Po co Maryi mąż?

Dlaczego Bóg nie pozwolił Józefowi oddalić się od Maryi? Czy Matka Boża potrzebowała męża? Jaką rolę odegrał Józef w życiu Maryi i Jezusa?

Dlaczego Bóg nie pozwolił Józefowi oddalić się od Maryi? Czy Matka Boża potrzebowała męża? Jaką rolę odegrał Józef w życiu Maryi i Jezusa?

Pragnienie małżeństwa i dziewictwa

Oczywiście już samo tytułowe pytanie może zdradzać to niechrześcijańskie nastawienie, które chciałoby widzieć na pierwszym miejscu nie pełnienie woli Bożej, ale ludzkie pomysły na doskonałe życie duchowe — w domyśle w bezżeństwie. Owszem przyszła Matka Pana mimo że odczuwa pragnienie życia w dziewictwie tak silne, że przypuszczalnie „w umowie małżeńskiej, którą sporządzono zgodnie z prawem zwyczajowym, Maryja — prawdopodobnie w porozumieniu z Józefem — zapewne zastrzegła sobie zachowanie swojego dziewictwa...” (Cz.S. Bartnik, Matka Boża, Lublin 2012, s. 113), to jednak od samego małżeństwa nie stroni. Trudno z kolei podejrzewać, że wyjście za Józefa podyktowane jest na pierwszym miejscu wyrachowaniem Maryi czy też że jest jedynie małżeństwem z rozsądku zaaranżowanym przez Boga dla stworzenia właściwych warunków Dziecięciu, które się narodzi. Niepokalanie poczęta i łaski pełna musiała rzeczywiście darzyć miłością swojego wybranka, z kolei jej świętość i wrażliwość duchowa znalazły swój wyraz w ulokowaniu uczuć we właściwej osobie.

W każdym razie odczytanie dzisiejszej Ewangelii bez uprzedzeń ukazuje czytelnikowi, że „Mąż sprawiedliwy z Nazaretu posiada nade wszystko wyraźne rysy oblubieńca” (Jan Paweł II, adh. Redemptoris Custos [dalej: RC], nr 18). W takim razie Maryję i Józefa łączy miłość oblubieńcza, która leży u podstaw ich małżeństwa. Można by jednak zapytać, jak to się stało, że Niewiasta pragnąca całkowitego oddania się Bogu jednak decyduje się zostać żoną, ale aby uzyskać odpowiedź na to pytanie, trzeba by zajrzeć w Jej serce, a do niego nie mamy bezpośredniego dostępu. Jeśli już — to pośredni; analizując nasze grzeszne wnętrza, w których pomimo tego, że nie jesteśmy jak Ona pełni łaski, udaje nam się nieraz wyczuwać Boże natchnienia wyprzedzające nasze wybory, możemy domyślać się, że w Jej przypadku mogło zrodzić się przekonanie do uczynienia tego pozornie sprzecznego kroku: wyjścia za mąż, ale zachowania dziewictwa. Dopiero późniejsze wydarzenia ujawnią cel tego Boskiego pragnienia złożonego w Jej kobiecym sercu: „Od momentu zwiastowania Maryja wie, iż swe dziewicze pragnienie oddania się Bogu w sposób wyłączny i całkowity ma wypełnić stając się Matką Syna Bożego” (RC, 18).

Powołanie Oblubienicy i Oblubieńca

Od momentu Zwiastowania, a właściwie od maryjnego „fiat” zaczynają się dziać rzeczy przerastające ludzkie rozumowanie. Nic dziwnego, że Józef jest wyraźnie zalękniony ciążą swojej wybranki, która przecież po ludzku rzecz biorąc nie powinna była się pojawić. Tak jest zawsze, gdy Bóg bierze sprawy w swoje ręce — człowiek doświadcza wtedy bojaźni tak wielkiej (wyjątkiem Maryja, o czym świadczy Jej reakcja na Zwiastowanie), że może ją ułagodzić jedynie Boska interwencja. I tak jest w przypadku Oblubieńca Maryi, który zdaje się chcieć oddalić Oblubienicę ze względu na to, że nie bardzo widzi swoją rolę w tych nadprzyrodzonych sprawach, które się dzieją i których nie ogarnia swoim odpowiedzialnym męskim rozumem stworzonym do przewodzenia rodzinie. A jednak „Bóg, który przemawia do Józefa słowami anioła, zwraca się do niego jako do Oblubieńca Dziewicy z Nazaretu. To, co się dokonało w Niej za sprawą Ducha Świętego, oznacza równocześnie szczególne potwierdzenie więzi oblubieńczej, jaka istniała już wcześniej między Józefem a Maryją” (RC 18).

W słowach anioła Józef słyszy potwierdzenie tego, że ma być mężem Maryi, i tak jak Ona i Jej powołanie jawi mu się w nowym świetle (choć pewnie ciemnym, bo wszystko dzieje się „przez wiarę”), tak również prawdę o swoim powołaniu rozumie odtąd inaczej. Jan Paweł II sugeruje nawet, że kiedy Oblubieniec usłyszał od anioła, że jego Oblubienica poczęła z Ducha Świętego, „także i owa męska miłość Józefa do Maryi poczęła się wówczas na nowo z Ducha Świętego” (RC 19). Sam Bóg pogłębił to, co było pięknego w ich małżeństwie, tak że odtąd będzie mógł Oblubieniec towarzyszyć Oblubienicy w tym Boskim powołaniu, które Jej — a przez Nią i Jemu — przeznaczył; jak małżeństwo domaga się wzajemnej wspólnoty dóbr, tak Józef staje się uczestnikiem w Jej godności. Teraz oboje już wiedzą to, co Maryja wcześniej musiała przeczuwać — że ze względu na Boski plan ich małżeństwo również będzie wyjątkowe. I jeśli oni sami musieli nieustannie konfrontować się z wydarzeniami przekraczającymi ich rozumienie (to dlatego „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” — Łk 2,19), to tym bardziej należy się z naszej strony szacunek wyrażający się w medytowaniu tych tajemnic.

Małżeństwo ze względu na Dziecko i dla ludzi

W każdym razie „małżeństwo Maryi z Józefem stanowiło misterium niepowtarzalne. Splatała się w nim płaszczyzna osobista, ogólnoludzka i historiozbawcza” (Cz.S. Bartnik, dz. cyt., s. 113). Jeśli w pewnej mierze prawdą jest to, że wszystkie małżeństwa zawierane są nie tylko ze względu na dobro małżonków, ale i całego społeczeństwa, a więc mają wpływ na historię również innych ludzi, to tym bardziej trzeba tak widzieć rolę związku tych Dwojga, którzy w swoim oddaniu Bogu w sposób szczególny posłużą dobru ludzkości i przysłużą się sprawie zbawienia. Ich życie w sposób widoczny już od poczęcia zaczyna się kręcić wokół poczętego Zbawiciela. Dziecię stawia cały świat na opak: to Ono jest w sercu historii Maryi i Józefa, tak jak ma być w centrum życia wszystkich ludzi. Ale warto pamiętać, że chrystocentryzm nie przeczy, ale gwarantuje dobro człowieka, które dzięki Niemu wznosi się na wyższy poziom — jak małżeństwo Maryi i Jej Oblubieńca zyskało nadprzyrodzony wymiar.

To ze względu na Niego — a przez Niego ze względu na nas, skoro dla nas przyszedł — wszystko poukładało się tak, że Syn Boży, który stał się człowiekiem, urodzi się jak przystało na człowieka — w ludzkiej rodzinie. „Dla Maryi małżeństwo miało pewne znaczenie jako normalne środowisko ludzkiego wychowania Syna Bożego, z matką i ojcem (przybranym) w atmosferze jedności i czułości, w życiu oddanym Bogu” (R. Laurentin, Maryja Matka Odkupiciela, Warszawa 1988, s. 32). W perspektywie ekonomii zbawczej konieczna była ciągłość z rodzajem ludzkim — jak przez małżonków Adama i Ewę grzech wszedł na świat, tak teraz w małżeństwie Nowej Ewy i Józefa w Synu Bożym wejdzie na świat łaska. „Droga Syna Bożego na świat do ludzi nie mogła przecież być całkowicie pozaludzka i pozanaturalna. Ponadto Mesjasz jednający człowieka z Bogiem nie mógł pojawić się poza rodziną, musiał być w samym centrum communio personarum — we wspólnocie Boga z człowiekiem oraz we wspólnocie międzyludzkiej” (Cz.S. Bartnik, dz. cyt., s. 113).

Bóg staje się człowiekiem podobnym nam we wszystkim prócz grzechu; przyjąwszy ludzką naturę przeżywa wszystko to, co my, oczywiście z wyjątkiem grzeszności — w tym podobny jest Maryi. Z kolei w relacji z Józefem, przybranym ojcem, uczy się relacji synowsko-ojcowskiej. Gdyby nie Józef, Jezus nie nauczyłby się wołać do Boga słowami „Abba, Ojcze”. Gdyby nie błogosławieństwo Józefa i nadanie tożsamości Synowi (którego pierwszą odsłoną jest nadanie Imienia — por. Mt 1,21), Jezus być może nie mógłby wypełnić swojej zbawczej misji, bo trudno byłoby Mu przyjąć błogosławieństwo i posłanie od Ojca w niebie. Józef pełnił więc rolę niejako reprezentanta Ojca niebieskiego w pierwszych latach życia Jezusa. To wszystko wskazuje na wyjątkową świętość Oblubieńca Maryi! Bóg i Maryja wiedzieli, kogo sobie wybrać!

Tekst ukazał się w „Bibliotece Kaznodziejskiej” (2013) nr 2 (157)
Publikacja w serwisie Opoki za zgodą Autora

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama