Belka śmierci i zwycięstwa

Krzyż to drzewo życia - jego znaczenie dla chrześcijan jest nieporównywalne z żadnym innym symbolem

Jest największym i najbardziej wymownym narzędziem Męki Pańskiej. Nierzadko bywa nazywany tronem Jezusa, Jego ołtarzem i najważniejszą amboną. Upatruje się w nim nowe drzewo życia.

Krzyż Chrystusa od wieków uznawany jest za znak i godło wszystkich chrześcijan. Do dziś stanowi obowiązkowy element naszych kościołów i domów. Dzięki Bogu ciągle zawiesza się go na ścianach szpitalnych sal czy klas lekcyjnych, w urzędach i wielu instytucjach. Samo umieszczenie krzyża w naszej przestrzeni to jednak nie wszystko. Trzeba mieć go w sercu.

14 września w Kościele obchodzimy uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego. Jest ono związane z odnalezieniem relikwii Krzyża Świętego przez cesarzową Helenę. Do dzisiaj pamięta się o tym wydarzeniu zarówno w zachodnim, jak i wschodnim Kościele. Dlaczego owe relikwie są tak ważne? Po pierwsze dlatego, że człowiek potrzebuje choćby najmniejszego, ale widocznego znaku. Po drugie na krzyżu dokonało się nasze zbawienie. Jezus, umierając na drzewie hańby, pokonał szatana. „Na Krzyżu dokonał się sąd nad światem i zajaśniała potęga Chrystusa Ukrzyżowanego” - słyszymy w jednej z prefacji mszalnych. Na Golgocie dwie proste drewniane, skrzyżowane belki stały się Bożym trybunałem.

W milczącym uścisku

Krzyż, mimo swojej tajemnicy, powagi i wymowy, był, jest i będzie odrzucany. Starsi pamiętają, gdy za czasów komuny nawoływano do zdejmowania krzyży ze ścian. Niestety, także dziś docierają do nas takie głosy. Nie brakuje też informacji o kolejnych profanacjach krucyfiksów. Wierzącym widok zniszczonych lub usuniętych krzyży powinien nie tylko sprawiać ból serca, ale też motywować do wynagradzania za tego typu postępki. Jak to zrobić? Na nienawiść trzeba odpowiadać miłością i adoracją. Najbardziej znaną formą adoracji krzyża jest jego ucałowanie. Każdy z nas czyni ten gest w Wielki Piątek. Pamiętam, jak jeden z kapłanów mówił: „Nie całuj krzyża, jak ciotki, w powietrzu, z udawaniem, ale z sercem”. Na długo zapamiętam też to, co zobaczyłam w Medjugorje. Ze wzruszeniem spoglądałam na pielgrzymów, którzy podchodzili do drewnianego krzyża na górze Podbrdo i obejmowali ramionami nogi Chrystusa. Wielu z nich przytulało się twarzą do figury Umęczonego. W tej grupie byli i młodzi, i starsi. Prawie każdy, kto wchodził na górę, kierował swoje kroki także do krzyża. Ten pełen miłości, milczący uścisk naprawdę wyrażał więcej niż słowa.

Dbałość o znaki

Krzyż możemy adorować także poprzez dbanie o przydrożne krucyfiksy. Zadbane świadczą o mieszkańcach danej okolicy, mówią o ich wierze i zaangażowaniu w życie duchowe parafii. W naszej diecezji trwają jubileuszowe misje ewangelizacyjne. W ramach przygotowań duszpasterze proszą wiernych o odnowienie oraz przystrojenie kapliczek i krzyży. Te apele przynoszą skutek. Warto jednak, aby owe działania nie były jednorazowe. Trzeba zrobić wszystko, by troska o nasze znaki wiary była kontynuowana.

Dobry przykład w tej materii dają wierni z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Żeszczynce w dekanacie wisznickim. - W naszej świątyni nie mamy relikwii Krzyża Świętego, ale możemy pochwalić się czymś innym. Przez ostatnie trzy lata parafianie odnowili ponad 100 krzyży i kapliczek. Dodatkowo stawiali też nowe znaki wiary. Ich zaangażowanie jest olbrzymie. Wszystko robią własnymi siłami i środkami. Zachęcam do obejrzenia filmików umieszczonych na naszej stronie internetowej - mówi ks. Robert Bartosik, proboszcz parafii Żeszczynka.

Mobilizacja i zjednoczenie

Parafianie z Żeszczynki nie żałują czasu, sił ani funduszy na odnawianie krzyży. Każdy pomaga, jak może: jeden pracuje fizycznie, drugi użycza ciągnika i potrzebnych maszyn, jeszcze inny ofiarowuje drewno. - Na co dzień wszyscy ciężko pracują na roli, ale kiedy przychodzi do odnawiania kolejnego krzyża, mobilizują się, zostawiają swoje zajęcia i przystępują do pracy. Wioski należące do parafii były niegdyś mocno podzielone, jednak współpraca przy krzyżach bardzo wszystkich zespoliła. Przy okazji poświęcenia zjeżdżają się okoliczni mieszkańcy i nierzadko przygotowywany jest jakiś poczęstunek. Ostatnio parafianie odnowili krzyż pochodzący z 1923 r. Zebraliśmy się na miejscu, by go pobłogosławić i wspólnie się pod nim pomodlić. Tym razem nie było gościny. Po zakończeniu obrzędu zauważyłem, że zgromadzeni nie rozeszli się od razu do swoich obowiązków, ale zostali na miejscu i jeszcze długo ze sobą rozmawiali. Trudno mi powiedzieć, skąd wziął się pomysł na odnawianie krzyży. Wiem jedno: to było bardzo potrzebne naszej parafii - zaznacza ksiądz proboszcz.

Artystyczne i tajemnicze

Krzyże w Żeszczynce mają nie tylko piękny, nierzadko bardzo oryginalny wygląd, ale też własne oryginalne nazwy. Jest tam krzyż, do którego odprowadzane są ciała zmarłych w momencie pogrzebu. Jest też krzyż ekologów, krzyż Jezusa - Słońca Sprawiedliwości, krzyż św. Krzysztofa i krzyż ze znakami Bożej Męki. Ten ostatni ma prawie siedem metrów wysokości.

- Jest umieszczony przy tzw. trasie sławatyckiej prowadzącej do przejścia granicznego. Dziennie przejeżdża tamtędy kilka tysięcy samochodów. Obok zamontowaliśmy piękny biały mostek. Obserwujemy, że niektórzy podróżni zatrzymują się w tamtym miejscu i podchodzą pod krucyfiks. Po drugiej stronie parafii będzie Pieta. W taki sposób zaznaczymy granice parafii Żeszczynka. Wcześniej w wymienionych miejscach nie było żadnych znaków wiary. Uwagę zwraca też krzyż Jezusa - Słońca Sprawiedliwości. Przypomina, że Chrystus i Jego słowo oświecają nas jak słońce. Krzyż św. Krzysztofa stoi przy krzyżówce; zamontowano go w miejscu krucyfiksu zniszczonego w czasach komuny. Ludzie pamiętali o nim i od dawna chcieli go odnowić. Mamy też krzyż różany. To dar od rodziny z Dolnego Śląska. Wykonał go pan, który zajmuje się kowalstwem artystycznym. Krzyż jest opleciony różami z metalu - opowiada ks. R. Bartosik.

Skąd ta troska i mnogość? Może dlatego, że każdy krzyż zawiera w sobie tajemnicę znaną tylko Bogu i konkretnemu człowiekowi ... I niech tak pozostanie...

Okiem duszpasterza

Adorować krzyż z Maryją

Ks. Marcin Wesołowski, wikariusz parafii pw. św. Stanisława BM w Rossoszu.

Bóg jest wszechmogący i mógł zbawić świat na różne sposoby. Zrobił to poprzez krzyż swojego Syna. Chrystus, który zawisł na drzewie krzyża, stał się rajskim owocem posłuszeństwa Bogu. Oddał Mu się całkowicie, pragnął, aby wypełniła się Jego wola  i aby doszło do wylania łaski miłosierdzia na tych, którzy utracili raj przez swoje nieposłuszeństwo. Dlaczego powinniśmy czcić krzyż Chrystusa? Bo w nim ukazana jest najczystsza miłość do człowieka i do Boga, której we mnie nie ma. Krzyż jest dla mnie źródłem, z którego mogę czerpać moc i siłę, aby swoje życie kształtować inaczej i wybierać to, co Boże. W nim mogę znaleźć nadzieję, że moje życie ma sens i że jestem przez Kogoś naprawdę kochany - nie za to, kim jestem, czy za to, co posiadam, ale za to, że jestem. Krzyż mówi, że ostatnie zdanie i triumf należą do Boga. Cześć i chwałę krzyżowi odda tylko prawe serce. Odda mu chwałę, bo umie docenić poświęcenie Chrystusa i uznać swoją grzeszność. Każdy, kto chce zniszczyć swoją pychę, powinien patrzeć na krzyż. Dla każdego, kto chce kształtować swoje życie po swojemu i bez Boga jest on znakiem sprzeciwu i wyrzutem sumienia, bo odkrywa egoizm, interesowność i chciwość. Nawet, jeżeli krzyże będą zdejmowane ze ścian czy profanowane, On i tak odniesie zwycięstwo. W tym miejscu warto podkreślić, że adoracja Krzyża Chrystusa powinna być dla nas czymś wyjątkowym i że trzeba się jej uczyć. Najlepszym nauczycielem adoracji krzyża jest Maryja, Matka naszego Pana Jezusa. Ona najlepiej wie, jak adorować krzyż, bo stała przy nim i wpatrywała się w niego. Maryja nie wypowiedziała przy krzyżu ani jednego słowa. Była w niego zapatrzona i cierpiała, bo widziała mękę swojego Syna. Pierwsza lekcja Maryi o adoracji krzyża brzmi: „Zapomnij o sobie, zapomnij o swoim bólu i cierpieniu, a zobacz jedynie mękę i śmierć Jezusa. W ciszy i milczeniu rozważaj to, co On dla nas zrobił, że przyjął tę straszną śmierć z powodu grzeszników”. Jezus cierpi, bo my jesteśmy winni, dlatego przed krzyżem powinna nam towarzyszyć skrucha serca z powodu moich grzechów, a nie pytanie „Dlaczego  tak cierpię?”. Druga lekcja, którą daje nam Maryja, to lekcja zaufania. Zanim Matka Najświętsza stanęła przed krzyżem, powiedział Bogu swoje „tak”. Wyraziła zgodę na wolę Bożą w swoim życiu. W tę wolę wpisany był krzyż Chrystusa. Maryja przez całe życie była przygotowywana przez Boga do tego, aby mogła stanąć przed krzyżem i w nim widzieć zbawienie a nie potępienie. Gdy adoruję krzyż, składam pod nim  moje życie i mówię: „niech wola Boża wypełni się także we mnie”.  Przy tym mam tylko zachować ufność, że Bóg nie zostawi swojego dziecka, które przed nim klęka.

Fot: AWAW

Echo Katolickie 36/2019

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama