Lustereczko, powiedz przecie...

Otworzyć księgę Rodzaju, aby w niej przejrzeć się, jak w lustrze...

Ostatnio w sieci natknąłem się na ciekawe badania statystyczne, przeprowadzone w Anglii, z których wynika, że przeciętna Brytyjka spogląda w lustro 34 razy dziennie, co oznacza, że w przeciągu 16-godzinnego dnia zatrzymuje się przed lustrem co pół godziny. Te same badania pokazują, że rekordzistki, potrafią zerkać w lustro aż 71 razy dziennie, a średnio poprawiają makijaż 11 razy w ciągu dnia. Dlatego i ja postanowiłem dziś spojrzeć w lustro, ale trochę inaczej — z Pismem Świętym w ręku...

I rzekł Bóg: „Uczyńmy ludzi na Nasz obraz, podobnych do Nas. Niech panują nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad całą ziemią i nad wszelkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi”. I stworzył Bóg ludzi na swój obraz: na obraz Boży ich stworzył. Stworzył ich jako mężczyznę i kobietę.

Ten biblijny obraz stworzenia, z pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju (Rdz 1,26-27) przekazuje bardzo ważne i zarazem oczywiste prawdy dotyczące naszego życia: Bóg mnie stworzył na swój obraz; Bóg obdarzył mnie wolnością; Bóg ustanowił równość między kobietą a mężczyzną od samego początku! Wiemy dobrze, że ten obraz Boży, który tak jaśniał w Adamie i Ewie, został zatarty przez grzech pierworodny i na nowo ukazał się w pełni dopiero w Jezusie Chrystusie. To On właśnie jest żywą ikoną Ojca, odblaskiem Jego chwały. Stąd na prośbę Filipa: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy.” Jezus odpowiada: „Filipie! Jeszcze Mnie nie znasz, mimo że tak długo jestem z wami? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca.” (por. J 14,8-9) Wpatrując się w Jezusa, kontemplując Go, odkrywamy Ojca, na którego podobieństwo zostaliśmy stworzeni, a odkrywając to podobieństwo możemy bardziej świadomie dążyć do tego, by odrodzić w sobie obraz Stwórcy — by stawać się jak Jezus, żywą ikoną Ojca...

Czytając fragment o stworzeniu człowieka, przychodzi mi na myśl jedno ze spotkań Jezusa z faryzeuszami — to opisane w Ewangelii wg św. Mateusza (Mt 22,15-22). Faryzeusze przychodzą z podchwytliwym pytaniem dotyczącym płacenia podatku Cezarowi. „Czy należy płacić podatek Cezarowi, czy nie?” — pytają. Jezus w odpowiedzi prosi o monetę. W czym tkwi tutaj problem? Otóż moneta zawierała wizerunek Cezara z napisem „Divus” (Bóg). Dla Żydów, uznanie Cezara jako Boga było bałwochwalstwem, podobnie jak używanie tego typu monet. Z drugiej strony rzymskie prawo mówiło wyraźnie o obowiązku płacenia podatku. Jezus odpowiada pytaniem na pytanie: „Czyja jest ta podobizna i napis?” Odpowiedzieli: „Cezara”. „Oddajcie więc Cezarowi to, co jest Cezara, a Bogu to, co boskie.” - odpowiada Jezus. Wokół tej odpowiedzi narasta wiele wątpliwości dotyczących jej znaczenia. Czy istnieją dwie odrębne sfery życia — jedna, którą rządzi Cezar, druga, nad którą panuje Bóg? Czy ludzie powinni być podlegli Cezarowi w „materialnym” świecie, a Bogu w duchowym?! Gdzie istnieje granica między tymi dwiema sferami?

Ciekawą interpretację tego fragmentu przeprowadził rabin Arthur Waskow. Proponuje on odczytanie fragmentu Ewangelii z dodaniem jednego zdania i jednego gestu. „Czyja jest ta podobizna na monecie?” — pyta Jezus. „Cezara!” Wtedy Jezus wskazuje na twarz swojego rozmówcy. „A czyja podobizna jest na tej monecie?” Dopiero po tym geście Jezus mówi: „Oddajcie więc Cezarowi to, co jest Cezara, a Bogu to, co boskie.” Jezus w ten sposób nie tylko nie proponuje podziału na materialną i duchową zależność, ale przede wszystkim poucza o prawdzie, która od wieków stanowi naukę o stworzeniu człowieka na Boży obraz: „Oddaj całego siebie Temu, który wymalował swoją boskość w tobie!” Oczywiście zdanie, które rabin Waskow dodaje do historii, nie pojawia się w wersji przekazanej nam przez św. Mateusza. Dzięki takiemu jednak odczytaniu tego wydarzenia, potrafimy dostrzec w nim nauczanie Jezusa dotyczące naszej godności. Bóg wzywa nas do tego, by obraz, który w nas wymalował jaśniał swoim blaskiem. „Wy jesteście światłem dla świata. [...] Tak też niech świeci wasze światło dla ludzi, aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili waszego Ojca, który jest w niebie.” (Mt 5,14.16)

Gdybym znał się na statystykach, chciałbym przeprowadzić inne badanie, niż to, które odnalazłem w Internecie... Chciałbym zapytać te panie, które zerkają w lusterko 71 razy dziennie, ile razy w ciągu dnia spoglądają w lustro swojego serca, by tam odnaleźć swój prawdziwy wizerunek?! Nie ten malowany ludzką ręką, ale ten wypisany ręką Boga. Chętnie zapytałbym również czy odnajdują w sobie obraz Tego, który ich stworzył — obraz wielokroć piękniejszy od najpiękniejszego makijażu i najdroższych zabiegów kosmetycznych. A jeżeli odnajdują, jak dbają o jego wygląd? Może zanim to się stanie, te same pytania powinienem postawić dziś sobie... Otwieram więc na nowo Księgę Rodzaju i idę poszukać jakiegoś lustra...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama