Spoglądanie oczami serca

Dar umiejętności, dar patrzenia "oczami serca" pozwala dostrzec w ludziach i zdarzeniach więcej niż widzą nasze oczy fizyczne - dostrzec ukryty sens i wartość duchową

Jerzy Zieliński OCD

Spoglądanie oczami serca



Dar umiejętności umożliwia człowiekowi dostrzeganie tego wszystkiego, czego nie uchwycą jego fizyczne oczy ani rozum nie odkryje o własnych siłach.

Innymi słowy pomaga dostrzec i zrozumieć związki istniejące pomiędzy rzeczami stworzonymi a misją, jaką Bóg wyznaczył im na etapie tego przemijającego świata.   Św. Paweł stwierdza, że człowiek zmysłowy, czyli taki, który żyjąc bez Boga pozbawia się pochodzącego od Niego światła, nie posiada w sobie mądrości potrzebnej do zrozumienia Bożych dzieł. Jego serce i umysł są ślepe, nie mogą dostrzec pouczeń, jakie Stwórca skrył w wydarzeniach, osobach, tworach świata przyrody. Ten rodzaj duchowej ślepoty zamyka go na wielkie i ponadczasowe sprawy ukryte w rzeczach prostych, przybranych w płaszcz codzienności, na to wszystko, co w Piśmie św. nazwane zostało „głupstwem w oczach świata”.

By spotkać się z działającym w ludzkim życiu Bogiem, potrzebna jest zdolność dostrzegania sercem. Ona pozwala zobaczyć to, czego nie uchwyci żadne pyszne oko ani wyniosły ludzki umysł. Zdolność widzenia sercem dana jest nam poprzez dar umiejętności, nazywany niekiedy darem wiedzy. Św. Antoni pocieszał pewnego razu niewidomego chłopca, mówiąc mu: „Mój drogi, ty wprawdzie nie masz takich zdrowych oczu jak inni ludzie. Nie masz takich, jakie mają kury i gęsi; nie masz nawet takich, jakie mają muchy i komary. Ale za to masz takie oczy, jakie mają aniołowie — oczy, którymi można oglądać samego Boga i Jego świętość”. Chłopiec ten, gdy dorósł, stał się jednym z wybitnych chrześcijańskich ojców pustyni IV w., a nazywano go Dydymem Niewidomym.

Dar umiejętności umożliwia człowiekowi dostrzeganie tego wszystkiego, czego nie uchwycą jego fizyczne oczy ani rozum nie odkryje o własnych siłach. Innymi słowy pomaga dostrzec i zrozumieć związki istniejące pomiędzy rzeczami stworzonymi a misją, jaką Bóg wyznaczył im na etapie tego przemijającego świata. Ukazuje niewystarczalność i nietrwałość stworzeń, które nigdy nie będą zdolne nasycić całkowicie ludzkiego serca. Chroni przed przecenianiem tego, co człowiek posiada, i tego, co wie. Uczy widzieć wokół realnie istniejące piękno, doświadczać miłości i obdarzać nią wszystkich wokół. Duch umiejętności prowadzi też człowieka do szczerego żalu, gdy dostrzeże, że koncentrując się na tym, co stworzone, odwrócił się od Chrystusa i Jego spraw

Co to znaczy: patrzyć oczami serca dzięki darowi umiejętności? To zobaczyć w rzeczach, wydarzeniach i osobach wypełniających ludzkie otoczenie coś więcej niż tylko rzeczy, wydarzenia i osoby. Przypatrzmy się różnym przykładom.

Bł. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego, karmelitańska mistyczka, tocząc w sercu walkę z szatanem, posiłkowała się światem przyrody, by w czasie powtarzających się prób wiary powtarzać kusicielowi: „Kusisz mnie przeciw wierze? Bóg jest ze mną i niczego się nie lękam. Kusisz, że nie ma Boga? Idę do ogrodu patrzeć na wszelkie stworzenie; widzę jak małe drzewa stają się wielkimi i to powiększa mą wiarę. Kusisz mnie przeciw Kościołowi świętemu? Schodzę ponownie do ogrodu; biorę owoc i otwieram go; w owocu znajduję ziarno; idę do kościoła i tam, w tabernakulum, znajduję Eucharystię. Kusisz mnie przeciw miłości bliźniego? W ogrodzie widzę zwierzynę pasącą się spokojnie. Kusisz mnie przeciw spowiedzi świętej? W konfesjonale nie widzę człowieka, spowiadam się Jezusowi”. Takie wyznanie można uczynić tylko pod wpływem darów Ducha Świętego. Rozum ludzki o własnych siłach nigdy do czegoś takiego nie dojdzie.

Zobaczmy, jak widzi cierpienia, na które składają się codzienne zmagania, św. Faustyna Kowalska: „Jezu, dziękuję Ci za codzienne drobne krzyżyki, za przeciwności w moich zamiarach, za trud życia wspólnego, za złe tłumaczenie intencji, za poniżanie przez innych, za cierpkie obchodzenie się z nami, za posądzenia niewinne, za słabe zdrowie i wyczerpane siły, za zaparcie się własnej woli, za wyniszczenie swego ja, za nieuznanie w niczym, za pokrzyżowanie wszystkich planów. Dziękuję ci, Jezu, za cierpienia wewnętrzne, za oschłości ducha, za trwogi, lęki i niepewności, za ciemność i gęsty mrok wewnętrzny, za pokusy i różne doświadczenia, za udręki, które wypowiedzieć trudno, a zwłaszcza za te, w których nas nikt nie zrozumie, za godzinę śmierci, za ciężkość walki w niej, za całą jej gorycz. Dziękuję ci, Jezu, któryś wpierw wypił ten kielich goryczy, nim mnie, złagodzony, podałeś”. Zobaczmy, jak o cierpieniu wypowiada się inna karmelitanka bosa, św. Teresa od Jezusa z Los Andes: „Cierpienie podoba mi się dlatego, że dusze kształtują się w tyglu cierpienia. I dlatego Jezus daje ten dar, tak miły Jemu, duszom, które najbardziej kocha”. Takie wyznania można uczynić tylko pod wpływem darów Ducha Świętego. Rozum ludzki o własnych siłach nigdy nie odkryje tak wielkiej tajemnicy cierpienia, a serce nigdy nie będzie w stanie podziękować za nie.

Św. Tomasz tak pisał o darze umiejętności: „Jego właściwością jest nadawanie poprawności sądu odnoszącego się do stworzeń. Kto nie posiada zdolności poprawnego sądzenia stworzeń, myśli, że w nich znajduje się szczęście wieczne”. Dar umiejętności ma więc do spełnienia podwójne zadania. Po pierwsze umożliwia sercu i rozumowi skupienie się na prawdziwym celu życia, którym nie jest gromadzenie doczesnych dóbr materialnych, lecz dobro najwyższe, czyli sam Bóg. Po drugie pomaga właściwie oceniać i wypowiadać się o stworzeniach, osobach, wydarzeniach, by przez niewłaściwe ich rozumienie nie stały się pułapką dla ludzkiego serca.

Bez tego daru bł. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego, patrząc na rosnące drzewa i pestki owocu, nigdy nie zbliżyłaby się do tajemnicy wiary i Kościoła. Dla św. Faustyny i św. Teresy od Jezusa z Los Andes cierpienia oznaczałyby tylko formy moralnego, fizycznego czy psychicznego bólu. Nigdy nie stałyby się darem, wyróżnieniem, znakiem, którym Jezus naznacza szczególnie umiłowanych. Bez daru umiejętności św. Paweł nie byłby w stanie dostrzec w swoich prześladowcach Bożych narzędzi, za pomocą których Pan doskonalił jego serce. Widziałby w nich jedynie złych ludzi zadających cierpienia językiem czy swoim przewrotnym postępowaniem.

Dar umiejętności kieruje ludzkie serce ku Bogu, ukazując mu niebezpieczeństwo uzależnienia się od rzeczy przemijających. Umożliwia też wydawanie słusznych sądów w sprawach wiary, bez uciekania się do całej procedury wnioskowania. Można powiedzieć, że czyni człowieka zdolnym do udziału w mądrości samego Boga, który poznaje wprost, przenikając istotę wszystkiego. To dar umiejętności pomaga zrozumieć pewne szczególnie ważne słowa Pisma św., jak chociażby te: „Przemija bowiem postać tego świata” (1 Kor 7, 31), „Nie bądźcie więc niewolnikami ludzi” (1 Kor 7, 23), „Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! [...] Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki” (1 J 2, 15. 17). Innymi słowy, pozwala człowiekowi zająć właściwe miejsce pomiędzy stworzeniami a Stwórcą.

Dar umiejętności ożywia miłość względem Boga; miłość pełną wdzięczności za piękno i dobro rzeczy stworzonych, za ich harmonię i pożyteczność. Taka miłość pragnie odwdzięczyć się, dlatego człowiek, który się nią legitymuje, chce czynić wszystko dla swego Ojca, a przede wszystkim chce oddać Mu siebie samego. Oderwawszy się od rzeczy i stworzeń, człowiek rozumie jednak, że mogą one być drogą do Ojca, dlatego potrafi umiejętnie użyć rzeczy w służbie Bożej i w służbie ludziom. To pod działaniem daru umiejętności św. Maksymilian Maria Kolbe wykorzystał najnowszą technikę drukarską swoich czasów w służbie Niepokalanej, chociaż byli tacy, którzy się tym faktem gorszyli, uważając, że wykracza to przeciw ślubowi ubóstwa.

Dar umiejętności pomaga otworzyć się na dogmat Bożej opatrzności. Wszystko, czego człowiek doświadcza, razem z najbardziej nawet powikłanymi dziejami ludzkimi, ma w świetle tego daru właściwy sens i jest wyrazem niepojętej mądrości Bożej, przekraczającej w sposób niewyobrażalny ludzki rozum. Wszystko to ma znaczenie w planach zbawienia konkretnej osoby i całej ludzkości. Takie spojrzenie na otaczającą rzeczywistość pomaga naleźć złoty środek między zniechęcającym pesymizmem a optymizmem płynącym z lekkomyślności i próżności. W konfrontacji z rzeczywistością umacnia również ludzką nadzieję. Przede wszystkim dlatego, że uczy zaufania samemu Bogu, pokazując, jak krucha i zawodna bywa ludzka pomoc. Widzimy to szczególnie w doświadczeniu cierpienia. Choćbyśmy byli otoczeni liczną grupą najbardziej kochających nas osób, drogę krzyża przechodzimy sami.

Za pomocą daru umiejętności Duch Święty daje człowiekowi wewnętrzne zrozumienie i przeświadczenie, że to, co go otacza, całe stworzenie i ludzie nie wystarczą. Życie tego otoczenia jest ulotne, niedoskonałe i mimo całego swego piękna nie jest w stanie nasycić ludzkiego serca; zawsze pozostaje niedosyt. Dar umiejętności rodzi w sercu jego posiadacza nadprzyrodzony smutek, który woła i tęskni za doskonałością, nasyceniem, pełnym pięknem. Tym wszystkim jest sam Bóg. Ten przedziwny smutek, który nie powoduje rozpaczy, ale jednocześnie nie pozwala człowiekowi sprzedać się światu, bo nic mu w nim nie może dać pełni szczęścia, rodzi się w czystych sercach. One płaczą duchowymi łzami, które przyciągają całą czułą miłość Najświętszego Serca Jezusa. To dlatego tradycja chrześcijańska powiązała dar umiejętności z błogosławieństwem tych, którzy się smucą. Ewangelista Mateusz zanotował takie właśnie słowa Nauczyciela: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5, 4). Dar umiejętności pomaga zrozumieć wartość ludzkich łez, i tych wewnętrznych, i tych płynących z oczu, i przyjąć wobec nich właściwą postawę.

Płacz, który Bóg pragnie utulić sobą, może pojawić się wówczas, gdy człowiek uzmysłowi sobie tragedię czasu, jaki zmarnował, za bardzo idąc za tym, co stworzone. Piękne świadectwo takiego bolesnego krzyku połączonego z płaczem pozostawił nam św. Augustyn w swoich Wyznaniach: „Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna, a tak nowa, późno Cię umiłowałem [...] Bezładnie, chwytając rzeczy piękne, które stworzyłeś. Ze mną byłeś, a ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie — rzeczy, które by nie istniały, gdyby w Tobie nie były. Zawołałeś, krzyknąłeś, rozdarłeś głuchotę moją. Zabłysnąłeś, zajaśniałeś jak błyskawica, rozświetliłeś ślepotę moją. Rozlałeś woń, odetchnąłem nią — i oto dyszę pragnieniem Ciebie. Skosztowałem — i oto głodny jestem, i łaknę. Dotknąłeś mnie — i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim”.

Istnieją łzy wywołane fizycznym bądź moralnym cierpieniem. Czasami człowiek sprowadza je do swego życia sam, przez własne decyzje i postępowanie. Czasami dopuszcza je Bóg. Poprzez dar umiejętności Duch Święty pomaga zrozumieć ich wartość i umacnia wiarę. Pokazuje te doświadczenia jako drogę oczyszczenia, dzięki której już w tym życiu człowiek otrzymuje cenną szansę wynagrodzenia za swe osobiste grzechy, szansę pomagania w zbawczym dziele Boga, w którym cierpienia mają olbrzymią rolę, czy wreszcie szansę uzyskania takiej czystości serca, która pozwoli Jezusowi przenieść go do wieczności w najbardziej odpowiednim czasie. To właśnie poprzez dar umiejętności Bóg nauczył św. Faustynę podchodzić do codziennych cierpień w taki sposób, że mogła wypowiedzieć w całej prawdzie następujące słowa: „O wy, drobne codzienne krzyże, jesteście mi jako kwiaty polne, którymi zasypuję stopy umiłowanego Jezusa. Ja te drobiazgi równam nieraz z cnotami heroicznymi, a to dla ustawicznej ich trwałości — wymagają heroizmu”.

Są także łzy, które wywołuje w człowieku głębsze niż zwykle doświadczenie, że swoimi grzechami sprawił Jezusowi przykrość, że okazał się niewdzięcznikiem, że na Jego miłość i wybranie odpowiedział brakiem wrażliwości. To właśnie dar umiejętności, pokazując prawdę o ludzkim sercu, prowadzi do prawdziwego żalu i skruchy. Wraz z nimi daje jednak dziecięcą ufność, że mimo ogromu nędzy człowiek jest bardzo kochany przez Ojca.

Błogosławieństwo Jezusa dla smucących się kończy obietnica pocieszenia. W pewnej mierze pocieszenie dane jest człowiekowi już tutaj na ziemi. Duch Święty, którego nazywamy Pocieszycielem strapionych, pomaga bowiem zachować niezachwianą nadzieję, daje cierpliwość i męstwo oczekiwania. Pełne pocieszenie, będące wynikiem całkowitego nasycenia serca, czeka nas dopiero w czasach ostatecznego przyjścia Chrystusa. Dopóki one nie nastąpią, będzie przy nas Jego Duch wychodzący naprzeciw prawdziwym ludzkim tęsknotom i smutkom.




opr. mg/mg


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama