Herezje dzisiaj

O echach szkól - antiocheńskiej i aleksandryjskiej w myśleniu współczesnego człowieka

Na herezje można spojrzeć również pozytywnie. Można dostrzec jak Duch Święty prowadził Kościół, by musiał się z nimi zmagać. Trudne pytania, czy próba zafałszowania tego, w co wierzymy, są wezwaniem do lepszego zdefiniowania naszego stanowiska. W ogniu polemiki zaczynamy lepiej rozumieć samych siebie. Wielkość Ojców Kościoła polega również na tym, że stając wobec herezji, zawsze podejmowali dyskusję, nigdy nie uciekali przed trudnościami. To pozwoliło im lepiej zdefiniować wiarę

Ojcowie zmagali się przede wszystkim, z problemem dotyczącym bóstwa i człowieczeństwa w Chrystusie. Zwolennicy Aleksandrii przeakcentowywali bóstwo nie doceniając człowieczeństwa. Zwolennicy Antiochii przeciwnie - cenili przede wszystkim człowieczeństwo Chrystusa, nie doceniając bóstwa

Sekty i gnoza

Myślenie Aleksandryjczyków prowadziło do uznania, że nie wszystko w człowieku zostanie zbawione. Bo jeżeli Chrystus nie posiadał człowieczeństwa w całej pełni, jeśli nie przyjął czegoś z naszej natury, to cząstka, której nie przyjął nie zostanie zbawiona. Zbawione może być bowiem tylko to, co zostało przez Niego przyjęte. Ta herezja prowadzi do twierdzenia gnozy, z którą dyskutował już św. Ireneusz w swoim dziele „Przeciw herezjom”, że nasze ciało nie będzie zbawione.
Dzisiaj takie myślenie odnajdziemy wszędzie tam, gdzie życie religijne zostaje sprowadzone tylko do tego, co duchowe, gdzie sądzi się, że cielesność nie pasuje do Pana Boga i należy ją odrzucić. Jest to sposób myślenia większości sekt. Sekta jest najczęściej wynikiem tęsknoty za duchowością, kojarzącą się z wycofaniem z codzienności. Dlaczego? Bo codzienność łączy się ciężarem: wciąż nie ma czasu, trudno się modlić, wydaje się, że wszystko jest złe, skorumpowane, wszyscy ze sobą o wszystko walczą. Może pojawić się pokusa, że kiedy się z tego wszystkiego wycofamy łatwiej dojdziemy do Pana Boga. Taka pokusa tkwi często w ludziach, którzy marzą o życiu duchowym

Z Warszawy jednakowa droga do Aleksandrii i Antiochii

Antiocheńczycy, którzy tak bardzo podkreślali w Chrystusie człowieka, wywołali pytanie: kto naprawdę zbawia? Jeżeli nie rozwiążemy problemu jedności dwóch natur w Chrystusie, wcześniej czy później okaże się, że w Chrystusie były dwie osoby. A jeżeli dwie osoby, to kto zbawia na krzyżu? Czy człowiek zbawia człowieka? To niemożliwe. Tylko Bóg może zbawić.

Przeakcentowanie człowieczeństwa w Chrystusie jest bardzo powszechne w myśleniu dzisiejszych społeczeństw i objawia się przeświadczeniem, że człowiek jest zdolny niemal do samozbawienia. A na pewno zdolny jest do zapewnienia sobie szczęścia. Znajdziemy to zarówno w różnych laickich kulturach, które widzą szansę dla człowieka tylko w tym, co ludzkie, jak i w teoriach, które mówią o zdrowym odżywianiu, regularnym trybie życia, medytacji, która dzięki odpowiedniej technice udoskonali możliwości człowieka i doprowadzi do pokoju wewnętrznego. A wtedy znajdzie on wreszcie owo poczucie równowagi, które da mu namiastkę zbawienia. I człowiek zapomni, że jedynym naprawdę zbawiającym jest Bóg.

A zatem: żyjemy w świecie, w którym z jednej strony kładzie się akcent na zdrowie, badania genetyczne, długowieczność, klonowanie człowieka. Wtedy blisko nam do Antiochii. Z drugiej strony, w tęsknocie za duchowością, ale taką, która buduje się na buncie wobec świata pełenego zła i dlatego godnego jedynie odwrócenia się i założenia np. aśramu buddyjskiego gdzieś w Beskidach, blisko nam do Aleksandrii.

* * *

Problem bóstwa i człowieczeństwa w Chrystusie tak naprawdę dotyczy każdego człowieka. Nosimy go w sobie również dziś. Rozważając go, poszukując jedności dwóch natur w Chrystusie poszukujemy tajemnicy Zbawiciela.

Wojciech Prus OP

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama