Łacina jako ogniwo spajające narody i kultury

Artykuł o roli języka łacińskiego w liturgii - w perspektywie historycznej

Polityczna i kulturowa jedność krajów leżących nad Morzem Śródziemnym była czynnikiem opatrznościowym, który sprzyjał rozpowszechnianiu wiary chrześcijańskiej. W głoszeniu Ewangelii pomagała zwłaszcza powszechna znajomość języka greckiego w głównych miastach Cesarstwa Rzymskiego. Językiem, którym porozumiewano się zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie imperium, nie była klasyczna greka, lecz uproszczona jej odmiana, zwana koiné — dialekt wspólny dla różnych narodów, zamieszkujących wschodnie wybrzeża Morza Śródziemnego: Grecję, Azję Mniejszą, Syrię, Palestynę i Egipt.

Na Zachodzie koiné posługiwał się też miejski proletariat, złożony z emigrantów przybyłych ze wschodnich regionów cesarstwa. Rzym stał się miastem wieloetnicznym i wielokulturowym. Żyła tu również dość liczna społeczność żydowska, mówiąca — jak się wydaje — przede wszystkim po grecku. Greka była także językiem pierwszych wspólnot chrześcijańskich w Rzymie. Świadczą o tym List św. Pawła do Rzymian oraz pierwsze pisma chrześcijańskie, które powstały w Rzymie, na przykład Pierwszy List św. Klemensa, Pasterz Hermasa oraz dzieła Justyna.

Wielu papieży z pierwszych dwóch stuleci nosiło greckie imiona. Z tego okresu zachowały się także liczne greckie inskrypcje na nagrobkach chrześcijańskich. W tej epoce greka była też wspólnym językiem rzymskiej liturgii. Proces wypierania greki przez łacinę nie rozpoczął się jednak w Rzymie, lecz w Afryce Północnej, gdzie w większości na chrześcijaństwo nawracali się nie greckojęzyczni imigranci, lecz raczej ludzie, dla których językiem ojczystym była łacina. Około połowy III stulecia proces ten był już bardzo zaawansowany: rzymscy kapłani pisali do św. Cypriana z Kartaginy po łacinie; również w tym języku Nowacjan stworzył traktat De Trinitate i inne swoje pisma, cytując w nich istniejącą już łacińską wersję Biblii. Nie będziemy się tu powoływać na dzieło zwane Traditio Apostolica, przypisywane Hipolitowi z Rzymu, ze względu na brak pewności co do daty powstania tego tekstu, jego pochodzenia oraz autorstwa.

Wydaje się, że w drugiej połowie III w. zmniejszył się napływ imigrantów ze Wschodu do Rzymu. Względy demograficzne wpłynęły więc na to, że w Kościele rzymskim wzrastało znaczenie ludzi, którzy od urodzenia mówili po łacinie. W rzymskiej liturgii aż do drugiej połowy IV w. nadal jednak posługiwano się greką. Świadczy o tym grecki cytat z modlitwy eucharystycznej, który znajdujemy w drugiej księdze dzieła Adversus Arium z r. 360, napisanego po łacinie przez Mariusa Victorinusa. W tej epoce proces wypierania greki był już daleko posunięty. Wynika to bardzo wyraźnie z pism nieznanego skądinąd autora, piszącego między r. 374 a 382, który twierdzi, że w Rzymie w modlitwie eucharystycznej nazwano Melchizedeka najwyższym kapłanem (summus sacerdos) — tytuł ten jest nam dobrze znany z późniejszego Kanonu.

Najważniejszym źródłem dla historii pierwotnej liturgii łacińskiej są pisma św. Ambrożego z Mediolanu. W dziele De sacramentis, będącym zbiorem wygłoszonych około r. 390 katechez, przeznaczonych dla nowo ochrzczonych, pojawiają się obszerne cytaty z modlitwy eucharystycznej, którą posługiwano się wówczas w Mediolanie. Cytowane fragmenty są najstarszymi wersjami modlitw, należących do Kanonu Rzymskiego: Quam oblationem, Qui pridie, Unde et memores, Supra quae i Supplices te rogamus. W innym miejscu traktatu De sacramentis św. Ambroży podkreśla, że pragnie we wszystkim naśladować praktykę Kościoła rzymskiego; dzięki temu możemy być pewni, że cytowana modlitwa eucharystyczna pochodzi z Rzymu.

Również w kazaniach św. Zenona, biskupa Werony w latach 362-372, napotykamy pewne ślady, które potwierdzają geograficzny zasięg owej pierwotnej formy Kanonu Rzymskiego. Modlitwy cytowane przez św. Ambrożego nie zawsze są identyczne z Kanonem, zatwierdzonym przez Grzegorza Wielkiego w końcu VI w. i w takiej postaci zachowanym do naszych czasów (poza nielicznymi i mało istotnymi różnicami w najstarszych księgach liturgicznych, zwłaszcza w starym Sakramentarzu Gelazjańskim, pochodzącym z połowy VIII w., ale zawierającym, jak można sądzić, świadectwo wcześniejszych praktyk liturgicznych z połowy w. VII). W każdym razie różnice między tymi dwoma tekstami są o wiele mniej istotne niż podobieństwa, jeśli weźmie się pod uwagę, że owych trzysta lat, dzielących Kanon cytowany przez Ambrożego od Kanonu Grzegorza Wielkiego, było okresem bardzo intensywnego rozwoju liturgii.

Przejście w liturgii rzymskiej od greki do łaciny następowało powoli i stopniowo: trwało ono ponad sto lat i zakończyło się za pontyfikatu Damazego I (366-384). Od tego czasu liturgia w Rzymie była sprawowana po łacinie, z wyjątkiem nielicznych pozostałości dawnej praktyki, jak Kyrie eleison w rytuale Mszy św. i czytania po grecku we Mszy papieskiej. Według Optata z Milewy, który pisał około r. 360, w Rzymie przed edyktem Konstantyna Wielkiego istniało ponad 40 kościołów. Jeśli te dane są prawdziwe, można przypuszczać, że w III w., jeśli nie wcześniej, działały tu wspólnoty łacińskie, które sprawowały liturgie w języku łacińskim, a w szczególności dotyczy to czytań z Pisma Świętego. Psalmy od samego początku śpiewano po łacinie, a ich antyczna wersja, którą posługiwano się w liturgii, nabrała charakteru sakralnego, tak że Hieronim poprawiał je z największą ostrożnością. Przełożył on również Psałterz z języka hebrajskiego, ale, jak twierdził, nie do użytku liturgicznego, lecz dla potrzeb badaczy i dyskusji. Christine Mohrmann twierdzi, że liturgia chrzcielna została przetłumaczona na łacinę już w II w. W tej kwestii nie można mieć żadnej pewności, wiadomo jednak, że istniał pewien okres przejściowy i że trwał on dość długo.

Mohrmann wprowadza bardzo trafne rozróżnienie trzech kategorii tekstów. Są to: «teksty modlitw», w których język stanowi przede wszystkim środek wyrazu; teksty «przeznaczone do odczytywania, czyli Listy i Ewangelie»; wreszcie «teksty wyznań», jak Credo. W modlitwach interesuje nas przede wszystkim sposób ekspresji, natomiast w pozostałych tekstach większą uwagę zwracamy na formy komunikowania się.

Niedawne badania dotyczące języka i rytuału (jak dzieło Catherine Bell) potwierdzają tezy Mohrmann, która sądzi, że język pełni różne funkcje w różnych częściach liturgii i że wykraczają one poza zwykłą komunikację czy przekaz informacji. Te refleksje teoretyczne pomagają nam zrozumieć rozwój pierwotnej liturgii rzymskiej: części liturgii, w których dominowała funkcja komunikacyjna, jak na przykład czytania z Pisma Świętego, zostały przetłumaczone na łacinę jako pierwsze, podczas gdy modlitwę eucharystyczną jeszcze bardzo długo odmawiano po grecku.

Stosunkowo nowa dyscyplina naukowa, jaką jest socjolingwistyka, przypomina nam, że wybór takiego, a nie innego języka nigdy nie jest sprawą neutralną ani oczywistą. Dlatego zamianę greki na łacinę w liturgii rzymskiej należy rozpatrywać we właściwym kontekście historycznym, społecznym i kulturowym. Badacze zajmujący się starożytnością wykazali, że kształtowanie się łacińskiego języka liturgicznego stanowiło jeden z elementów zjawiska o zasięgu o wiele szerszym, to znaczy dążenia do chrystianizacji kultury i cywilizacji rzymskiej.

W drugiej połowie IV w. najbardziej wpływowi biskupi w Italii — przede wszystkim Damazy w Rzymie i Ambroży w Mediolanie — dążyli do chrystianizacji ówczesnej kultury. W Rzymie wciąż jeszcze utrzymywało się pogaństwo, a przedstawiciele arystokracji nadal zachowywali pogańskie zwyczaje, nawet jeśli formalnie uważali się już za chrześcijan. Rzym przestał być ośrodkiem władzy politycznej, kultura rzymska nadal miała jednak wpływ na mentalność elit. Dziś postrzegamy IV w. jako okres odrodzenia literackiego, wyróżniający się powrotem zainteresowania klasyczną poezją i prozą rzymską. Cesarze panujący w IV stuleciu popierali ową latinitas, a na wschodzie imperium również ponownie odkrywano łacinę. Rzym z właściwym sobie uporem zachowywał pradawne tradycje.

W odpowiedzi na to papieże końca IV w., a szczególnie Damazy, próbowali w świadomy i zrozumiały sposób doprowadzić do przyswojenia symboli cywilizacji rzymskiej przez wiarę chrześcijańską. Przejawiało się to również w zawłaszczaniu przestrzeni publicznej poprzez wielkie projekty architektoniczne. Drogę przetarli cesarze z dynastii konstantyńskiej, którzy wznieśli monumentalne bazyliki na Lateranie i Watykanie, a także bazyliki cmentarne za murami miasta. Papieże kontynuowali ten program architektoniczny, zamierzając przekształcić Rzym w miasto, nad którym dominują kościoły. Najbardziej prestiżowym przedsięwzięciem była budowa nowej bazyliki św. Pawła za Murami przy Via Ostiense. Małą budowlę wzniesioną przez Konstantyna miała zastąpić nowa świątynia, kształtem i rozmiarami dorównująca Bazylice św. Piotra.

Inny ważny aspekt procesu chrystianizacji Rzymu to zawłaszczanie czasu publicznego przez zastępowanie uroczystości pogańskich cyklem świąt chrześcijańskich, rozłożonych na cały rok (por. kalendarz Filocalusa z 354 r.). Kształtowanie łaciny liturgicznej należało do zakrojonego na szeroką skalę przedsięwzięcia, jakim była ewangelizacja kultury klasycznej.

Christine Mohrmann dostrzega w tym zjawisku niezamierzone połączenie odnowy języka, zainspirowanej nowymi treściami pochodzącymi z Objawienia, oraz tradycjonalizmu stylistycznego, który był głęboko zakorzeniony w świecie rzymskim. Łacina liturgiczna zachowuje surowy styl rzymski (gravitas) i wystrzega się kwiecistości, właściwej modlitwom chrześcijańskiego Wschodu, którą spotykamy również w tradycji gallikańskiej. W tym przypadku nie mamy do czynienia z używaniem w liturgii języka «ojczystego», bo łacina Kanonu Rzymskiego, kolekt i prefacji różniła się od języka, którym mówili zwyczajni ludzie. Była ona językiem silnie stylizowanym, trudno zrozumiałym dla przeciętnego chrześcijanina w Rzymie w późnej starożytności, tym bardziej że w porównaniu z naszymi czasami poziom wykształcenia był wówczas bardzo niski. Ponadto, nawet jeśli uznamy, że dzięki rozwojowi chrześcijańskiej latinitas liturgia stała się bardziej przystępna dla mieszkańców Mediolanu czy Rzymu, nie da się powiedzieć tego samego o ludziach, których językiem ojczystym był gocki, celtycki, iberyjski czy punicki.

Można sobie wyobrazić Kościół zachodni, posługujący się w liturgii językami lokalnymi — podobnie jak Kościół wschodni, w którym obok greki używano języka syryjskiego, koptyjskiego, ormiańskiego, gruzińskiego i etiopskiego. W każdym jednak razie na Zachodzie sytuacja była całkiem odmienna: ze względu na jednoczącą moc papiestwa łacina stała się jedynym językiem liturgicznym. Był to ważny czynnik, który sprzyjał spójności kościelnej, kulturalnej i politycznej. Łacina liturgiczna od samego początku pozostawała językiem sakralnym, dość odległym od języka potocznego. Wraz z rozwojem kultur i języków narodowych w Europie ów dystans jeszcze bardziej się pogłębi, nie wspominając już o sytuacji na terenach misyjnych. «Pierwszy sprzeciw wobec łaciny liturgicznej — jak pisze Christine Mohrmann — zbiega się w czasie ze zmierzchem łaciny średniowiecznej — «drugiego języka żywego» — która została zastąpiona językiem rzeczywiście 'martwym' — łaciną humanistów. Z kolei kontestacja łaciny liturgicznej w naszych czasach stanowi w jakiejś mierze konsekwencję obniżenia poziomu nauczania łaciny i tendencji sekularyzacyjnych» (The Ever-Recurring Problem of Language in the Church, w: Études sur le latin des chrétiens, t. IV, Rome 1977).

Sobór Watykański II chciał rozwiązać ten problem poprzez poszerzenie zakresu używania języków ojczystych w liturgii, zwłaszcza w czytaniach (Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium, 36, 2). Jednocześnie podkreślano jednak, że «w obrządkach łacińskich zachowuje się używanie języka łacińskiego» (tamże, 36, 1, por. także n. 54). Ojcowie soborowi nie wyobrażali sobie, aby sakralny język Kościoła łacińskiego mógł zostać zastąpiony językami ojczystymi.

W dobie posoborowej rozbicie językowe kultu katolickiego posunęło się tak daleko, że dzisiaj większości wiernych ogromne trudności sprawia nawet wspólne odmówienie Pater noster, o czym można się przekonać podczas międzynarodowych spotkań w Rzymie czy Lourdes. W epoce charakteryzującej się wielkim przemieszczaniem się ludzi oraz globalizacją wspólny język liturgiczny mógłby stać się czynnikiem jednoczącym narody i kultury; nie zapominajmy także o tym, że liturgia łacińska stanowi jedyne dziedzictwo duchowe, które przez wiele stuleci kształtowało życie Kościoła. Należy też zadbać o zachowanie sakralnego charakteru języka liturgicznego w przekładach na języki lokalne, jak wskazuje instrukcja Stolicy Apostolskiej Liturgiam authenticam z r. 2001.

Uwe Michael Lang

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama