Mistrzowie teologii - konwersatoria: św. Bonawentura

Konwersatoria na temat klasycznych autorów teologicznych (św. Bonawentura)


Spis treści ¬




ŚW. BONAWENTURA

Św. Bonawentura był teologiem - mistrzem typowo uniwersyteckim. Był jednocześnie wielkim mistykiem, autorem znakomitych traktatów ascetycznych, a także dzieł, które poświęcił jakże bliskiej mu osobie św. Franciszka. Był wreszcie wyjątkowym zarządcą, uważa się go nawet za drugiego założyciela zakonu franciszkańskiego.

A. Życie

Urodził się w Bagnoregio, niedaleko Viterbo (Włochy) około 1217 roku. Jego ojciec był prawdopodobnie lekarzem. Według podań, Bonawentura w dzieciństwie ciężko zachorował i miał być cudownie uzdrowiony po odwołaniu się do wstawiennictwa św. Franciszka. Od tego zdarzenia Bonawentura miał szczególne nabożeństwo do Świętego z Asyżu.

W latach 1236-42 studiował na Uniwersytecie w Paryżu, gdzie jego mistrzem był Aleksander z Hales. W Paryżu również przywdział habit franciszkański w 1243 r. Po studiach, od 1248 do 1255, nauczał na uniwersytecie paryskim. Na katedrę teologii został powołany w tym samu dniu co Tomasz z Akwinu, 23 października 1256 r. Konflikt między zakonami żebrzącymi a duchowieństwem diecezjalnym i uniwersytetem spowodował, że zwlekano z zatwierdzeniem uzyskanego przez nich stopnia doktora i ich prawa do oficjalnego objęcia swych katedr. Konflikt rozwiązała dopiero osobista interwencja papieża Aleksandra IV.

Jednakże Bonawenturę wybrano nieco wcześniej generałem zakonu franciszkanów, z tego powodu nigdy już nie podjął na nowo swej działalności nauczycielskiej. Wraz z wybraniem go na generała zakończył swą naukową twórczość pisarską, a jego dzieła nabrały tonu bardziej ascetycznego. W 1273 został kardynałem. Zmarł w 1274 roku, tuż po zakończeniu obrad II Soboru w Lyonie.

B. Myśl

Wśród jego dzieł naukowych wyróżniają się: komentarz do Sentencji Piotra Lombarda (1250-1253); seria kwestii wraz z odpowiedziami (wśród nich wspaniała De mysterio Trinitatis), zredagowana między 1253 a 1257; oraz słynny Breviloquium (ok. 1257), krótkie kompendium całej wiedzy teologicznej. Z okresu sprawowania urzędu generała Zakonu pochodzi Itinerarium mentis in Deum (Droga umysłu ku Bogu), z roku 1259, prawdziwy klejnot średniowiecznej literatury ascetycznej. Z ostatniego okresu życia pochodzą słynne kazania uniwersyteckie, wygłoszone w Paryżu: De decem praeceptis (O dziesięciu przykazaniach) (1267), De septem donis (O darach Ducha Świętego) (1268), oraz Collationes in hexaë meron (Wykłady o dziele sześciu dni) (1273).

Zagadnienia teologiczne z jakimi się zapoznamy to: koncepcja egzeplaryzmu, koncepcja człowieka oraz teologia mistyki.

1. Koncepcja egzemplaryzmu

Egzemplaryzm stanowi istotę metafizyki i teologii Bonawentury. Bóg będąc pełnią bytu i szczęścia, wystarcza sam sobie; Bóg jest także miłością i dlatego stworzył świat i człowieka, by dać stworzeniu uczestnictwo w swoim bycie i szczęściu. Rzeczy zostały stworzone w czasie według idei wzorczych tkwiących odwiecznie w umyśle Boga. Tylko Bóg jest bytem w sobie; wszystko inne jest bytem o tyle, o ile uczestniczy w bycie Boga jako jego ślad, obraz, podobieństwo. Wszystko co istnieje jest jedynie śladem (exemplum) swego wzorca, którym jest Bóg. Boga należy więc szukać jako wzorca, wychodząc od tego, w czym został odwzorowany, czyli od rzeczy stworzonych, szczególnie od stworzenia najbardziej doskonałego w naszym porządku, a więc duszy ludzkiej.

Tekst

Quaest. I, art. I.

10. Ponadto wszczepiona została duszy rozumnej znajomość siebie, dlatego, że dusza sama względem siebie jest obecna i zdolna do poznania siebie w sobie samej. Lecz Bóg jest najbardziej obecny w stosunku do duszy i możliwy do poznania w sobie samym. Więc wszczepiona jest duszy znajomość swego Boga. Jeśli twierdziłbyś, że nie ma tu podobieństwa, gdyż dusza jest współmierna względem samej siebie, a Bóg nie jest tak samo współmierny w stosunku do duszy, odpowiadam: zarzut nie jest zasadny, ponieważ gdyby do poznania koniecznie wymagana była współmierność, dusza nigdy nie doszłaby do poznania Boga, ponieważ dorównać mu nie może, ani pod względem natury, ani pod względem łaski, ani pod względem chwały.

Za pośrednictwem takich racji dowodzi się więc, że istnienie Boga jest dla umysłu ludzkiego czymś niewątpliwym, tak jakby było z natury mu wszczepione; tylko o tym bowiem ktoś wątpi, o czym nie posiada pewnej wiedzy.

Podobnie dowodzi się tego samego na drugiej drodze w ten sposób: wszelka prawda, którą uznaje wszelkie stworzenie, jest prawdą niewątpliwą; lecz istnienie Boga uznaje wszelkie stworzenie: więc itd. - Że zaś wszelkie stworzenie uznaje, że Bóg istnieje, dowodzi się na podstawie dziesięciu warunków i przesłanek przez się wiadomych.

11. Pierwszym jest ten: jeśli istnieje byt wtórny, istnieje również byt pierwszy, ponieważ byt wtórny nie istnieje inaczej jak pochodząc od pierwszego: jeśli więc istnieje całokształt bytów wtórnych konieczne jest, aby istniał byt pierwszy. Jeśli zatem konieczne jest założenie, że istnieje wśród stworzeń coś pierwszego i wtórnego, to koniecznym jest także, aby całość stworzenia wskazywała na pierwszą zasadę i uznawała jej istnienie.

12. Ponadto jeśli istnieje byt pochodzący od innego bytu (ens ab alio) istnieje także byt nie pochodzący od innego bytu (ens non ab alio), ponieważ nic nie wywodzi samo siebie z niebytu do bytu, konieczne jest więc istnienie pierwszej przyczyny wywodzenia, która jest w bycie pierwszym, ponieważ ten nie wywodzi się od żadnego bytu. Jeśli więc byt pochodzący od innego bytu nazywa się bytem stworzonym, to byt nie pochodzący od innego bytu nazywa się bytem niestworzonym, którym jest Bóg; wszelkie rozróżnienia bytu wskazują, że Bóg istnieje.

13. Ponadto jeśli istnieje byt możliwy, istnieje także byt konieczny, ponieważ możliwe mówi o braku określenia co do istnienia i nieistnienia. Nic zaś co nie jest określone co do istnienia i nieistnienia nie może istnieć inaczej, jak tylko przez coś, co w ogóle jest zdefiniowane jako istniejące. Jeśli zatem bytem koniecznym, nic w ogóle nie posiadającym z możliwości nieistnienia jest tylko Bóg, to wszystko inne posiada coś z możliwości, a jakiekolwiek rozróżnienie bytu wskazuje, że Bóg istnieje.

14. Ponadto jeśli istnieje byt względny, istnieje także byt absolutny, ponieważ to, co względne zawsze definiowane jest tylko w relacji do tego, co absolutne. Lecz byt absolutny nie zależąc od niczego może istnieć tylko w taki sposób, że nie przyjmuje niczego skądinąd; takim jest byt pierwszy, wszelki zaś inny byt istnieje posiadając coś z zależności: dlatego konieczne jest, żeby jakiekolwiek rozróżnienie bytu wskazywało, że Bóg istnieje.

15. Ponadto jeśli istnieje byt niepełny i podzielony (diminutum) albo byt istniejący ze względu na coś i przy czymś (ens secundum quid), istnieje również byt istniejący w sposób niezłożony, ponieważ byt istniejący ze względu na coś i przy czymś da się zrozumieć tylko w opozycji do istniejącego w sposób niezłożony, a byt niepełny i podzielony da się zrozumieć tylko w opozycji do bytu doskonałego, tak jak brak można zrozumieć tylko w opozycji do własności. Jeśli więc wszelki byt stworzony jest bytem cząstkowym, sam tylko byt niestworzony jest bytem istniejącym w sposób prosty i doskonałym; konieczne jest, żeby jakiekolwiek rozróżnienie bytu wskazywało i prowadziło do wniosku, że Bóg istnieje.

16. Ponadto jeśli istnieje byt ze względu na coś, istnieje również byt sam przez się, inaczej nic nie byłoby dobrem; lecz byt istniejący sam przez się nie jest niczym innym jak tym, od czego nie ma nic lepszego, a tym jest właśnie sam Bóg; zatem skoro całość innych bytów jest uporządkowana ku Niemu, całość bytów wskazuje na Boga i to tak z punktu widzenia bytu jak z punktu widzenia intelektu.

17. Podobnie, jeśli istnieje byt przez uczestnictwo, istnieje także byt przez istnienie: ponieważ uczestnictwo definiuje się tylko ze względu na posiadaną przez coś w sposób istotowy jakąś własność, skoro każdy byt istniejący dzięki przypadłości sprowadza się do bytu istniejącego przez siebie; lecz jakikolwiek byt różny od bytu pierwszego, którym jest Bóg, posiada byt przez uczestnictwo, jedynie zaś tamten (tzn. byt pierwszy) posiada byt przez istnienie: zatem itd.

18. Ponadto jeśli istnieje byt w możności, istnieje także byt w akcie, poniewaPodobnie, jeśli istnieje byt przez uczestnictwo, istnieje także byt przez istnienie, ponieważ możność jest sprowadzalna do aktu tylko przez byt w akcie i byłaby możnością tylko wtedy gdyby była sprowadzalna do aktu; jeśli więc byt, który jest czystym aktem, nic nie mając z możliwości, jest niczym innym jak Bogiem; konieczne jest, żeby wszystko inne pochodzące od pierwszego bytu wskazywało, że Bóg istnieje.

19. Ponadto jeśli istnieje byt złożony, istnieje również byt prosty: ponieważ to, co złożone nie ma istnienia w sobie, więc konieczne jest, żeby od czegoś prostego brało początek; lecz bytem najprostszym, nie mającym nic ze złożenia, jest tylko byt pierwszy, każdy zaś inny byt wskazuje na Boga.

20. Ponadto jeśli istnieje byt zmienny, istnieje również byt niezmienny, ponieważ według świadectwa Filozofa, ruch pochodzi od bytu pozostającego w spoczynku i ze względu na ten byt, jeśli więc bytem w ogóle niezmiennym jest tylko byt pierwszy, który jest Bogiem, pozostałe zaś są stworzone, to z tego samego faktu, że są stworzone, są zmienne; konieczne jest, żeby wskazywało na istnienie Boga rozróżnienie wprowadzane przez jakikolwiek rodzaj bytu.

Z tych dziesięciu koniecznych i wiadomych przesłanek wynika, że wszystkie rozróżnienia bytu albo jego części wskazują i uznają, że Bóg istnieje. Jeśli więc wszelka taka prawda jest prawdą niewątpliwą, zatem konieczne jest, żeby Bóg był niewątpliwą prawdą.

To samo udowadnia się na trzeciej drodze w taki sposób: wszelka prawda, która jest do tego stopnia pewna, że nie może nie dać się pomyśleć, jest prawdą niewątpliwą; lecz, że Bóg istnieje jest prawdą tego rodzaju, zatem itd. Pierwsze twierdzenie wiadome jest samo przez się, drugie udowadnia się na wiele sposobów.

21. Anzelm w czwartym rozdziale Proslogion pisze: „Dobry Panie, dzięki ci składam, bo to, w co przedtem wierzyłem z Twej łaski, teraz rozumiem dzięki Twemu światłu, tak, iż nawet gdybym nie chciał wierzyć, że istniejesz nie mógłbym nie zostać o tym przekonany przez rozum”.

22. Dalej Anzelm to samo potwierdza tak: Bóg jest tym, od czego nic większego nie da się pomyśleć, lecz co tak istnieje, że nie da się tego pomyśleć jako nieistniejącego, jest prawdziwsze od tego czego nie da się pomyśleć jako nieistniejącego; zatem jeśli Bóg jest tym od którego nic większego nie da się pomyśleć, Boga nie można pomyśleć jako nieistniejącego.

23. Ponadto byt, od którego nic większego nie da się pomyśleć, ma taką naturę, że nie może być myślany inaczej niż istniejący w rzeczywistości; ponieważ, jeśli istnieje tylko w myśli, już nie jest bytem, od którego nic większego nie da się pomyśleć, jeśli więc taki byt jest myślany jako istniejący, konieczne jest, żeby taki byt istniał w rzeczywistości, ponieważ nie mógłby być pomyślany jako nieistniejący.

24. Podobnie Anzelm: „Ty sam jesteś tym wszystkim, czego istnienie lepsze jest niż nieistnienie”; lecz wszelka prawda niewątpliwa lepsza jest niż wszelka prawda wątpliwa; zatem Bogu należy przypisać raczej istnienie niewątpliwe niż wątpliwe.

25. Podobnie Augustyn w „Rozmowach ze sobą samym” mówi, że nie można zobaczyć żadnej prawdy jak tylko przez pierwszą prawdę; lecz prawda, przez którą wszystko inne się spostrzega, jest prawdą w najwyższym stopniu niewątpliwą; zatem istnienie Boga jest prawdą nie tylko niewątpliwą, lecz także prawdą od której nic bardziej niewątpliwego nie da się pomyśleć; jest więc taką prawdą, której nie da się pomyśleć jako nieistniejącej.

26. Podobnie to samo tak potwierdza: cokolwiek da się pomyśleć, da się również wypowiedzieć; lecz w żaden sposób nie da się tak powiedzieć, że Bóg nie istnieje, żeby równocześnie nie mówiło się, że Bóg istnieje. A to staje się jasne w następujący sposób: ponieważ, jeśli nie istnieje żadna prawda, jest prawdą, że nie ma żadnej prawdy; i jeśli jest prawdą to, co jest prawdą, coś jest prawdą; a jeśli coś jest prawdą, jest pierwszą prawdą: więc jeśli nie da się powiedzieć, że Bóg nie istnieje, nie da się także tego pomyśleć.

27. Podobnie im bardziej pierwsza i powszechniejsza jest prawda tym jest bardziej znana; lecz ta prawda, o której się mówi, że jest bytem pierwszym, jest pierwszą ze wszystkich prawd i to zarówno w rzeczywistości, jak i w sposobie pojmowania: zatem konieczne jest, żeby sama była najbardziej pewna i najbardziej oczywista. Lecz prawdy dotyczące własności duszy czy też posiadanych przez nią pojęć powszechnych do tego stopnia są oczywiste ze względu na swoje pierwszeństwo, że nie mogą być myślane jako nie istniejące: zatem żaden umysł nie może myśleć, że nie istnieje owa pierwsza prawda, czy też o niej wątpić.

28. Podobnie „żadne twierdzenie nie jest prawdziwsze od tego, w którym orzeka samo o sobie”; lecz gdy mówię, że Bóg jest, wyraz „jest” używany w stosunku do Boga jest w ogóle tym samym, co Bóg, ponieważ Bóg jest sam swoim istnieniem: dlatego żadne twierdzenie nie jest prawdziwsze i bardziej oczywiste od tego, które mówi, że Bóg istnieje; zatem nikt nie może myśleć, że jest ono fałszywe, albo o nim wątpić.

29. Podobnie każdy wie, że to twierdzenie jest prawdziwe: najlepsze jest najlepsze, albo myśleć, że jest ono fałszywe; lecz najlepsze jest bytem najpełniejszym, wszelki zaś byt najpełniejszy tym samym jest bytem w akcie: jeśli więc najlepsze jest najlepsze, najlepsze istnieje. - Podobnie można wykazać: jeśli Bóg jest Bogiem, Bóg istnieje; lecz stwierdzenie poprzednie jest do tego stopnia prawdziwe, że nie może być być pomyślane jako nieistniejące; zatem jest prawdą niewątpliwą, że Bóg istnieje.

Lecz ze strony przeciwnej podnosi się, że dałoby się pomyśleć o Bogu istniejącym, że nie istnieje i że byłoby to prawdą wątpliwą.

Quaestiones disputatae de mysterio Trinitatis

, tłum. M. Grzela, [za:]
Doctoris seraphici sancti Bonaventurae Opera omnia,
t. V: Opuscula varia theologica, Quaracchi 1891, s. 46-48.

Dyskusja

Pytania:

1. W jaki sposób Bonawentura rozumowo uzasadnia twierdzenie, że dusza posiada podobieństwo do Boga?

2. Jakiego rodzaju argumenty rozwija autor w celu wykazania istnienia Boga?

 

1. W jaki sposób Bonawentura rozumowo uzasadnia twierdzenie, że dusza posiada podobieństwo do Boga?

S. E. Hop - Człowiek jest jedynym stworzeniem, oprócz aniołów, które ma wgląd w siebie i na tym właśnie polega jego podobieństwo do Boga. Szczególnie wyraźne to jest, gdy za Arystotelesem określimy Boga jako Myśl myślącą samą siebie.

M. Kita - Kojarzy mi się to z rozróżnieniem egzystencjalistów na rzeczy w sobie i rzeczy dla siebie. Według tego, co Bonawentura pisze o poznaniu siebie, człowiek nie jest tylko istotą w sobie jak kamień, czy drzewo, ale istnieje też dla siebie. Może być siebie świadomym.

P. Sikora - Opuszczając zawiłości tej filozofii: człowiek jest świadomy siebie, może sam do siebie się odnieść, obchodzi go, co się z nim dzieje, co się z nim stanie.

2. Jakiego rodzaju argumenty rozwija autor w celu wykazania istnienia Boga?

M. Kita - Jest to rodzaj dróg na podobieństwo Tomaszowych. One mają nawet wspólny mianownik. Wszystkie wskazują na przygodność rzeczy i że ta przygodność domaga się istnienia Bytu koniecznego.

P. Sikora - Dowodzenie kosmologiczne, inne niż u Tomasza, sytuuje się między dowodem apriorycznym i aposteriorycznym. Bonawentura odwołuje się do sensowności pojęć. Wskazuje na takie cechy rzeczywistości jak: wtórność, niepełność bytu, które określane są tylko w stosunku do czegoś innego. Mówi się „wtóry” wobec pierwszego, „niepełny” wobec pełnego. Samo „wtóry” nie ma sensu. Bonawentura wskazuje cechy korelatywne względem czegoś innego i wnioskuje, że musi istnieć coś innego, wobec czego możemy nazwać byt empiryczny: „wtórym”, „niepełnym”, „możliwym”, „względnym”, „złożonym”. Wymienione predykaty występują tylko w parach. Chociaż jest to logicznie poprawne, można jednak wysunąć zarzut: dlaczego tę opozycję musimy budować między światem a czymś poza światem?

Ks. T. Dzidek - Może świat jest właśnie taki, niedoskonały, a my mamy tylko idee doskonałe, odpowiedniki dla jego niedoskonałości.

P. Sikora - Możliwe jest jednak wyjaśnienie monistyczne, a nie chrześcijańskie, że każdy byt w świecie jest niepełny, natomiast świat jako całość jest podmiotem predykatów absolutnych. Nie mówię, że trzeba, ale że można stosować tę argumentację. Trudno powiedzieć, jaki byłby rezultat takiej dyskusji. Istnieją współczesne, może lepiej - poheglowskie - kierunki, dla których świat to absolut, a względność, niekonieczność poszczególnego bytu odnosi go do świata jako całości. Natomiast nie odnosi się świata jako całości do pozaświatowego absolutu.

S. E. Hop - Bonawentura zaprzecza monizmowi. Wielość bytów, ich różnorodność prowadzi do wniosku, który pojawia się prawie w każdym argumencie: „jakiekolwiek rozróżnienie bytu wskazuje, że Bóg istnieje”.

Ks. T. Dzidek - Ten sposób ujmowania polega na postulacie istnienia podmiotu predykatu, który jest absolutny.

M. Kita - Bonawentura przywołuje też Anzelma, który ma podobny sposób myślenia - mówi o bycie wychodząc od pojęcia.

P. Sikora - To jest drugi typ argumentów. Pierwszy wychodzi od stworzenia na podobieństwo dróg Tomaszowych. Choć Bonawentura stosuje sposób, który predystynuje do ujęcia Anzelmowego. Chce tu zebrać wszystkie drogi do Boga: kosmologiczną, Anzelmową - ontologiczną, jest też przedanzelmowa, której zasadą jest prawda.

S. E. Hop - Bonawentura opiera się także na powszechnym przekonaniu o istnieniu Boga. Powszechność tego faktu przemawia za przyjęciem istnienia Boga.

P. Sikora - To ciekawy argument. Postmoderniści powinni się ucieszyć, czytając takie słowa: „wszelka prawda, którą uznaje wszelkie stworzenie, jest prawdą niewątpliwą”. Jest to prawie wprost powiedzane, że prawda to jest to, co się powszechnie uznaje.

M. Kita - Chociaż punkt wyjścia jest inny. Dla Bonawentury to powszechne przekonanie jest raczej skutkiem niż przyczyną.

2. Koncepcja człowieka

Człowiek jest jednością powstałą ze zjednoczenia dwóch substancji niepełnych: duszy i ciała, połączonych ze sobą jak forma z materią; jednak i dusza i ciało złożone są z materii i formy, gdyż inaczej dusza po oddzieleniu od ciała byłaby niezdolna do własnej aktywności. Dusza w sposób naturalny dąży do trwałego zjednoczenia z ciałem, stąd konieczność ostatecznego zmartwychwstania ciał. Władze duszy stanowią jej istotę, są nimi: intelekt i wola. Osąd intelektu umożliwia rozumny wybór, nie pociąga jednak za sobą w sposób konieczny decyzji woli, ponieważ jest ona ze swej natury władzą wolną. Dusza jest nieśmiertelna z natury, równocześnie jej nieśmiertelność jest darem łaski. Nie ma w tym sprzeczności, gdyż pierwotne przyporządkowanie duszy celowi nadprzyrodzonemu domaga się takiej konstytucji naturalnej, by zdolna była przyjąć nieśmiertelność. Ostatecznym celem człowieka jest wieczna szczęśliwość. Polega ona na uczestnictwie człowieka w nieskończonym poznaniu, a zwłaszcza w nieskończonej miłości Boga. Jest jednocześnie pełnym zaspokojeniem otwartych na nieskończoność władz duszy. Jest to naturalny cel człowieka, osiągalny jednak w sposób nadprzyrodzony dzięki łasce. Współpracując z łaską, człowiek może sobie szczęśliwość wysłużyć. Kazanie Obraz Boży podejmuje problem: w jaki sposób człowiek jest obrazem Boga? Autor próbuje rozwiązać go, odwołując się do wielu miejsc teologicznego poznania.

Tekst

CZĘŚĆ I. OBRAZ WYRZEŹBIONY

5. - Twierdzę najpierw, że obraz wyciśnięty na duszy jest obrazem Pana, bo On go uczynił, owszem, wyrzeźbił w chwili stworzenia, jak świadczą o tym słowa: „Uczyńmy człowieka na obraz i podobieństwo nasze” (Rdz 1, 26). Podobieństwo istnieje w cnotach wlanych, obraz we władzach naturalnych: pamięci, inteligencji i woli. Wśród Osób Boskich Ojciec rodzi, Syn jest rodzony, Duch Święty pochodzi od obu. Podobnie jest w duszy ludzkiej. Pamięć przez ukazywanie treści poznawczych rodzi, inteligencja przez przyjmowanie tych treści rodzi się i kształtuje, wola zaś, czyli miłość dzięki poznaniu dobra, które zawdzięcza pamięci, pragnie połączyć się z tym, w czym ma upodobanie.

6. - W obrazie stworzonym jest więc pamięć, dzięki której możesz pamiętać o dobrodziejstwach, mianowicie naturalnych, które polegają na dobrach natury i dobrach losu. Chwalisz Boga z powodu dóbr zewnętrznych, jak: słońce, księżyc, gwiazdy i cztery żywioły, które stworzył Bóg dla twego dobra i na twój użytek. Chwalisz Boga także z powodu dóbr wewnętrznych, którymi cię obdarzył oświecając wiarą władzę rozumną, umacniając nadzieją władzę gniewliwą i rozpalając miłością władzę pożądawczą. On dał ci ciało i tchnął w nie duszę, abyś w ciele doznawał radości zmysłowych, a w duszy intelektualnych. Kto by zawsze rozważał te wszystkie dobrodziejstwa, zawsze chwaliłby Boga.

7. - Po drugie, jest w obrazie stworzonym inteligencja, dzięki której możesz zrozumieć tajemnice Boże przeszłe, obecne i przyszłe. - Przeszłe, jak: tajemnica Wcielenia, Męki i Zmartwychwstania; obecne, jak siedem sakramentów świętych; przyszłe, jak tajemnica Sądu Ostatecznego. To jest właśnie to, czego życzy sobie Mojżesz: „Oby byli mądrzy i rozumni i przewidywali rzeczy ostateczne” (Pwt 32, 29). Obyś znał przeszłe, rozumiał obecne, przewidywał ostateczne czyli przyszłe. Także Seneka w traktacie Quattuor virtutum wyjaśnia: „Jeśli jesteś roztropny, dysponuj rozumnie potrójnym czasem: kieruj obecnym, przewiduj przyszły, pamiętaj o przeszłym. Kieruj obecnym czasem tak, aby go spędzić pożytecznie; przewiduj przyszły, aby go nie stracić bezużytecznie; pamiętaj o przeszłym, aby ubolewać nad czasem źle wykorzystanym.

8. - Po trzecie, w obrazie stworzonym jest wola, dzięki której możesz wypełniać nakazy Boga. Potwierdzają to słowa psalmu: „Kto się boi Pana ma wszelkie upodobanie w Jego przykazaniach” (Ps 111, 1). Jeżeli „wielkie upodobanie ma ten, kto się boi”, to o ile większe ten, kto kocha! Jakżesz często miłość chce czegoś, a nie może! Dusz, na której wyciśnięty jest ten obraz, została ukształtowana przez swojego Twórcę jak gdyby przy pomocy trzech narzędzi. Tak mówi o tym Izajasz: „Kowal posłużył się piłą, utworzył ją pod młotami na rozżarzonych węglach” (44, 12). Kowalem jest sam Bóg, który stałość żelaza daje wszystkim rzeczom, jak mówi o tym Grzegorz: „Jeśli Bóg cofnie na chwilę swą twórczą rękę, wszystko obraca się w nicość”. Ten „kowal ukształtował ją”, to znaczy duszę „przy pomocy młotów, piły i rozżarzonych węgli”. Przy pomocy młotów, to znaczy mocą Ojca, która tak ją ukształtowała i umocniła, że żadne stworzenie nie może jej zmusić do dobra i zła. Ma bowiem według Bernarda „wolną wolę, która jest największą władzą po Bogu”. Stąd diabeł nie może zmusić cię do grzechu, lecz może nakłaniać i dlatego „słaby jest wróg, który może pokonać tylko tego, kto chce przegrać”. Piła symbolizuje mądrość Syna. Przez nią nadał Bóg duszy blasku i chwały, taż że diabeł nie może jej zwieść żądnymi podstępami zgodnie ze słowami: „Na próżno zarzucają sieć przed oczyma skrzydlatych” (Prz 1, 17). Rozżarzone węgle to ogień miłości Ducha Świętego, którym Bóg tak zapala duszę, że żadne stworzenie nie może już jej cieszyć, „bo po zakosztowaniu w sprawach duchowych, wszystko inne staje się niesmaczne”, jak mówi Grzegorz [...].

CZĘŚĆ II. OBRAZ POMALOWANY

10. - Po drugie, jest obrazem Bożym, gdyż Bóg namalował go męką. Tak można rozumieć słowa Syracha: „Bóg stworzył człowieka z ziemi i uczynił go według swego obrazu, i znowu go w nią obróci. Przyodział go w moc podobną do swojej” (17, 1-2). To zdanie ukazuje człowiekowi dwie sprawy: słabość, która pochodzi z ciała, aby wypadku wyniesienia do godności, doznawał upokorzenia z powodu słabości. O słabości mówią słowa: „Bóg stworzył człowieka z ziemi i znowu go w nią obróci”, mianowicie przez śmierć. Oto słabość! - Godność zaznaczają słowa: „uczynił go według swojego obrazu i przyodział go w moc podobną do swojej”. Obraz materialny przyodziewa się przez malowanie i im lepiej będą dobrane kolory, tym większą ma wartość. Podobnie obraz duszy stał się piękniejszy przez zabarwienie krwią Chrystusa. I o tym właśnie mówią słowa: „przyodział go w moc podobną do swojej”, to znaczy zabarwił tym samym kolorem, którym podczas męki została zabarwiona szata Jego Ciała. O tym malowaniu, czyli nakładaniu barw mówi Jeremiasz: „otwiera okna i czyni sklepienia cedrowe i maluje je na czerwono” (22, 14). Otwiera okna kiedy pozwala otworzyć pięć ran. Czyni sklepienia cedrowe przez wspomagające wstawiennictwo krzyża. Jak sklepienie chroni głowę przed pyłem, tak pomoc krzyża broni nas przed pokusami diabelskimi. Maluje na czerwono, to znaczy chwalebną krwią [...].

CZĘŚĆ III. OBRAZ OŚWIETLONY

12. - Po trzecie twierdzę, że obraz wyciśnięty na duszy jest obrazem Boga, ponieważ przez Niego ma być oświetlony blaskiem wiekuistej nagrody. Dlatego św. Paweł mówi: „My wszyscy z odsłoniętą twarzą, czyli po wyzwoleniu rozumu, które dokonuje się przez uwolnienie od śmiertelnego ciała i przez wyzbycie się niejasnego poznania; chwałę Boga, jak mówi glosa: „Chwalebnego Pana”; wpatrujemy się i przemieniamy w ten sam obraz, glosa; „Należy tu rozumieć zwłaszcza obraz Boga”; ten sam, to znaczy: „ten właśnie, w który się wpatrujemy”; z jasności w jasność, z jasności posiadanego tu i pomalowanego obrazu w jasność przyszłego światła. Jakże wielki będzie blask, gdy jasność wiecznego słońca oświeci dusze uwielbione, które Krew Chrystusa skutecznie zabarwiła! Zostało to ukazane w pierwszej Księdze Machabejskiej: „Słońce odbiło się w tarczach złotych i spiżowych, zajaśniały od nich góry” (6, 39). Bóg dał nam dwie tarcze, które mamy nosić dla okazania Mu czci. Jedną jest dusza, drugą ciało nasze. Pierwszą nazywamy złotą, gdyż została wymalowana drogocenną krwią Jezusa Chrystusa; drugą nazywamy spiżową ze względu na stałość w ucisku, który mężnie znosi. W jednej i drugiej odbija się słońce, bo pełna chwała dusz będzie blaskiem ciał uwielbionych. Trzeba też zrozumieć to, co mówi św. Augustyn w De spiritu et anima: „Uczucie wniknie w rozum”, o ile szczęście i radość z rozumu będą nań promieniować. Św. Augustyn mówi o tym jeszcze jaśniej w 56 liście do Dioskurów: „Bóg tak możnie stworzył duszę, że kiedy jest w pełni szczęścia wylewa na ciało nie szczęście czysto ludzkie, rozumowe, lecz pełnię zbawienia, to znaczy niezniszczalną moc”. Od tego blasku ducha rozjaśniają się nieba, to znaczy będą się radować aniołowie. Niezwykłej radości nie można ukryć. Ujawni się ona w radosnym krzyku i śpiewie tych, których pełne będzie Królestwo Niebieskie według słów Pana do Joba: „Kto każe uśpić muzykę nieba” (Job 38, 37)? jak gdyby mówił: nikt nie będzie mógł tego uczynić, gdyż władza gniewliwa będzie posiadała Boga przez niezwykłe przylgnięcie i skierowanie się do Niego; rozum zostanie oświecony tak wielkim poznaniem Boga, a władza pożądawcza napełniona tak wielką miłością Boga, że usta nie będą mogły przestać Go chwalić. Twierdzę to zgodnie z tymi, którzy mówią, że z nieba trzeba chwalić Boga głośno. O tej pieśni pochwalnej mówi Izajasz: „Wołali jeden do drugiego i mówili: Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów”. Święty, po pierwsze, bo w dziele stworzenia wyrzeźbił obraz szczęśliwych dusz; Święty, po drugie, bo pomalował go w męce; po trzecie, Święty dlatego, że uświęca go w wiecznej chwale.

Obraz Boży

, tłum. K. Żuchowski, [w:] Pisma ascetyczno-mistyczne, Warszawa 1984, s 296-300.

Dyskusja

Pytania:

1.W jaki sposób autor uzasadnia swe twierdzenia teologiczne?

2. W jaki sposób człowiek jest obrazem Boga?

 

1. W jaki sposób autor uzasadnia swe twierdzenia teologiczne?

P. Sikora - Bonawentura najpierw uzasadnia swoje tezy rozumowo, następnie cytuje rozmaitych autorów dla potwierdzenia uzasadnień rozumowych. Ma trzy autorytety: Pismo, wcześniejszych pisarzy chrześciajńskich, Senekę. Co ciekawe nie ma rozróżnienia rangi tych autorytetów. Odwołanie do Seneki odbywa się w podobny sposób jak odwołanie do Pisma.

M. Kita - Bardzo ciekawy, znany z lektury ojców Kościoła, jest sposób odwoływania się do Pisma. Bonawentura uprawia szeroko pojętą interpretacją alegoryczną tekstów przez siebie wybieranych, którą przy dzisiejszej wrażliwości czytelniczej, można by nazwać wyrywaniem z kontekstu. Z jednej strony wygląda to więc czcigodnie, ale z drugiej budzi niepokój, gdyż być może w ten sposób dałoby się udowodnić wszystko.

P. Sikora - Efekt jaki uzyskał Bonawentura można uzyskać na dwa sposoby: głęboko i wnikliwie medytując nad Pismem, stwierdzeniami ojców, nauką Kościoła, aktualizując je do potrzeb czasów, w których się pisze i wskazywać na odpowiednie autorytety. Można jednak stworzyć swój własny system i sztucznie dopasowywać cytaty, często tłumacząc je alegorycznie, aby pokazać, że się nic nowego nie wymyśliło. To jest jednak nadużywanie tekstów, nadinterpretacja. W tej perspektywie tekst Bonawentury może wzbudzać niepokój, że sam coś wymyślił i teraz dobiera autorytety, bo tradycja tego wymaga.

Ks. T. Dzidek - Świadomie wybrałem ten tekst, aby pokazać jak bardzo niescholastycznie może wyglądać twórczość scholastyczna. Przyznacie, że jest on niezwykle obrazowy, plastyczny i nie ma wiele wspólnego z innymi tekstami tego samego Bonawentury, gdzie stosował typową metodę scholastyczną: po pierwsze to, co zdaje się wyrażać dane stwierdzenie czy artykuł wiary; po drugie to, co wydaje mu się przeczyć; i po trzecie - rozwiązanie pozornej antynomii.

M. Kita - Z tym się zgodzę. To się bardzo dobrze czyta.

Ks. T. Dzidek - Zwróćmy też uwagę, że kazanie rządzi się innymi prawami niż rozprawa naukowa. Nie można zatem stawiać wymagań, by autor stosował reguły metodyczne właściwe tekstom ściśle teologicznym, jak tego domaga się Piotr.

P. Sikora - Nie jest to kwestia metodyki, raczej problem korzystania ze źródeł. Można czytać Pismo, dając się mu kształtować. Można też utworzyć koncepcję i potem szukać argumentów. O. Garrigou - Lagrange napisał traktat i poprosił biblistów, żeby mu wyszukali cytaty potwierdzające jego tezy. Druga skrajność to niechęć do tworzenia jakiejkolwiek syntezy i ograniczenie się tylko do komentowania Pisma. Racja leży pośrodku.

S. E. Hop - Można Bonawenturę bronić. Jestem przekonana, że znał słowa Augustyna: „wszelka prawda należy do Pana”. Jeśli cytuje Pismo Święte, ojców, Senekę, doszukuje się ich zgodności według tej myśli. Podobnie teksty ze Starego Testamentu, czy Nowego; nie narzuca im „ciężaru gatukowego”, który w dzisiejszej egzegezie staje się bardzo ważny. Bonawenturze nie chodzi też o dokładny wykład czerpanych cytatów, one tworzą tło kazania.

M. Kita - Ja dopowiem dlaczego ta metoda alegoryczna może dzisiaj niepokoić współczesną wrażliwość czytelniczą. Nie chodziło mi o to, aby wymagać od Bonawentury stylu dzisiejszych egzegetów, bo prawdę mówiąc nie zawsze mnie on zachwyca. Dzięki Bonawenturze mam wrażenie kosztowania łyku źródlanej wody, a nie przeprawadzania analizy chemicznej tego, co piję. Ale istnieje problem, który przedstawię obrazowo: kiedyś słuchałem kazania amerykańskiego pastora zielonoświątkowców. On, jako pastor, oczywiście cytował Biblię, ale z historii Józefa Egipskiego wywodził naukę o tym, że trzeba mieć wizję swojego życia, być przdsiębiorczym, dbać o finanse. Dla mnie to wcale nie wynikało z tego tekstu. Ten człowiek naginał tekst do swojego przygotowanego tematu. Nie oskarżam jednak Bonawentury o to samo.

P. Sikora - Istnieje różnica między interpretacją tekstu, a jego użyciem (nie liczącym się z jego faktycznym sensem). Dzisiaj niektórzy o tego nie odróżniają. Każda interpretacja jest, według nich, użyciem, a użycie - interpretacją. Wszystko wolno. Im bardziej jesteśmy inteligentni, tym sprytniej potrafimy na różne sposoby używać teksty. Metoda scholastyczna miała dwa wymiary. Można w niej wskazać dialektykę questiones disputatae i metodę odwołania się ad auctoritatem. Auctoritas to była niemalże instytucja, był to zbiór tekstów funkcjonujących jako podpora kwestii. Nawet w Sumie Teologicznej, w „sed contra”, jest często skądś przypięte odwołanie się do auctoritas, musiało być. U podstaw tego zwyczaju leżała ważna intuicja związku z Tradycją. Ale ta idea ulegała niekiedy wynaturzeniu, teksty zaczęto używać...

M. Kita - ... Alan z Lille wyraził się, że autorytety mają nosy z wosku i można je naginać.

 

2. W jaki sposób człowiek jest obrazem Boga?

P. Sikora - Bonawentura jest augustyński: obrazem Boga jest pamięć, inteligencja i wola - trójka augustyńska. Podobieństwem - cnoty wlane. Po drugie, Bonawentura mówi o obrazie wyrzeźbionym, namalowanym i oświetlonym. To, co jest wyrzeźbione wydaje się być fundamentalne. Rzeźbienie odbywa się mocą Ojca, mądrością Syna i miłością Ducha Świętego. Dusza jest tak scalona mocą Ojca, „że żadne stworzenie nie może ją zmusić do dobra i zła”. Jest wolna, posiada też mądrość Syna, aby nie być zwiedziona. Miłość Ducha powoduje natomiast, że cieszy człowieka tylko Bóg. To jest wymiar antropologiczno - ontologiczny. Wymiar odkupieńczy obrazu to pomalowanie przez krew. Zaś oświetlenie nastąpi w wieczności. Ciekawa jest interpretacja dwóch tarcz: duszy i ciała. Jedna jest złota, druga - spiżowa. „Bóg dał nam dwie tarcze, które mamy nosić dla okazania mu czci. W jednej i w drugiej odbija się słońce, bo pełna chwała dusz będzie blaskiem ciał uwielbionych”. Jest to myśl bliska Kappadocczykom: dusza podnosi na swój poziom ciało, przekazuje mu blask chwały.

Ks. T. Dzidek - Ujęcie „obrazu Boga w człowieku” może być albo statyczne albo też dynamicznie. W epoce ojców Kościoła dominowało ujęcie dynamiczne. Eksponowali oni człowieka, który musi dorosnąć do obrazu jaki Bóg zaplanował, wycisnął w człowieku. Bonawentura ujmuje to historiozbawczo. Była mowa o stworzeniu, była mowa o Chrystusie, który ten obraz maluje swoją krwią. Jest to podkreślenie nie tylko wysiłków człowieka , ale też działania Boga, który „dopracowuje” ten obraz.

P. Sikora - Podobnie jest z obrazem zawartym w trzech władzach: pamięci, intelekcie, woli, które są dopełnione przez cnoty wlane: wiarę, nadzieję i miłość. W ten sposób fundament ludzki udoskonala się i dopełnia.

3. Doktryna trzech dróg oczyszczających, prowadzących do kontemplacji

Św. Bonawentura, jak już wspomnieliśmy, był też wielkim mistykiem. To on w bardzo piękny sposób sformułował doktrynę trzech dróg, odziedziczoną po św. Pawle: drogi oczyszczającej, oświecającej i doskonalącej, podkreślając szczególnie ascetyczny charakter owych dróg, aż doprowadzą do kontemplacji: „Dusza ćwiczy się w tych trzech aktach [oczyszczenie, oświecenie i doskonalenie], staje się błogosławiona i pomnaża swe zasługi. Stąd od poznania tej trylogii zależy nie tylko poznanie Pisma, lecz również zasługi na życie wieczne”. Mistyka jest zatem nie tylko wiedzą spekulatywną, ale także i przede wszystkim sposobem życia, drogą. W sposób bardziej konkretny, Bonawentura pokazuje to w swej Drodze umysłu ku Bogu, gdzie twierdzi, że za sprawą serii ćwiczeń i z pomocą łaski dusza powoli wznosi się ku Bogu, a wznoszenie to ma siedem stopni. Dwa pierwsze stopnie polegają na refleksji nad porządkiem zmysłowym; trzeci i czwarty opiera się na ćwiczeniach typu psychologicznego; wreszcie piąty i szósty mają naturę wyraźnie metafizyczną: człowiek wznosi się ponad poziom zmysłowy i psychologiczny ku kontemplacji pierwszej zasady.

Tekst

WSTĘP

1. „Otom ci ją potrójnie opisał” itd. (Prz 22, 20).

Każdy rodzaj wiedzy nosi na sobie znamię Trójcy, a zwłaszcza ta, której uczy Pismo Święte, dlatego winna ona przedstawiać w sobie ślad Trójcy; z tego powodu Mędrzec o tej świętej doktrynie mówi, że opisał ją potrójnie, zgodnie z trojakim jej duchowym rozumieniem: moralnym, alegorycznym i anagogicznym. To potrójne rozumienie odpowiada trzem hierarchicznym aktom: oczyszczenia, oświecenia i doskonalenia. Oczyszczenie prowadzi do pokoju, oświecenie do prawdy, doskonalenie do miłości; doskonałe ich osiągnięcie przez duszę uszczęśliwia ją, a za starania o nie otrzymuje ona powiększenie zasługi. Zatem na poznaniu tych trzech dróg wiedza całego Pisma Świętego, a także zasługa na życie wieczne.

Istnieją trzy sposoby ćwiczenia się w potrójnej drodze: czytanie i rozważanie, modlitwa oraz kontemplacja.

ROZDZIAŁ I

O MEDYTACJI, KTÓRA DUSZĘ OCZYSZCZA OŚWIECA I DOSKONALI

2. Najpierw wglądnijmy w formę medytacji. Mamy w sobie trzy siły, przez użycie których ćwiczymy się w tej potrójnej drodze: bodziec sumienia, promień rozumu i ognik miłości. Jeśli chcesz się oczyścić, zwróć się do bodźca sumienia; jeśli oświecić, do promienia rozumu; jeśli udoskonalić, do ognika mądrości, zgodnie z radą bł. Dionizego dla Tymoteusza, którego zachęca, mówiąc: „Zwróć się do promienia” itd.

§ 1. Droga oczyszczająca i jej trojakie ćwiczenie

3. Co do bodźca sumienia człowiek powinien ćwiczyć się w ten sposób, aby go 1. zadrażnić, 2. zaostrzyć, 3. nim pokierować. Zadrażnić ma przypomnieniem grzechu, zaostrzyć zastanowieniem się nad sobą, pokierować rozważaniem dobra.

4. Przypomnienie grzechu ma się odbywać w ten sposób, żeby duch karcił siebie za liczne zaniedbania, pożądania i niegodziwości. Do tych trzech kategorii można sprowadzić wszystkie nasze grzechy i złości, czy to zaciągnięte czy dokonane.

W odniesieniu do zaniedbania człowiek winien, po pierwsze, zastanowić się, czy to było zaniedbanie w strzeżeniu serca, w spędzaniu czasu, czy w zamierzeniu celu. Bo właśnie te trzy rzeczy należy zachować z najwyższą pilnością: dobrze strzec serca, pożytecznie spędzać czas i każdemu uczynkowi wyznaczyć należyty cel.

Po drugie, człowiek winien zastanowić się czy był niedbały w modlitwie, w czytaniu, w spełnianiu dobrego uczynku; ponieważ każdy wszystkie te trzy ćwiczenia winien jak najlepiej praktykować i uprawiać, kto pragnie wydać dobry owoc w swoim czasie (Ps 1, 3), gdyż żadne z nich samo nigdy nie wystarczy.

Po trzecie winien, zastanowić się, czy był niedbały w pokucie, w oporze, w postępie. Każdy bowiem z najwyższą pilnością winien opłakiwać popełnione złości, odrzucać diabelskie pokusy, postępować z cnoty w cnotę (Ps 83, 8), aby mógł dojść do ziemi obiecanej.

5. W odniesieniu do pożądliwości człowiek winien zastanowić się, czy żyje w nim pożądliwość rozkoszy, pożądliwość ciekawości, pożądliwość próżności, które są korzeniami zła. Po pierwsze, trzeba rozpatrzyć pożądliwość rozkoszy, czy jest w nim pożądanie miękkości, pożądanie cielesności, to znaczy czy szuka się smacznych potraw, czy delikatnych szat, czy rozwiązłych przyjemności. Świadome i dobrowolne pożądanie ich jest naganne, ponadto musi się je od razu odrzucać.

Po drugie, trzeba rozważyć pożądliwość ciekawości, czy żyje lub czy żyła ona w człowieku. Poznaje się ją wtedy, kiedy ktoś pragnie wiedzieć to, co tajne, widzieć to, co piękne, i posiadać to, co drogie. W tym wszystkim tkwi bardzo naganna wada chciwości i ciekawości.

Po trzecie, trzeba rozważyć pożądliwość próżności, która wówczas żyje lub żyła w człowieku, kiedy było w nim pragnienie względów, pragnienie sławy, pragnienie zaszczytów, wszystkie ona są próżne i czynią człowieka próżnym, dlatego należy ich unikać, jak pożądliwości kobiet; i o to wszelkie takie zło sumienie powinno obwiniać człowieka.

6. W odniesieniu do niegodziwości winien zastanowić się, czy kiedyś krzewi się w nim lub krzewiła albo gniewliwość, albo zazdrość, albo lenistwo, które czynią duszę niegodziwą. - Po pierwsze, należy rozważyć niegodziwość gniewu, który mieści się w duchu, w znaku, w słowie lub w sercu,, twarzy, w krzyku, albo uczuciu, w mowie, w czynie.

Po drugie, należy rozważyć niegodziwość zazdrości, która smuci się z cudzego powodzenia, cieszy się z cudzych przeciwności, jest zimna wobec cudzej nędzy.

Po trzecie, należy rozważyć niegodziwość lenistwa, z którego powstają złe podejrzenia, bluźniercze myśli, złośliwe oszczerstwa. Każdą taką niegodziwość trzeba sobie bardzo obrzydzić. - W wyniku tego trojakiego rozważania bodziec sumienia winien się zadrażnić a dusza zgorzknieć.

7. Rozpatrzywszy, jak należy zadrażnić bodziec sumienia w rozważaniu grzechu, teraz trzeba zobaczyć, jak go zaostrzyć w zastanowieniu nad sobą. Trzy rzeczy winien człowiek widzieć w odniesieniu do siebie: grożący dzień śmierci, świeża krew krzyża, obecna twarz sędziego. Bo w tych trzech rzeczach zaostrza się bodziec sumienia przeciw wszelkiemu złu. - Po pierwsze, zaostrza się on, gdy bierze pod uwagę dzień śmierci, ponieważ jest nieokreślony, nieunikniony, nieodwołalny; jeśli to należycie rozpatrzmy, wtedy jak najpilniej dołoży trudu, aby dopóki ma czas (A 6, 10), oczyścić się ze wszelkiego zaniedbania, pożądliwości, niegodziwości. Bo czyż pozostanie w grzechu ten, kto nie jest pewny jutra?

Po drugie, bodziec sumienia zaostrza się, gdy człowiek rozważa krew krzyża, wylaną dla pobudzenia ludzkiego serca, dla obmycia go, w końcu dla jego zmiękczenia; albo wylaną dla obmycia ludzkiego brudu, dla wskrzeszenia go ze śmierci, dla owocowania w posusze. Czyż więc ten, kto myśli, że został pokropiony ową najdroższą krwią, będzie takim tępakiem, żeby pozwolił na panowanie w sobie grzechu zaniedbania, albo pożądliwości, albo niegodziwości?

Po trzecie, bodziec sumienia zaostrza się, gdy rozmyśla nad obliczem sędziego, ponieważ jest on nieomylny, nieugięty, nieunikniony. Nikt bowiem nie może zmyślić jego mądrości, nagiąć sprawiedliwości, uciec przed karą. Skoro więc „żadne dobro bez nagrody, żadne zło bez kary”, to któż, jeśli to rozważy, nie zrobi się ostrym przeciw wszelkiemu złu?

8. Następnie trzeba zobaczyć, w jaki sposób pokierować bodźcem sumienia w rozważaniu dobra [...].

9. Najpierw więc należy zacząć od ochoty, która otworzy drogę innym. Trzeba ją tak opisać: Ochota jest pewnym zapałem ducha, wyrzucającym wszelkie lenistwo i dysponującym duszę do czynienia wszystkich spraw boskich czujnie, wiernie, wybornie. Ona otwiera drogę dla wszystkich następnych dóbr.

Następnie idzie surowość, która jest pewną twardością ducha, powściągającą wszelką pożądliwość i usprawniającą do ukochania szorstkości, ubóstwa i lichoty.

Po trzecie, idzie dobroć, która jest pewną słodyczą duszy, wykluczającą wszelką niegodziwość i usprawniającą duszę do dobrotliwości, tolerancji i wewnętrznej radości. I tu jest kres oczyszczenia na drodze rozmyślania. Bo wszelkie czyste sumienie jest radosne i szczęśliwe. - Kto więc chce się oczyścić, niech w sposób wyżej omówiony zwróci się do bodźca sumienia. Wszakże w rzeczonym ćwiczeniu możemy zaczynać rozmyślanie od którejkolwiek z przesłanek. Ale należy przechodzić od jednej do drugiej i tak długo się zatrzymywać, aż osiągnie się pokój i pogodę, w której rodzi się duchowe szczęście; po jego osiągnięciu duch jest gotowy do dążenia wzwyż. Zatem droga ta zaczyna się od bodźca sumienia, a kończy na uczuciu radości; dokonuje się w bólu, ale wypełnia w miłości.

§ 2. Droga oświecająca i jej trojakie ćwiczenie

10. Po drodze oczyszczającej następuje droga oświecająca, na której człowiek winien ćwiczyć siebie w odniesieniu do promienia rozumu, w takim porządku. - Po pierwsze, promień ów należy kierować do odpuszczenia zła. po drugie, rozszerzyć go na powierzone dobrodziejstwa, po trzecie, zwrócić go do przyrzeczonych nagród. Wtedy zachodzi skierowanie promienia rozumu, kiedy pilnie dokonujemy oceny zła, które Pan odpuszcza, a którego jest tyle, ile jest grzechów, jakieśmy popełnili oraz jest ono tak wielkie, jak wielkie są grzechy, któreśmy popełnili i jak wielkie dobra, któreśmy stracili. To rozmyślanie wynika z tego, co wyżej zostało powiedziane. Ale oprócz tego należy jeszcze rozpatrzyć, w jakie zło bylibyśmy popadli, gdyby Pan dopuścił. Gdy pilnie dokonujemy tej oceny, wtedy właśnie promień rozumu oświeca nasze ciemności. Oświecenie to winno się łączyć z uczuciem wdzięczności, bo inaczej nie byłoby oświeceniem niebieskim, którego pięknu towarzyszy ciepło. Dlatego trzeba tu czynić dzięki za odpuszczenie grzechów popełnionych lub za zachowanie od możliwych do popełnienia, na skutek przymusu, słabości i przewrotności woli [...].

ROZDZIAŁ III

O KONTEMPLACJI, KTÓRA PROWADZI DO PRAWDZIWEJ MĄDROŚCI

§ 7. Dwojaka kontemplacja rzeczy boskich

11. Wejrzenie prawdy winno być zwrócone do rzeczy niepojętych, a tymi są tajemnice najwyższej Trójcy, które kontemplujemy dwojako: albo przez dodawanie, albo przez odejmowanie. Pierwsze przyjmuje Augustyn, drugie Dionizy.

Przez dodawanie, najpierw rozumiemy, że w Bogu niektóre przymioty są jakby wspólne, niektóre jakby własne, niektóry jakby przywłaszczone pośrednie między tamtymi. Jeśli możesz, rozumiej i kontempluj w Bogu przymioty wspólne i zobacz, że Bóg jest istotą pierwszą, naturą doskonałą, życiem szczęśliwym; między tymi przymiotami istnieje konieczny związek wynikania.

Następnie zauważ i zobacz, jeśli możesz, że Bóg jest wiecznością zawsze obecną, prostotą wszystko wypełniającą, stałością wprawiająca w ruch; również pomiędzy tymi przymiotami istnieje związek wynikania i naturalna koneksja.

Wreszcie zauważ, że Bóg jest światłem nieprzystępnym, umysłem niezmiennym, pokojem niepojętym; te przymioty nie tylko zawierają jedność istoty, ale także najdoskonalszą Trójcę. Światło jest sprawcą, rodząc blask, a blask i światło wytwarzają ciepło, tak że ciepło pochodzi od nich obydwu, chociaż nie na sposób rodzenia. Jeśli więc Bóg jest prawdziwie światłem nieprzystępnym, a Jego blask i ciepło jest substancją i osobą, to naprawdę w Bogu jest Ojciec i Syn i Duch Święty, a te przymioty są właściwościami osób boskich. - Umysł również jako zasada poczyna i wytwarza z siebie słowo, a z umysłu i słowa wypływa dar miłości; to ma miejsce w każdym doskonałym umyśle. Jeśli więc Bóg jest umysłem niezmiennym, to jest jasne, że w boskim bycie jest pierwsza Zasada, wieczne Słowo, doskonały Dar, które to przymioty są właściwościami osób boskich. - Pokój zawiera związek wielu; doskonale mogą się związać tylko podobni sobie; są zaś podobni, jeśli obydwaj pochodzą od trzeciego, albo jeden od drugiego. Ale w Bogu nie może dwu pochodzić od trzeciego w ten sam sposób: jeśli więc w Bogu jest prawdziwy pokój, to jest konieczne, żeby tam było pierwsze źródło, jego obraz, i związek ich obydwu.

12. Ponadto w Bogu są trzy grupy przywłaszczeń. Pierwsza grupa to jedność, prawda, dobro. Jedność przypisuje się Ojcu, bo jest źródłem; prawdę Synowi, bo jest obrazem; dobro Duchowi Świętemu, bo jest związkiem.

Druga grupa to moc, mądrość i wola: moc przypisuje się Ojcu, bo jest Zasadą; mądrość Synowi, bo jest Słowem; wolę Duchowi Świętemu, bo jest Darem.

Trzecia grupa to głębia, piękno i słodycz: głębię przypisuje się Ojcu, ze względu na jedność i moc. Bo głębia jest niczym innym, jak szczególną i jedyną mocą. Piękno przypisuje się Synowi, ze względu na prawdę i mądrość. Ponieważ mądrość zawiera mnogość idei, a prawda równość; „piękno zaś jest niczym innym, jak numeryczną równością”. Słodycz przypisuje się Duchowi Świętemu, ze względu na wolę i dobro. Gdzie jest najwyższe dobro połączone z wolą, tam jest najwyższa miłość i największa słodycz. Jest więc w Bogu przejmująca głębia, przedziwne piękno, pożądana słodycz, i to jest stan chwały. - Było to zatem wzniesienie się po drodze afirmacji.

13. Ale istnieje inne, bardziej znamienite wznoszenie się do Boga, mianowicie po drodze negacji, ponieważ jak mówi Dionizy „twierdzenia nie są ścisłe, przeczenia są prawdziwe”, bo chociaż zdają się mniej mówić, mówią więcej. Ten sposób wznoszenia się do Boga dokonuje się przez zaprzeczenie wszystkiego, tak żeby w tych zaprzeczeniach był porządek, rozpoczynąc od najniższych, a kończąc na najwyższych, a także aby zawierało się w nich najznamienitsze twierdzenie, na przykład mówiąc: Bóg nie jest czymś zmysłowym, rozumiemy, że jest ponadzmysłowy, a mówiąc, że nie jest ani wyobrażalny, ani pojęty, ani bytujący, rozumiemy, że jest kimś ponad to wszystko. Wtedy widok prawdy wchodzi do ciemności umysłu i wznosi się wyżej i wkracza głębiej, dlatego że przechodzi samego siebie i wszystko, co stworzone. To jest najdostojniejszy sposób podniesienia umysłu do Boga, wszakże do swojej doskonałości wymaga tamtego drugiego, podobnie jak doskonałość wymaga oświecenia, i jak przeczenie wymaga twierdzenia. Ten sposób wstępowania do Boga jest tym silniejszy, im siła wstępująca jest bardziej wewnętrzna, jest tym owocniejszy, im bliżej towarzyszy mu uczucie. Dlatego praktykowanie go jest bardzo pożyteczne.

Trzy drogi albo inaczej ogień miłości

, tłum. C. Niezgoda, [w:] Pisma ascetyczno-mistyczne, Warszawa 1984, s. 15-18, 29-30.

Dyskusja

Pytania:

1. Czego dotyczy oczyszczenie? W jaki sposób to się dokonuje na każdej z dróg?

2. Scharakteryzuj dwa sposoby kontemplacji Boga.

 

1. Czego dotyczy oczyszczenie? W jaki sposób to się dokonuje na każdej z dróg?

S. E. Hop - Oczyszczenie dotyczy człowieka jako całości. Trzeba sobie uporządkować sferę moralną przez działanie rozumu, czytanie, medytację. Bonawentura mówi, że pierwszym sensem Pisma Świętego jest sens moralny, który odpowiada temu etapowi drogi duchowej. Porządkowanie życia moralnego trwa „przez całe życie”.

P. Sikora - Czytanie i rozważanie jest oczyszczeniem, rachunkiem sumienia. Człowiek czyta Pismo i rozważa, czego zaniedbał, jak strzegł serca.

Ks. T. Dzidek - Lektura, czy modlitwa daje więc lustro, w którym człowiek widzi siebie w prawdzie.

P. Sikora - Czytanie i porównanie siebie do Pisma prowadzi poprzez odkrycie prawdy do skruchy.

S. E. Hop - Oczyszczenie towarzyszy na każdej drodze do prawdy. Na pierwszym etapie usuwa się brud niezrozumienia, niewiedzy, czy niepewności sumienia. Przy drodze oświecającej dotyczy to władzy rozumu. Bonawentura odwołuje się do prawdy; odwołuje się też do pokoju wewnętrznego. On towarzyszy jako znak dotarcia do prawdy. Na trzeciej drodze oczyszczanie także trwa. Pokój jest przestrzenią, gdzie mogę spotkać Boga nawet w negatywnej kontemplacji. Zapewnia mnie on, że mogę w tym trwać; że to jest ciągle jeszcze poznanie Boga, a nie chaos, gdyż to ma stałe odniesienie do pierwszej drogi, do mojej moralności.

P. Sikora - Ten rachunek sumienia, bardzo szczegółowy, nie prowadzi do skrupulanctwa. Bonawentura pisze: „oczyszczenie prowadzi do pokoju”. Owocem jest, jak mówiła Ewa, pokój i wdzięczność. Oczyszczanie rodzi wdzięczność, że Bóg mi odpuszcza grzechy, bo wiąże się ze zdobywaniem właściwego obrazu Boga. On nie jest buchalterem. Ten obraz odrzucamy na rzecz Boga miłosierdzia. Możemy miłosiedzie rozumieć niepoprawnie, ale nawet niepoprawnie rozumiane jest bliższe Bogu niż buchalteria. Na skorygowanie koncepcji miłosierdzia będzie czas

Ks. T. Dzidek - Widzimy jak ważne staje się uchwycenie głównego przymiotu Boga - miłości. Na pierwszym etapie często może to być obraz Boga sprawiedliwego w odniesieniu do naszych grzechów. Gdy człowiek wyzwala się z grzechu, odnajduje swą godność, coraz bardziej poznaje Boga jako miłość i siebie jako podobnego do Niego.

P. Sikora - Oświecenie powinno się łączyć z poczuciem wdzięczności. Towarzyszy temu ciepło, skrucha jako wyraz wdzięczności Bogu za to, że odpuszcza grzechy. O ile poprzednio był to element rachunku sumienia, zobaczenie siebie, to na tej drodze jest to pewien żal i jednocześnie wdzięczność Bogu za łaski. Trzeba przyznać, że Bonawentura precyzyjniej mówi o oczyszczeniu, niż o tej drodze. Na drodze kontemplacji natomiast oczyszczenie jest złączone z teologią negatywną. Nasz obraz Boga staje się coraz bardziej prawdziwy przez oczyszczanie go z naszych błędnych pojęć. Uwaga przenosi się coraz bardziej z nas na Boga. Na początku patrzymy na siebie samych, potem na naszą relację do Niego, tutaj oczyszczamy już tylko obraz Boga, który mamy.

 

2. Scharakteryzuj dwa sposoby komtemplacji Boga.

P. Sikora - Element pozytywny to przypisywanie Bogu pewnych cech, przymiotów wspólnych Mu jako Jedności, lub właściwych oddzielnie Ojcu, Synowi i Duchowi. To jest wstęp, bo potem oczyszczamy umysł zaprzeczając wszystkiemu. Ważne jest jednak, żeby w tym zaprzeczaniu zachować porządek: od najniższych cech do najwyższych. Zaprzeczanie wymaga twierdzenia. „Ten sposób wstępowania do Boga jest tym silniejszy, im siła wstępująca jest bardzej wewnętrzna, jest tym owocniejszy, im bliżej towarzyszy mu uczucie”. Przypisujemy Bogu pewne przymioty - jest to element zachwytu dla czegoś, co nas pociąga. Potem jednak, porządkujemy, poprzez negacje pozostawiając cechy jak najbardziej Bogu właściwe. W końcu przychodzi czas, gdy mówimy: Bóg nie jest życiem. Istnieje jednak pewna harmonia, dzięki której dochodzimy do tego.

Ks. T. Dzidek - Ten proces nie doprowadza człowieka do agnostycyzmu, ale do wzmożenia pragnienia Boga. Cała doktryna Bonawentury przypomina mi sentencję z księgi Mądrości: „Oby mi Bóg dał słowo odpowiednie do myśli i myślenie godne tego, co mi dano” (Mdr 7, 15). Na każdej z dróg Bonawenturze chodzi o harmonię trzech elementów: daru, który pochodzi od Boga, poznania tego daru i słowa, czyli postawy człowieka odpowiedniej do wielkości poznanego już daru.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama