O konstruktywną dyskusję nad programem katechizacji

Ciąg dalszy zaproponowanej przez Katechetę dyskusji nad programem katechizacji

Dobrze się stało, że "Katecheta" podjął dyskusję nad nowym programem katechizacji. Chodzi o to, aby rozmawiano na ten temat nie tylko "u góry", tj. w łonie Komisji do Spraw Wychowania Katolickiego, ale także, aby usłyszeć głosy samych katechetów, ich ocenę dotychczasowego programu i sugestie pod adresem nowego. Bez głosu tych ostatnich nie da się stworzyć sensownego programu, boć przecież to oni będą go realizować w ramach nauczania religijnego w szkole.

Nie ulega wątpliwości, że dotychczas istniejący program katechizacji jest programem przestarzałym, nie przystaje do nowej sytuacji, w jakiej znalazła się polska katecheza po roku 1990, a także nie uwzględnia tła społeczno-politycznego i gospodarczego, kształtującego życie naszych uczniów. Należy go nie tyle zmienić, co stworzyć całkiem nowy. Takie powszechnie panuje przekonanie i na ile się orientuję, nie tylko "na dole", lecz także "u góry". Podjęto już, jak mi wiadomo, stosowne inicjatywy. Zmusza również do podjęcia działań w tym zakresie proponowana przez MEN reforma systemu oświaty w Polsce. Można by wymienić cały szereg jeszcze innych powodów, przemawiających za podjęciem pracy nad opracowaniem nowego programu katechizacji. Ale nie o to w moim głosie w dyskusji na ten temat chodzi.

Zaniepokoił mnie bardzo opublikowany niedawno temu na łamach "Katechety" (nr 3/1998, s. 45-46) artykuł ks. Stanisława Kisiela pt. Głos w dyskusji nad programem katechizacji w Polsce, zwłaszcza jego agresywny ton pod adresem starego programu, szczególnie zaś występujące w nim nieścisłości. Ponieważ "Katechetę" czytają katecheci, stąd tez mogą wyrobić sobie na podstawie tego artykułu niezbyt odpowiadający prawdzie pogląd w tej kwestii. Pragnę wyrazić się jasno: nie ma idealnego programu, a starego programu nie ma co bronić i nikt nie ma zamiaru tego czynić. Ale jeśli krytyka starego programu staje się jawna, poprzez jej publikację, to należałoby zadbać, aby była rzetelna i merytoryczna, utrzymana w spokojnym tonie, pozbawiona emocji i agresji, w przeciwnym razie dezinformuje. Można się nie zgadzać z poglądami innych, posiadać w dyskutowanej materii własne, odmienne zdanie, ale trzeba też umieć te inne uszanować.

Nie mam zamiaru domagać się od ks. S. Kisiela, aby darzył sympatią stary program. Mnie on też już przestał się podobać, choć w owym czasie, gdy powstawał, stanowił - według mnie - spore osiągnięcie katechetyczne, którego nie da się przekreślić. Uwzględniał ówczesny stan refleksji katechetycznej (nowe nurty czy kierunki, które pojawiły się w katechezie), teologię Soboru Watykańskiego II, a także specyficzną sytuację katechezy parafialnej w Polsce. Pracowano nad nim około ośmiu lat a zaangażowali się w jego opracowanie najwybitniejsi wówczas polscy katechetycy (wspomnę przykładowo ks. Mariana Finkego, ks. Jana Charytańskiego, ks. bp. Edwarda Materskiego itp.). Wydaje mi się, że trzeba umieć docenić ich trud i wkład w odnowę polskiej katechezy, nie można, ot tak, po prostu zdeprecjonować tego, co stworzyli. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że był to program stworzony dla katechezy parafialnej, to funkcjonował on dosyć dobrze w owym czasie i to ponad dwadzieścia lat.

W tym miejscu chciałbym ustosunkować się do niektórych wypowiedzi ks. S. Kisiela.

Autor pisze: "W r. 1977 ukazał się Katechizm religii katolickiej, który stał się programem i podręcznikiem do katechizacji". Sprawa wyglądała nieco inaczej. Otóż w roku 1977 ukazało się ilustrowane wydanie paryskie Katechizmu religii katolickiej, pierwsza zaś jego redakcja opublikowana została w roku 1968 (w dwóch tomach) w Wydawnictwie Księgarni Św. Wojciecha w Poznaniu. I druga sprawa dotycząca stwierdzenia Autora, że podręcznik ten "stał się programem". I znowu niezupełnie tak było.

Obowiązujący dotychczas program dzieli się na ramowy program katechizacji, który obowiązuje w całej Polsce, i na programy szczegółowe. Ramowy program katechizacji został zatwierdzony 1 kwietnia 1971 r. przez Konferencję Plenarną Episkopatu Polski. Ta sama Konferencja Plenarna wyraziła zgodę na to, by programy szczegółowe podlegały zatwierdzeniu przez Komisję do Spraw Katechizacji. Stosunek zaś programu ramowego do szczegółowego jest z grubsza następujący: "(...) program ramowy podaje ogólne wytyczne, zaś program szczegółowy jest konkretną formą realizacji programu ramowego". [ 1 ] Komisja do Spraw Katechizacji 12 maja 1971 r. ustaliła też określone warunki, pod jakimi zatwierdzać będzie programy szczegółowe. Powinny one:

  • "być zgodne z programem ramowym,
  • zawierać nowe wartości w stosunku do programów szczegółowych już zatwierdzonych,
  • posiadać własną bazę podręcznikową lub przynajmniej własne katechezy, które podlegają zatwierdzeniu Komisji do Spraw Katechizacji". [ 2 ]

W roku 1972, ks. abp Jerzy Stroba, przewodniczący Komisji do Spraw Katechizacji poinformował na łamach "Katechety" o zatwierdzeniu dwóch programów szczegółowych do katechizacji podstawowej (kl. I-VIII), które odpowiadały dwom orientacjom, jakie istniały przy układaniu nowego programu. Dodał także, że programów szczegółowych może być więcej, pod warunkiem, że spełnią wymienione wyżej kryteria. [ 3 ] Otóż jednym z zatwierdzonych wówczas programów szczegółowych, nazywanym popularnie przez katechetów programem pierwszym lub programem jezuickim, był program, w oparciu o który został opracowany Katechizm religii katolickiej. Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że nie powstał on w roku 1977 i że nie był on programem jedynym, jak to można wyczytać z artykułu ks. S. Kisiela. Istniała możliwość wprowadzenia do katechizacji innej wersji programu szczegółowego i nic nie stało na przeszkodzie, aby ks. S. Kisiel mógł to uczynić. I nie jest także prawdą, jak pisze Autor, że nie można było programu zmieniać. Istniał wybór między dwoma programami szczegółowymi, ponadto istniała możliwość wprowadzania nowych programów, oczywiście pod określonymi warunkami.

Ks. S. Kisiel w swym artykule dalej stwierdza, że dwa lata później, tj. w 1979 roku, ukazała się adhortacja apostolska Jana Pawła II O katechizacji w naszych czasach i wyraża ubolewanie, że "wydany dwa lata wcześniej program katechizacji i podręczniki" nie zostały "przepracowane i uzupełnione. Niestety, spełniło się przysłowie o nadziei..." Autor następnie cytuje dwie wypowiedzi papieskiej adhortacji mówiące o nauczaniu doktryny chrześcijańskiej w sposób systematyczny i całościowy (n. 18) i obowiązku przekazywania orędzia Bożego w sposób integralny (n. 30). I znowu "przyczepił" się do Katechizmu religii katolickiej, wskazując, że nie odpowiada on wymaganiom postawionym przez Papieża w swej adhortacji od strony integralnego przekazu orędzia. Wykazuje, że w I i II części podręcznika (na kl. V i VI) jest za mało katechez biblijnych, w cz. I ze Starego Testamentu, a w cz. II z Nowego Testamentu. I pyta: "Kto odpowiada za lekceważenie nakazu Ojca Świętego w programie katechizacji (...)?" A pod adresem autorów tegoż podręcznika rzuca bardzo poważne oskarżenie. "Niestety, autorzy KRK własną powagą dzielą dziedzictwo wiary na to, co oni uważają za ważne lub nieważne, aby jednego nauczać, a drugie przemilczać. I tak pozostało przez 20 lat po ukazaniu się Catechesi tradendae! Przy tym wszystkim program ten nazwano «kerygmatycznym». A może jest to «moda kerygmatyczna» z nazwą mającą na celu stanowić rolę zasłony dymnej?"

Trudno sobie wyobrazić ostrzejszą i surowszą ocenę. Nie należałem ani do redaktorów programów, ani też nie należałem do współtwórców podręcznika. Absolutnie jednak nie mogę zgodzić się z oceną wystawioną autorom podręcznika przez ks. S. Kisiela. Nie wiem, skąd ona się wzięła, bo lektura adhortacji papieskiej nie upoważnia do takiego sądu. Być może, iż ks. S. Kisiel ma nieco inne rozumienie funkcji podręcznika katechetycznego, jego zawartości treściowej, tudzież jego struktury. Być może, że nie zaakceptował on także odnowy katechezy, jaka dokonała się w ostatnich dziesiątkach lat, z jej nurtem kerygmatycznym i antropologicznym. Wydaje mi się, że u podstaw myślenia katechetycznego ks. S. Kisiela leży jeszcze dawna koncepcja katechezy, istniejąca w polskich programach katechetycznych do 1971 roku, według której program obejmował: mały katechizm, historię biblijną, duży katechizm. Tymczasem, jeśli uważnie wczytamy się w dokumenty katechetyczne Kościoła, zarówno w Dyrektorium ogólne o katechizacji, jak i w adhortację o katechizacji Jana Pawła II, to zauważymy, iż bardzo dobitnie i wielokrotnie podkreślają owe dokumenty, że istotnym źródłem dla katechezy jest (obok liturgii i Magisterium Kościoła) Pismo św., że cała katecheza winna być zakorzeniona w Piśmie św., że Pismo św. winno przenikać całą katechezę, wszystkie jednostki katechetyczne. Mogę jeszcze zrozumieć argumentację rzeczową, merytoryczną, choć nie muszę jej podzielać, i w tej materii, na argumenty, możemy podejmować dyskusję, ale nie mogę zaakceptować agresywnego tonu, jaki przebija z artykułu Autora. Zarzut niewierności nauce Kościoła, sprzeniewierzeniu się wytycznym Papieża, jest bardzo poważnym i bolesnym oskarżeniem.

Na zakończenie chciałbym jeszcze krótko ustosunkować się do autoreklamy własnych podręczników ks. S. Kisiela. Autor pisze: "Ogromnie ucieszyłem się z nowego Dyrektorium. Stwierdziłem z radością, że jego postulaty zostały zrealizowane w opracowanych i wydanych materiałach do katechezy dla szkół średnich pt.: Kościół Chrystusa. Oparte są one na Piśmie świętym i Katechizmie Kościoła Katolickiego i usiłują przedstawić orędzie ewangeliczne w integralny i całościowy sposób. Będą one udoskonalane w następnych wydaniach, ale w obecnej formie już nadają się do wprowadzenia do szkół średnich. Polecam je wszystkim katechetom tych szkół!" Wydaje mi się, że trochę skromności nikomu nie zaszkodzi. Należy do dobrych i powszechnie przyjmowanych manier także i to, aby nie reklamować własnych utworów. Zostawmy ich ocenę innym. Życzę ks. S. Kisielowi, aby taką pozytywną ocenę otrzymał, zarówno od katechetyków, katechetów, jak i od samych uczniów, którzy z tych podręczników będą korzystać. Moje osobiste zdanie o tych podręcznikach jest nieco inne, ale nie chciałbym go ujawniać, również w stylu, jaki nam Autor zaprezentował w swym artykule.


 1  J. Stroba, Geneza nowego programu katechezy, "Katecheta" nr 16/1972, s. 161.

 2  Tamże, s. 161.

 3  Tamże, s. 161.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama