Moc, tchnienie czy jednak Osoba?

Zrozumienie tego, że Duch Święty jest nie tylko mocą, ale przede wszystkim Osobą, jest konieczne, choć nie przychodzi łatwo

Stosunkowo łatwo przyjąć, że Ojciec i Syn to Osoby. Ale Duch nie kojarzy się w pierwszej chwili z Osobą. Potrzeba było doświadczenia i opartej na nim refleksji, by to odkryć.

Doświadczenie przed doktryną

Szum, gwałtowny wicher, tchnienie Jezusa — z takimi obrazami słuchacz zostaje dziś skonfrontowany. Kojarzy mu się Trzecia Osoba z jakąś energią, z Bożą mocą. Niektórym współczesnym „Duch Święty kojarzy się ze zjawą” (N. Gumbel, Życiowe pytania. Praktyczne wprowadzenie do zasad wiary chrześcijańskiej, Warszawa 1996, s. 84). Inni pamiętają, że Ducha Świętego przedstawiano im jako gołębicę, chociaż ewangeliści mówią tak naprawdę o „niby gołębicy” (Łk 3,22) albo o zstępowaniu Ducha „jak gołębica” (Mt 3,16; Mk 1,10). W każdym razie daleko przeciętnemu słuchaczowi do uznania Osoby Ducha Świętego, a nawet jeśli ustami swoimi wyznaje ortodoksyjne formułki, to już doświadczenie nie potwierdza mu ich prawdziwości, bowiem tak nieproporcjonalnie mały akcent w praktyce duszpasterskiej i kaznodziejstwie położono na kontakt z Duchem Świętym.

A szkoda. Warto uświadomić sobie, że nie co innego, jak właśnie doświadczenie w przypadku formowania się doktryny trynitarnej odegrało nie do zastąpienia rolę. „Wiara trynitarna rodzi się dzięki Duchowi, z przeżywanego przez wierzących doświadczenia Boga jako Ojca i Jezusa jako Pana” (R. Cantalamessa, Pieśń Ducha Świętego. Rozważania na temat „Veni Creator”, Warszawa 2003, s. 411). To właśnie przeżywanie prawd wiary wyprzedziło ich sformułowanie. Niezdarność ludzkiego języka plączącego się w zeznaniach, do których nowe doświadczenie religijne zobowiązywało, a także zamknięte na słuchanie o Bogu w trzech Osobach ucho wychowanych w monoteizmie pierwszych wyznawców wpłynęło na to, że posłużono się wyrażeniami doświadczenia religijnego oraz praktyką kultową pierwotnego Kościoła: „Wierzymy w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela”, a Duch jest tym, „który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę”.

Był więc Duch Święty już dla pierwszych chrześcijan „Osobą Boską, która znajduje się w centrum wiary chrześcijańskiej” (Jan Paweł II, enc. Dominum et Vivificantem, nr 2), ale nie od razu próbowano tę Osobę opisywać na sposób doktrynalny. I choć w końcu tego dokonano, to w świadomości współczesnych wierzących wciąż Ojciec i Syn pozostają bardziej zrozumiali: o Tamtych „umiemy powiedzieć stosunkowo wiele, Duch Święty natomiast pozostaje dla nas Bogiem w znacznej mierze nie znanym” (J. Ratzinger, Bóg Jezusa Chrystusa. Medytacje o Bogu Trójjedynym, Kraków 1995, s. 102).

Duch Święty w Biblii

Czy rzeczywiście Biblia jest tak dyskretna co do osobowego bytu Ducha Świętego, że możemy mówić jedynie o Jego funkcjach? Autorzy Nowego Testamentu przedstawiają Ducha jako tego, który posiada cechy osobowe: myśli, mówi, przekonuje, objawia, prowadzi, a nawet można Go zasmucić (Ef 4,30)! A jednak nie przeszkadza to niektórym zatrzymać się na przejawach działania Ducha Świętego, w których chcieliby widzieć jedynie upersonifikowaną moc Bożą. A przecież nie jest możliwe, by we wnętrzu człowieka działała jedynie moc Boża, skoro przynosi ona ze sobą nowe życie z Bogiem, którego człowiek sam z siebie nie byłby w stanie otrzymać. Dlatego właśnie — ze względu na tę nadprzyrodzoną moc — nie da się Ducha umieścić poniżej, ale właśnie powyżej ludzkiej osobowości. Czy gdyby nie był Duch Bogiem, mógłby przenikać „głębokości Boga samego” i znać Boga wprost (por. 1Kor 2,10), a nie, jak ludzie, jedynie przez stworzenie? Gdyby Duch nie był Osobą równą Ojcu i Synowi, a jedynie sposobem Bożego działania, bluźnierstwo przeciw Niemu mogłoby być odpuszczone (por. Mt 12,31). Nie wolno byłoby człowiekowi nie przemienionemu przez Ducha wołać do Boga tak, jak może to czynić jedynie Syn Boży: „Abba, Ojcze” (Ga 4,6).

To właśnie Jezus zapowiedział przed swoją Paschą posłanie „innego Parakleta” (czyli Rzecznika, Obrońcy, Orędownika, Doradcy). To słowo „inny” należałoby właściwie zrozumieć jako „tego samego rodzaju”, podobnie jak wtedy, gdy mówimy „pójdę na inną Mszę”, a myślimy że idziemy na to samo wydarzenie, tyle że odprawiane o innej godzinie. Obietnica Jezusa wskazuje, że nie zastępuje Osoby Syna Bożego jakaś nieosobowa moc, ale właśnie Osoba, inna, choć „tego samego rodzaju”. „W ten sposób Duch Święty jest objawiony jako odrębna Osoba Boska w relacji do Jezusa i do Ojca” (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 243). Jest więc Duch Bogiem, ale osobowo różni się od Ojca i Syna. A mimo, że się różni, jest stawiany na równi z Tamtymi dwoma. Właściwością tekstu Janowego, który mówi o Duchu-Pocieszycielu (por. J 14,16) „jest to, że Ojciec, Syn i Duch Święty wymieniani są w nim wyraźnie jako Osoby, pierwsza odrębna od drugiej i trzeciej i te między sobą” (Jan Paweł II, enc. Dominum et Vivificantem, nr 8).

Konieczność poznania Ducha

Duch Święty kontynuuje misję Jezusa, tyle że już bez ograniczeń czasowo-przestrzennych, działając we wnętrzu człowieka i Kościoła. Bez Jego obecności nie można w ogóle prowadzić życia chrześcijańskiego. Zresztą, czy wypada Boga-Ducha nie znać?

 

Oprócz cytowanych pozycji warto skorzystać z: R. Laurentin, Nieznany Duch Święty. Odkrywanie Jego doświadczenia i Jego Osoby, Kraków 1998.

Cytowana w tekście książka Życiowe pytania zawiera rozdziały dotyczące tego, kim jest Duch Święty, co czyni i jak zostać napełnionym Duchem Świętym, a więc stanowi również wprowadzenie w doświadczanie Ducha Świętego.

Tekst ukazał się w Bibliotece Kaznodziejskiej nr 3(156)/2012

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama