić. Jeśli zasada ta obowiązuje w przypadku wszystkich przekonań religijnych, regułę tę potwierdzają zwłaszcza prawdy maryjne, wyjątkowe o tyle, że właśnie dopiero w powiązaniu ze sobą i z innymi ukazują nie tylko głębszy, ale w ogóle: sens. „Mimo iż pojedyncze sceny mówiące o Maryi są w Ewangeliach w rozproszeniu, to jednak przy głębszym zastanowieniu okazuje się, że tworzą one siatkę odniesień, w której poszczególne momenty — jak w sali lustrzanej — wzajemnie się w nieskończoność naświetlają, pomnażają i pogłębiają” (Hans Urs von Balthasar).

Trwamy jeszcze przy tajemnicy Narodzenia Pańskiego, a zatem porozmawiajmy o Matce Bożej. Jak wiemy, Maryja narodziła się do życia w niebie, medytujmy więc misterium Jej Wniebowzięcia — mógłby rozpocząć ksiądz swoje (udane?) kazanie. A gdyby był ekumeniczniej i „multimedialniej” nastawiony, mógłby ukazać słuchaczom ikonę Zaśnięcia Najświętszej Dziewicy Marii, na której napisano Jezusa stojącego za łożem i trzymającego w ramionach dziecko obrazujące duszę Jego Matki; przybrała „postać nowo narodzonego dziecka, w pieluszkach — to cytat z Katechizmu Kościoła prawosławnego — ponieważ narodziła się Ona w niebie. Wydała na świat Syna Bożego ze swojego ciała, użyczyła Mu swej ludzkiej natury, aby narodził się na ziemi. Ten Syn — który stał się jej synem — obdarował Ją zaś swoją Boskością, aby narodziła się w niebie”.

Trudno o piękniejszą ilustrację powiązania ze sobą nie tylko tajemnic wiary, ale przede wszystkim misterium jedności pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Odkąd w Chrystusie zaczęło bić serce ludzkie prócz Boskiego, odtąd nie wolno widzieć Boga bez człowieka, a człowieka bez Boga. Stali się jedno, choć nie na zasadzie zmieszania, lecz syntezy. Jak „mieszanina dwóch rzeczy jest roztworem obu: żadna z nich nie ujawnia swej pełnej mocy” (Gilbert Keith Chesterton), tak synteza zachowuje odrębność między Bogiem i człowiekiem odkrywającą pełniej jednego i drugiego. Więzią jedności jest miłość, a fundamentem — unia hipostatyczna. Jak „wcielenie Boga dokonuje się przez umiłowanie człowieka”, zauważał św. Maksym Wyznawca, tak „przebóstwienie człowieka dokonuje się przez umiłowanie Boga”. Wszystko, co należy do Boga z natury, człowiek dziedziczy z łaski. Dlatego życie ludzkie jest razem z Chrystusem przejściem całej Jego drogi; widać to najpiękniej i najpełniej w powołaniu Maryi.

Symetryczności Bóg człowiekiem-człowiek Bogiem odpowiadają analogie dostrzegane przez wiarę. Odwiecznemu fiat Syna Bożego odpowiada fiat Córki i Matki Bożej w jednej Osobie; zgodzie na Wcielenie — zgoda na Wniebowzięcie, które należy widzieć również jako owoc Bosko-ludzkiej współpracy. Amen Maryi na Bożą wolę stania się człowiekiem — amen Boga na stanie się człowieka Bogiem. Chrystusowi w pieluchach — Maryja w niebieskich pampersach. Jak bardzo trzeba być „nowoporodkiem” (Š Wiech) w Chrystusie (por. 1Kor 3,1), by oddzielać Niemowlę od Jego Matki, a w Synu nie zobaczyć Ojca Córki!

Błędowi temu ulegają zwłaszcza fundamentaliści biblijni karmiący się papką litery Słowa, która miesza im się z Objawieniem. Nie chcą przyjąć, że Objawienie, które hagiografowie otrzymali w duchowym doświadczeniu, zostało siłą rzeczy (czy też w zgodzie z paradygmatem Wcielenia) zawinięte „w »pieluszki słów Pisma«, tak że to, co w nim stanowiło »objawienie« we właściwym sensie, jest wprawdzie dostępne w napisanych przez niego literach, ale w pewnej mierze pozostaje ukryte za nimi i potrzebuje dopiero nowego odsłonięcia” (Joseph Ratzinger). Interpretator Biblii „rozwijający pieluszki Słowa” powinien więc od litery Pisma przejść (a raczej: wznieść się nad nią, choć nie poza nią) do jego ducha. A od Chrystusa do Maryi, w czym wolno widzieć sprawdzian poprawnej egzegezy. Można wyczytać Chrystusa z litery, a nie spotkać Jego Matki, jak przed przyjściem Syna na świat można było badać Pisma, a nie usłyszeć świadectwa o Synu (por. J 5,39). Kto bowiem nie odwija Słowa Bożego z pieluch mowy ludzkiej, ten nie dostrzega Maryi w pieluszkach rodzącej się w niebie.

Lepiej uczyć się zasad ortodoksyjnej hermeneutyki od Tej, której się jeszcze nie poznało lub którą się odrzuca (bo jest Maryja Matką również synów marnotrawnych, analogia między Nią a Bogiem i w tym się odsłania). Całe życie Tej, która zawinęła w pieluszki narodzonego z Niej Syna Bożego (por. Łk 2,7) trzeba widzieć jako rozwijanie Objawienia z pieluszek wydarzeń i słów wewnętrznie ze sobą powiązanych oraz wyjaśniających się wzajemnie i pogłębiających (por. KKK 53). Ewangelista Łukasz ukazuje Maryję rozważającą i chowającą wszystko w swoim sercu (por. Łk 1,29; 2,19.51), według niego Matka Pana prowadzi wewnętrzny dialog ze słowem, które usłyszała, a także zestawia ze sobą słowa i wydarzenia, łączy je i z pojedynczych elementów — „zajączków” biegających od lustra do lustra — tworzy obraz całości.

Analogicznie do poczęcia Słowa Bożego w łonie Maryi, Słowo Boże stało się ludzką mową w łonie Kościoła; w obu przypadkach dokonało się to mocą Ducha Świętego (por. Verbum Domini). Dlatego jedynie w wierze Kościoła jest możliwe rozwijanie Objawienie z pieluszek słów ludzkich, wzorem Matki Kościoła, którego z kolei patronem jest św. Józef. (Wszystko łączy się ze wszystkim, jeśli Bóg ma okazać się wszystkim we wszystkich — por. 1Kor 15,28; ta sieć powiązanych prawd wiary to raczej struktura pieluch, w które Bóg zawinął siebie). A ponieważ Oblubieniec Maryi był cieślą, porozmawiajmy zatem o sakramencie pokuty: warto z niego korzystać regularnie, jak regularnie zmienia się dziecku pieluchy. Jedynie czystego serca oglądają Matkę Bożą, nawet jeśli „najmocniej kochają ją ci, którzy doskonale poznali grzech, lub ci, którzy w ogóle nie mieli doświadczenia grzechu” (Vittorio Messori).

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama