Homilia LI: Mt 15, 1-20

Fragmenty książki "Homilie na ewangelię według św. Mateusza" (część druga: homilie 41-90); pod redakcją ks. Arkadiusza Barona

Homilia LI: Mt 15, 1-20

Źródła Myśli Teologicznej
Seria pod redakcją: Adama Bandury, Arkadiusza Barona, Tytusa Górskiego, Henryka Pietrasa i Edwarda Stańka
Z języka greckiego przełożył
Ks. Arkadiusz Baron (homilie: 41-60)
Jan Krystyniacki (homilie: 1-40. 61-90)
Rewizja przekładu (homilie: 1-40. 61-90)
Ks. Arkadiusz Baron
Uwspółcześnienie tekstu
Ks. Arkadiusz Baron (homilie: 1-40. 61-90)
Elwira Buszewicz (homilie: 1-40. 75-87)
Opracowanie tekstu i przypisy (homilie: 1-90) Ks. Arkadiusz Baron
Wydawnictwo WAM - Księża Jezuici; Kraków 2001; Redakcja: Arkadiusz Baron;
ISBN 83-7097-929-7


HOMILIA LI: Mt 15, 1-20

(PG 58, 509-518)

(15, 1) Wtedy przyszli do Jezusa uczeni w Piśmie i faryzeusze z Jerozolimy z zapytaniem: (15, 2A) «Dlaczego Twoi uczniowie [postępują wbrew tradycji starszych? (15, 2B.) Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem»].

1. Wtedy. Kiedy? Gdy uczynił tysiące cudów, gdy uzdrowił chorych przez dotknięcie się frędzli Jego szaty (por. Mt 14, 34-36). Ewangelista oznacza także czas, aby pokazać ich bezgraniczną złość, która nie ustępuje przed niczym.

Cóż znaczą słowa: Uczeni w Piśmie i faryzeusze z Jerozolimy? Byli rozproszeni wszędzie po wszystkich pokoleniach, podzieleni na dwanaście części, ale ci, którzy zajmowali stolicę, byli gorsi od innych, bo cieszyli się większym szacunkiem i byli bardziej nadęci pychą.

Zauważ też, jak demaskuje ich samo pytanie przez nich postawione. Nie mówią: «Dlaczego [uczniowie Jezusa] postępują wbrew prawu Mojżesza», lecz: Wbrew tradycji starszych. Wynika z tego, że kapłani wiele w nim zmieniali, chociaż Mojżesz pod wielkim strachem i groźbą przykazał, aby niczego nie dodawali ani niczego nie odejmowali. „Nic nie dodacie, powiada, do tego, co ja wam dzisiaj nakazuję i nic z tego nie ujmiecie" (Pwt 4, 2). Pomimo tego wprowadzali nowe rzeczy, na przykład to, że nie należy jeść nieumytymi rękoma (por. Mt 15, 20), żeby płukać naczynia do picia oraz naczynia kruszcowe i się obmywać (por. Mk 7, 4). Gdy należało z biegiem czasu uwolnić ludzi od przestrzegania tego typu zwyczajów, oni zobowiązywali ich do jeszcze większej ilości przepisów z obawy, by nikt nie pozbawił ich władzy. Chcieli być groźniejsi nawet od samych prawodawców. W ten sposób doszło do praktykowania takiego bezprawia, że przestrzegano ich zarządzeń, a przekraczano Boże przykazania (por. Mt 15, 3. 6)(143). Tak wielką posiedli władzę, że nie przestrzeganie ich zarządzeń podlegało oskarżeniu(144). Kryje się w tym przeciwko nim podwójny zarzut: że wprowadzali nowości oraz że w bezwzględny sposób, nie zważając wcale na Boga, ścigali za łamanie swoich własnych przepisów.

Pominęli inne rzeczy, jak garnki i naczynia (por. Mk 7, 4) (bo to byłoby zbyt śmieszne). Wskazują na to, co wydawało się najbardziej uzasadnione. Chcą Go w ten sposób, jak mi się zdaje, pobudzić do gniewu. Dlatego wymienili starszych, by On sam dostarczył im okazji do postawienia Mu zarzutu, że ma /starszych/ za nic.

Najpierw warto zastanowić się nad tym, dlaczego Jego uczniowie jedli nie umywszy sobie rąk. Dlaczego więc jedli w taki sposób? Nie czynili tego umyślnie, lecz dlatego, że nie zwracali uwagi na rzeczy nieistotne, a zajmowali się tym, co konieczne. Nie uważali za prawo ani mycia rąk, ani niemycia, lecz czynili obie te rzeczy tak, jak wypadło. Jakżeż mieli uważać to za rzecz niezwykłej wagi ludzie, którzy nie troszczyli się o niezbędne dla nich pożywienie(145)? Często więc zdarzało się, że czynili to bezwiednie, na przykład wtedy, gdy jedli na pustkowiu (por. Mt 14, 15-20) czy zrywali kłosy (por. Mt 12, 1). Za winę poczytują im to ci, którzy nieustannie przekraczają [Prawo] w istotnych kwestiach, a przywiązują wielką wagę do rzeczy nieistotnych (por. Mt 23, 23-24).

Cóż na to Chrystus? Nie zatrzymał się nad tym ani też nie przedstawił swojej obrony, ale od razu wytoczył oskarżenie, aby poskromić ich śmiałość i pokazać, że ten, kto grzeszy w wielkich rzeczach, nie powinien być zbyt skrupulatny wobec małych niedociągnięć innych. «Podczas gdy was należałoby oskarżać - powiada - to wy oskarżacie?»

Zwróć uwagę, że gdy chce znieść jakieś prawo, czyni to pod pozorem obrony. Tak uczynił również i w tym przypadku. Nie przystąpił od razu do przekroczenia go ani też nie mówi: «To nie ma żadnego znaczenia», bo jeszcze bardziej by ich rozjątrzył. Najpierw rozbraja ich zuchwałość: wytacza o wiele poważniejsze oskarżenie i kieruje je przeciwko nim. Nie mówi, że [uczniowie] dobrze postępują, przekraczając prawo, by /oskarżającym ich/ nie dać pretekstu; nie gani też ich czynu, aby nie umacniać ustanowienia /takiego przepisu/; ani nie oskarża starszych jako ludzi niesprawiedliwych i bezbożnych. Wówczas odwróciliby się od Niego jak od oszczercy i świętokradcy. Odrzuciwszy to wszystko, obiera inną drogę. Wprawdzie wydaje się, że karci przybyłych /uczonych i faryzeuszy/, ale w istocie rzeczy uderza w tych, którzy ustanowili te prawa. Wcale nie wymienia starszych, ale również w nich uderza i ich oskarża. Pokazuje, że ich grzech jest podwójnie grzechem: nie są posłuszni Bogu oraz czynią tak ze względu na ludzi. To tak jakby mówił: «To was zgubiło, że we wszystkim słuchaliście starszych». Jednakże nie mówi tego w ten sposób, (por. 15, 3A) ale daje to nieznacznie do zrozumienia, tak im odpowiadając: (15, 3B.) Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże ze względu na waszą tradycję? (15, 4) Bóg przecież nakazał: «Czcij ojca i matkę» oraz: «Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech poniesie śmierć» (Wj 20, 12; 21, 17). (15, 5) Wy zaś mówicie: «Kto by oświadczył ojcu lub matce: 'Darem [złożonym w ofierze] jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie' (15, 6) ten nie potrzebuje czcić swego ojca ani matki». I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże.

(Chrystus występuje przeciwko tradycji żydowskiej)

2. Nie powiedział: «[Tradycję] starszych», lecz: Waszą, oraz: Wy mówicie. Nie powiedział też: «Starsi», by uczynić swą mowę mniej przykrą. Skoro oni chcieli udowodnić, że Jego uczniowie nie przestrzegają prawa, On dowodzi, że to właśnie oni tak czynią, uczniowie zaś wolni są od takiego oskarżenia. Nie to bowiem jest prawem, co nakazali ludzie (dlatego nazywa to tradycją), i to w dodatku ludzie przekraczający prawo(146).

Skoro nakaz umywania rąk nie był przeciwny Prawu, [Jezus] wskazuje na inną tradycję, która sprzeciwia się Prawu. Mówi mniej więcej tak: «Pod pozorem bogobojności nauczyli młodzież pogardzać rodzicami». Jak i w jaki sposób? «Jeśli któreś z rodziców rzekło do syna: 'Daj mi tę owcę, którą masz', albo cielę lub coś innego tego rodzaju, słyszeli odpowiedź: 'To, co chcesz ode mnie dostać, jest darem dla Boga, i nie możesz tego otrzymać'». Stąd rodziło się podwójne zło. Gdyż ani Bogu nie ofiarowali, a pod pozorem ofiary oszukiwali rodziców, obrażając w ten sposób rodziców z powodu Boga, a Boga z powodu rodziców. Nie mówi tego od razu, ale wpierw przytacza prawo, przez które daje do zrozumienia, iż bardzo pragnie, by czczono rodziców. „Czcij ojca twego, powiada, i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi" (Wj 20, 12), i znowu: „Kto by złorzeczył ojcu lub matce, winien być ukarany śmiercią" (Wj 21, 17).

Jednakże /Chrystus/ pominął nagrodę obiecaną ludziom czczącym swoich rodziców i przypomina o rzeczy straszniejszej - o karze grożącej tym, którzy ich nie szanują. Chce nimi wstrząsnąć oraz przyciągnąć do siebie tych, którzy mają rozum, poprzez wykazanie, że z tego powodu zasługują na śmierć. Jeśli karze się tego, kto obraża [rodziców] słowem, to tym bardziej was, którzy realizujecie to w czynach; i to nie tylko sami nie szanujecie rodziców, ale ponadto uczycie tego innych. Jak więc to możliwe, że wy, którzy zasługujecie na śmierć, oskarżacie uczniów?

Cóż dziwnego, że tak znieważacie Mnie, którego nie znacie, jeśli okazuje się, że postępujecie tak również wobec ojca?(147) Wszędzie mówi i pokazuje, że stąd wzięło początek ich szaleństwo. Niektórzy(148) w inny sposób wyjaśniają słowa: (15, 5) Darem jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie, to znaczy: «Nie jestem ci winien czci, lecz jeśli okazuję ci szacunek, czynię to dobrowolnie». Lecz Chrystus nie wspomniałby o takiej zniewadze.

Marek wyraża to jaśniej, mówiąc: „To, co by ode mnie miało być wsparciem dla ciebie, jest to korban" (Mk 7, 11), a więc nie podarunek ani posag, ale przede wszystkim ofiara (). Pokazawszy zatem, że ci, którzy depczą [swymi] nogami Prawo, nie powinni oskarżać tych, którzy łamią tradycję starszych.

(por. 15, 7)(149) To samo potwierdza na podstawie [słów] proroka. {Skoro ich już mocno przycisnął, idzie dalej, i jak zawsze czyni w takiej sytuacji, przytacza Pismo, wykazując, że Jego stanowisko harmonizuje z Bożym}. A co mówi prorok? (15, 8) «Ten lud czci Mnie wargami, powiada, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. (15, 9) Ale czczą Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi (por. Iz 29, 13 LXX).

Czy widzisz, że proroctwo dokładnie pokrywa się z tym, co zostało powiedziane, i że już dawno przepowiedziało ich złość? Gdyż to, co im teraz Chrystus zarzuca, powiedział im dużo wcześniej także Izajasz: że nie zważają na Boże przykazania. Ale czczą Mnie, powiada, na próżno, zważając wielce na własne przepisy, ucząc zasad podanych przez ludzi. Słusznie więc uczniowie ich nie przestrzegają. Zadawszy im śmiertelną ranę {najpierw na podstawie faktów} oraz ich własnego osądu, zaostrzywszy następnie oskarżenie słowami proroka, więcej już z nimi nie rozmawia, ponieważ wciąż jeszcze są nie do poprawienia.

Następnie zwraca swą mowę do tłumu, by ogłosić wielką i wzniosłą naukę, pełną głębokich myśli (). Wychodzi od tego samego tematu i rozwija dalej coś o wiele ważniejszego usuwając przepisy dotyczące pokarmów.

Zauważ, kiedy [to czyni]. Wówczas gdy zniósł szabat, gdy objawił się jako Pan ziemi i morza, gdy nadał prawa, gdy odpuścił grzechy, gdy wskrzesił umarłych, gdy dał im wiele dowodów swego Bóstwa(150) - wtedy dopiero mówi o pokarmach.

(Trudności ze zniesieniem obrzezania)

3. Gdyż cały judaizm do tego się sprowadza: jeśli to zniesiesz, zniesiesz wszystko. Na tej podstawie pokazuje, że trzeba znieść również obrzezanie. Jednakże sam na razie tego nie zarządził - bo było to przykazanie starsze od innych i posiadało większe uznanie - lecz zniesienie go wprowadził przez uczniów. Rzecz była tak ważna, że nawet uczniowie, chcąc ją znieść po tak długim czasie, najpierw ją pozostawili, a dopiero potem znieśli.

Zobacz, w jaki sposób wprowadza swoje prawo. (15, 10) Potem przywołał do siebie tłum i rzekł do niego: «Słuchajcie i chciejcie zrozumieć». Przedstawia im rzecz nie wprost, tylko budzi zainteresowanie swoim słowem. Po pierwsze wzbudza je poprzez wyróżnienie oraz zatroskanie o nich (wyraził to ewangelista słowami: przywołał do siebie), a po drugie przez wybór odpowiedniej chwili. Zaczyna bowiem swe prawodawcze działania po zgromieniu i pokonaniu /uczonych w Piśmie i faryzeuszy/(151), po oskarżeniu wyrażonym słowami proroka (por. Mt 15, 8-9), kiedy mogli przyjąć naukę z większą łatwością.

Nie tylko wzywa ich do siebie, lecz także pobudza ich uwagę. Chciejcie zrozumieć, powiada. Innymi słowy: «Myślcie, uważajcie! Tak ważne jest to prawo, które ma być nadane. Jeśli /uczeni w Piśmie i faryzeusze/ w nieodpowiednim czasie znieśli prawo ze względu na własną tradycję, a wy usłuchaliście tego, to tym bardziej należy słuchać Mnie, gdy w stosownym czasie prowadzę was ku głębszemu poznaniu ()».

Nie powiedział: że przestrzeganie przepisów dotyczących pokarmów nie ma żadnego znaczenia; że Mojżesz wydał złe przepisy; że okazuje wyrozumiałość, lecz - jakby ich jedynie przestrzegał i doradzał im - czerpie przykład z życia i mówi: (15, 11) Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, lecz co z ust wychodzi, [to go czyni nieczystym]. Odwołuje się do samej natury, nadaje prawo i wyraża swoje zdanie. Chociaż tamci to słyszeli, nie zaprotestowali, ani nie powiedzieli: «Co mówisz? Podczas gdy Bóg dał tyle nakazów w sprawie przestrzegania przepisów dotyczących pokarmów, ty ustanawiasz takie prawa?» Widać, iż skutecznie zmusił ich do milczenia, nie tylko dlatego, że ich zganił, lecz również dlatego, że wykrył ich podstęp, ogłosił to, co potajemnie przygotowali i ujawnił ich ukryte myśli(152) - wtedy odeszli w milczeniu.

Zauważ, że nie występuje jeszcze jawnie i otwarcie w sprawie pokarmów. Dlatego nie powiedział: «Pokarm», lecz: To, co wchodzi... czyni człowieka nieczystym, co można było rozumieć również jako nie umyte ręce (por. Mt 15, 2). W każdym razie On mówił o pokarmie, ale można to było odnieść również do nieumytych rąk. Tak bardzo przestrzegano przepisów dotyczących pokarmów, że nawet po zmartwychwstaniu Piotr powiedział: „O nie, Panie! Bo nigdy nie jadłem nic skażonego i nieczystego" (Dz 10, 14). I mimo że powiedział to ze względu na innych, by przygotować sobie obronę przeciw oskarżycielom, by pokazać, że nawet się opierał, ale mu nie pozwolono trzymać się dłużej tych przepisów, to jednak dowodzi, że przywiązywano do tej sprawy wielką wagę.

Dlatego na początku nie mówił wyraźnie o pokarmach, ale: (15, 11) Co wchodzi do ust; i znowu, gdy potem wydawało się, że mówi jaśniej, na koniec rzecz wyraził nieściśle, mówiąc: (15, 20B.) To zaś, że się je nieumytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym, aby się zdawało, że od tego zaczął i że dotychczas o tym mówił. Dlatego nie powiedział: «Spożywanie [nieczystych] pokarmów nie czyni człowieka nieczystym», lecz mówi niby o czymś innym, aby tamci nie mieli powodu się sprzeciwiać.

Gdy to usłyszeli, jak powiada, faryzeusze się oburzyli, ale nie tłumy. (15, 12) Wtedy przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Wiesz, że faryzeusze zgorszyli się, gdy usłyszeli to powiedzenie?» A przecież nic nie było powiedziane przeciwko nim.

Cóż na to Chrystus? Nie usunął ich oburzenia, ale zgromił ich, (por. 15, 13A) mówiąc: (15, 13B.) Każda roślina, której nie zasadził mój Ojciec niebieski, zostanie wyrwana. Wiedział bowiem, kiedy nie zwracać uwagi na zgorszenie, a kiedy zwracać. W innym miejscu mówi: „Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia..., zarzuć wędkę" (Mt 17, 27). Tu natomiast powiada: (15, 14) Zostawcie ich. To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną. A uczniowie zapytali Go w ten sposób (por. 15, 12) nie dlatego, żeby im było żal /faryzeuszy/, lecz dlatego że także oni nieco się zaniepokoili. A ponieważ nie mieli odwagi powiedzieć tego we własnym imieniu, chcieli się tego dowiedzieć przez opowiedzenie o innych. O tym zaś, że tak się sprawy mają, posłuchaj, (por. 15, 15A) jak potem przemawia Piotr, gorliwy i zawsze występujący jako pierwszy: (15, 15B.) Wytłumacz nam tę przypowieść, zdradzając swój wewnętrzny niepokój, a nie mając odwagi otwarcie powiedzieć: «Zgorszyłem się», prosi Go o wyjaśnienie, aby dzięki temu uwolnił się od tego niepokoju. Dlatego też został zganiony. Cóż wobec tego mówi Chrystus? (15, 13) Każda roślina, której nie zasadził mój Ojciec niebieski, zostanie wyrwana.

Ci, którzy chorują na chorobę Manesa, utrzymują, że zostało to powiedziane o Prawie. Jednak to, co powiedziano przedtem, zadaje im kłam. Gdyby rzeczywiście /Chrystus/ miał tu na myśli Prawo, po co broniłby go wcześniej i za nim obstawał, mówiąc: (15, 3) Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji? Czemu przytacza proroka, [mówiącego: (15, 8) Ten lud czci Mnie wargami](153)? Lecz mówi tak o /uczonych w Piśmie i faryzeuszach/ oraz o ich tradycji. (15, 4) Jeśli Bóg powiedział: Czcij ojca i matkę, jakżeż to, co powiedział Bóg, może nie być rośliną, posadzoną przez Boga?

4. Następne słowa także potwierdzają, że powiedziano to o nich i o ich tradycjach. Dodał bowiem: (15, 14) To są ślepi przewodnicy ślepych. Gdyby miał na myśli Prawo, powiedziałby: «To ślepy przewodnik ślepych». Jednakże nie powiedział tak, lecz: To są ślepi przewodnicy ślepych, uwalniając Prawo od zarzutu, a na nich skupiając całą winę. Następnie, by lud od nich odłączyć, bo przez nich runąłby w przepaść, mówi: Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną.

Być ślepym to wielkie nieszczęście, ale będąc ślepym nie mieć przewodnika i pchać się na jego miejsce jest podwójnym i potrójnym oskarżeniem. Jeśli dla ślepego niebezpieczne jest nie posiadanie przewodnika, to tym bardziej niebezpieczna jest chęć bycia przewodnikiem dla kogoś innego. Cóż więc na to Piotr? Nie mówi: «Cóż ma znaczyć to, co powiedziałeś?», lecz pyta, jakby to było niezrozumiałe. Nie mówi: «Czemu wypowiadałeś się przeciwko Prawu?», gdyż nie chciał, by sądzono, że się zgorszył, lecz przypisuje to niejasności. Oczywiste jest, że nie wynikało to z niejasności, lecz z tego, iż on się zgorszył, {gdyż w tym nie ma żadnej niejasności}.

(por. 15, 16A) Dlatego [Chrystus] karci go, mówiąc: (15, 16B.) To i wy jeszcze niepojętni jesteście? Prawdopodobnie tłumy nie rozumiały tych słów, oni natomiast się zgorszyli. Dlatego najpierw chcą się dowiedzieć, jakby pytali w sprawie faryzeuszów. Jednakże zamilkli, gdy usłyszeli, jak wielką groźbę wypowiedział i rzekł: (15, 13) Wszelka roślina, której nie zasadził mój Ojciec niebieski, zostanie wyrwana, oraz: (15, 14) To są ślepi przewodnicy ślepych. Ten zaś, który zawsze jest gorliwy, nie może milczeć, lecz mówi: (15, 15) Wytłumacz nam tę przypowieść. Co na to Chrystus? Bardzo surowo odpowiada: To i wy jeszcze niepojętni jesteście? (15, 17A) Nie rozumiecie? Powiedział tak i skarcił ich, aby uwolnić ich od uprzedzeń.

Nie poprzestał na tym, lecz uzupełnia, mówiąc: (15, 17B.) Że wszystko, co wchodzi do ust, do żołądka idzie i wydala się na zewnątrz. (15, 18) Lecz to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca i to czyni człowieka nieczystym. (15, 19) Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, nierząd, kradzieże, przekleństwa, fałszywe świadectwa. (15, 20A) To właśnie czyni człowieka nieczystym. (15, 20B.) To zaś, że się je nieumytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym. Czy widzisz, jak surowo występuje przeciw nim i karci ich? Następnie, aby sprowadzić ich na dobrą drogę, snuje swój wywód odwołując się do wspólnej natury [ludzkiej]. Gdy mówi: Wszystko, co wchodzi do ust, do żołądka idzie i wydala się na zewnątrz, to odpowiada [im] jeszcze według prostego żydowskiego sposobu myślenia. Mówi, że nie zostaje [wewnątrz], lecz że się wydala. A przecież gdyby nawet pozostawało, to nie czyniłoby człowieka nieczystym. Ale tego jeszcze nie mogliby słuchać.

Dlatego również prawodawca pomija ten czas, przez który pozostaje wewnątrz, ale już nie ten, kiedy wychodzi. Nakazuje więc myć się wieczorem i być czystym, odmierzając czas trawienia i wydalenia. To zaś, co jest w sercu, powiada, pozostaje wewnątrz i czyni nieczystym nie tylko wtedy, gdy pozostaje, lecz i wtedy, gdy wychodzi. Najpierw wymienia złe myśli, co było typowe dla Żydów. Argumentacji nie opiera jeszcze na podstawie natury czynów, ale na podstawie tego, co wydobywa się z serca i z żołądka oraz na podstawie tego, iż jedno pozostaje, a drugie nie. Gdyż to, co wchodzi z zewnątrz, znowu na zewnątrz wychodzi; co zaś rodzi się wewnątrz, kala, gdy się wydostaje, i to zwłaszcza wtedy, gdy wychodzi. Nie byli bowiem jeszcze zdolni, jak już powiedziałem, słuchać tego z właściwym nastawieniem ().

Marek natomiast powiada, że powiedział tak „oczyszczając... pokarmy" (Mk 7, 19). Nie wyraził tego jednak i nie powiedział, że spożywanie takich pokarmów nie kala człowieka; nie chcieliby bowiem Go słuchać, gdyby mówił tak wyraźnie. Dlatego dodał: (15, 20B) To zaś, że się je nieumytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym.

Uczmy się, czym jest to, co kala człowieka! Uczmy się i unikajmy tego! Widzimy bowiem, iż w Kościele panuje u wielu taki obyczaj, że dbają o to, by przychodzić w czystych szatach i myć ręce, a nie zwracają żadnej uwagi na to, by stawić przed Bogiem czystą duszę.

Nie mówię tego dlatego, żebym zabraniał myć ręce i usta, lecz pragnę, by myć je tak, jak należy, nie tylko wodą, lecz zamiast wody - cnotami. Bo złorzeczenia, bluźnierstwa, obelgi, słowa zaprawione gniewem, nieprzyzwoite wyrażenia, błazeństwo i wyśmiewanie się są brudem ust. Jeśli masz wewnętrzne przeświadczenie, że nie mówisz nic takiego i nie jesteś skalany tym brudem, zbliż się śmiało. Jeśli zaś tysiące razy powalałeś się takimi plamami, to dlaczego zadajesz sobie daremny trud, płucząc wodą język, gdy nosisz na nim brud zagrażający śmiercią i wyrządzający szkody?

(Jak należy się modlić)

5. Powiedz mi, czy odważyłbyś się modlić, gdybyś miał na rękach gnój i błoto? Przenigdy! A przecież z tego nie wynika żadna szkoda, tamten zaś brud jest śmiercionośny. Dlaczego więc jesteś dbały w rzeczach obojętnych, a beztroski w zakazanych?(154) Cóż więc? Czy w takim razie - ktoś powie - nie trzeba się modlić? Trzeba, lecz nie zabrudzeni takim błotem. Cóż więc - zapytasz - jeśli przypadkiem upadnę? To się oczyść. Jak i w jaki sposób? Zapłacz, westchnij, daj jałmużnę, przeproś tego, kogo znieważyłeś, pojednaj się z nim, oczyść język, byś jeszcze bardziej nie rozgniewał Boga. Gdyby ktoś, ubrudziwszy sobie ręce gnojem, prosząc w ten sposób, objąłby cię za nogi, nie tylko byś go nie wysłuchał, ale nawet kopnął nogą. Jakże więc śmiesz zbliżyć się w takim stanie do Boga? Język proszących jest ręką i za jego pośrednictwem obejmujemy kolana Boga. Nie plugaw go, by również do ciebie [Bóg] nie powiedział: „Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham" (Iz 1, 15), albowiem „życie i śmierć są w mocy języka", (Prz 18, 21) oraz: „Na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony" (Mt 12, 37).

Strzeż języka bardziej niż źrenicy oka. Jest on jak królewski koń. Jeżeli założysz mu uzdę i nauczysz stąpać równomiernie, wsiądzie nań król i odpocznie. Jeśli natomiast pozwolisz, by chodził bez uzdy i brykał, nada się do jazdy dla diabła i demonów. Nie masz odwagi modlić się po współżyciu z własną żoną, chociaż nie ma w tym nic złego, a wznosisz swe ręce do nieba, zanim się należycie oczyścisz, po obeldze i zniewadze, co zasługuje na piekło? Powiedz mi, dlaczego się nie lękasz? Czy nie słyszałeś słów Pawła: „We czci niech będzie małżeństwo we wszystkim i łoże nieskalane" (Hbr 13, 4). Jeśli wstając z niepokalanego łoża małżeńskiego nie ważysz się przystąpić do modlitwy, to jakże po spółkowaniu z diabłem będziesz wzywał imienia przejmującego bojaźnią i drżeniem? Plamienie się zniewagami i obelgami jest rzeczywiście diabelskim łożem. Gniew, niby jakiś niegodziwy cudzołożnik, z wielką rozkoszą nas obłapia, wylewa na nas swe zgubne nasienie, rodzi diabelską nienawiść i wszystko czyni przeciwnie niż małżeństwo. Ono przecież sprawia, że dwoje stanowi jedno ciało(155); natomiast gniew rozdziela na wiele części tych, którzy są połączeni, a nawet rozszarpuje i rozdziera duszę. Abyś więc zbliżył się z ufnością do Boga, nie dopuszczaj do siebie gniewu, gdy cię napada i chce się z tobą złączyć, lecz odpędź go jak wściekłego psa.

W ten sam sposób nakazał [czynić] również Paweł: „Podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu" (1 Tm 2, 8). Nie zawstydzaj swego języka, gdyż jak będzie się za ciebie modlić, gdy straci swą ufność ()? Ozdób go łaskawością i pokorą; uczyń go godnym Boga, którego wzywa; wyposaż go w błogosławieństwo i hojną jałmużnę. Można również słowami udzielać jałmużny. „Tak lepsze jest słowo niż podarunek" (Syr 18, 16) oraz: „Nakłoń ucha swego biednemu" (Syr 4, 8). A resztę czasu ozdób rozmową o prawach Bożych. „Każda twoja przemowa niech będzie o Prawie Najwyższego" (Syr 9, 15).

Ozdobieni w ten sposób przybliżmy się do Króla i upadnijmy na kolana nie tylko ciałem, lecz także duszą (). Uświadommy sobie, do kogo się zbliżamy, w czyjej sprawie oraz co chcemy osiągnąć. Zbliżamy się do Boga, na widok którego Serafini odwracają swe oblicze, nie mogąc znieść Jego jasności, na widok którego drży ziemia (por. Ps 104, 32). Zbliżamy się do Boga, który zamieszkuje niedostępną światłość (por. 1 Tm 6, 16). A zbliżamy się z prośbą o wybawienie od piekła, odpuszczenie grzechów, uwolnienie od owych straszliwych mąk, udzielenie nam nieba i związanych z nim dóbr.

(Łagodność w modlitwie. Doznawanie krzywd z własnej winy.

Przeciwko przywłaszczającym sobie cudze mienie
)

6. Upadnijmy na kolana ciałem i duszą, aby On sam podniósł nas leżących. Przemawiajmy z łagodnością i wszelką skromnością. A któż jest, ktoś powie, tak nędzny i nieszczęsny, by nie był skromny w czasie modlitwy? Ten, kto w modlitwie przeklina, kto płonie gniewem, kto głośno woła przeciw swym nieprzyjaciołom. Jeśli chcesz oskarżać, oskarżaj siebie. Jeśli chcesz zaostrzyć i przyciąć swój język, czyń to na swych własnych grzechach. Nie mów o tym, co złego uczynił ci ktoś inny, lecz o tym, co złego ty sam sobie zrobiłeś: {to właśnie jest szczególnie złe}. Ktoś drugi nie zdoła uczynić ci nic złego, jeśli ty sobie nic złego nie wyrządzisz(156). Tak więc, jeśli chcesz wystąpić przeciwko tym, którzy czynią coś złego, najpierw wystąp przeciw samemu sobie. Nikt ci tego nie broni. Jeśli zaś wystąpisz przeciw drugiemu, z większą krzywdą z tego wyjdziesz.

Jakąż to krzywdę możesz w ogóle wymienić? Że ktoś cię znieważył, obdarł cię, wpędził cię w niebezpieczeństwa? Ależ nie oznacza to wcale poniesienia szkody. A jeżeli będziemy rozsądni, przyniesie to nam ogromne korzyści. Faktycznie szkodę poniósł ten, kto dopuścił się takich rzeczy, a nie ten, kto ich doznał. Przyczyną wszelkiego zła jest właśnie to, że nawet nie wiemy, kto właściwie jest poszkodowanym, a kto wyrządzającym szkodę. Gdybyśmy to dobrze wiedzieli, nigdy nie wyrządzilibyśmy sobie krzywdy, nigdy nie zanosilibyśmy modłów przeciwko komuś innemu wiedząc, że nie jest możliwe, byśmy doznali krzywdy od kogoś innego. Bo nie jest czymś złym zostać obrabowanym, lecz rabować. Zatem, jeśli obrabowałeś, oskarżaj siebie; jeśli zaś zostałeś obrabowany, módl się za rabusia, ponieważ przyniósł ci ogromną korzyść. Jakkolwiek nie taka była jego intencja, ty odniesiesz wielką korzyść, jeśli to mężnie zniesiesz. Zarówno prawa Boże, jak i ludzkie ogłaszają, że tamten jest nieszczęśliwy, wieńczą natomiast ciebie, który zostałeś skrzywdzony, i głoszą twoją chwałę.

Gdyby ktoś, cierpiąc na febrę, porwał innemu naczynie z wodą i zaspokoił swe szkodliwe pragnienie, nie powiedzielibyśmy wtedy, że szkodę poniósł ten, komu zabrano naczynie, lecz ten, który zabrał. Powiększył bowiem gorączkę i sprawił, że choroba stała się cięższa. W ten sam sposób myśl o człowieku chciwym majątku i pieniędzy. On bowiem mając gorączkę gorszą niż tamten rozpala w sobie ogień przez zdzierstwo. A jeśli ktoś szalony przebił się, wyrwawszy komuś przypadkowemu miecz, to kto znowu poniósł szkodę? Ten, któremu wyrwano, czy też ten, kto wyrwał? Oczywiście, że ten, kto wyrwał. Miejmy więc takie samo zdanie o wydarciu majątku. Bogactwo jest przecież dla chciwca tym samym, czym miecz dla szaleńca, a nawet czymś jeszcze gorszym. Bo szaleniec, porwawszy miecz i przebiwszy się nim, uwalnia się od szaleństwa i nie otrzymuje już innej rany; natomiast chciwiec otrzymuje każdego dnia tysięczne rany, poważniejsze niż tamten; nie uwalnia się od swego szaleństwa, lecz jeszcze bardziej je potęguje, a im więcej ran otrzymuje, tym więcej dostarcza okazji do jeszcze cięższych razów.

Miejmy to na uwadze i uciekajmy od tego miecza, uciekajmy od szaleństwa i osiągnijmy, choć późno, wstrzemięźliwość. Bo i taką cnotę należy nazywać wstrzemięźliwością, nie w mniejszym stopniu niż tę, która powszechnie za nią uchodzi, i w której walka toczy się tylko przeciw jednej pożądliwości [cielesnej]. Natomiast tutaj trzeba zwalczać wiele i to rozmaitych pożądań.

Nie ma bowiem, nie ma nic głupszego niż niewolnik bogactw. Zdaje mu się, że rozkazuje, a to właśnie on słucha. Mniema, że jest panem, a jest niewolnikiem. Cieszy się, że zakuł się w kajdany; weseli się, że rozjuszył dzikie zwierzę; chełpi się i skacze, gdy został wzięty do niewoli. Gdy widzi, że wściekły pies skacze na jego duszę, zamiast go uwiązać i zamorzyć głodem, on daje mu obfite pożywienie, by jeszcze bardziej skakał i był jeszcze groźniejszy.

Miejmy to wszystko na uwadze i rozwiążmy więzy, zabijmy to zwierzę, oddalmy tę chorobę, uwolnijmy się od tego szaleństwa, abyśmy cieszyli się niezmąconym spokojem i zdrowiem, abyśmy z wielką radością zawinęli do spokojnego portu i dostąpili wiecznych dóbr. Obyśmy ich wszyscy dostąpili z łaski i dobroci Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i moc, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.

143.  Jan Chryzostom wyraża tu prawdę odnoszącą się do wszystkich religii i światopoglądów, którą określam jako niebezpieczeństwo tzw. «przesunięcia akcentu z rzeczy pierwszorzędnych na drugorzędne». Rzeczy drugorzędne i trzeciorzędne z czasem mogą zająć miejsce rzeczy pierwszorzędnych. Dotyczy to również dziejów chrześcijaństwa: w wyniku wymiany inkulturacyjnej może dojść do tego, że przejmowane na przykład poglądy stoickie (prawo natury, apatia, apoteoza rozumu przy równoczesnej negacji uczuć w człowieku) zaczną być głoszone jako poglądy Ewangelii.

Postawa zwracania szczególnej uwagi na rzeczy nieistotne może jednak - zdaniem Jana Chryzostoma - wyrastać z hipokryzji, z chęci odwrócenia uwagi od łamania rzeczy istotnych i pierwszorzędnych. W przypadku chrześcijan można by w takim przypadku mówić o faryzeuszach Nowego Testamentu. Zob. następne akapity.

144.  Tak tłumaczę greckie , ľ . Przekład J. Krystyniackiego: „Do takiego przyszło bezprawia, że ich zarządzeń przestrzegano a przykazania boskie przekraczano; i tak wielką mieli władzę, że takie postępowanie było winą" (t. II s. 266), zawiera niejednoznaczność i wewnętrzną sprzeczność. Podobnie stara się uniknąć tej niejasności tłumacz łaciński: „et tantum illi praevaluerant, ut jam crimen esset eorum praecepta violare".

145.  Zob. powyżej MtHom 49, 2.

146.  Tak tłumaczę greckie: ľ ľ, aby uniknąć akcentu zbyt pejoratywnego, który daje się odczuć także w przekładzie łacińskim: „quae erat iniquissimorum hominum" oraz u J. Krystyniackiego: „i to ludzie najgorsi" (t. II s. 268). Jest to - moim zdaniem - stwierdzenie za bardzo uogólniające i absolutyzujące.

147.  Wobec ojca nawiązuje do przytoczonego powyżej wiersza Wj 20, 12, ale w kontekście «wobec Mnie - wobec ojca» może wskazywać pośrednio na relację do Boga Ojca.

148.  Według Orygenesa, MtKom 11, 9 (ŹMT 10, 88) tradycja faryzeuszy zniosła takie przykazanie ze względu na własną zachłanność. Stąd jego praktykowanie stało się rzeczą dobrowolną. Jest to jednak - zdaniem Orygenesa - wypaczenie przykazania.

Jan Chryzostom podkreśla tu, że - zdaniem niektórych - użyte w Mt 15, 5 greckie słowo oznacza po prostu «dar», «prezent», i w takim sensie zależy to od woli człowieka, który chce albo nie chce sprezentować coś rodzicom. Wyjaśnia to pełniej w następnym akapicie, zestawiając stwierdzenie Mateuszowe z paralelnym tekstem Markowym.

149.  Brak wiersza Mt 15, 7: Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz.

150.  Zniósł szabat - por. Mt 12, 1-14; objawił się jako Pan ziemi i morza - por. Mt 8, 23-27; 14, 22-33; oraz zob. powyżej MtHom 49, 2; 50, 1 wyjaśnienie wiersza 14, 31; nadał prawa - por. Mt 5, 3 - 7, 29; odpuścił grzechy - por. Mt 9, 2-6; wskrzesił umarłych - por. Mt 9, 23-26; dał im wiele dowodów swego bóstwa - zob. powyżej MtHom 49, 2 (drugi akapit).

151.  Por. Mt 15, 1.

152.  Zob. powyżej MtHom 49, 2 przypis 5.

153.  Słowa objęte nawiasem kwadratowym występują w nielicznych manuskryptach. J. Krystyniacki także je uwzględnił. Sposób cytowania Pisma w homiliach potwierdza, że stanowią one dodatek, który jednak - trzeba zauważyć - ułatwia czytelnikowi (słuchaczowi) orientację w tekście.

154.  Rozróżnienie arytotelesowskie; zob. powyżej MtHom 49, 3 przypis 8.

155.  Por. np. Mt 19, 5 = Rdz 2, 24.

156.  Jan Chryzostom ma tu na myśli «zło» w sensie ostatecznym, a nie doczesnym. Wyjaśnia to szerzej w następnym akapicie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama