Głęboko wstrząśnięci

Rozdział z książki 'Głęboko wstrząśnięci. Samooczyszczenie Kościoła', dotyczącej serii skandali o podłożu seksualnym w Kościele, Wydawnictwo M 2002

Głęboko wstrząśnięci

Józef Augustyn SJ

GŁĘBOKO WSTRZĄŚNIĘCI

Samooczyszczenie Kościoła

Wydawnictwo "M", Kraków 2002
ISBN 83-7221-472-7



GŁĘBOKO WSTRZĄŚNIĘCI

„Pastores", 16/2002

W jaki sposób należałoby w wychowaniu seminaryjnym uwzględnić problem oskarżeń osób duchownych o nadużycia seksualne, jakie miały miejsce między innymi w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii, Francji, a ostatnio także w Polsce?

Niezależnie od słuszności oskarżeń w poszczególnych przypadkach, problem nadużyć seksualnych ze strony księży czy biskupów został postawiony także w naszym kraju, i to w sposób bardzo gwałtowny. Problem jest niewątpliwie złożony i szeroki. Stąd też należy podejść do niego z jednej strony niezwykle kompetentnie, z delikatnością i dyskrecją, z drugiej zaś strony w postawie odwagi, prawdy i sprawiedliwości, tak jak zachęca do tego Jan Paweł II w ostatnim Liście do kapłanów na Wielki Czwartek.

Musimy uznać i szczerze wyznać, że nie jesteśmy dostatecznie przygotowani, aby stawić czoła temu problemowi. Jeżeli nawet przypadki nadużyć seksualnych ze strony osób duchownych zdarzają się rzadko, to są one, niestety, bardzo groźne dla całej wspólnoty Kościoła. Papież, we wspomnianym już Liście, uważa, że skandale osób duchownych są „najgorszym (...) mysterium iniąuitas, jakie dokonuje się na świecie".

1. W wielu środowiskach kościelnych przeważała do tej pory tendencja do ukrywania tego bardzo wstydliwego problemu. Kiedy kilka lat temu byłem zaproszony z konferencją na temat: Homoseksualizm w wychowaniu seminaryjnym na spotkanie ojców duchowych seminariów diecezjalnych i zakonnych, po wygłoszonym referacie nikt z uczestników nie ośmielił się zabrać głosu. Nie było pytań, nie było żadnych uwag. Gdybym nie znał środowisk seminaryjnych, mógłbym pomyśleć, że problem w Polsce nie istnieje. Wyczuwało się atmosferę wzajemnej nieufności i obawy. Bolesne sytuacje, do jakich doszło w ostatnich latach w wielu krajach, wymuszają dziś na nas postawę większej odwagi i szczerości w rozwiązywaniu tych trudnych problemów. Jeżeli fan Paweł II ma odwagę publicznie przepraszać ofiary nadużyć seksualnych księży i zakonników, to i nam nie może jej zabraknąć.

Problemy pedofilii i homoseksualizmu nie są zjawiskami typowo kościelnymi. Są one związane ze współczesną cywilizacją, która, od rewolucji seksualnej w latach sześćdziesiątych, nieustannie pogrąża się coraz bardziej w erotomanii. Ponieważ różne nadużycia seksualne, takie jak pornografia, erotyzacja relacji międzyludzkich, wykorzystywanie seksualne nieletnich, rozlały się na całą zachodnią cywilizację, stąd też dotykają one także młodzież wstępującą do seminariów, zakonów i samych księży.

2. To prawda, że nadużycia seksualne ze strony księży są przesadnie nagłośnione przez media. Jedne informacje są zbyt uproszczone, inne z kolei nie do końca prawdziwe.

Należy jednak wziąć pod uwagę i ten fakt, że Kościół katolicki i Kościół prawosławny są dzisiaj praktycznie jedynymi instytucjami religijnymi, które - wbrew wszystkim tendencjom naszej cywilizacji - w odważny sposób głoszą bardzo wymagające zasady moralności seksualnej. Dlatego zapewne przedstawiciele mediów poddają bacznej obserwacji księży i biskupów, by sprawdzić, na ile ich czyny zgodne są z głoszoną przez nich nauką. Trudno się temu dziwić.

Wielu ludzi ochrzczonych, nie akceptując moralności katolickiej w zakresie szóstego przykazania, wyraża jednocześnie swoje oburzenie z powodu nadużyć seksualnych ze strony księży. „Jak możecie wymagać od nas zachowania szóstego przykazania, skoro sami go nie przestrzegacie?" - pytają. Media dzisiaj zachowują się wobec Kościoła katolickiego trochę tak, jak dzieci wobec pouczających ich rodziców: sprawdzają naszą wiarygodność.

Temat homoseksualizmu i pedofilii musi być dzisiaj podjęty w formacji seminaryjnej w sposób zamierzony i planowy. Ponieważ cywilizacja zachodnia promuje zachowania homoseksualne, problem będzie raczej narastał. Osoby o skłonnościach homoseksualnych mogą coraz częściej zgłaszać się do seminariów, czy też do zakonów. Jeżeli nie podejmiemy tego problemu w sposób świadomy, to sytuacja społeczna - podobna do tej, jaka zapanowała w wielu krajach zachodnich - może nas do tego zmusić.

Za nadużycia seksualne ze strony osób duchownych Kościół płaci bardzo wysoką cenę: porzucanie praktyk religijnych przez wiernych, zmniejszenie się liczby powołań, narastanie nieufności wobec duchowieństwa, kontestacja działalności Kościoła w sferze życia publicznego.

Procesy sądowe o nadużycia seksualne ze strony księży upokorzyły i nadal upokarzają Kościół w wielu krajach. W pewnych przypadkach przed sądy wzywani są nie tylko sami oskarżeni, ale także ich przełożeni: biskupi i prowincjałowie. Ten trudny i niezwykle delikatnej natury temat trzeba podejmować w sposób wyważony i dyskretny. Konieczny jest klimat odpowiedzialności, modlitwy i nawrócenia. Rozwiązaniu problemu nie służy natomiast klimat sensacji, nagonki, jaki stwarzają pewne środowiska, także medialne.

3. W społeczeństwie panuje mylne przekonanie, że przebywanie w środowisku męskim, a więc także w seminarium, może rodzić postawy homoseksualne. Jest ono całkowicie fałszywe. Głębokie skłonności homoseksualne kształtują się zwykle w dzieciństwie i w okresie dojrzewania. Niedorozwój psychoseksualny jest zwykle skutkiem toksycznych układów rodzinnych oraz wykorzystania seksualnego w okresie dzieciństwa i dojrzewania. W trakcie formacji zwykle ujawniają się jedynie te skłonności, z którymi kandydaci do kapłaństwa wstąpili już do seminarium.

Osoby mające skłonności homoseksualne i praktykę w tej dziedzinie, które nie chcą zmagać się ze swoją słabością, w sposób nieświadomy szukają nieraz takich miejsc i funkcji w społeczeństwie, które pozwalałyby im z jednej strony ukryć ich tendencje seksualne, a z drugiej zaś strony dawałyby im możliwość realizowania ich. Seminaria duchowne w Polsce nie podejmowały do tej pory przemyślanych starań, aby — przez odpowiednią selekcję - wykluczyć z formacji osoby mające głębokie homoseksualne skłonności i praktykę.

Jeżeli na przykład po kilku tygodniach czy miesiącach opuszcza seminarium nieraz znaczny procent kandydatów, to znaczy, że ich motywacja nie była poddana gruntownemu rozeznaniu. Nic więc dziwnego, że w wielu środowiskach formacyjnych pojawiają się osoby mające poważne zaburzenia tożsamości psychoseksualnej. Lęk przed brakiem powołań i księży to najgorszy doradca w pracy powołaniowej i formacyjnej.

Testy psychologiczne, jakie stosowane są w niektórych środowiskach przed przyjęciem do seminarium, bywają przeprowadzane nieraz w przypadkowy sposób i przez osoby mało przygotowane. Psycholog pracujący przy seminarium musi być nie tylko profesjonalistą w swojej dziedzinie, ale winien także doskonale rozumieć zasady, cele i środki, jakimi kieruje się cała formacja seminaryjna. Papież zarzuca amerykańskim biskupom, że niewłaściwie korzystali z pomocy ekspertów medycznych w rozwiązaniu problemu pedofilii.

Brakuje nam także doświadczonych terapeutów, którzy mogliby pomagać wychowawcom w formacji młodych ludzi, głęboko zranionych przez życie. Sytuacja cywilizacyjna, w jakiej żyjemy (rozbicie rodzin, rozmyty obraz ojca w rodzinie, zagubienie emocjonalne młodych, erotyzacja relacji międzyludzkich), zmusza nas więc, byśmy zaangażowali więcej uwagi i energii w przygotowanie kompetentnych osób, które będą służyć pomocą w rozeznaniu i rozwoju powołania kapłańskiego.

4. Kogo przyjmować do seminarium, a kogo nie przyjmować — to pytanie jest bardzo delikatne. W ostatnim Liście do kapłanów na Wielki Czwartek Papież przestrzega zarówno przed rygoryzmem, jak i przed laksyzmem: „Rygoryzm druzgocze i oddala.

Laksyzm myli i łudzi". Zbytni rygoryzm w traktowaniu problemów seksualnych młodych ludzi może niszczyć kruche, ale jednocześnie pełne duchowego entuzjazmu powołania kapłańskie; natomiast laksyzm może prowadzić do zachowań niemoralnych i cynicznych. Tak właśnie zachowują się osoby, które pozostając w seminarium, czy też — co gorsza — pełniąc funkcję kapłańską, prowadzą jednocześnie - w takiej czy innej formie - aktywne życie seksualne.

Aby z jednej strony nie krzywdzić pewnych osób broniąc im dostępu do kapłaństwa, kiedy spełniają wszystkie ku temu warunki, a z drugiej zaś nie łudzić tych osób, które nie są w stanie panować nad swoim zachowaniem w sferze seksualnej, konieczne jest uważne i odpowiedzialne rozeznanie każdej sytuacji indywidualnie. Najlepszym sposobem rozeznania bywa otwarty i szczery dialog nie tylko z ojcami duchowymi, ale - w sytuacjach trudniejszych - także z przełożonymi. Od szczerego dialogu alumnów z wychowawcami i przełożonymi zależy w dużym stopniu wychowanie do celibatu kapłańskiego. Dialog z terapeutą, czy też innym specjalistą, nie wystarczy.

Nie powinno się przyjmować do seminarium osób, których trudna sytuacja psychoseksualna nie została rozeznana i wyjaśniona. Pewnym ludziom, zranionym głęboko w tej sferze, bezwzględnie trzeba udzielić wsparcia w rozwiązaniu ich problemów jeszcze przed wstąpieniem do seminarium. Pomoc ta, trwająca w trudniejszych przypadkach nawet kilka lat, winna mieć charakter zarówno duchowy, jak i psychologiczny. W ten sposób osoby te mogłyby przygotować się do wstąpienia do seminarium. Jeżeli u kandydata do kapłaństwa rozpoznano głębokie skłonności i praktykę homoseksualną, to nie powinien być on przyjmowany do seminarium, zanim nie zostanie ustalone, czy będzie w stanie panować nad sobą oraz współpracować z wychowawcami w przekroczeniu swoich zranień. Do seminariów nie powinny trafiać osoby, które lekceważą, pomniejszają i ukrywają swoje głębokie problemy homoseksualne. Jak pokazuje doświadczenie, obecność takich osób może być niekiedy wręcz katastrofalna dla całej wspólnoty seminaryjnej.

Wychowawcom konieczna jest dzisiaj znajomość problemów homoseksualnych. Odwoływanie się jedynie do dobrej woli kandydata w tak trudnym problemie i poleganie wyłącznie na jego deklaracjach bywa w takich przypadkach zawodną metodą wychowawczą. W psychologii podkreśla się, że zachowania homoseksualne mają charakter zachowań kompulsywnych, stąd też dla ich przekroczenia nie wystarczy tylko dobra wola, uwikłana zwykle w mechanizmy psychicznego przymusu.

5. W konferencjach formacyjnych w seminarium, przy przedstawianiu problematyki homoseksualizmu, należy postępować kompetentnie i zachować najwyższą roztropność i umiar, ponieważ zdecydowana większość alumnów ma normalną orientację seksualną. Kiedy w trakcie rekolekcji seminaryjnych mówię o celibacie, to zwykle około dwudziestu minut poświęcam motywacji, tyleż samo relacjom alumna z kobietami, mniej więcej dziesięć minut uzdrowieniu z różnorakich form niedojrzałości w sferze seksualnej, a na zakończenie, dosłownie kilka minut, niebezpieczeństwom związanym z homoseksualizmem i pedofilią. „Mocne" konferencje o homoseksualizmie mogą bądź to przyczynić się do wyśmiania tematu w środowisku, co zwykle sprzyja rozwojowi homoseksualizmu, bądź też przeciwnie, prowadzić do groźnych dla męskich wspólnot obsesji homoseksualnych. Obsesje te rodzą zwykle klimat wzajemnej podejrzliwości i nieufności. Zdrowe męskie przyjaźnie pomiędzy klerykami i księżmi, czy też zwyczajne, codzienne naturalne gesty, mogą być wówczas odbierane jako przejaw zachowań homoseksualnych.

Praktykujący homoseksualiści, którzy akceptują swoją skłonność i nie życzą sobie jakiejkolwiek zmiany w swoim życiu, nie przejmą się bynajmniej mocnymi słowami ojca duchowego czy też przełożonego. Ich duchowa powierzchowność, emocjonalna twardość oraz lęk przed zdemaskowaniem sprawiają, iż nie dopuszczają do siebie żadnych informacji kwestionujących ich zachowania. Nieprzemyślane i rygorystyczne podejście do problemu może natomiast rozbudzić wielkie niepokoje u osób wrażliwych i niepewnych siebie, ale mających naturalną orientację seksualną. Z rozwagą i roztropnością należy również przyjmować wyznania kleryków, którzy mówią o swoich trudnościach, skłonnościach czy też problemach homoseksualnych. Osoby uwikłane w pewne lęki homoseksualne ulegają nieraz pokusie powiększania swojego problemu, natomiast prawdziwi, aktywni homoseksualiści są raczej skłonni lekceważyć i pomniejszać problem.

6. W wychowaniu seminaryjnym trzeba dzisiaj wyraźnie zachęcać alumnów do przejrzystości i czystości serca we wszystkich dziedzinach życia tak, by nie skupiali swojej uwagi jedynie na czystości w sferze seksualnej. Zbytnia koncentracja na niepokojach sumienia w tej dziedzinie może łatwo rodzić obsesję na tym tle. Wskazania wychowawcze dla formacji do celibatu kapłańskiego zachęcają wychowawców, aby w trudnościach seksualnych alumnów interweniowali w sposób pozytywny, traktując problemy w sposób integralny. Za problemami seksualnymi kryją się bowiem zwykle inne, o wiele głębsze problemy emocjonalne i osobowe. Te należy potraktować poważnie i rozwiązywać je w pierwszej kolejności.

W seminaryjnej formacji do celibatu trzeba kłaść nacisk nie tylko na wychowanie indywidualne, ale także i wspólnotowe. Nie tylko przełożeni i wychowawcy, ale również wszyscy klerycy i księża we wspólnocie diecezjalnej i zakonnej powinni czuć się odpowiedzialni za tworzenie atmosfery przejrzystości w sferze seksualnej. Jeżeli nawet jeden ksiądz na kilkuset współbraci staje się źródłem zgorszenia, głęboki cień podejrzenia pada na wszystkich księży, „którzy pełnią swoją posługę z uczciwością i z konsekwencją" - stwierdza Jan Paweł II w tegorocznym Liście do kapłanów na Wielki Czwartek. Cień podejrzliwości pada także na alumnów, którzy z tego powodu spotykają się nieraz z obraźliwym i nieprzyjemnym traktowaniem na ulicy ze strony rozgniewanych młodych ludzi.

7. Oskarżenia o nadużycia seksualne są materią bardzo delikatną. Jakże może się bronić ksiądz, który zostanie niesłusznie pomówiony? Pozostaje zawsze tylko jedna linia obrony: deklaracja całkowitej przejrzystości moralnej. Kiedy kardynał Joseph Bernardin został oskarżony przez jednego ze swoich byłych kleryków o wykorzystanie seksualne, wielokrotnie spotykał się z dziennikarzami. Stawał wobec dziesiątków kamer telewizyjnych twierdząc, że jest niewinny. Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał go wprost: „Czy ksiądz kardynał prowadził aktywne życie seksualne?" - odpowiedział z całą szczerością i otwartością: „Zawsze żyłem w czystości i celibacie". Takiej odpowiedzi winien udzielić każdy ksiądz, gdyby został pomówiony o dwuznaczne zachowania moralne.

Niedawno rozmawiałem z moim współbratem z Kanady, o. Terrencem Prendergast, arcybiskupem Halifaxu. Wspominał o jednym z biskupów diecezji kanadyjskiej, który został oskarżony o nadużycia seksualne, do jakich — zdaniem oskarżyciela — miało dojść dwadzieścia lat temu. Niemożliwe okazało się jakiekolwiek rozstrzygnięcie tej sprawy. Tymczasem wokół osoby oskarżonego pojawiła się tak wielka fala nieufności, że był zmuszony złożyć swój urząd. Każdy kleryk i ksiądz winien tak żyć, by nikt nie miał podstaw do oskarżania go, nawet po dwudziestu i więcej latach.

Stolica Apostolska podejmuje dzisiaj wielkie starania, by odzyskać zaufanie wiernych do kapłanów, nadwerężone mocno przez skandale księży i biskupów o podłożu seksualnym. Papież wielokrotnie przepraszał różne lokalne wspólnoty Kościoła za zgorszenie wywoływane przez księży. W ostatnim, przytaczanym tu już, Liście do kapłanów na Wielki Czwartek Jan Paweł II napisał: „W tym okresie, jako kapłani jesteśmy osobiście głęboko wstrząśnięci grzechami niektórych naszych braci, którzy sprzeniewierzyli się łasce otrzymanej w Sakramencie Święceń, ulegając najgorszym przejawom mysterium iniquitatis, jakie dokonuje się w świecie. Budzi to zgorszenie, a jako jego skutek pada głęboki cień podejrzenia na wszystkich innych zasłużonych kapłanów, którzy pełnią swoją posługę z uczciwością i z konsekwencją, a nierzadko z heroiczną miłością".

8. Wychowawcy muszą mieć świadomość, że do seminarium przychodzi dzisiaj wielu młodych łudzi, wychowanych w klimacie erotyzacji, którzy mogą nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że ich wrażliwość moralna w sferze seksualnej została mocno stępiona. Jeżeli bowiem w okresie dojrzewania młody człowiek oglądał wielokrotnie pornografię, także pornografię homoseksualną, oraz podejmował różnego rodzaju eksperymenty seksualne, to jego naturalna wstydliwość została głęboko zraniona. Osoby tego typu łatwo tworzą wokół siebie atmosferę dwuznaczną moralnie, która przejawia się w szukaniu obrazów pornograficznych, w nieprzyzwoitych żartach, nieczystych rozmowach czy gestach.

Jeżeli w trakcie seminarium kandydat do kapłaństwa nie uleczy osłabionej wrażliwości w tej sferze, to wówczas jego zachowanie w konfesjonale może być w przyszłości bardzo raniące dla penitentów. Każde nietaktowne pytanie, czy też uwaga zabarwiona niezdrową ciekawością seksualną bywają bolesne i budzą zgorszenie. Spowiednik głęboko też rani penitenta, kiedy, pomijając inne problemy i grzechy, koncentruje całą swoją uwagę na ujawnianiu słabości przeciwko szóstemu przykazaniu.

Bóg daje powołania kapłańskie w takich warunkach, w jakich żyje wspólnota Kościoła. Seminaria przyjmujące młodych łudzi zobowiązane są jednak do udzielania im takiej pomocy, jakiej potrzebują. Pomoc psychologiczna, choć nieraz konieczna, ma — o czym też należy pamiętać — bardzo ograniczone możliwości. Pokonywanie ludzkich problemów, zwłaszcza tak głębokich, jak uwikłania emocjonalne i seksualne, wymaga przede wszystkich wielkiego zaangażowania moralnego i duchowego. Pomoc psychologów bywa wówczas tylko skromnym wparciem dla walki duchowej. Bez głębokiej modlitwy, opartej na słowie Bożym, bez Eucharystii, szczerej spowiedzi i kierownictwa duchowego, rozwiązanie takich problemów jest - po ludzku rzec biorąc - niemożliwe. Zranienia i uwikłania osób wstępujących do seminarium wymagają od nich ewangelicznego radykalizmu, dzięki któremu mogą wprowadzić w życie ideały związane z powołaniem do celibatu kapłańskiego.

opr. mg/mg


Głęboko wstrząśnięci
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama