Kościół jako komunia w katechetycznym przekazie

Jak mówić na katechezie o Kościele jako komunii

Jednym z podstawowych celów katechezy jest, ogólnie mówiąc, ukazywanie czy odkrywanie całego bogactwa Kościoła, i to w taki sposób, aby katechizowany mógł w pełni z nim się identyfikować, co wyrazić się winno przede wszystkim skutecznym urzeczywistnianiem wspólnoty człowieka z Bogiem i wierzących między sobą oraz pełnym życiem w Jezusie Chrystusie. Niemniej ważne, jako rodzaj konsekwencji czy skutku Bosko-ludzkiej komunii, jest pełne, twórcze i odpowiedzialne uczestnictwo w życiu kościelnym, czyli podjęcie misji, jaką wspólnota chrześcijańska posiada z mandatu swojego Założyciela. Czy rzeczywiście polska katecheza, a ściśle nauczanie religii w szkole publicznej jest w stanie przekazywać owo bogactwo Kościoła i formować prawdziwą jedność tak, aby wszyscy inni mogli znów powiedzieć: zobaczcie, jak oni się miłują?



1. Kościół-komunia na poziomie katechetycznych zasad



Zagadnienie Kościoła rozumianego w kategoriach komunii nie jest dla katechezy zagadnieniem nowym. Pielęgnowała ona bowiem od zawsze, od swojego zarania, myśl o takiej wspólnocie, w której doszłoby najbardziej skutecznie do pełnego urzeczywistniania darów zbawienia dokonanego w Chrystusie. Była i jest nią wspólnota, Kościół, zwołanie, zgromadzenie wiernych, ecclesia, rozumiana w kategoriach „communio”. To właśnie w niej znajduje swój pełny wyraz spotkanie z Bogiem i braćmi, wybrzmiewa i realizuje się przede wszystkim jedność wszystkich wierzących w Bogu i między sobą, gdyż jej źródło tkwi w komunii osób Boskich – Ojca, Syna i Ducha Świętego. To w niej ma już teraz dokonywać się antycypacja tej jedności, jaka wynika z miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego, Boga Trójjedynego, pragnącego udzielać ludziom chwały swego szczęśliwego życia1, aby w efekcie weszli do doskonałej jedności Trójcy Świętej2. To także dzięki niej można głębiej spoglądać na Kościół, wnikać w jego tajemnice, „teandryczną strukturę, dynamikę jego urzeczywistniania się w ludzkiej społeczności”3, lepiej odczytywać zbawczą misję Kościoła wobec świata, bardziej się otwierać na braci w wierze i na wyznawców innych religii, łatwiej formować braterską postawę i w sposób bardziej pogłębiony odczytywać istotę tożsamości oraz posługi kapłańskiej4.

Wskazując na tak rozumiany rodzaj jedności, katecheza ukazywała zawsze nadprzyrodzony charakter wspólnoty wierzących, której źródeł nie można doszukiwać się jedynie w psychologicznych i socjologicznych motywach potrzeby gromadzenia się ludzi w obrębie różnych grup czy wspólnot, ale trzeba je dostrzegać głębiej, w tej jedności, jaka istnieje między osobami Trójcy Świętej, będącej nie tylko przyczyną wzorczą dla kościelnych wspólnot, jej prototypem, paradygmatem, ale przede wszystkim jej przyczyną sprawczą. Nie była to i nie jest jedynie teoretycznie brzmiąca prawda, pozbawiona odniesień czy uwarunkowań egzystencjalnych, ale zasada życia, rozwoju i działalności Kościoła. Jak przypomina w tym względzie Jan Paweł II, „apostołowie i założona przez nich pierwotna wspólnota żyli świadomością komunii trynitarnej”5. Świadomość ta, przekładająca się w głębokie poczucie wspólnoty, była tak intensywna, że każdy oddawał swe dobra materialne, aby służyły wszystkim, wykazując tym samym wielką wrażliwość braterską6. Innymi słowy, wierzący miłowali Chrystusa i w Nim miłowali się wzajemnie. Miłość ta, „zakorzeniona w miłości, z jaką Chrystus ich umiłował, ma swoje odniesienie do źródła miłości Chrystusa, Człowieka-Boga, to znaczy do komunii trynitarnej. Z niej czerpie swój właściwy kształt, swój nadprzyrodzony charakter i do niej zmierza jako do ostatecznego wypełnienia”7. I miłość ta odtąd staje się zasadą życia, organizacji i rozwoju Kościoła, będąc pełnym obrazem relacji międzyludzkich i eklezjalnych, mających swe źródło w Jezusie oraz w Trójcy Świętej8. Według słów Jana Pawła II, jest też ona „warunkiem zbawczego posłannictwa Kościoła: aby i oni stanowili jedno, jak My stanowimy jedno (...), aby ‘świat poznał, żeś Ty Mnie posłał’ (J 17, 26). Jest to istota apostolatu Kościoła: szerzyć prawdę o miłości Chrystusa i Boga; czynić wszystko, by ta prawda była przyjmowana i by była wiarygodna; dawać tej miłości świadectwo, czynić ją widzialną, urzeczywistniać ją. Sakramentalnym wyrazem tej miłości jest Eucharystia. W Eucharystii Kościół stale niejako się rodzi – i stale się odnawia jako ta communio, którą Chrystus przyniósł na świat, spełniając odwieczne zamierzenie Ojca”9. Do takiej komunii wzywał w swoim liście św. Ignacy Antiocheński, gdy pisał: „starajcie się (...) utwierdzić w naukach Pana i Apostołów, aby wszystko, co czynicie, pomyślnie się układało, w ciele i duchu, w wierze i miłości, w Synu, Ojcu i Duchu, na początku i na końcu, razem z waszym wielce godnym biskupem, drogocennym wieńcem duchowym waszych kapłanów i waszymi miłymi Bogu diakonami. Bądźcie poddani biskupowi i sobie nawzajem, jak Jezus Chrystus według ciała był poddany Ojcu, Apostołowie zaś Chrystusowi, Ojcu i Duchowi, aby jedność była zarazem cielesna i duchowa”10. Podobnie upominał po bratersku wierzących w Efezie, aby tworzyli tak głęboką jedność ze swoim biskupem, „jak Kościół z Jezusem Chrystusem, a Jezus Chrystus z Ojcem, aby wszystko stanowiło harmonię w jedności”11. Praktyczne zaś rozumienie miłości jako zasady przynależności do komunijnej wspólnoty chrześcijańskiej możemy odnaleźć w jednym z najbardziej starożytnym tekście katechetycznym, jakim jest Didache, dokument datowany na ten sam czas, w którym powstawały pisma Nowego Testamentu, a określany mianem podręcznego zbioru praw gminy chrześcijańskiej. Czytamy w nim znamienne słowa: „Nie odwracaj się od potrzebującego, lecz dziel się wszystkim z bratem swoim, a nie mów, że jest to twoja własność, jeśli bowiem macie wspólny udział w nieśmiertelności, tym bardziej powinniście go mieć w dobrach doczesnych”12.

Doświadczenie „komunii” pierwszych chrześcijan, przeżyte w całej swej głębi, znalazło wyraz w Pawłowej nauce o Kościele jako „Ciele” Chrystusa „Głowy”13, a więc w nauce wyrażającej wprost organiczną, a nie akcydentalną czy funkcjonalną jedność tej zbawczej wspólnoty. Dlatego Kościół ten jest nową wspólnotą zbawczą, w której chrześcijanie mają poznawać, przeżywać nową komunię, jaka weszła w historię świata przez Jezusa Chrystusa. Więcej, to właśnie Chrystus jest w centrum tej komunii oraz komunikacji, i z Nim oraz w Nim wierzący mają tworzyć wspólnotę, ożywianą przez Ducha Świętego14. On jest niejako gwarantem jej trwania, On też stanowi źródło Kościoła jako komunii w świętości Boga. A Jego całopalna ofiara – jak naucza Jan Paweł II – zawiera w sobie konsekrację człowieka i całego stworzenia15. W tak rozumianej komunii wierzący w Chrystusa znajdywali też bodźce do ewangelizacji, „służącej z kolei dalszemu bytowaniu wspólnoty”16, jak również w imię tej komunii podejmowali zarówno przygotowanie katechumenów do życia w Kościele, jak i formację permanentną, w odniesieniu do tych, którzy stawali się chrześcijanami. Proces przygotowania nowonawróconych w instytucji katechumenatu był bowiem doświadczeniem o charakterze wspólnotowym: formacja ta „narodziła się i rozwijała zawsze w powiązaniu ze wspólnotą i przy stałym jej udziale”17. Była ona miejscem i sposobem nauki, ćwiczenia, przyjmowania określonych rytów, wyrażających przyłączenie się do wspólnoty, jak również ujawniała odpowiedzialność wspólnoty za katechumenat. W tej wspólnocie wszyscy posiadali ten sam status, niezależnie od piastowanych wcześniej godności czy stanu życia, status jedności i równości, jak poświadcza św. Jan Chryzostom, w pełnej zapału katechezie chrzcielnej: „Znika tu wszelka nierówność i różnica godności. Choćby kto był we czci tego świata, opływał w bogactwa, szczycił się pochodzeniem lub wystawnym życiem, tu staje w tym samym szeregu, co łachmanami okryty żebrak, ślepiec czy kaleka. I nikt się na to nie oburza, bo każdy wie, iż w sprawach duchowych rzeczy te nic nie znaczą, że tu jest potrzebne tylko dobre usposobienie”18.

Ten sam wspólnotowy wymiar towarzyszy też od samego początku inicjacji chrześcijańskiej, mającej na celu wprowadzenie nowych członków do Kościoła. Przeżywane i celebrowane w niej sakramenty wyrażają rys wspólnotowy i „pełnią funkcję wspólnototwórczą: chrzest, aby wejść do wspólnoty (ryt włączenia lub przyjęcia); bierzmowanie, aby żyć w Duchu wspólnoty danym Kościołowi w dniu Pięćdziesiątnicy przez Chrystusa; Eucharystia, aby uczestniczyć w życiu wspólnoty i stawać się razem z innymi braćmi Ciała Chrystusa. Od początku Kościoła inicjację tworzy więc: jedno Ciało Chrystusa, jeden Duch i jednak Ofiara”19. Późniejsza zaś katecheza (np. mistagogiczna) nie tylko polegała na wyjaśnianiu przeżywanych podczas katechumenatu rytów, lecz ukazywała praktyczne konsekwencje decyzji przyłączenia się do Chrystusa i Kościoła20. Nie stroniła także od słów pełnych krytyki względem tych, którzy nie dotrzymywali wiary zasadom wynikającym z komunii chrześcijańskiej, jak tego przykład mamy chociażby w II liście do Koryntian św. Klemensa Rzymskiego: „Poganie słysząc z ust naszych słowa Boga, podziwiają ich piękno i wspaniałość. Później przekonują się jednak, że nasze czyny nie odpowiadają temu, co głosimy i dlatego też zaczynają bluźnić wołając, że wszystko to tylko baśnie i oszustwa. Kiedy bowiem słyszą od nas, że Bóg mówi: ‘Nie ma dla was wdzięczności, jeśli miłujecie tych, którzy was miłują, lecz wdzięczność znajdziecie, jeśli miłujecie nieprzyjaciół i tych, którzy was nienawidzą, kiedy to słyszą, są pełni podziwu dla tej nadzwyczajnej dobroci. Gdy zaś zobaczą, że nie kochamy nie tylko tych, co nas nienawidzą, lecz i nawet tych, co kochają, wtedy wyśmiewają się z nas i znieważają imię Boże”21. A podstawowy motyw tego rodzaju troski o stan życia wspólnoty chrześcijańskiej wynikał z faktu, że wchodząc do wspólnoty Kościoła i tworząc jedność, chrześcijanie czuli się nawzajem za siebie odpowiedzialni, w imię miłości bliźniego. Dlatego św. Jan Chryzostom mógł postawić zasadę obowiązku upomnienia braterskiego, przekonując swoich słuchaczy: „Gdy wyjdziesz stąd i zaczniesz pracować nad zbawieniem swego brata, nie tylko łając i grożąc, lecz i radząc, i ucząc, i wskazując na zło, jakie przynoszą światowe uciechy (...), czynił będziesz wszystko na chwałę Bożą i zyskasz przez to podwójną zapłatę – przysłużysz się własnemu zbawieniu i uleczysz tego, który jest twym członkiem. A jest chlubą Kościoła i życzeniem Zbawiciela troszczyć się nie tylko o siebie, lecz i o bliźniego. (...) Uczyńcie to, bo wam zależy na swych członkach, i dołóżcie starania, aby swych braci przyprowadzić do wspólnej matki”22. Mógł także bezpośrednio ich upominać, i to w sposób niezwykle konkretny, odwołując się do przesłanek pedagogicznych. Gdy pytał bowiem: „Jakąż (...) znajdą wymówkę, któż ich wytłumaczy, skoro przez swą obojętność nie tylko sami ponoszą wielką szkodę, ale też stają się zgorszeniem dla drugich, gdy starzec nie bierze pod uwagę swego wieku i bliskiego końca ani brzemienia swych grzechów, lecz każdego dnia powiększa swe błędy i uczy młodych lekkomyślności?”23, przywoływał de facto wychowawczą moc autorytetu. Tym samym katecheza stawała się, mówiąc ogólnie, jednakże w sposób uprawniony, nie tylko teologiczną refleksją nad orędziem zbawienia, ale i swoistego rodzaju traktatem pedagogicznym, co w dalszych dziejach stanie się jej nieodłącznym wymiarem i zwyczajną praktyką. Będzie ona przez wieki podlegać różnorodnym wpływom i tendencjom, ulegać przeobrażeniom czy redukcjom, ale ciągle będzie pamiętać i wracać do myśli, że wspólnota chrześcijańska jest jej naturalnym środowiskiem, więcej – źródłem wychowawczych treści, pierwszym katechetą, adresatem, podmiotem i celem24.

Badając katechezę Kościoła pierwszych wieków, odwołujemy się tym samym do żywej Tradycji, szukając w niej zasad, jakie są nieodzowne dla tworzenia katechezy, jej rozwoju i skuteczności. W jej świetle, podobnie zresztą jak według współczesnych dokumentach Magisterium Ecclesiae, wspólnota chrześcijańska pojawia się wyraźnie jako pierwszy i podstawowy podmiot katechezy, punkt odniesienia dla różnych i szczególnych jej wyrazów. Dodajmy, wspólnota eklezjalna, która pragnie, w duchu Vaticanum II, rozumieć i przeżywać samą siebie przede wszystkim w kategoriach komunii, bowiem koinonia jest jednym z fundamentalnych rysów jej tożsamości. Jak naucza Jan Paweł II w Christifideles laici, rzeczywistość Kościoła-komunii zajmuje centralne miejsce w tym misterium, jakim jest Boży plan zbawienia ludzkości (CL 19). Zaświadcza też o tym Dyrektorium Ogólne o Katechizacji, w stwierdzeniu, że „wspólnota chrześcijańska jest historycznym urzeczywistnieniem daru ‘komunii’ (koinonia), która jest owocem Ducha Świętego” (DOK 253), dodając, że komunia ta wyraża głęboką istotę Kościoła powszechnego i Kościołów partykularnych. Od strony chrystologicznej wyraził dobitnie tę samą prawdę Jan Paweł II w Catechesi tradendae: „Ostatecznym celem katechezy jest doprowadzić kogoś nie tylko do spotkania z Chrystusem, ale do zjednoczenia, a nawet do głębokiej z Nim zażyłości” (CT 5). Stąd też określa się wyraźnie w refleksji katechetycznej, że katecheza jest z „konieczności naznaczona cechą eklezjalności (...). Istnieje ścisła więź pomiędzy Kościołem a katechezą, i to tak, że każdej koncepcji eklezjologicznej odpowiada określona wizja katechezy i każda forma katechezy zakłada pewną eklezjologię”25. Potwierdza to zresztą wspomniane wyżej Dyrektorium, przypominając, że „katecheza jest ze swej natury aktem eklezjalnym. Prawdziwym podmiotem katechezy jest Kościół, który kontynuując posłanie Jezusa Chrystusa i ożywiony przez Ducha Świętego, został posłany, aby być nauczycielem wiary...” (DOK 78). W tymże samym dokumencie wskazuje się więcej: „Za katechezę odpowiedzialna jest cała wspólnota chrześcijańska” (DOK 220), co znalazło odbicie w analogicznym polskim dokumencie – w Dyrektorium Katechetycznym Kościoła Katolickiego w Polsce (zob. DKKKP 120). Ujmując tę kwestię od strony celów, a więc w sposób najbardziej właściwy dla działania katechetycznego jako aktu z natury wychowawczego, ukierunkowanego zawsze na działania celowe, możemy powiedzieć, że jak Kościół tworzy katechezę jako zwyczajną formę chrześcijańskiej formacji swoich członków, tak katecheza „tworzy Kościół”. W ten sposób nie tylko próbuje ona znaleźć dla siebie najbardziej odpowiednie środowisko, ale i wypełnić misję Kościoła w służbie której pozostaje, tzn. budować wzajemną więź, komunię wszystkich wierzących z Bogiem i ze sobą nawzajem. Dlatego eklezjalny wymiar katechezy jest dla niej wymiarem istotnym, konstytutywnym dla jej tożsamości.

Tak ujmowane relacje między Kościołem a katechezą są dzisiaj coraz częściej wydobywane i poddawane analizom, gdyż pragnie się wracać, wydobywać i na swój sposób promować temat Kościoła-komunii oraz poszukiwać nowych form jego wyrazu. Wychodzi się najczęściej od motywów czy przesłanek, co prawda, negatywnych, ale być może w ten sposób silniej ujawniających potrzebę tego typu ujęć. Twierdzi się bowiem, że Kościół wciąż jeszcze przedstawia się przede wszystkim jako „ciało o silnej organizacji, ze skuteczną w swoich oddziaływaniach strukturą, lecz nie zawsze jako przestrzeń przeżywania komunii i braterstwa”26. Jednocześnie wskazuje się też bardziej pozytywne, gdy przywołuje się rosnącą potrzebę czy pragnienie „tworzenia nowych form życia wspólnotowego, przeważnie małych, na miarę człowieka oraz potrzeb realizacji soborowej koncepcji Kościoła jako wspólnoty braterskiej, w której równość i jednakowa godność wszystkich członków przeważałaby nad podziałem na urzędy i posługi”27. W tej też perspektywie pragnie się postrzegać katechezę w jej odniesieniu do Kościoła. Jej zadaniem, jak zostało powiedziane wyżej, jest przede wszystkim budowanie czy „tworzenie” Kościoła, dokonujące się na wielu płaszczyznach:

- Katecheza jest wychowaniem do rozumienia istoty Kościoła. To właśnie podczas systematycznie prowadzonych katechetycznych spotkań istnieje największa gwarancja zrozumienia prawdziwej natury Kościoła, jego celów i zadań. A wychowywanie do przynależności i tożsamości z Kościołem, zarówno emocjonalnej, jak i faktycznej, jest dzisiaj bardzo naglącym zadaniem, szczególnie w kontekście kryzysu poczucia przynależności oraz kryzysu instytucji.

- Katecheza jest miejscem doświadczenia Kościoła28. Katecheza nie tylko realizuje się w Kościele i mówi o Kościele, ale sama w sobie jest doświadczeniem Kościoła, pozytywnym lub negatywnym, zależnie od jej jakości. Dlatego jest bardzo ważne, aby katecheza umożliwiła pozytywne doświadczenie Kościoła, i aby było ono bezpośrednie oraz jasno wydobywające jego walor wychowawczy, właściwy zresztą każdemu doświadczeniu.

- Katecheza jest czynnikiem odnowy Kościoła. Uczestnicząc na swój sposób w funkcji prorockiej i krytycznej słowa Bożego, rozwija ona w relacji do Kościoła misję odnowy i jest bodźcem dla jego ustawicznego oczyszczania się i reformowania. Żywa jest dzisiaj świadomość roli katechezy w budowaniu całej wspólnoty eklezjalnej, a także jej krytycznej funkcji wewnątrz Kościoła29.

- Katecheza jest pomocą w dojrzewaniu wspólnoty chrześcijańskiej. Poprzez różnorodność bogactw ludzkich i religijnych, jakie wnoszą do Kościoła osoby katechizowane, wspólnota chrześcijańska nie tylko wiele im daje, ale także wiele od nich otrzymuje. W ten sposób wspólnota wzrasta i się rozwija, ponieważ katecheza prowadzi do dojrzałej wiary nie tylko pojedyncze osoby, ale i całą wspólnotę (zob. DOK 221).

Ponadto zadaniem katechezy jest tworzyć przekonywający i wiarygodny obraz Kościoła, a więc taki, który mógłby zachęcić i przekonać katechizowanego do identyfikowania się z nim. Może się to stać wówczas, gdy znajdzie on w Kościele te wartości, bodźce, motywy, które będą miały dla niego życiowe znaczenie, jak również ukazany mu zostanie taki program chrześcijańskiej formacji, który będzie odpowiadał jego statusowi w Kościele, co szczególnie odnosi się do osób dorosłych i do młodzieży. Ważne jest to, przypomina E. Alberich, „zwłaszcza dzisiaj w pracy z młodzieżą i dorosłymi, w której winno się dążyć do ożywiania postawy wierności nie tylko Kościołowi przeszłości i teraźniejszości, ale również Kościołowi przyszłości, tzn. takiemu programowi Kościoła, w którym wyraźnie można odczytać prawdę, że jest on wezwany i kierowany przez Ducha Świętego”30.



2. Kościół-komunia w podręcznikach katechetycznych



Każdy rodzaj analizy podręczników katechetycznych i jakichkolwiek zawartych w nich zagadnień wymaga wstępnych wyjaśnień, tyczących się generalnie zasad tworzenia i wykorzystywania czy używania tego typu ksiąg oraz procesowi formacyjnemu, któremu ma służyć. Mamy bowiem do czynienia z oryginalnym i specyficznym rodzajem literackim, jak przyjęło się go już nazywać, którego natura odbiega od innych gatunków piśmiennictwa, jak chociażby naukowe opracowania, esej, szkic literacki, opowiadanie, nie mówiąc o felietonie czy reportażu. Nie jest tożsamy z żadnym z nich, jakkolwiek może sięgać po każdy z wymienionych, w zależności od przyjmowanych w poszczególnych jednostkach katechetycznych celów, z których wydobywa się potrzebne do formacji treści. Na ogół rozumie się katechizm jako książkę lub podręcznik „zawierający podstawowy, syntetyczny i całościowy wykład prawd wiary i norm moralności chrześcijańskiej, zakorzeniony w Piśmie świętym, Tradycji, historii i ludzkiej egzystencji, służący do nauczania oraz kształtowania przekonań i postaw wiernych”31. Abstrahując od przedstawienia szczegółowo innych jego cech, możemy powiedzieć, że przypomina pod pewnym względem podręcznik szkolny do nauk humanistycznych, różniąc się zarazem od niego tym, że jest ściśle podporządkowany katechezie, a więc procesowi formacji chrześcijańskiej, która poprzez swoje cechy systematyczności, spójności, a szczególnie sukcesywności i cykliczności (powrotu do tych samych zagadnień na kolejnych stopniach formacji), każe nauczycielowi religii czy katechecie na nowo, ale w szerszym i pogłębionym wymiarze wracać do wcześniejszych kwestii, odpowiednio je interpretując w zależności od katechizowanego, okresu rozwojowego w którym się on znajduje i uwarunkowań społeczno-kulturowych w jakich żyje. W podawaniu treści czy podejmowaniu różnych zagadnień obowiązuje także katechetę hierarchia prawd, aby nie koncentrował on uwagi na zagadnieniach drugorzędnych, mniej ważnych z punktu widzenia tak doktrynalnego, jak i formacyjnego.

W świetle powyższych zasad, temat Kościoła jako komunii będzie w katechezie tylko jednym z tematów, co prawda niezmiernie istotnym z punktu widzenia wspomnianej hierarchii prawd, niemniej tylko zagadnieniem szczegółowym, któremu należy w katechezie poświęcić określony czas czy uwagę. To zastrzeżenie jest o tyle istotne, aby w analizie unikać z jednej strony tendencji do redukcyjnego podejścia, z drugiej przesady, stosując raczej pewien rodzaj właściwie rozumianych proporcji. Może bowiem się zdarzyć, że wyszczególniona katechizmowa kwestia, którą pragnie się analizować, będzie postrzegana jak gdyby sama w sobie, w oderwaniu od kontekstu, od innych zagadnień, co w istotny sposób może doprowadzić do zdeformowania jej widzenia czy też funkcji, jaką ma pełnić.

Podejmując już temat Kościoła jako komunii, ograniczamy się zasadniczo do okresu nauki w gimnazjum, kierując się głównie motywem czy kryterium rozwojowym dotyczącym preadolescencji (od mniej więcej 9/10, jak twierdzą niektórzy autorzy32, lub 11/12 w opinii innych33, do 14 roku życia) i początków adolescencji, a więc zasadniczo czasu pobierania nauki na etapie gimnazjalnym. Okres ten bowiem charakteryzuje się jakimś rodzajem wzmożonej potrzeby ze strony ucznia do uczestniczenia w szerszym wymiarze życia społecznego, wyjścia poza wspólnotę rodzinną, nawet poza środowisko szkolne czy środowisko, w którym na co dzień żyje, z jednoczesną tendencją do pewnego typu ukonkretnienia tegoż społecznego wymiaru życia, a więc do tworzenia małych wspólnot czy grup, najczęściej wówczas w formie „band” czy „gangów” (niekoniecznie posiadających cechy negatywne). Będzie się z nimi identyfikował, gdy znajdzie w nich, ogólnie mówiąc, cechy autentyczności, a więc zaspokojenie potrzeby nawiązywania bezpośrednich i żywych relacji z drugimi, odpowiedni klimat pozwalający na swobodne wyrażanie określonych aspiracji, pragnień czy dążeń. Ten społeczny czy wspólnotowy rodzaj życia nie jest wówczas tyle nastawiony na realizację określonego celu, ile powinien wyrażać i zaspokajać potrzeby natury emocjonalnej, uczenie się podstawowych reguł życia społecznego, umiejętność radzenia sobie z różnego typu sytuacjami, zależnościami, układami, dochodzenie do uprawnionych kompromisów itp. Innego rodzaju motywem ograniczenia się do okresu preadolescencji jest aktualnie brak wszystkich podręczników katechetycznych dla szkół ponadgimnazjalnych – trwają jeszcze prace przygotowujące ostatni tom podręcznika. Nie odnosimy się także do szkoły podstawowej, gdyż wydaje się, że kategoria „communio”, w jakiej chcielibyśmy postrzegać Kościół, wydaje się zbyt trudna, zbyt abstrakcyjna dla ucznia, który dopiero wchodzi w okres myślenia abstrakcyjnego.

Wydaje się więc, że tak scharakteryzowany okres preadolescencji jest w jakiś szczególny sposób, z punktu widzenia formacji chrześcijańskiej, ważny i zarazem podatny na wprowadzanie ucznia w rozumienie i przeżywanie Kościoła w jego konkretnym, lokalnym wymiarze, jakim jest wspólnota parafialna. Zapytajmy więc, czy zaprezentowana w podręcznikach katechetycznych problematyka eklezjalna, w jej wymiarze komunii, może służyć skutecznemu wprowadzaniu katechizowanego w życie Kościoła i czy jest tak zaprezentowana, aby była dla niego znacząca, tzn. ukazująca się jako potrzebna i ważna z punktu widzenia egzystencjalnego. Inaczej mówiąc, na ile zaprezentowana katecheza buduje Kościół na miarę dorastającego, tzn. na ile zaspokaja jego potrzeby rozwojowe tak, aby zarówno uwzględniać tę prawdę w odniesieniu do jego aktualnych doświadczeń eklezjalnych, jak i pobudzać do rozwoju.

Jak już zostało wyżej powiedziane, problematyka eklezjalna stanowi istotny wymiar katechezy, czy też aktualnie dokonującej się formacji chrześcijańskiej w ramach szkolnej lekcji religii. Tak też jest traktowana w podręcznikach, przynajmniej jeżeli chodzi o aspekt ilościowy: poświęca się jej szereg poszczególnych jednostek, jak również budowane są określone bloki dydaktyczne z zamiarem tworzenia bardziej syntetycznego, spójnego i wyczerpującego obrazu. I tak na przykład cykl podręczników W drodze do Emaus34, jeden z bardziej rozpowszechnionych w Polsce, w klasie pierwszej poświęca wprost zagadnieniom eklezjologicznym trzy katechezy (Prawda o Kościele, We wspólnocie uczniów Chrystusa, Kościół służy wolności), w drugiej dwie (Wierzę w Kościół, Mój Kościół), w trzeciej buduje wspomniany blok dydaktyczny, zatytułowany Z Jezusem w Kościele („Aby byli jedno...”, Jezusowy Kościół, Powszechność Kościoła, Kościół pierwotny, Kościół w średniowieczu, Kościół i odrodzenie, Kościół w oświeceniu i XIX wieku, Kościół XX wieku, Przełom wieków, Mój Kościół). W innych podręcznikach, powstałych w diecezji kieleckiej35, mamy nieco inny układ dydaktyczny, gdyż już w klasie pierwszej (W moim Kościele) proponuje się odrębny blok zagadnień poświęconych Kościołowi (Kościół), w którym można odnaleźć następujące tematy: Kościół wspólnotą ludzi w drodze do Boga; Nazwy i symbole Kościoła; Moje zadania we wspólnocie Kościoła; Kościół oczekuje ostatecznego spełnienia Bożych obietnic; Kościół jest jeden, święty, powszechny i apostolski; Hierarchiczna struktura Kościoła; Kościół matką i wychowawczynią; Misyjny charakter działalności Kościoła; Ekumenizm – w drodze do jedności chrześcijan; Świeccy a życie konsekrowane; Sakramentalia – uświęcenie ludzi i rzeczy). Klasa druga (W miłości Ojca) przynosi dwie jednostki dydaktyczne o Kościele (Kościół a polityka; Mój udział w życiu społecznym Kościoła), a ostatnia (W życiu i w prawdzie) znów wraca do bloku dydaktycznego, których tematów nie podajemy, ze względu na to, iż zasadniczo poświęcony jest wybitnym postaciom z historii i współczesności Kościoła, jak kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, Janowi Pawłowi II, jego pielgrzymkom, soborom oraz europejskim i światowym spotkaniom młodzieży. Z kolei w podręcznikach używanych w diecezji warszawsko-praskiej36 odnajdujemy jeszcze inny zorientowanie dydaktyczne – wydaje się, że pierwsze dwie klasy gimnazjalne (Słowo blisko ciebie; Dom na skale) budowane są jakby „w kluczu eklezjalnym”, gdyż zdecydowanie przeważa w nich problematyka Kościoła. W klasie pierwszej zagadnienia eklezjalne otwiera jednostka dydaktyczna poświęcona maryjnemu wymiarowi życia Kościoła (Matka Jezusa – Matka Kościoła), aby w kolejnym bloku (Słowo Boże rozszerzało się) zaprezentować w 14 jednostkach kwestię Kościoła, ujmowana zasadniczo w wymiarze historycznym oraz ewangelizacyjnym: Kościół jest ujmowany od strony wyzwań, jakie przynosiły poszczególne epoki historyczne, wielkie wydarzenia czy procesy społeczne i kulturowe (np. Wobec wyzwania barbarzyńców; Wobec wyzwania feudalizmu; Wobec wyzwania ubogich; Wobec wyzwania rozumu; Wobec wyzwania renesansu). W klasie drugiej (Dom na skale) następuje jakby kontynuacja zamierzeń dydaktycznych z klasy pierwszej: Kościół znów stawiany jest wobec wyzwań (Kościół wobec wyzwania Reformacji; Kościół wobec jedności; Kościół wobec wyzwania oświecenia; Kościół wobec wyzwania rewolucji), jak również ukazywany w związku z rokiem liturgicznym (Rok z Chrystusem w Kościele), będącym blokiem zagadnień dodatkowych, uzupełniających. Identycznie zatytułowana jednostka (Rok z Chrystusem w Kościele) jest jedyną w klasie trzeciej (Tak niech świeci wasze światło) i zamyka problematykę eklezjalną w cyklu formacji gimnazjalnej młodego chrześcijanina.

Powyższy szczegółowy przegląd tematyki eklezjologicznej w podręcznikach katechetycznych jest zamierzeniem celowym. Jeżeli bowiem pragnie się dokonać analizy Kościoła rozumianego w aspekcie komunii, koniecznym wydaje się podać całościowe ujęcia problematyki eklezjalnej, aby zorientować się, na ile tenże komunijny wymiar przenika całe zamierzenie dydaktyczne i wychowawcze autorów podręczników do nauczania religii w szkole. Jest to tym bardziej wskazane, że komunia – jak zostało wskazane - jest takim rodzajem kategorii, która decyduje o określeniu istoty Kościoła.

Trzyletni program dydaktyczno-wychowawczy z pewnością nie pozwala na rozwinięcie wszystkich aspektów Kościoła. Nie jest to także jego zamierzeniem, gdyż winno być w nim widoczne takie ujęcie zagadnienia, które daje gwarancję na jego pełną recepcję przez ucznia. Istotne jednak kwestie winny być ujmowane. Te natomiast wydają się być obecne jedynie w części. Nie odnosząc się szczegółowo do programów dydaktycznych, ich układu, struktury, trzeba jednak ogólnie wskazać, że już widoczne zróżnicowanie dydaktycznych propozycji pozwala wyrazić wątpliwość, na ile w tak zaprezentowanej formacji istnieje pewność przekazania podstawowych i spójnych wiadomości na temat Kościoła. O ile bowiem program W drodze do Emaus koncentruje się najbardziej na wydobywaniu podstawowych określeniach Kościoła i kwestiach historycznych, a warszawsko-praski wydobywa głównie aspekty historyczne i ewangelizacyjne, to kielecka propozycja w ogóle nie wprowadza problematyki źródeł Kościoła, jego historii. W efekcie mamy do czynienia z takim układem programowym, w którym istnieje zasadnicze zróżnicowanie treści, co sprawia, że uczniowie wychodzący z tychże „trzech szkół” dysponują różną, a w sumie raczej niepełną wiedzą o Kościele. Z pewnością rozwiązaniem najbardziej zasadnym byłoby dokonanie nowej syntezy, gwarantującej jakiś rodzaj bardziej spójnego programu, takiego zarazem, w którym Kościół byłby także budowany na miarę ucznia, a więc z uwzględnieniem jego doświadczeń i ich pogłębianiem. Doświadczeń bowiem tego typu w niektórych z analizowanych programach wyraźnie brakuje.

Bardziej jednak zasadniczą i zarazem symptomatyczną oraz zastanawiającą kwestią jest to, że określenia Kościoła jako komunii nie pojawiają się ani w tytułach jednostek dydaktycznych, ani w ich treści. Brak określenia Kościoła jako komunii w tytułach można wytłumaczyć, jakkolwiek nie do końca, faktem, że mógłby on nie wzbudzać zainteresowania ucznia ze względu na jego niezrozumiałe dla niego brzmienie. Z dydaktycznego punktu widzenia można jednak postawić tezę, że uczeń winien otrzymywać coraz bogatszą wiedzę o danym zagadnieniu, a niezrozumiałe pojęcie mają być wyjaśnione i poddane analizie. Nie udaje się już jednak wytłumaczyć czy usprawiedliwić nieobecności kategorii „communio” w treści jednostek dydaktycznych. Podczas bowiem lekcji istnieje wiele możliwości wyjaśnień i interpretacji, uwzględniających stan rozwoju ucznia i jego możliwości percepcyjnych, które są już na tyle rozwinięte w tym okresie, że pozwalałyby, przynajmniej w wymiarze podstawowym, uchwycić zasadnicze rozumienie Kościoła-komunii. Nie wypełni tej luki jedna jednostka dydaktyczna w kieleckim podręczniku do klasy I, przynosząca cytat z Katechizmu Kościoła Katolickiego z podanym pojęciem komunii w odniesieniu do Kościoła, gdyż nie jest ono ani wyjaśniane, ani analizowane, czy tym bardziej interpretowane37.

Owszem, należy oddać sprawiedliwość autorom podręczników i potwierdzić, że rzeczywiście Kościół jest ukazywany w optyce wspólnoty. Bliższy jednak wgląd w ich treść i każe z dużą dozą wątpliwości odnieść się do jej sposobów określania czy interpretowania w niektórych z przedstawianych programów. W programie warszawsko-praskim, w klasie drugiej, w jednostce otwierającej problematykę eklezjalną pojęcie wspólnoty Kościoła jest zdominowane przez inne: „społeczność wybranych”, „społeczność ochrzczonych”38, a więc w gruncie rzeczy nieco abstrakcyjne, trudne do jednoznacznego określenia, nie dające uczniowi przekonywających podstaw do utożsamienia się z nim w tym okresie rozwoju i z całą pewnością nie wyrażające istoty Kościoła. Nie znajdziemy też w tymże programie określeń natury wspólnoty chrześcijańskiej. Podobnie nie podaje się jej w programie kieleckim, gdyż określenie „Kościół to wspólnota, w której każdy ma swoje miejsce”39 nie wskazuje nawet na podstawowe cechy Kościoła jako wspólnoty. Najbardziej pełne wyjaśnienia i interpretację Kościoła jako wspólnoty odnajdziemy jedynie w podręcznikach W drodze do Emaus, w których również próbuje się nawiązywać do uczniowskich doświadczeń tak, aby określany Kościół mógł przynajmniej w stopniu podstawowym ukazywać się uczniowi w kategoriach autentycznej wspólnoty, przyjaznej mu i dającej gwarancję zaspokojenia jego potrzeb rozwojowych. Jest więc w nich próba definiowania Kościoła jako owczarni, winnicy, Mistycznego Ciała Chrystusa, domu budowanego na skale, ludu powołanego przez Boga, wspólnoty40. Wydaje się przy tym, że prezentowana przez autorów wspólnota może zainteresować i pociągnąć ucznia poszukującego, jak wykazaliśmy wyżej, autentycznych wspólnot czy grup. Podaje się bowiem takie jej cechy, jak wierność Bogu, dzielenie się dobrami, pomaganie potrzebującym, jedność, radość, otwieranie się na codzienność, możliwość spotkania przyjaciół itp.41, podobnie jak wyraźnie podkreśla się, że Kościół pozostaje w służbie człowieka, działa na rzecz jego dobra i jest znakiem i narzędziem jedności Boga i ludzi42. Ponadto definiowanie Kościoła w pojęciach symbolicznych daje uczniowi dodatkową możliwość odkrywania w nim tych cech, które byłyby bliskie przeżywanym przez niego sytuacjom. Może się to okazać potrzebne chociażby w sytuacji braku jedności w rodzinie43, osamotnienia44, stanu coraz bardziej dotykającego dorastających nie tylko poprzez anonimowość życia, ale i brak zainteresowania wychowawczego ze strony najbliższych, szczególnie rodziców, co jest także treścią niektórych jednostek katechetycznych. Tak jednak potraktowany Kościół nie jest jeszcze dostatecznym usprawiedliwieniem jego nieobecności w wyraźnie podanej kategorii komunii, która to kategoria z pewnością pozwoliłaby wydobywać o wiele więcej bogatych i głębokich treści, a już z pewnością koncentrowałaby uwagę i katechety, i katechizowanego na kwestii najbardziej istotnej, prowadząc ich do samego centrum, „jądra” natury chrześcijańskiej wspólnoty. Z drugiej jednak strony należy przyznać, że analizowany w podręczniku W drodze do Emaus Kościół, jakkolwiek nie jest określany wprost pojęciem komunii, to odpowiada w największej mierze jego komunijnemu wymiarowi.

Próbując dociekać przyczyny tego stanu, trzeba powiedzieć, że wydają się być one złożone: wynikają one z jednej strony z braku umiejętności interpretacji prawd religijnych w kategoriach egzystencjalnych, a wcześniej jeszcze – z nieumiejętności interpretowania w ogóle, z drugiej natomiast z aktualnych uwarunkowań szkolnych, w jakich ma miejsce chrześcijańska formacja młodego pokolenia. Odnośnie do pierwszej przyczyny, należy powiedzieć, że katecheza, jak żadna inna forma wychowania, domaga się nade wszystko interpretacji orędzia zbawienia, gdyż jako formacja religijna ma być przede wszystkim dla wychowanka źródłem sensu i znaczenia w tym wszystkim, co stanowi przedmiot jego życia. Nie wydobędzie się tegoż znaczenia inaczej, jak tylko w interpretacji, nie natomiast poprzez podawanie samych informacji, wyjaśnień czy analiz, które jakkolwiek potrzebne, nie są jednak wystarczające. W kontekście współczesnych uwarunkowań możemy nawet powiedzieć, że dzisiejszy człowiek, a szczególnie młody, jest częstokroć znużony i zniechęcony zalewem informacji, wyjaśnień, uwag, z których prawie nic dla niego, dla jego życia, potrzeb, aspiracji i problemów, nie wynika. W tym też świetle trzeba stwierdzić, że od dawna brakuje katechezy takiej, która ukazywałaby Kościół w aspekcie jego znaczenia dla życia i rozwoju katechizowanego. O Kościele bowiem w katechezie raczej się mówi, opowiada, wyjaśnia jego naturę, analizuje rozwój, przedstawia historię, przygotowuje do uczestnictwa w jego życiu i wzywa do odpowiedzialności. Nawet mówi się o nim w kategoriach misterium i instytucji, ale tylko się informuje, tłumaczy i wyjaśnia. Nie interpretuje się go jednak tak, aby ukazał się on uczniowi jako „fakt znaczący”, a więc jako miejsce, przestrzeń życia, wspólnota braci i sióstr pełne egzystencjalnego sensu i znaczenia, także, a może przede wszystkim, znaczenia dla jego codziennych doświadczeń.

Kwestia powyższa jest ściśle związana z innym jeszcze aspektem – katecheza „opowiadając”, mówiąc, informując o Kościele, nie jest tym samym zdolna otwierać na misteryjny wymiar życia, nie staje się inicjacją, wtajemniczeniem, wprowadzaniem, a więc rodzajem dynamicznego procesu, „actio”, działaniem czy wydarzeniem, ile najbardziej intelektualnym przeżyciem, owszem, ważnym i istotnym, ale nie angażującym całej osoby. Mówiąc inaczej, woli zatrzymywać się na wymiarze poznawczym i wychowawczym, wciąż nie doceniając chrześcijańskiej inicjacji i mistagogii, które w stopniu najwyższym są w stanie otwierać katechizowanego na misterium Kościoła czy na misterium w ogóle. Katecheza jest jeszcze przeintelektualizowana. I ten aspekt intelektualny w obecnym nauczaniu religii w szkole wydaje się być nie tylko potwierdzony, ale i uprzywilejowany, gdyż edukacja szkolna zawsze będzie dążyć do zabezpieczenia swoich dwóch podstawowych wymiarów: właśnie poznawczego i wychowawczego. Nie ma w niej miejsca na wtajemniczenie, zresztą nie może być. Szkoła publiczna bowiem nie jest z natury środowiskiem eklezjalnym. Jest instytucją czy wspólnotą kształcącą i wychowawczą o charakterze pluralistycznym, w sensie zróżnicowania ideowego i religijnego, a nawet ideologicznego uczniów i nauczycieli, broniąc się przed przekształceniem jej w jakiś rodzaj jednej wspólnoty konfesyjnej.

Kościół jako komunia wydaje się być dla katechezy także tematem trudnym, gdyż wymagającym wejścia w istotę czy naturę życia w ogóle, które swój początek bierze z Boga, z Boga jedynego będącego równocześnie Trójcą, wspólnotą osób. Jest trudnym, jak trudnym jest temat Trójcy Świętej. Wystarczyłoby tu przywołać wiele różnych dydaktycznych „trików”, które stosują katecheci, aby jakoś podjąć i przynajmniej w stopniu podstawowym wyjaśnić naturę tego niespotykanego i niedoświadczonego na co dzień przez ucznia „fenomenu” czy „sposobu” istnienia Boga. Stosuje się więc różne środki i narzędzia (np. trójlistna koniczyna, trzy zapalone zapałki itp.), wciąż jednak pełne antropomorfizmu czy magizmu. A jeżeli temat komunii jest trudny, to tym samym jest także tematem niechcianym, gdyż niewielu katechetów posiadło sztukę wspomnianej wyżej egzystencjalnej interpretacji orędzia zbawienia, a wcześniej – nie zostało przygotowanych do takiego prowadzenia katechezy, w której interpretacja byłaby podstawową, wręcz fundamentalną umiejętnością dydaktyczną. Tymczasem właśnie zagadnienie Kościoła-komunii wymaga posiadania tejże umiejętności w stopniu bodaj najwyższym, gdyż domaga się odniesień zarówno do tajemnicy Trójcy Świętej, jak i przełożenia tej prawdy na sensowny i pełen znaczenia obraz wspólnoty chrześcijańskiej w takiej formie, aby oddawała swoją specyfikę, której się nie znajdzie, jeżeli wykluczy się udział Trójjedynego Boga w jej tworzeniu. Powtórzmy raz jeszcze - umieć interpretować, to umieć ukazywać sens i znaczenie, a więc ofiarowywać uczniowi to, czego najbardziej oczekuje od religii w ogóle, a od katechezy w sposób szczególny. W tym kontekście Kościół jako komunia, ściśle związany z tematem Trójcy Świętej, pojawia się wciąż jako rodzaj wyzwania dla katechezy i katechetów.


Przypisy:

1 Zob. KKK 257.

2 Zob. KKK 260.

3 A. Czaja, Credo in Spiritu Vivificantem. Pneumatologiczna interpretacja Kościoła jako komunii w posoborowej teologii niemieckiej, Wydawnictwo KUL, Lublin 2003, s. 15; zob. tenże, Kościół jako communio, „Pastores” 12(2001) s. 12-21.

4 Zob. tenże, Credo in Spiritu..., s. 15, 16.

5 Jan Paweł II, Kościół jako komunia po Pięćdziesiątnicy (5. 2. 1992), n. 3, w: Katechezy Ojca świętego Jana Pawła II: Kościół, Kraków-Ząbki 1999, s. 88.

6 Zob. tamże, n. 2 i 6.

7 Jan Paweł II, Kościół tajemnicą komunii zbudowanej na miłości (15. 1. 1992), n. 3, w: Katechezy Ojca świętego..., s. 82.

8 Zob. tamże, n. 4.

9 Tamże, n. 5.

10 Ignacy do Kościoła w Magnezji, XIII, 1, w: Pierwsi świadkowie. Pisma Ojców Apostolskich, Wydawnictwo „M”, Kraków 1998, s. 123.

11 Ignacy do Kościoła w Efezie, IV, 1, w: Pierwsi świadkowie..., s. 114.

12 Didache IV, 1, w: Pierwsi świadkowie..., s. 35.

13 Zob. P. Grech, Początki teologii chrześcijańskiej, w: Historia teologii, t. 1: Epoka patrystyczna, red. A. Di Berardino, B. Studer, Wydawnictwo „M”, Kraków 2003, s. 84.

14 Jan Paweł II, Kościół jako komunia po Pięćdziesiątnicy, dz. cyt., n. 3, 6.

15 Zob. Jan Paweł II, Kościół tajemnicą komunii w świętości, n. 2, w: Katechezy..., s. 90.

16 Jan Paweł II, Kościół jako komunia po Pięćdziesiątnicy, dz. cyt., n. 3.

17 S. Movilla, Od katechumenatu do wspólnoty. Wprowadzenie teologiczno-duszpasterskie, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1990, s. 77; zob. także R. Murawski, Wczesnochrześcijańska katecheza (Do Edyktu Mediolańskiego – 313 r.), Płocki Instytut Wydawniczy, Płock 1999; Cz. Krakowiak, Katechumenat chrzcielny dorosłych w Kościele posoborowym, Wydawnictwo KUL, Lublin 2003, s. 37,

18 Św. Jan Chryzostom, Katechezy chrzcielne (Homilie katechetyczne do tych, którzy mają być ochrzczeni, oraz do neofitów), przekład W. Kania, Lublin 1993, s. 45.

19 Cz. Krakowiak, Katechumenat chrzcielny dorosłych..., s. 206.

20 Zob. S. Movilla, Od katechumenatu do wspólnoty, dz. cyt., s. 77.

21 Homilia z II wieku, zwana dawniej II listem do Koryntian św. Klemensa, XIII, 3, w: Pierwsi świadkowie..., s. 97.

22 Św. Jan Chryzostom, Katechezy chrzcielne, dz. cyt., s. 93, 94.

23 Tamże, s. 89.

24 Zob. K. Misiaszek, Katecheta w aktualnym stanie rozwoju polskiej katechezy – spojrzenie z innej perspektywy, w: Dzisiejszy katecheta. Stan aktualny i wyzwania, red. J. Stala, Wydawnictwo WAM, Kraków 2002, s. 7-19.

25 E. Alberich, Katecheza dzisiaj. Podręcznik katechetyki fundamentalnej, Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa 2003, s. 171.

26 Tamże, s. 55.

27 Tamże.

28 Zob. Comisión Episcopal de Eseńanza y Catquesis, La catequesis de la comunidad. Orientaciones pastorales para la catequesis en Espańa, PPC, Madrid 1979, 253.

29 Zob. E. Alberich, Katecheza dzisiaj, dz. cyt., s. 170.

30 Tamże.

31 M. Rusiecki, Katechizm, w: Encyklopedia katolicka, t. 8, Lublin 2000, kol. 1038-1039.

32 Zob. R. Giannatelli, Preadolescenti (Catechesi dei), w: Dizionario di catechetica, red. J. Gevaert, Elle Di Ci, Torino (Leumann) 1987, s. 503.

33 Zob. R. Murawski, Problematyka wieku dorastania, w: Teoretyczne założenia katechezy młodzieżowej, red. tenże, Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa 1989, s. 14.

34 W drodze do Emaus, t. 1: Jezus uczy i zbawia, Wydawnictwo WAM 1999; W drodze do Emaus, t. 2: Jezus działa i zbawia, Wydawnictwo WAM 2000; W drodze do Emaus, t. 3: Jezus prowadzi i zbawia, Wydawnictwo WAM 2001.

35 W moim Kościele. Religia klasa I gimnazjum, red. T. Śmiech, Jedność, Kielce 2001; W miłości Ojca. Religia klasa II gimnazjum, red. T. Śmiech, Jedność, Kielce 2001; W życiu i w prawdzie. Religia klasa III gimnazjum, red. T. Śmiech, Jedność, Kielce 2001.

36 P. Tomasik, Słowo blisko ciebie. Podręcznik do nauki religii dla I klasy gimnazjum, Kuria Biskupia Diecezji Warszawsko-Praskiej, Warszawa 1999; Tenże, Dom na skale. Podręcznik do nauki religi dla II klasy gimnazjum, Warszawa 2000; Tenże, Tak niech świeci wasz światło. Podręcznik do nauki religii dla III klasy gimnazjum, Warszawa 2001.

37 W moim Kościele, dz. cyt., s. 104.

38 P. Tomasik, Dom na skale, dz. cyt., s. 23, 25.

39 W moim Kościele, dz. cyt., s. 104.

40 Zob. W drodze do Emaus, t. 1, dz. cyt., s. 52.

41 Zob. tamże, s. 105.

42 Zob. W drodze do Emaus, t. 3, dz. cyt., s. 162- 163.

43 Zob. tamże, s. 159-161.

44 Zob. W drodze do Emaus, t. 2, dz. cyt., s. 172.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama