W sprawie "Egzorcyzmów Anneliese Michel"

Uwagi w sprawie kontrowersyjnych egzorcyzmów

Uwaga. Na prośbę przełożonych zakonnych tekst o. Marka Mularczyka pt. "Recenzja książki Felicitas D. Goodman, „Egzorcyzmy Anneliese Michael”" został usunięty z naszego serwisu w dniu 2008-04-22

Od Redakcji Opoki. (2008-03-30)

Artykuł o. Marka pojawił się na naszym portalu już ponad 2 lata temu. Zamieściliśmy go jako głos w dyskusji nad sprawą Anneliese Michel. Od tego czasu artykuł zyskał sporo komentarzy, a przede wszystkim pojawił się istotny głos polemiczny ks. dr Andrzeja Trojanowskiego: Polemika z o. M. Mularczykiem. Sprawa nieudanych egzorcyzmów oraz tego, czy to one doprowadziły do śmierci Anneliese jest i powinna być przedmiotem analiz teologów. Przede wszystkim dlatego, że w sprawie tej - jak można to dzisiaj powiedzieć, z perspektywy - właściwie wszyscy wykazali się niekompetencją. Zawiedli zarówno lekarze, którzy nie postawili jasnej diagnozy i nie dobrali leczenia odpowiedniego do tej diagnozy, jak i egzorcyści, którzy zignorowali podstawową zasadę, że aby mówić o opętaniu, należy najpierw wykluczyć możliwość choroby psychicznej, a także wymiar sprawiedliwości, który ze względu na laicki światopogląd w ogóle nie wziął pod uwagę możliwości autentycznego działania szatana.

To jednak, co powinno być materiałem dla teologów, w marcu tego roku stało się pożywką dla żądnej sensacji szerokiej publiczności. Telewizja Polska wyemitowała film poświęcony temu przypadkowi, który zamiast przybliżyć odpowiedź na trudne pytania związane ze sprawą Anneliese, jeszcze bardziej zwiększył zamęt towarzyszący tej sprawie.

W związku z powyższym, Redakcja Opoki pragnie przypomnieć o następujących kwestiach:

  1. Artykuł o. Marka nie jest wiążącą wypowiedzią Kościoła. Jest jedynie przyczynkiem teologicznym - próbą ujęcia zagadnienia przez konkretnego kapłana i teologa.
  2. Do właściwego zrozumienia sprawy egzorcyzmów Anneliese Michel potrzebna jest zarówno precyzyjna wiedza teologiczna, jak i znajomość faktów. Co do tej pierwszej - niestety większość osób komentujących tę sprawę nie posiada wystarczającej wiedzy. Co do faktów - niestety wiele faktów jest nieznanych i obecnie nie ma możliwości ich ustalenia. Najbardziej istotny jest tu fakt istnienia bądź nieistnienia choroby psychicznej u Anneliese. Faktem jest, że zdiagnozowano u niej epilepsję oraz przez całe lata podawano jej silne środki medyczne. Samo to powinno już być dzwonkiem ostrzegawczym dla niekompetentnych egzorcystów. Dopóki nie da się wykluczyć choroby psychicznej (lub innych przyczyn naturalnych), nie należy zakładać, że dana osoba jest opętana ani przeprowadzać nad nią egzorcyzmów. W tym przypadku choroba psychiczna nie tylko nie była wykluczona, ale wręcz - bardzo prawdopodobna.
  3. Zdumiewa nas systematyczne mieszanie pojęć (1) ekspiacji (czyli wynagrodzenia za grzechy), (2) zbawczego cierpienia oraz (3) zastępczej ofiary ekspiacyjnej. (1) Ekspiacja jest praktyką powszechnie przyjętą w Kościele, wiele zakonów i stowarzyszeń ma ją także w swoich statutach czy konstytucjach. Polega ona na wynagradzaniu Bogu za grzechy ludzkości - poprzez uczynki pokutne, modlitwę, post, jałmużnę lub służbę potrzebującym. Ekspiacja w tym sensie nie jest kontrowersyjna. (2) Zbawcze cierpienie jest również normalną doktryną zawartą zarówno w Biblii, jak i w nauczaniu Kościoła. Wystarczy uważna lektura listu "Salvifici doloris", albo choćby odrobina refleksji nad słowami Pawła: "W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół"(Kol 1,21) - od których zaczyna się ww. list. Zbawcze cierpienie to przyjęcie na siebie doczesnych konsekwencji grzechu - czy to zawinionego przez siebie, czy przez kogoś innego w duchu zjednoczenia z cierpieniem samego Chrystusa, który "gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie." (1P 2,23). (3) Pojęcie zastępczej ofiary ekspiacyjnej w sensie, w jakim usiłuje je przedstawiać Anneliese Michel nie jest ani ekspiacją w sensie (1), ani zbawczym cierpieniem (2). W teologii życia wewnętrznego dobrowolne wystawianie się na pokusy uważane było zawsze za przejaw zuchwałości - która jest przejawem pychy. W wielu rachunkach sumienia zawarte jest pytanie: "czy unikałeś okazji do grzechu, czy może szukałeś takich okazji?" Co dopiero mówić o dobrowolnym poddaniu się diabelskiemu opętaniu!
  4. Jeszcze bardziej zdumiewające jest mieszanie pojęcia (1) opętania (łac. possessio) oraz (2) napaści lub dręczenia diabelskiego (łac. obsessio). (1) Opętanie jest zjawiskiem, w którym diabeł wkracza do ciała żyjącej osoby i posługuje się jej władzami i organami. Diabeł traktuje takie ciało jak swą własność. Obecność szatana ograniczona jest do ciała - dusza nadal pozostaje wolna, choć nie może posługiwać się swoimi władzami. Normalnie opętanie zdarza się u osób, które są wyjątkowo zdemoralizowane, popadły w wyjątkowo ciężkie grzechy lub świadomie oddały swą wolność szatanowi (np. poprzez zajmowanie się okultyzmem). Dobrowolne wystawienie się na opętanie samo w sobie byłoby już wyrazem jakiegoś szaleństwa! Zanim u kogokolwiek stwierdzi się opętanie, należy wykluczyć wszelkie przyczyny naturalne, w tym chorobę psychiczną. Podręcznik teologii duchowości wyraźnie zaznacza, że "ekstremalne pobudzenie ofiary, wypowiadane bluźnierstwa, wstręt do rzeczy świętych nie są same w sobie wystarczjącym dowodem." (J.Aumann, Spiritual Theology). Więcej o tym w następnym punkcie. (2) Napaść diabelska jest szczególnie silną formą ataku diabła na duszę ludzką - znacznie silniejszą niż normalna pokusa, czasem również na ciało. Zachodzi ona z reguły u osób zaawansowanych w cnocie, czyli pod tym względem jest przeciwieństwem opętania. Ale i tu - aby orzec, że rzeczywiście mamy do czynienia z atakiem diabelskim, należy wykluczyć wszelkie przyczyny naturalne (nerwica, choroba psychiczna, skrupuły, brak równowagi psychicznej, problemy neurologiczne itp.) Dopiero gdy te przyczyny zostaną wykluczone, można brać pod uwagę przyczynę poza-naturalną, czyli atak diabelski. Bóg czasem dopuszcza atak diabelski w stosunku do zwykłych osób (albo wręcz zatwardziałych grzeszników) jako zbawcze wynagrodzenie ich własnych grzechów albo po to, żeby uzmysłowić im, jak przerażające jest piekło i szatan. Nie jest jednak możliwe, aby Bóg dopuszczał takie ataki u osób o niezrównoważonej psychice (takich jak Anneliese Michel) po to, aby wynagradzały za grzechy innych! Stałoby to w jawnej sprzeczności ze słowami Pisma: "Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać." (1Kor 10,13) oraz: "Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci." (Jakuba 1,13-14)
    Z dostępnych nam relacji wynika, że przypadek Anneliese zdradza znamiona opętania. O ile dręczenie diabelskie może mieć wartość ekspiacyjną i może dotykać osób zaawansowanych w życiu duchowym, nie można tego powiedzieć o opętaniu.
  5. Zasada wykluczenia przyczyn naturalnych, zanim orzekniemy o opętaniu lub dręczeniu diabelskim, jest fundamentalna!
    • Po pierwsze, jeśli istnieje przyczyna naturalna (np. choroba psychiczna, guz mózgu, nerwica, złośliwe oszustwo itp.), środki, które podejmujemy w przypadku walki z demonem, nie tylko nie pomogą, ale jeszcze pogorszą sytuację. Wiele urojeń i omamów towarzyszących schizofrenii ma charakter religijny - jeśli egzorcysta zacznie je brać jako element obiektywnej rzeczywistości, a nie subiektywnego świata wewnętrznego osoby chorej psychicznie, zjawiska te nasilą się. Im bardziej schizofrenik spotyka się z zainteresowaniem treścią swoich omamów lub urojeń, tym bardziej będzie uciekał od rzeczywistości - właśnie w treść tychże. Będzie też (nieświadomie) zachowywał się tak, aby potwierdzać treść tych urojeń lub omamów. W tym konkretnym przypadku - jeśli treścią chorobliwych przeżyć są wizyty demoniczne - chory będzie się zachowywał tak, jakby był faktycznie opętany. W przypadku paranoi znane jest nawet zjawisko "folie a deux", w którym szaleńcze urojenia jednej osoby udzielają się drugiej osobie, gdy ta druga zaczyna brać treść urojeń na poważnie.
    • Po drugie - wiele objawów choroby psychicznej i opętania/nękania jest niemal identyczne. Na przykład, częstym objawem schizofrenii jest katatonia, czyli niezwykła sztywność ciała lub monotonne powtarzanie tych samych ruchów całymi godzinami. Jednak również opętanie pozbawia ofiarę władzy nad własnym ciałem, co może się przejawiać w zesztywnieniu lub upartym wykonywaniu tych samych ruchów. Urojenia i omamy są bardzo charakterystyczne dla schizofrenii paranoidalnej - niezmiernie trudno je odróżnić od demonicznego oddziaływania na zmysły zewnętrzne i wewnętrzne
    • Po trzecie - nie można z góry wykluczyć nałożenia się przyczyn naturalnych (np. nerwicy lub choroby psychicznej) oraz poza-naturalnych (opętanie lub atak diabelski). Jednak także w tym przypadku w pierwszej kolejności należy zająć się przyczynami naturalnymi, bez tego bowiem nie da się odróżnić jednych od drugich. Poza tym skoncentrowanie się na sprawach poza-naturalnych może dać fałszywe przekonanie, że problem da się rozwiązać za pomocą egzorcyzmów. Co jednak z przypadkami, gdy jednocześnie z autentycznym atakiem diabelskim dana osoba cierpi na guza mózgu albo inną ciężką chorobę? Musimy pamiętać, że egzorcyzm nie jest tym samym, co cud. Uwolnienie od ataku diabelskiego nie uwolni człowieka od naturalnego problemu. Niezdiagnozowanie tego problemu i niepodjęcie terapii może przynieść poważne konsekwencje - aż do śmierci ofiary włącznie. Wydaje się, że przypadek Anneliese Michel jest wręcz sztandarowym przykładem takiej sytuacji.
    • Aby orzec opętanie, konieczna jest zarówno rozumowa ocena zjawiska, jak i rozeznawanie duchowe. Rytuał Rzymski, którym posługiwali się egzorcyści Anneliese, nie jest sam w sobie wystarczającym materiałem, na podstawie można jednoznacznie orzec: "mamy do czynienia z opętaniem" lub: "nie jest to opętanie". Wylicza on szereg symptomów działania diabelskiego, ale są to tylko wskazówki - jeśli nie wykluczymy najpierw przyczyn naturalnych oraz nie będziemy kierować się zasadami rozeznawania duchowego, nie możemy też orzekać o opętaniu.

Podsumowując: kluczowe dla sprawy Anneliese wydaje się zagadnienie braku należytej współpracy między duchownymi a lekarzami (lub psychiatrami). Można za to winić klimat lat 70-tych, sceptyczny wobec wszelkich zjawisk nadprzyrodzonych, można też (i należy!) wykazywać niefrasobliwość lekarzy oraz psychiatrów, można też doszukiwać się winy u niekompetentnych duchownych. Zajęcie się - faktycznym lub urojonym - opętaniem nie może oznaczać całkowitego przejęcia sprawy przez duchownych. Przede wszystkim - nie powinni oni podejmować egzorcyzmów, nie mając jasnej diagnozy medycznej i psychiatrycznej. A także w trakcie egzorcyzmów powinni stale współpracować z lekarzami (i psychiatrami, jeśli mamy do czynienia z chorobą psychiczną). Uwolnienie danej osoby od silnego wpływu szatana nie oznacza automatycznie uzdrowienia ze wszelkich chorób somatycznych i psychicznych. Tego - jak widać - nie byli świadomi duchowni. To, że duchowni zamiast skierować Anneliese do psychiatry, który wykluczyłby lub potwierdził chorobę psychiczną, zwrócili się jedynie z prośbą o "ulżenie" Anneliese do znajomego lekarza (który nie był psychiatrą i który nie poddał jej stosownym badaniom!) - potwierdza ich niekompetencję. Cenę za tę niewiedzę czy niekompetencję zapłaciła Anneliese, która nie umarła przecież z powodu egzorcyzmów, ale z powodu fizycznego wyczerpania.

Maciej Górnicki

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama