Mojżeszowe "nie"

W swej wytrwałości i zdecydowanym stawaniu po stronie ludu Mojżesz może być jasnym wzorem dla każdego duszpasterza: nieważne są przywileje, ważne jest bycie z ludem

Mojżeszowe "nie"

W biblijnej Księdze Wyjścia znajduje się niezwykle piękny fragment, który za każdym razem, gdy go czytam, wzbudza we mnie silne emocje. Wydarzenie, o którym opowiada, jest związane z dramatyczną chwilą nawrotu do bałwochwalstwa w doświadczeniu ludu przymierza wędrującego ku ziemi obiecanej. Sam Bóg oznajmia Mojżeszowi zdradę ludu; podczas gdy on przyjmował tablice z Prawem, które miało przypieczętować przymierze z Bogiem, lud przekonywał Aarona, aby pozwolił mu zrobić bożka, którego będą czcić. „Pozwól Mi, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem”, mówi Bóg do Mojżesza (Wj 32, 10; por. Pwt 9, 13-14).

Odpowiedź Mojżesza jest prosta, zręczna, szlachetna: „Czemu to mają mówić Egipcjanie. W złym zamiarze wyprowadził ich, chcąc ich wygubić w górach i zgładzić z powierzchni ziemi?” (Wj 32, 12 a). A zresztą, czyż Bóg, który obiecał ojcom liczne potomstwo, uchybi swojemu słowu? W każdym razie, potwierdza Mojżesz, to prawda, że lud dopuścił się ciężkiego grzechu; jednak, jeżeli nie możesz im przebaczyć, to „wymaż także i mnie z Twej księgi”. Rezultatem — jak wiemy — będzie długa wędrówka przez próby historii, którą Mojżesz także będzie musiał dzielić; jednak lud nie zostanie zniszczony.

Wielkość wstawienniczego gestu Mojżesza polega na odrzuceniu przywileju, jaki Bóg mu przyznaje za cenę oddzielenia jego losu od losu jego ludu. Ostro karci lud za niedochowanie wierności Bogu, jednak zarazem naraża samego siebie, w obliczu Boga, za życie ludu. Myślę, że tutaj objawia się pewien wymiar wstawiennictwa, który zawsze na nowo powinien pouczać także nas, synów nowego Przymierza.

Wstawiennictwo nie przesłania sądu Bożego nad grzechem. Niemniej jednak wzywa Bożego miłosierdzia nad grzechem, bez oddzielania własnego życia od Jego życia: czyż nie jest wielkie — także z punktu widzenia religijnego — to solidarne wystawienie się na wzrok Boga? Wstawiennictwo nie wznosi swojej modlitwy z miejsca odizolowanej czystości, lecz raczej z miejsca solidarnego uczucia. Modlitwa Mojżesza jest przeciwieństwem modlitwy, którą wypowiada faryzeusz w przypowieści Jezusa o faryzeuszu i celniku. Utożsamianie przed Bogiem z losem ludu, jako istotna cecha godności i czystości posługi kościelnej — i całej posługi ewangelicznej Kościoła — wydaje mi się bardzo słabe w chrześcijańskiej świadomości i w stylu chrześcijańskim.

Pasterze winni wyrażać w prostszy i bardziej bezpośredni sposób swoją prośbę do Boga, że nie chcą być oddzielani od losu ludu — na dobre i na złe, w tym życiu i w dostępie do królestwa, w którym wypełnia się obietnica zbawienia.

Winni otwarcie głosić, że bez niego nie chcą być zbawieni. Nie przyjęli wraz z powołaniem jedynie radości posługi zbawienia, ale także związane z nią ryzyko. Ryzyko, że będą musieli zmagać się z chwilami regresji i zaciemnienia wiary: bez poddawania się, ale także bez nadmiernego kultywowania własnej niechęci, aż po pozostawienie ludu zdanego na swój los.

Przykład Mojżesza, który przypomnieliśmy, jest również przykładem tego, co ostatecznie uzasadnia reprezentowanie i sprawowanie władzy. Mediacja bez wstawiennictwa, odwoływanie się do prawa bez ponoszenia razem ryzyka, zarezerwowanie sobie drogi wyjścia, uprzywilejowanej i równoległej do drogi porażek, jakich zaznaje lud, jawią się coraz bardziej jako sposób legitymacji władzy skazany na powodowanie korupcji i budzenie zgorszenia. Dotyczy to oczywiście wspólnoty religijnej, dotyczy także — coraz bardziej — wspólnoty obywatelskiej.

Z tego punktu widzenia rewolucja czułości Papieża Franciszka traci wszelką niejednoznaczną konotację retoryczną i sentymentalną, a staje się projektem prawdziwej i rzeczywistej przemiany relacji między władzą a przedstawicielstwem w możliwie najszerszym znaczeniu. Człowiek, który mówi: „Jeżeli nie chcesz ich zbawić, wymaż także mnie z Twej księgi życia”, nie jest po prostu człowiekiem wielkodusznym, jest prawdziwym przywódcą. „Wielcy ludzie Boży byli wielkimi orędownikami” (Evangelii gaudium, 283).

opr. mg/mg

« 1 »
Załączone: |
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama