Bosko-ludzki charakter Pisma Świętego

Chalcedoński dogmat mówiący o jednej osobie i dwóch naturach Chrystusa ma także znaczenie w interpretacji Biblii: pozwala lepiej zrozumieć jej dwuwymiarowy charakter oraz wewnętrzną jedność

„Formułę chrystologiczną” zdefiniowaną w Chalcedonie, która mówiła o tym, że dwie natury Chrystusa jednoczą się w jednej Osobie „bez pomieszania i bez rozdzielenia”, można odnieść również do Pisma Świętego oraz do jego interpretacji. Wydaje się, że ta chalcedońska kategoria użyta w odniesieniu do Biblii pozwoli duszpasterzom i kaznodziejom z jednej strony łatwiej wychwytywać nieprawidłowe podejścia do ksiąg natchnionych, a z drugiej może stanowić cenne „narzędzie” do wyjaśniania Bosko-ludzkiego charakteru Pisma w perspektywie Tajemnicy Wcielenia.

Ojcowie Soboru Watykańskiego II w Konstytucji dogmatycznej o Objawieniu Bożym „Dei verbum” przypominają, że z jednej strony Bóg jest autorem Pisma Świętego, ponieważ księgi tworzące Pismo Święte zostały spisane pod natchnieniem Ducha Świętego, ale z drugiej strony nie wolno zapominać, że do ich napisania Bóg wybrał ludzi, którzy posługiwali się przecież własnymi umiejętnościami i siłami, dlatego również oni są prawdziwymi autorami[1]. Możemy więc mówić o Bosko-ludzkim charakterze Pisma Świętego (por. DV 11 i 13), albo lepiej (ortodoksyjniej): musimy pamiętać zarówno o Boskim, jak i o ludzkim autorstwie ksiąg biblijnych. Z kolei to prowadzi nas do wniosku, że nie można pominąć w lekturze ksiąg natchnionych zasad, które pozwolą na dotarcie do obu wymiarów Pisma, Boskiego i ludzkiego.

Dwie natury Chrystusa — dwa wymiary Pisma Świętego

Już papież Pius XII odwołujący się do św. Jana Chryzostoma sławiącego „nachylenie” się Boga ku człowiekowi mógł napisać w encyklice dotyczącej studiów biblijnych, że „jak współistotne Słowo Boże stało się podobne ludziom we wszystkim »prócz grzechu«, tak i słowa Boże wyrażone ludzkim językiem upodobniły się do słów ludzkich we wszystkim, z wyjątkiem błędu”[2]. Do tej właśnie analogii między Wcieleniem Słowa Bożego a „wcieleniem” mowy Bożej w ludzki język odwołali się również Ojcowie Vaticanum Secundum, tyle że ostateczne wnioski wyrazili nieco inaczej: „Boże bowiem słowa wyrażone ludzkimi językami upodobniły się do ludzkiej mowy, podobnie jak niegdyś Słowo Wiekuistego Ojca, przyjąwszy słabe ludzkie ciało, upodobniło się do ludzi” (DV 13). Zamiast mówić o bezbłędności Biblii, skupiono się na istocie prawdy, której w Piśmie należy szukać. W przypadku Biblii będącej Słowem Bożym spisanym mamy więc do czynienia ze „zniżaniem się” (por. DV 13) Boga do człowieka, swoistą „kenozą” Boga analogiczną do tego, że Bóg stał się człowiekiem — „język ludzki staje się ucieleśnieniem języka Boga, który objawia swoją prawdę »zniżając się« przedziwnie do naszego poziomu, zgodnie z logiką Wcielenia”[3].

Do analogii między wcieleniem Słowa Bożego a Słowem Bożym, które przyjmuje formę księgi (por. DV 13) odwołali się również Ojcowie Synodu poświęconego Słowu Bożemu w życiu i misji Kościoła, słusznie zwracając uwagę na Credo, które wskazuje na pneumatologiczny rys tego paralelizmu: wyznajemy zarówno to, że Syn Boży przyjął ciało z Maryi Dziewicy za sprawą Ducha Świętego, jak i to, że Duch Święty mówił przez proroków[4]. Również orędzie końcowe Synodu Biskupów mocno podkreśliło „cielesny” wymiar Biblii: Słowo przyobleczone jest w konkretne słowa, do których się zniża i dostosowuje, aby stać się słyszalne i zrozumiałe dla ludzi[5]. Verbum Domini, adhortacja powstała na bazie Synodu, podchwyciła temat „stosowanej przez Ojców Kościoła analogii między Słowem Bożym, »które staje się ciałem«, i słowem, które staje się »księgą«”[6], ale Ojciec Święty rozwinął interesujące nas zagadnienie o jeszcze jeden znaczący paralelizm: pomiędzy faktem działania Ducha Świętego w Maryi, w której Słowo staje się ciałem, oraz w Kościele, z którego łona rodzi się Pismo:

„...podobnie jak Słowo Boże stało się ciałem za sprawą Ducha Świętego w łonie Dziewicy Maryi, również Pismo Święte rodzi się z łona Kościoła za sprawą tegoż Ducha. Pismo Święte jest słowem Boga, dlatego że zostało spisane pod natchnieniem Ducha Bożego. W ten sposób uznaje się w pełni rolę ludzkiego autora, który napisał natchniony tekst, i jednocześnie Boga samego jako prawdziwego Autora” (VD 19).

Herezje chrystologiczne — „herezje skrypturystyczne”

Jeśli możemy mówić o Boskiej i ludzkiej „naturze” Pisma Świętego, w takim razie w jego interpretacji, a zatem również w duszpasterstwie i kaznodziejstwie, trzeba pamiętać o uwzględnieniu tego podwójnego wymiaru ksiąg biblijnych. W przeciwnym razie mielibyśmy do czynienia ze swego rodzaju „herezjami skrypturystycznymi” analogicznymi do herezji chrystologicznych, które Kościół w ciągu wieków musiał rozpoznać i odrzucić. Możemy mówić o „monofizytyzmie biblijnym”, który polegałby na mieszaniu dwóch „natur” Pisma albo o „nestorianizmem biblijnym”, gdyby „natury” zostały tak rozdzielone, że widziałoby się tylko jedną z nich[7]. Błąd „doketyzmu biblijnego” pojawiłby się wtedy, gdyby do „ducha” Pisma chciano docierać z pominięciem jego „litery” (jeszcze nie zrozumiałem, co autor natchniony wyraził, a już próbuję odkryć duchowe znaczenie tekstu), z kolei gdy Boski wymiar w ogóle nie jest odkryty, a więc Biblia zostaje sprowadzona do wymiaru jedynie ludzkiego, można mówić o „ebionizmie biblijnym”[8], któremu ulegają na przykład wyznawcy „nowego ateizmu” ze swoim najbardziej popularnym reprezentantem Richardem Dawkinsem.

Jeśli niewierzący, co w sumie jest zrozumiałe, rugują czynnik nadprzyrodzony w powstaniu Pisma i dlatego nie widzą Boskiego wymiaru Biblii, to z kolei niektórzy wierzący zapominają o ludzkim autorstwie Pisma, co prowadzi do fundamentalistycznej lektury („biblicyzm”). Dokumenty kościelne nie szczędzą fundamentalizmowi ostrej krytyki[9], a zjawisku temu warto się przyglądnąć ze względu na to, że pokusa takiej lektury Biblii nie jest obca również samym katolikom. Fundamentalizm biblijny należałoby widzieć właśnie jako wynik nieuwzględnienia wszystkich konsekwencji wynikających z tajemnicy wcielenia[10]. Szacunek dla natury biblijnego tekstu wymaga wzięcia pod uwagę, że Pismo powstawało we współpracy Boga i człowieka (w ogóle cała ekonomia zbawienia polega przecież na działaniu Boga, ale nie bez człowieka), a w rugowaniu ludzkiego elementu można słyszeć echo reformacyjnej zasad sola gratia. Fundamentaliści — mówił Jan Paweł II — mają „tendencję wierzyć, że ponieważ Bóg jest bytem absolutnym, każde z Jego słów ma wartość absolutną, niezależnie od wszelkich uwarunkowań ludzkiego języka”[11].

Ortodoksja w interpretacji ksiąg natchnionych

Na czym w takim razie polegałaby ortodoksja w podejściu do Pisma Świętego? W związku z Bosko-ludzkim wymiarem ksiąg natchnionych w ich interpretacji należy uwzględnić takie zasady, które pozwolą dotrzeć do obu wymiarów Pisma. Trzeba więc wykorzystać typowy naukowy warsztat (np. metodę historyczno-krytyczną), który pozwoli określić, co hagiografowie (a przez nich Bóg) rzeczywiście zamierzali powiedzieć (por. DV 12). Jednak aby rzeczywiście usłyszeć Słowo Boga konieczne jest zastosowanie również tak zwanych teologicznych zasad interpretacji, bez których nie da się sięgnąć Boskiego wymiaru Biblii; należy więc „uwzględnić treść i jedność całego Pisma, mając na uwadze żywą Tradycję Kościoła oraz analogię wiary” (DV 12), które składają się na „hermeneutykę wiary”, o którą tak mocno zabiegał papież Benedykt XVI.

Jeszcze przed wyborem na Stolicę Piotrową kardynał Ratzinger twierdził, że mimo iż Ojcowie Vaticanum Secundum wskazali na konieczność stosowania zarówno egzegezy naukowej, jak i zasad teologicznych, to jednak nie udało im się wskazać syntezy jednych z drugimi. W związku z tym już jako papież starał się ukazać, w jaki sposób synteza metody historycznej oraz hermeneutyki wiary miałaby się dokonywać, co tym bardziej godne uwagi w kontekście rozważanej przez nas „formuły chalcedońskiej”, że w posoborowej praktyce oddzielono zasady naukowe od teologicznych (a nawet zapomniano o tych drugich), podczas gdy trzeba je było odróżnić od siebie i stosować w zgodzie z ich własną naturą, ale nie przeciwstawiając sobie. Autor dokumentu Verbum Domini wykazuje, że „rozróżnianie dwóch poziomów badania Biblii nie ma (...) na celu ich rozdzielania ani przeciwstawiania, ani po prostu zestawiania. Występują one jedynie we wzajemnym powiązaniu” (VD 35). W tym sformułowaniu słychać echo Chalcedonu: jak w jednej Osobie Syna Bożego jednoczą się dwie natury, Boska i ludzka, nie tracąc swoich właściwości, tak aby usłyszeć Słowo Boga w Piśmie Świętym, dwa poziomy badania Biblii muszą współwystępować („jednoczyć” się) razem, choć, rzecz jasna, każdą z nich trzeba się posługiwać we właściwy jej sposób. Należy zachować ortodoksyjne rozróżnienie metod i unikać heterodoksyjnego rozdzielenia.

Tajemnica natchnienia a Tajemnica Wcielenia

Tajemnica Wcielenia może okazać się przydatna kaznodziejom i duszpasterzom również w wyjaśnianiu samego procesu powstania Pisma Świętego, umożliwia bowiem lepsze zrozumienie natchnienia, a więc pojęcia tyleż podstawowego w biblistyce, co niezrozumianego lub tłumaczonego infantylnie (gołąbek Ducha gruchający do ucha autorowi natchnionemu). Dla wniknięcia w tajemnice powstania ksiąg biblijnych warto znów odwołać się do analogii między Słowem Bożym, które za sprawą Ducha stało się ciałem w łonie Maryi, a Pismem Świętym rodzącym się z łona Kościoła za sprawą tego samego Ducha (por. VD 19).

Zwróćmy uwagę, że poczęcie Syna Bożego wymagało zgody Maryi, innymi słowy — Bóg nie stałby się człowiekiem, gdyby nie człowiek: „Było zaś wolą Ojca miłosierdzia, aby Wcielenie poprzedziła zgoda Tej, która przeznaczona została na matkę, by w ten sposób, podobnie jak niewiasta przyczyniła się do śmierci, tak również niewiasta przyczyniła się do życia”[12]. Na natchnienie można patrzeć jak na proces analogiczny, który również dokonał się za sprawą Boga i zgodą człowieka. Jeśli Maryja „została potraktowana przez Boga jako osoba, a nie jako rzecz”, a religia, jak zauważa ks. Czesław Bartnik, „w ogóle jest sprawą osób, a nie rzeczy”[13], to również powstanie Pisma Świętego oprzeć się musiało na równie poważnym traktowaniu przez Boga osoby hagiografa czy szerzej: wspólnoty wierzących, w której kształtowała się jego relacja z Bogiem. W takim razie jednym z przejawów Bosko-ludzkiej synergii będzie proces powstawania Pisma, z kolei dobrym punktem wyjścia w docieraniu do głębi tego tajemniczego procesu może okazać się medytacja nad sceną Zwiastowania, które należy widzieć jako wydarzenie „w istocie swej misteryjne, wewnątrzosobowe, dziejące się w świątyni osoby Maryi: »anioł wszedł do niej«”[14]. Na tym tle natchnienie biblijne jawić się może jako ciąg wydarzeń na linii Bóg-wspólnota wierzących i Bóg-autor natchniony, które byłyby swego rodzaju „małymi zwiastowaniami”[15].

Tekst ukazał się w „Bibliotece Kaznodziejskiej” (2014) nr 3 (158)
Publikacja w serwisie Opoki za zgodą Autora



[1] Por. Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym „Dei verbum”, 11 [dalej cyt. DV]. W artykule korzystam z tłumaczenia dokumentu zawartego w: Sobór Watykański II, Konstytucje, dekrety, deklaracje. Tekst polski. Nowe tłumaczenie, Poznań 2002, s. 350-363.

[2] Pius XII, Divino Afflante Spiritu, nr 559. Cytuję za: Biblia w dokumentach Kościoła (Aby lepiej słyszeć słowo Pana, 2), teksty do druku przygotował R. Pietkiewicz; komentarze: A. Jankowski, H. Lempa, R. Pietkiewicz, Wrocław 1997, s. 89-110.

[3] Jan Paweł II, enc. Fides et ratio (O relacjach między wiarą a rozumem), 94. Cytuję za stroną: www.opoka.org.pl.

[4] Por. Orędzie końcowe Synodu Biskupów do Ludu Bożego: „Słowo Boże w historii” (24.10.2008), OR (2009) nr 1, s. 26.

[5] Tamże.

[6] Benedykt XVI, Posynodalna adhortacja apostolska „Verbum Domini” (O Słowie Bożym w życiu i misji Kościoła), Kraków 2010, nr 18 [dalej cyt. VD].

[7] Por. D. Farkasfalvy, W poszukiwaniu nowej, „postkrytycznej” metody egzegezy biblijnej, w: „Nowa ewangelizacja” (Kolekcja „Communio”, 8), red. L. Balter, Poznań 1993, s. 285.

[8] Por. R. Cantalamessa, „Litera zabija, Duch ożywia”. Lektura duchowa Biblii, w: Słowo Boże w życiu i misji Kościoła , red. S. Szymik (Analecta Biblica Lublinensia, 4), red. K. Mielcarek, Lublin 2009, s. 275-276.

[9] Por. np: VD 44; Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Biblii w Kościele. Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej z komentarzem biblistów polskich (Rozprawy i Studia Biblijne, 4), tłum. i red. R. Rubinkiewicz, Warszawa 1999, I, F oraz Zakończenie [dalej cyt. IBwK]; S. Szymik, Lektura fundamentalistyczna Biblii i zagrożenia z niej płynące w świetle dokumentu Papieskiej Komisji Biblijnej, w: IBwK, s. 169-177.

[10] Por.: S. Zatwardnicki, Fundamentalizm biblijny w perspektywie tajemnicy wcielenia, „Fronda” (2013) nr 67, s. 223-235; tenże, Pokusa fundamentalizmu biblijnego, „Homo Dei” (2012) nr 4, s. 69-88.

[11] Jan Paweł II, Przemówienie na temat interpretacji Biblii w Kościele, w: IBwK, s. 14.

[12] Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen Gentium”,  nr 56. Korzystam z wydania: Sobór Watykański II, Konstytucje, dekrety, deklaracje. Tekst polski. Nowe tłumaczenie, Poznań 2002, s. 104-166.

[13] Cz. Bartnik, Matka Boża (Biblioteka Katedry Teologii Historycznej, 1), Lublin 2012, s. 81.

[14] Tamże.

[15] Zob. rozwinięcie tego wątku w: S. Zatwardnicki, Nieprzyjaciółka „herezji skrypturystycznych”, „Homo Dei” (2013) nr 4, s. 31-42.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama