Prawda istnieje (Veritatis splendor)

O prawdzie w nauczaniu Jana Pawła II

Czytelnik typowych informacji gazetowych na temat najnowszej encykliki Jana Pawła II Veritatis splendor („blask prawdy”) będzie miał o niej pojęcie mylne. Można było o niej na przykład przeczytać, że papież krytykuje liberalne podejście do moralności. Otóż o liberalizmie wcale encyklika nie mówi, co jest świadectwem, że nie godzi się na kradzież słowa „liberalizm” ze strony tych, którzy niemoralność w życiu publicznym i prywatnym chcą nazywać wolnością. Dalej, dziennikarze starannie wydobywali krótkie wzmianki o aborcji i sztucznej antykoncepcji, pomijając, jakie zasady i jakie rozumowanie prowadzą papieża do ich odrzucenia. Powyższy sposób informowania jest zresztą typowy — niektórzy tak właśnie donoszą o nauczaniu Kościoła, pod kątem tego, co ich samych interesuje.

Encyklika nie jest zresztą poświęcona kwestiom szczegółowym — wspomina je, ale zasadniczo odsyła do nowego katechizmu Kościoła katolickiego; przedstawia głębsze podstawy zasad w nim zawartych (czytając encyklikę przed katechizmem, w Polsce wydanym później, zamienia się więc kolejność). W warstwie krytycznej odnosi się mniej do sytuacji codziennych, więcej zaś do podstaw teoretycznych, które próbuje się dziś zbudować dla usprawiedliwienia postępków niemoralnych. W szczególności — do teorii budowanych przez niektórych teologów moralistów, które zacierają jasne rozróżnienie dobra od zła.

W pierwszym rozdziale punktem wyjścia jest rozmowa Jezusa z bogatym młodzieńcem, przytoczona w rozdziale 19 Ewangelii według św. Mateusza. Człowiek pyta Chrystusa o to, co dobre — i rzeczywiście, właśnie u Boga można uzyskać odpowiedź na to pytanie. On sam jest bowiem Dobrem. Pierwszym warunkiem spotkania z Dobrem, a więc życia, jest przestrzeganie przykazań, tych najprostszych: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa. Gdy człowiek zaczyna unikać tych przestępstw (...) zaczyna podnosić wzrok ku wolności (św. Augustyn). Wyzwolony z niewoli grzechu może wybrać miłość Boga i bliźniego (ściśle złączone). Jezus proponuje wybrać miłość w sposób radykalny: w Kazaniu na Górze zaostrza wymogi Starego Testamentu, nadając im zarazem charakter bardziej wewnętrzny. Młodzieńcowi z przypowieści proponuje wybrać doskonałość. Istotą doskonałości chrześcijańskiej jest pójście za Chrystusem — z pomocą łaski Bożej, która pomoże przezwyciężyć ludzką słabość. Kościoła zaś zadaniem jest powtarzać orędzie Jezusa, bronić go i stosować je do zmiennych warunków życia.

Nie znaczy to jednak, że należy brać wzór z tego świata (por. List do Rzymian 12,2). Rozdział II encykliki dotyczy rozpowszechnionego dzisiaj błędnego rozumienia zasadniczych pojęć moralnych.

Największym problemem jest rozumienie wolności. Uwrażliwienie na wolność jest na pewno zjawiskiem korzystnym, także jako sprzeciw wobec mechanicznie psychologicznych i socjologicznych koncepcji człowieka, które kwestionują samo istnienie wolności. Wolność widziana jest jednak jako usunięcie ograniczeń, a prawo Boże pojmuje się jako skrępowanie! Wolność polegałaby rzekomo na tym, że człowiek sam siebie całkowicie określa i buduje, określa swoją własną prawdę. W ten sposób podnosi się wolność kosztem prawdy. Otóż ludzka wolność polega na tym, że człowiek, który powinien wybrać dobro, czyni to jednak zupełnie dobrowolnie, w wyborze takim odkrywając poszerzenie wolności — i w postaci wyzwolenia z niewoli grzechu, i w postaci dostępu do dobra i prawdy. (Można by w tym miejscu skojarzyć myśl teologiczną z trafną definicją wolności Monteskiusza: Wolność to dobro, które pozwala korzystać z innych dóbr.

Jak widać, kryzys rozumienia wolności jest też kryzysem rozumienia prawdy. Relatywizm, negacja istnienia prawdy czy możności dotarcia do niej, podważają sens wszelkich zasad, mogących być dla człowieka oparciem. Decydowanie samemu, co jest dobre a co złe (istota grzechu pierworodnego) znajduje w ten sposób usprawiedliwienie. Podważa się w ten sposób zwłaszcza ideę prawa naturalnego. Jest ono, wynikiem wpisania odwiecznego prawa Bożego w naturę ludzką, jest więc stale i może zostać odkryte rozumem, nawet bez znajomości Boga. Podkopuje się je w ten sposób, że kwestionuje się istnienie natury ludzkiej. Z jednej strony powołuje się na statystyki pokazujące psychologiczne i kulturowe zdeterminowanie i zróżnicowanie zachowań i opinii. Z drugiej uznaje się wolność za jedyną cechę istotnie ludzką, relacje do innych ludzi sprowadzając do relacji z ich wolnościami (można robić, co się chce, jeśli ktoś inny się zgadza?). Stały element w człowieku ograniczony jest wtedy do biologii, koncepcję prawa naturalnego oskarża się o biologizm. Tu chrześcijaństwo sprzeciwia się separacji wnętrza człowieka od jego ciała, widząc w nim jedną istotę cielesno—duchową.

Fałszywie rozumiane bywa też sumienie. Jest ono wewnętrznym zmysłem, który konfrontuje człowieka z zasadami moralnymi i żąda postępowania zgodnego z nimi. Tymczasem próbuje się uczynić z sumienia autonomiczne źródło zasad, które człowiek sam sobie ustala (żeby się subiektywnie usprawiedliwić).

Teoria „opcji fundamentalnej” (po polsku „wybór zasadniczy”) też niesie pewne niebezpieczeństwa. Istotnie, wewnętrzny wybór Boga i dobra kieruje człowieka na stałe we właściwą stronę — nie znaczy to jednak, że popełnienie konkretnych — złych czynów już na jego przeznaczenie nie wpłynie! Kościół podtrzymuje naukę o zagrożeniu grzechem śmiertelnym; poważnym obiektywnie złym czynie popełnionym w pełni świadomie i dobrowolnie.

Co jest przedmiotem oceny moralnej? Nie jest to wcale pytanie czysto teoretyczne. Jeśli przyjąć, że cel działania czy jego zamierzone skutki, a takie opinie się dziś w teologii spotyka, pozwala się na czyny złe, jeśli przypadkiem wynikają z nich korzystne konsekwencje. Tu podaje papież między innymi przykład, praktyk antykoncepcyjnych, przez które akt małżeński zostaje z rozmysłem pozbawiony płodności. Istnieją bowiem czyny obiektywnie i wewnętrznie złe — a nie wolno czynić zła, by uzyskać dobro (por. List do Rzymian 3,8). Moralność czynu ludzkiego zależy przede wszystkim i zasadniczo od przedmiotu rozumnie wybranego przez świadomą wolę.

Jakie są konsekwencje tych zasad dla praktyki Kościoła? (rozdział III). „Ku wolności wyzwolił nas Chrystus” (List do Galatów 5,1). Głosimy wyzwolenie od grzechu, przypominając o ścisłych związkach Prawdy, Dobra i Wolności. Wiara czerpiąca ze światła Chrystusa nie może zaakceptować rozdziału od moralności i ma moc osądzania kultury, w którą wchodzi. Świadectwem chrześcijańskim jest przede wszystkim świętość — zwłaszcza wyrażona w męczeństwie, świadectwie o absolutnej nienaruszalności porządku Bożego. Wobec świata chrześcijanie głosić powinni niezmienne zasady Prawa Bożego, łącząc to z nową jego ewangelizacją. Wymienia papież szczególnie zadania teologów moralistów oraz zadania biskupów, którzy jako przełożeni duchowi i jako odpowiedzialni za naukę Kościoła są głównymi adresatami tej encykliki. (1993)

Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001

opr. mg/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama