Miłość jak ogień, czyli tajemnica czyśćca

Historia refleksji na temat prawdy o czyśćcu i modlitwy za zmarłych

Staję wobec tajemnicy. Najpierw dlatego że to, co jest poza śmiercią, należy już do innego świata, zakrytego dla człowieka żyjącego na ziemi. Pozostaje tylko ufność. Może właśnie na tym polega dojrzewanie do paschalnego przejścia każdego człowieka. Im bliżej śmierci, tym mniejsza pewność intelektualna. Rozum coraz bardziej pokazuje aspekt tajemnicy w życiu człowieka. Im bliżej śmierci, tym większa potrzeba zaufania. Śmierć jest największą próbą ufności.

Jest to tajemnica, ponieważ dotykam rzeczywistości Bożej. A Bóg jest tajemnicą nie tylko dlatego, że pewne rzeczy zakrywa przed nami, ale dlatego, że jest niezmierzony. Prawda Boża wymyka się małemu, intelektualnemu geniuszowi człowieka, a tym bardziej nie może być nigdy przez niego opanowana. To jest zawsze Ktoś Inny. Taki jest sens chrześcijańskiej tajemnicy. Dni listopadowe sprzyjają eschatologicznym refleksjom. Radość nieba i ból śmierci stają obok siebie. Jest to chrześcijański paradoks, że już tutaj, na ziemi, te dwa uczucia chodzą razem jak siostry bliźniaczki. Dramat człowieka polega na tym, że wyrywa się do przodu, a coś go zatrzymuje i przykuwa do ziemi. Może dlatego, że jest osobą żyjącą dla drugiego i zerwanie tej widzialnej wspólnoty jest bolesne. Kościół długo dojrzewał do wyrażenia prawdy o czyśćcu. W tym nauczaniu opiera się na świadectwach biblijnych i patrystycznych. W Starym Testamencie największe znaczenie ma tekst z Drugiej Księgi Machabejskiej (12,42-45). Juda prosił lud, by złożył ofiarę oraz modlił się za zmarłych, aby zostali uwolnieni od grzechu. Praktykowanie modlitwy za zmarłych dało impuls do wykładu na temat czyśćca. Najważniejszym tekstem Nowego Testamentu na ten temat są wiersze od 13. do 15. z 3. rozdziału Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian. Apostoł mówi o ogniu oczyszczającym, który według wielu teologów jest uznawany za obraz czyśćca. W pierwszych wiekach Kościoła wiara w pośmiertne oczyszczenie wyrażała się w modlitwie za zmarłych podczas Eucharystii. Praktyka pokutna Kościoła natomiast głosiła przekonanie, że leczenie duszy może być kontynuowane także po śmierci. Średniowiecze było czasem sporów o rozumienie czyśćca. Szczególnie XII wiek rozbudził teologiczne poszukiwania odpowiedzi na pytanie, jaki jest ten stan w drodze do nieba. Jeden z aspektów - oczyszczający ogień - był inaczej rozumiany przez Kościół Zachodni, a inaczej przez Wschodni. Wtedy dopiero papieże zabierają głos. Papież Innocenty IV w 1254 roku nakłania Greków do przyjęcia katolickiej nauki o czyśćcu, tworząc tym samym pierwszą papieską definicję tego stanu. Sobór Florencki w 1439 roku naucza: Jeśliby prawdziwie pokutujący zakończyli życie w miłości Boga jeszcze przed godnym zadośćuczynieniem czynami pokutnymi za popełnione grzechy i zaniedbania, wówczas dusze ich zostaną po śmierci oczyszczone karami czyśćcowymi. Do złagodzenia tego rodzaju kar dopomaga im wstawiennictwo wiernych żyjących, a mianowicie ofiary Mszy św., modlitwy, jałmużny i inne akty pobożności, które zgodnie z postanowieniami Kościoła jedni wierni zwykli ofiarować za innych wiernych. Czyściec był nie tylko przedmiotem intelektualnych teologicznych rozważań, ale także kontemplacji mistyków, m. in. św. Katarzyny z Genui, żyjącej w XV wieku. Jej Rozprawa o czyśćcu była źródłem inspiracji dla wielu. Teologiczna przygoda związana z odkrywaniem prawdy o tym, co przygotowuje człowieka po śmierci do spotkania z Bogiem, pokazuje jak trudno chrześcijanom mówić o takich sprawach. Sensem czyśćca jest oczyszczenie człowieka tak, by mógł stanąć godnie przed swoim Stwórcą. Taki proces ma dopełnić dzieło Boże, by człowiek ukazał się w pełni jako stworzony na obraz i podobieństwo Stwórcy. Trzeba także powiedzieć, że dzieło oczyszczenia rozpoczyna się już tutaj, w ziemskim życiu. Podjęcie w takiej intencji trudności, cierpienia, pokuty ma ogromne znaczenie. Na czym polega proces oczyszczenia? Zawiera w sobie kary doczesne. Sensem kary jest poprawienie życia. Rodzice stosują karę wobec swoich dzieci, by je nauczyć innego sposobu myślenia i postępowania. Jest to jednak tylko daleka analogia. To przede wszystkim grzech przynosi ze sobą karę. Cierpienie, jakie rodzi grzech, najpierw u sprawcy, jest często bardzo owocnym czasem prowadzącym do doskonalenia siebie. Czyściec jest spotkaniem z miłością. Ile razy dzieje się tak, że przez miłość człowiek staje się lepszy. Prawdziwa miłość stawia wymagania, oczekuje wzrostu. Miłość przyczynia się do rozwoju. Świadomość, że jest się kochanym, jest fundamentem drogi ku szczęściu. Miłość jest jak ogień próby, ogień oczyszczenia od tego, co zbyteczne i szkodliwe. Właściwie nie ma innej możliwości: jeśli człowiek staje się gorszy, to znaczy, że nie kocha. Św. Paweł uczy, że miłość zostaje na zawsze, jest niezniszczalna. Czyściec jest spotkaniem z Bogiem. Bądźcie więc wy doskonali, jak Ja jestem doskonały. Inicjatywa należy do Boga. To On inspiruje, On stale zachęca, daje siły, poczucie bezpieczeństwa. Bogu zawsze zależy na szczęściu człowieka. Dlatego prawdziwe spotkanie z Bogiem musi mieć oczyszczający charakter. Człowiek staje się lepszy. Spotkanie z Bogiem zawsze zawiera w sobie nadzieję, że On jest potężniejszy aniżeli grzech i że człowiek nie jest skazany na zło. Kościół czuje się związany ze wszystkimi, którzy już odeszli i przekroczyli próg tego życia. Nie ma dwóch czy trzech Kościołów. Jest tylko jeden, obejmujący tych, którzy są powołani do zbawienia. Dlatego przywiązuje się tak wielką wagę do modlitwy za zmarłych, do Eucharystii sprawowanej w ich intencji oraz do odpustów, by skrócony został czas ich oczyszczenia. Taka wiara trwa w Kościele od samego początku. Wspólnota oparta na Bogu jest czymś trwalszym aniżeli śmierć, cierpienie czy jakiekolwiek zło.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama