Potrzeby i możliwości wprowadzenia elementów ewangelizacji do nauczania religii w szkole

O relacjach między ewangelizacją a szkołą publiczną

Rozpatrywanie relacji pomiędzy ewangelizacją a szkołą publiczną niesie ze sobą wiele uwarunkowań zarówno natury szkolnej, jak i kościelnej. W odniesieniu do pierwszych należy przede wszystkim brać pod uwagę naturę i cele szkoły, które niewątpliwie już u podstaw determinują odniesienia do procesu kościelnej ewangelizacji, jaka miałaby być prowadzona w jej murach. Dlatego kwestia potrzeb i możliwości prowadzenia w szkole działań ewangelizacyjnych ukazuje się, mówiąc ogólnie, w wymiarach szczególnych, specyficznych. Drugi typ uwarunkowań tyczy się nie tylko samego procesu ewangelizacji, jako teoretycznie możliwego do prowadzenia w szkole, ale także tych szczegółowych jego określeń, które płyną z dokumentów kościelnych określających sposób prowadzenia ewangelizacji w szkole publicznej. Innym wreszcie rodzajem uwarunkowań są konkretne regulacje prawne, zarówno te, które zostały zawarte między Konferencją Episkopatu Polski a Ministerstwem Edukacji Narodowej, jak i funkcjonujące wewnątrz obszaru edukacji. Wydaje się, że właśnie one decydują w dużej mierze nie tylko o potrzebie i możliwości wprowadzania elementów ewangelizacyjnych do nauczania religii w szkole, ale i o szansach powodzenia takiego przedsięwzięcia.

1. Potrzeby wprowadzania elementów ewangelizacyjnych do nauczania religii w publicznej szkole polskiej

Analiza potrzeb wprowadzania elementów ewangelizacyjnych do lekcji religii okazuje się być zamierzeniem bardziej złożonym niż można, w powszechnym mniemaniu, przypuszczać. Niemożność odnajdywania jednoznacznych w tym względzie uzasadnień płynie głównie z racji zainteresowania tą kwestią dwóch, a nawet trzech podmiotów życia społecznego, jakimi są szkoła, Kościół i rodzina, które reprezentują nie zawsze tożsame czy nawet zbieżne stanowiska, co postaramy się wykazać. Brak w obecnej chwili opinii rodzin co do potrzeb wprowadzania elementów ewangelizacyjnych do lekcji religii w pewnym sensie wyklucza możliwość ich uwzględnienia w tym opracowaniu, choć istnieje wciąż aktualna przesłanka, aby ją poznawać i respektować, gdyż rodzina – według ustaleń prawnych - posiada swój decydujący głos odnośnie do kierunku wychowania prowadzonego w szkole. Można natomiast zasadnie domniemywać, że stanowiska rodziców są w tym względzie zróżnicowane, nawet wśród rodziców deklarujących się jako wyznawcy religii rzymskokatolickiej. Powszechnie panująca opinia i codzienne relacje katechetów pozwalają na twierdzenie, że najczęściej nie są oni zbytnio zainteresowani religijną formacji swoich dzieci w szkole. W sytuacji jednak, gdy głosy rodziców są kierowane pod adresem wychowania religijnego w szkole, władze szkolne nie mogą ich ignorować, podobnie jak nie może nie uwzględniać ich Kościół.

Odnośnie do pozostałych dwóch podmiotów – szkoły i Kościoła, kwestię przez nas poruszaną należy badać z punktu widzenia pytania – który z nich, szkoła czy Kościół, wyraża pragnienie czy też potrzebę wprowadzania elementów ewangelizacyjnych do szkoły? Z pewnością stroną inicjującą ten proces jest Kościół. Czy jednak szkoła podziela w tym względzie stanowisko Kościoła lub przynajmniej stwarza korzystne warunki do jego przeprowadzenia? Należy w tym względzie odwołać się głównie do uregulowań prawnych, gdyż one są pierwszorzędną podstawą do udzielenia właściwej odpowiedzi. Nie ignoruję tym samym praktyki, która może wskazywać i przekonywać, że w wielu szkołach publicznych doskonalenie nauczania religii katolickiej poprzez wprowadzanie doń wymiaru ewangelizacyjnego jest nie tylko możliwe, ale nawet pożądane. Ważniejsze jednak w obecnej sytuacji wydaje się badanie tego zagadnienia z punktu widzenia istniejącego prawa, bądź to z racji niezbyt częstego podejmowania go w tym aspekcie w literaturze katechetycznej, bądź z powodu bardziej zasadniczego, jakim jest stan prawny sam w sobie, stanowiący zawsze podstawowy punkt odniesienia dla wszystkich dyskutowanych kwestii, także tych związanych z nauczaniem religii katolickiej w publicznej szkole polskiej.

Zanim odpowiemy za pytania kierowane pod adresem szkoły, zobaczmy, jakie racje ze strony Kościoła decydowałyby o potrzebie wprowadzenia wymiaru ewangelizacyjnego do nauczania religii w szkole.

To, że Kościół pragnie głosić Ewangelię w każdym środowisku życia człowieka, jest - przynajmniej dla osób wierzących - prawdą bezsporną, wręcz oczywistą. Ponadto głoszenie Ewangelii jest stałą powinnością Kościoła, szczególnie w odniesieniu do tych, którzy jej jeszcze nie słyszeli lub znają ją tylko powierzchownie. W odniesieniu do szkoły można powiedzieć, że są zawsze w niej uczniowie niewierzący, obojętni lub nie znający dogłębnie Ewangelii. Gdy są otwarci na treści religijne, wówczas mogą po raz pierwszy spotkać się z żywym słowem Bożym i odnaleźć w nim motywy własnego rozwoju, pogłębiania osobowej tożsamości, odnajdywania miejsca w świecie, jak również odpowiedzi na pytania o cel i sens istnienia człowieka, świata, Boga, co tyczy się szczególnie okresu dorastania i młodości. Sugestie te możemy odnaleźć w „Dyrektorium Ogólnym o Katechizacji”, gdzie twierdzi się, że w przypadku uczniów niewierzących nauczanie religii w szkole nabiera cech misyjnego głoszenia Ewangelii (DOK 75). Natomiast Jan Paweł II w „Catechesi tradendae” wskazuje, że motywem za głoszeniem Ewangelii w szkole publicznej jest współczesne zeświecczenie. I według niego stan ten wręcz domaga się, aby katecheza nawiązywała do pozostałych dziedzin nauki i wykształcenia, w tym mianowicie celu, by Ewangelia docierała do umysłu uczniów właśnie na samym terenie ich nauki i by cała ich kultura została zharmonizowana w blaskach światła wiary (CT 69). Proces ten może jednak nie dokonać się w tym przypadku, gdy braknie potrzebnego w tym względzie interdyscyplinarnego potraktowania całej edukacji szkolnej tak, aby nastąpiła rzeczywista wymiana i zharmonizowanie wszystkich treści nauczania, szczególnie tyczących się tych przedmiotów szkolnych, w których jest miejsce na uwzględnienie roli religii i chrześcijaństwa w życiu człowieka i w całej kulturze. Podobnie będzie w przypadku, jeżeli Ewangelia nie będzie głoszona z żywym przekonaniem, wręcz z entuzjazmem, a nade wszystko, gdy uczniowie nie będą widzieli chrześcijańskich nauczycieli i wychowawców żywo przejętych troską o głoszenie prawdy płynącej z Chrystusowego nauczania, tudzież według niej żyjących.

Potrzeba wprowadzenia elementów ewangelizacyjnych do lekcji religii wydaje się uzasadniona także z punktu widzenia dydaktyki katechetycznej. W tym jednak przypadku należałoby dojść do bardziej precyzyjnych uzgodnień, czy traktuje się lekcję religii bardziej w kategoriach katechezy realizowanej w szkole, czy też w takiej optyce, w jakiej rozumie się ją w „Dyrektorium Ogólnym o Katechizacji” (problem ten pojawi się wyraźniej w analizie możliwości wprowadzania elementów ewangelizacyjnych do lekcji religii). I wówczas, w zależności od przyjętych stanowisk, można dopiero precyzyjnie rozprawiać o charakterze działań ewangelizacyjnych.

Z punktu widzenia szkoły potrzeba obecności w lekcji religii elementów ewangelizacyjnych może płynąć, najogólniej mówiąc, z troski o nadanie szkole bardziej wyraźnego wychowawczego charakteru. Jego istota polegałaby na tym, że ewangelizacja bardziej wydobyłaby i podkreśliła personalny aspekt wychowania religijnego, a tym samym całej edukacji szkolnej. Zadaniem bowiem ewangelizacji w jej odniesieniu do katechezy czy wychowania religijnego jest przypominanie fundamentalnego celu, jakim jest ciągła pamięć o personalnych związkach człowieka i Chrystusa, które implikują szeroko rozumiane osobowe relacje między ludźmi budowane na określonym systemie wartości wydobywających zawsze prawdę o niepowtarzalności i godności osoby ludzkiej. Takiemu zorientowaniu wychowania sprzyjają formułowane zasady czy też podstawy reformy - bardzo wyraźnie nawiązują one do roli chrześcijaństwa w życiu człowieka i w kulturze. Podaje się w nich, że istnieje konieczność spójnych działań wychowawczych pomiędzy szkołą, rodziną a Kościołem1. Ponadto, w Kościele istnieje ważna dla szkoły wartość, jaką jest personalizm. Swego czasu minister Mirosław Handkae oświadczał: W szkolnym wychowaniu powinien nastąpić powrót do personalizmu, czyli widzenia w dziecku człowieka. Proszę zwrócić uwagę, jak silnie personalistyczne jest chrześcijaństwo – jest to wyraźne w jego podstawowych prawdach. Musimy więc widzieć w każdym człowieku, w każdym dziecku osobę, zaś wychowanie to właśnie formowanie się tej osoby2. Jeżeli potraktuję się to oświadczenie jako w pełni wiarygodne, to nie można nie traktować lekcji religii jako miejsca i sposobu przedstawiania Boga jako źródła osobowego istnienia każdego bytu przezeń stworzonego. Nie można także nie ukazywać żywego Chrystusa, Osoby w najpełniejszym wymiarze, Którą człowiek mógł swego czasu naocznie dostrzec, wręcz „empirycznie doświadczyć”. Pozostaje też On, Chrystus, wciąż ideałem w wychowaniu, także w wychowaniu szkolnym. A pociągnie On ucznia tylko wówczas, gdy będzie ukazywany jako żywy, istniejący, wciąż działający w Kościele i w świecie, także jako swoiście prowokujący każdego człowieka, w tym wydaje się najbardziej dorastającego ucznia, do refleksji nad życiem, jego celem, sensem, przeznaczeniem... Można tego dokonać wówczas, gdy lekcja religii nie będzie tylko teoretycznym wykładem na temat Chrystusa, ale rodzajem świadectwa, co przecież jest także formą ewangelizacji. Dlatego wydaje się, że tak pojętej ewangelizacji szkoła nie powinna się obawiać, gdyż w przeciwnym wypadku rezygnowałaby czy też blokowała to, co można nazwać życiem zaangażowanym, oddanym, ofiarnym, będącym przecież wciąż czymś najważniejszym w wychowaniu - taki bowiem styl życia najbardziej przekonuje oraz czyni wiarygodnymi głoszone prawdy.

Nie pozbawioną jednak racji jest teza, że szkoła może nie chcieć wprowadzać elementów ewangelizacji do nauczania religijnego z powodu obawy czy lęku przed potraktowaniem tej instytucji wychowawczej jako terenu działań kościelnych daleko wykraczających poza naturę procesu edukacyjnego, co wyrażałoby się w celach ukierunkowanych na konieczne nawracanie na wiarę chrześcijańską uczniów nie identyfikujących się z Kościołem rzymskokatolickim. Innym rodzajem braku zgody szkoły może być lęk przed nadaniem jej samej charakteru konfesyjnego czy preferującego jedno wyznanie, co przecież tak mocno podkreślało się kiedyś w debatach nad powrotem lekcji religii w obszar edukacji. Nie wchodząc w głębszą ocenę tego typu opinii, posiadających raczej zabarwienie ideologiczne czy emocjonalne niż w pełni obiektywne, należy jednak pytać, jak w takich przypadkach (które jednak istnieją!) mają postępować katecheci – czy powinni koniecznie nadawać nauczaniu religii charakter ewangelizacyjny, czy też raczej winni roztropnie się przed nim powstrzymywać? A jeżeli nie chcieliby rezygnować z ewangelizacyjnego charakteru lekcji religii, to jak on winien być rozumiany i wprowadzany? Myślę, że odpowiedź na te pytania, przynajmniej częściowa, będzie udzielona w dalszej części opracowania.

Nie prowadząc dalej powyższego wątku, zapytajmy o możliwości ubogacania lekcji religii elementami ewangelizacyjnymi poprzez odwołanie się w tym względzie do bardziej miarodajnego źródła niż wypowiedź ministra (którą można uznać jedynie za jego szlachetne pragnienie), jakimi są Konkordat, Ustawa o edukacji, a nade wszystko niektóre dokumenty szkolne. Te ostatnie rzucają nieco inne światło na interesujący nas problem, w czym mogą nawet być powodem rodzenia się niepokojów odnośnie do możliwości wychowawczych szkolnej lekcji religii.

Nadrzędnym celem szkoły, jak podaje się ministerialnych dokumentach tyczących się natury i celów szkoły, jest wszechstronny rozwój ucznia, który ma być dokonywany przez nauczanie, kształcenie umiejętności i wychowanie3. W dokumentach tych jednakże nie podaje się, że wychowanie ma uwzględniać rozwój wiary ucznia czy też pogłębianie jego udziału w życiu określonej wspólnoty konfesyjnej, ile raczej idzie się po linii postanowień zawartych w Ustawie o systemie oświaty, w której stwierdza się tylko, że szkoła ma respektować chrześcijański system wartości (Preambuła), co z całą pewnością nie wyczerpuje bogatego zagadnienia formacji chrześcijańskiej. W tekście Konkordatu stwierdza się ogólnie, że szkoła organizuje naukę religii (zob. art. 12), nie wspomina się natomiast o jej bardziej wyraźnym charakterze. A niejako ostateczne przypieczętowanie rzeczywistych intencji szkoły odnajdujemy zarówno w cytowanej wyżej wypowiedzi ministra Edukacji Narodowej, jak i w „Podstawie programowej kształcenia ogólnego”. Z wypowiedzi ministra wynika, że w wychowaniu szkolnym zakłada się raczej udział wartości religijnych (chrześcijaństwa) w formowaniu osobowości, tak, aby uczeń był zdolny do dokonywania moralnie właściwych wyborów4, niż wyraża się troskę o ściśle rozumianą formację chrześcijańską. W „Podstawach programowych” natomiast nie ma w ogóle mowy o rozwoju religijnym ucznia, czy tym bardziej o wychowaniu chrześcijańskim, ale jedynie o rozwoju moralnym i duchowym5, który to przepis trudno jest utożsamiać, zakładając nawet najbardziej szeroką interpretację, z troską szkoły o to, aby chrześcijanie w niej uczący się mieli możność pogłębiania swojej wiary. Pojęcie bowiem rozwoju duchowego nie jest tożsame ani z rozwojem religijnym, ani chrześcijańskim, ani tym bardziej z wychowaniem katolickim. Można je przy tym interpretować dowolnie i szeroko, także z punktu widzenia ideologicznego.

Wobec istniejących w dokumentach państwowych nie tylko niejasności, a nawet niespójności czy wręcz sprzeczności, należy pytać, czy szkoła z punktu widzenia prawnego jest tak naprawdę zainteresowana rozwojem religijnym ucznia, a tym bardziej ubogacaniem lekcji religii wartościami ewangelizacyjnymi? Udzielenie jednoznacznych odpowiedzi wydaje się być trudne.

2. Możliwości wprowadzenia elementów ewangelizacyjnych do lekcji religii

Podejmując temat możliwości wprowadzania elementów ewangelizacyjnych do lekcji religii należy również rozpatrywać go z punktu widzenia szkoły i Kościoła. Stanowisko Kościoła w tym względzie jest warunkowane zarówno naturą i celami szkoły publicznej, jak i własnymi dokumentami. W świetle zaprezentowanych dokumentów tyczących się edukacji można powiedzieć, że szkoła z punktu widzenia prawnego raczej nie sprzyja rozwojowi religijnemu czy chrześcijańskiemu ucznia. A gdyby ściśle interpretować przepisy zawarte w podstawach programowych szkoły, można, w sposób uprawniony, dojść do bardziej radykalnych wniosków, a mianowicie, że jest instytucją nie tylko w jakiejś mierze pozbawioną dobrej woli odnośnie do rozwoju religijnego ucznia, ale i uniemożliwiającą realizację formułowanego przez siebie postulatu wszechstronnego i pełnego rozwoju ucznia. Brak bowiem wyraźnego wskazania na wymiar religijny (chrześcijański czy katolicki) edukacji szkolnej w jakiejś mierze nie pozwala na tenże wszechstronny i pełny rozwój oraz czyni niewiarygodnymi wcześniejsze deklaracje władz edukacyjnych.

Oczywiście, problem niespójności czy sprzeczności dokumentów prawnych nie przesądza jeszcze o ogólnym obrazie nauczania religii w szkole, szczególnie co do istniejącej praktyki. Nie można jednak nie podnosić tej kwestii, gdyż stanowi ona integralną część całości analizowanego zagadnienie, a także może stać się, w zmienionych okolicznościach, źródłem ewentualnych nieporozumień czy konfliktów. W tym miejscu problem ten staje się także swoistym rodzajem apelu, aby strona kościelna i rządowa zadbała o spójny rodzaj tworzonych przez siebie dokumentów.

Kwestia możliwości wprowadzania elementów ewangelizacyjnych wiąże się ściśle z określonymi pytaniami, a nawet wątpliwościami kierowanymi także pod adresem Kościoła. Trzeba bowiem pytać, czy w aktualnym prawodawstwie przewiduje się wprowadzenie przez Kościół do szkoły działania o charakterze ewangelizacyjnym? A także, czy jest to nowa kwestia wymagająca bardziej precyzyjnego określenia w kategoriach prawnych, czy też można ją związać z samą naturą lekcji religii? Z punktu widzenia katechetycznych dokumentów Kościoła powszechnego lekcja religii ma jednak własną tożsamość, która nie do końca utożsamia się z naturą katechezy, a zwykle tę ostatnią postrzega się w optyce ewangelizacji. Co prawda, mówi się w „Dyrektorium Ogólnym o Katechizacji”, że w odniesieniu do uczniów niewierzących nauczanie religii nabiera cech misyjnego głoszenia Ewangelii, czyli prowadzenia do wiary (n. 75), ale zaraz dodaje się, że doprowadzenie do rozwoju tejże wiary i do jej dojrzałości jest już zadaniem katechezy parafialnej (zob. tamże). Jak więc pragnie się widzieć nauczanie religii w polskiej szkole w perspektywie ewangelizacyjnej - czy ma ono przejmować na siebie zadania katechezy parafialnej? Zgodnie z porozumieniami, jakich dokonał Kościół z Ministerstwem Edukacji Narodowej, w szkole nie proponuje się katechezy, ale lekcję religii katolickiej. Dlatego znów należy pytać, czy szkolna lekcja religii jest w stanie przemieniać się w rodzaj swoistej katechezy ewangelizacyjnej? Czy podoła temu zadaniu? Czy nie nakłada się na nią obowiązków przekraczających jej możliwości? Szkoła bowiem, jakkolwiek może być uznana za teren przepowiadania misyjnego, to jednak z drugiej strony określa siebie jako instytucję o charakterze pluralistycznym i tolerancyjnym, domagając się niejednokrotnie, aby uczniowie nie zawsze identyfikujący się z chrześcijaństwem nie byli poddawani działaniom o charakterze religijnym czy misyjnym, co Kościół winien także respektować. W takiej sytuacji ewangelizacyjny charakter nauczania religijnego może się aktualizować jedynie w ramach lekcji, zamknięty do określonej jednostki dydaktycznej, co w dużej mierze ogranicza zasięg jej oddziaływania. Wówczas może mieć miejsce jedynie ewangelizacja rozumiana w kategoriach ożywiania lekcji, o czym była już mowa wyżej.

Możliwości wprowadzenia elementów ewangelizacji do lekcji religii mogą być pomniejszone, choć nie muszą, także z racji nieokreślonego do końca statusu nauczyciela religii w szkole. Poddany z jednej strony rygorom dydaktycznym, z drugiej wzywany przez Kościół do pozostawania w szkole świadkiem wiary, nauczyciel religii nie zawsze jest w stanie spełnić to wymaganie „podwójnej wierności”, jakiego się od niego oczekuje6. Może się to najbardziej weryfikować w przypadku, gdy szkoła tworzy pewien rodzaj presji, aby akcentować najbardziej kwestie dydaktyczne i metodyczne. Dodatkowym, obciążającym czynnikiem może być fakt osamotnienia nauczyciela religii w gronie nauczycielskim lub niechętna mu i Kościołowi atmosfera, co przecież nierzadko się zdarza. Wówczas jego poczucie odpowiedzialności za prowadzenie misji może przeradzać się w rodzaj duchowych rozterek lub w stan frustracji, że nie spełnia powierzonej sobie misji. Oczywiście, sytuacja taka nie zawsze musi się weryfikować, ale też nie można jej wykluczać, dla dobra samej lekcji religii. Gdyby bowiem zakładać trwały i konieczny wręcz wymóg ewangelizowania szkoły, wówczas może dojść nie tylko do oskarżeń Kościoła o swoisty prozelityzm i brak tolerancji, ale i do stawiania nauczaniu religii nadmiernych wymagań, a to byłoby już działaniem nieuprawnionym.

Wydaje się, że obszarem najbardziej właściwym dla wprowadzania wymiaru ewangelizacyjnego, a tym samym nie rodzącym powyższych wątpliwości, jest lekcja religii, w której prowadzi się analizę zagadnień związanych z kulturą. W tak prowadzonej lekcji uczeń zastanawia się nie tylko nad jej źródłami i zasadami rozwoju, ale głównie nad sobą i swoją tożsamością, gdyż kultura jest jego pierwszym i podstawowym środowiskiem życia. Nie istnieje też ona bez związku z Bogiem, z wiarą, z Kościołem. W „Dyrektorium Ogólnym o Katechizacji” nauczanie religii w szkole określa się jako oryginalną formę posługi słowa, gdyż uobecnia Ewangelię w systematycznym i krytycznym procesie przyswojenia kultury (zob. DOK 73). Formę tę można niewątpliwie uznać za akt właściwy także procesowi ewangelizacji w jej początkowej formie, ponieważ nie może on pomijać szeroko rozumianego kontekstu kulturowego, w którym się dokonuje. W tym sensie może być on uznany za proces inkulturacji wiary. Takie też rozumienie lekcji religii, będącej krytyczną refleksją nad kulturą i rolą w niej chrześcijaństwa, najbardziej odpowiada naturze i celom szkoły, o czym zresztą wspomina się w „Dyrektorium Ogólnym o Katechizacji”: Tym, co nauczaniu religii w szkole nadaje szczególną cechę, jest fakt, że jest ono wezwane do przeniknięcia na obszar kultury oraz wejście w relacje z innymi dziedzinami wiedzy (n. 73). Jednocześnie precyzuje się w tym dokumencie, że oryginalność nauczania religii w szkole nie polega na umożliwieniu dialogu z kulturą w ogóle, gdyż to dotyczy wszystkich form posługi słowa. W nauczaniu religii w szkole chodzi o bardziej bezpośrednie rozwijanie tego dialogu w osobowym procesie systematycznego i krytycznego wtajemniczenia oraz spotkanie z dziedzictwem kulturowym, jakie zapewnia szkoła (DOK n. 73, przypis 41).

Problemem jednak pozostaje wówczas styl prowadzenia ewangelizacji – stanowczo nie nachalnie, nie w sposób zmuszający do koniecznego i natychmiastowego opowiadania się „za” lub „przeciw” Chrystusowi. Jeżeli prawdą jest, że zadaniem głoszących jest rzucanie ziarna Ewangelii, to muszą oni założyć postawę cierpliwego i ufnego oczekiwania na wzrost. Nie oznacza ona bierności, ile postawę mądrego wychowawcy, który wie, kiedy i w jaki sposób wspomagać ów wzrost. Za takim postępowaniem wychowawczym przemawia także kondycja ucznia, który znajduje się dopiero w okresie rozwoju, a więc jeszcze nie jest przygotowany do ostatecznych wyborów. Tym samym działanie wychowawcze domaga się odpowiednich metod, uwzględniających tenże rozwój.

Problem potrzeby ożywiania nauczania religijnego elementami ewangelizacji nie wydaje się tyczyć tylko samej lekcji religii, ani tym bardziej pozostawać redukowany do sprawy ściśle kościelnej, nie interesującej władz edukacyjnych. Z racji interdyscyplinarnego charakteru lekcji religii tyczy się on całego procesu wychowania ucznia, jaki podejmuje szkoła. Dlatego winien być rozstrzygany w wymiarze globalnym, aby z jednej strony nie narażać nauczyciela religii na niepotrzebne stresy, a z drugiej dać uczniowi jasny obraz tego, co jest mu ofiarowane podczas lekcji religii katolickiej w szkole.


Przypisy:

1 Zob. Biblioteczka Reformy, t. 13: Ministerstwo Edukacji Narodowej o wychowaniu w szkole, Warszawa 1999, s. 10.

2 Tamże.

3 Zob. Załącznik Nr 1 do rozporządzenia MEN (Dz. U. N. 14 z dnia 23 lutego 1999 r., poz. 129), Podstawa programowa kształcenia ogólnego dla sześcioletnich szkół podstawowych i gimnazjów, w: Biblioteczka Reformy, z. 7: Ministerstwo Edukacji Narodowej o reformie programowej. I etap edukacyjny – kształcenie zintegrowane, Warszawa 1999, s. 10.

4 M. Handke – Minister Edukacji Narodowej, Wychowanie na tle reformy edukacji, w: Biblioteczka Reformy, z. 13: Ministerstwo Edukacji Narodowej o wychowaniu..., s. 10-11.

5 Zob. Podstawa programowa kształcenia ogólnego dla sześcioletnich szkół podstawowych i gimnazjów. Załącznik Nr 1 do rozporządzenia MEN (poz. 129), w: Biblioteczka Reformy, t. 7: Ministerstwo Edukacji Narodowej o reformie programowej..., s. 11.

6 Zob. K. Misiaszek, Prawne i dydaktyczno-wychowawcze problemy nauczania religii katolickiej w publicznej szkole polskiej, „Horyzonty wiary” 11(2000) n. 4, s. 44, 48.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama