Edukacja seksualna czy wychowanie prorodzinne?

W trosce o zdrowe społeczeństwo

WYCHOWANIE  DO  MIŁOŚCI

Ks.  Marek  Dziewiecki

EDUKACJA  SEKSUALNA CZY  WYCHOWANIE  PRORODZINNE?

Edukacja  seksualna czy  wychowanie  prorodzinne?

I.  SPOŁECZEŃSTWO  BEZ  RODZINY?

Wychowanie seksualne młodego pokolenia jest ściśle powiązane z aktualną sytuacją społeczną. Uwarunkowania zewnętrzne mogą ułatwiać lub utrudniać rodzicom, katechetom i innym wychowawcom formowanie dojrzałej postawy wobec seksualności u dzieci i młodzieży. Niestety, współczesny kontekst społeczny jest bardzo niekorzystny w tym względzie. Wynika to przede wszystkim z niechętnych małżeństwu i rodzinie nacisków politycznych, ekonomicznych i kulturowych.

Sądzę, że decydujące są w tym względzie naciski polityczne. W większości państw Europy dominującą rolę odgrywają obecnie partie lewicowe. Także w tych krajach, w których nie sprawują one władzy, wywierają zwykle największy wpływ na środki społecznego przekazu, a przez to na formowanie opinii publicznej i standardów "poprawności politycznej". Partie lewicowe, które z definicji dążą do sytuacji, w której państwo decyduje o niemal wszystkich sferach ludzkiego życia i działania, zdają sobie sprawę, ze istnieją dwa podstawowe fundamenty niezależności obywateli od państwa i od polityków: rodzina oraz własność prywatna. Z tego właśnie względu Lenin i jego następcy walczyli zarówno z rodziną, jak i z własnością prywatną. Współczesne partie lewicowe nie sprzeciwiają się już własności prywatnej, gdyż one same dysponują obecnie ogromnymi majątkami. W tej sytuacji tym bardziej koncentrują się na walce z rodziną, gdyż nierozerwalne małżeństwo i silna rodzina jest przez nich postrzegana jako poważna przeszkoda w osiągnięciu przyjętych celów politycznych. Walka z rodziną przybiera rożne formy. Przejawia się m.in. w nadproporcjonalnym ukazywaniu rodzin zaburzonych i patologicznych oraz przemocy domowej, na promowaniu tzw. "wolnych związków", czyli związków nietrwałych i niepłodnych, na legalizowaniu związków homoseksualnych, na wspieraniu ruchów feministycznych, które forsują ideał kobiety wrogi małżeństwu i rodzinie.

Drugim - obok powodów politycznych - powodem walki z rodzina są względy ekonomiczne. Na szczęśliwej i trwałej rodzinie nie można wiele zarobić. W takiej rodzinie nie nadużywa się alkoholu, nie kupuje się narkotyków, pornografii czy środków antykoncepcyjnych. Szczęśliwe i trwale rodziny nie poddają się naciskom mody i reklamy, która próbuje wzbudzić sztuczne potrzeby w każdej dziedzinie życia, np. w odniesieniu do sposobów ubierania się, wyposażenia domu, spędzania wolnego czasu czy wakacji. Wiele można natomiast zarobić na rodzinach, które przeżywają kryzys lub na ludziach, którzy próbują żyć poza rodziną. Na takich osobach i środowiskach zarabiają psycholodzy i psychiatrzy, lekarze i adwokaci, przemysł alkoholowy, antykoncepcyjny, aborcyjny, pornograficzny, itd. Polityczne i ekonomiczne naciski antyrodzinne wzmacniają się wzajemnie. Dzieje się tak dlatego, że we współczesnych demokracjach, opartych na dyktaturze pieniądza, znaczenie polityków zależy w bardzo dużym stopniu od środków materialnych, jakimi dysponują. Z drugiej strony środowiska ekonomiczne potrzebują wsparcia polityków (zwłaszcza w postaci określonych regulacji prawnych), aby zarabiać coraz większe pieniądze.

Trzecim frontem walki z rodziną są uwarunkowania kulturowe. Chodzi tu zwłaszcza o promowanie przez większość środków społecznego przekazu - ale także przez wielu pedagogów, psychologów, socjologów i wychowawców - zawężonej i naiwnej wizji człowieka. Dominujące obecnie zawężenie antropologiczne polega na eksponowaniu w człowieku głównie jego cielesności, emocjonalności oraz subiektywnych przekonań, a zatem tych sfer, w których człowiek nie jest w stanie zrozumieć samego siebie ani zająć dojrzalej postawy wobec siebie i innych ludzi. Z kolei naiwność w promowanej współcześnie wizji człowieka polega na sugerowaniu, że człowiek rozwija się spontanicznie i że może być szczęśliwy także wtedy, gdy interesuje go wyłącznie osiągnięcie doraźnej przyjemności czy koncentrowanie się na samym sobie; zwłaszcza na swoich cielesnych oraz emocjonalnych doznaniach i potrzebach. Promowanie tego typu wizji człowieka ze zrozumiałych względów prowadzi do walki z małżeństwem i rodziną, gdyż obie te formy życia oparte są na miłości i odpowiedzialności.

Istotnym elementem aktualnego kontekstu kulturowego, który prowadzi do walki z małżeństwem i rodziną, jest aktywność skrajnego, agresywnego feminizmu. Wbrew swej nazwie, dominujący nurt feminizmu nie broni kobiety, lecz jedynie własnej ideologii. Wbrew pozorom jest to ideologia antykobieca, gdyż nie prowadzi do tego, by chronić kobiety w ich kobiecości lecz zakłada, że kobiety w swoim zachowaniu i funkcjach społecznych powinny naśladować mężczyzn. Ponadto współczesny feminizm jest ruchem rasistowskim i bardzo nietolerancyjnym, gdyż faworyzuje wyłącznie promowany przez siebie model kobiety. Chodzi tu oczywiście o model kobiety "wyzwolonej" od więzi małżeńskich i rodzicielskich. W swoich wystąpieniach feministki ignorują, a czasem wręcz poniżają te kobiety, które są szczęśliwymi żonami i matkami, które bronią rodziny i które nie chcą redukować swojej kobiecości do naśladowania postaw i zachowań typowych dla mężczyzn. Ponadto charakterystyczną cechą feministek jest to, że okazują one zdumiewająca obojętność na najbardziej nawet ewidentne i bolesne formy poniżania kobiety i kobiecości, np. w postaci komercjalizacji kobiety (prostytucja) czy komercjalizacji kobiecego ciała (pornografia). W ten sposób potwierdzają, że ich celem nie jest troska o kobietę, lecz posłuszne wypełnianie roli, jaką określone środowiska polityczne i ekonomiczne wyznaczyły ruchom feministycznym w ramach programu budowania społeczeństwa bez małżeństwa i rodziny.

Zdecydowanie negatywnym dla małżeństwa i rodziny czynnikiem kulturowym jest ponadto ateizm oraz związana z nim laicyzacja życia społecznego. Współczesny ateizm jest doskonale zorganizowany politycznie i dzięki temu nieliczni niewierzący potrafią skutecznie blokować prawa i przekonania większości ludzi wierzących. Tymczasem monogamiczne małżeństwo oraz nierozerwalna miłość małżeńska, to nie wymysł człowieka, lecz zamysł Boga, który wskazuje człowiekowi optymalną więź miedzy kobietą a mężczyzną i który swoim błogosławieństwem pomaga małżonkom i rodzicom w wiernej realizacji tego zamysłu. Ludziom niewierzącym lub tym, którzy żyją w zlaicyzowanym środowisku, trudno jest dorastać do miłości nierozerwalnej, wiernej i płodnej. W konsekwencji szukają takich form więzi między kobietą a mężczyzną, które stawiają mniejsze wymagania.

II.  EDUKACJA  SEKSUALNA  JAKO  NARZĘDZIE  WALKI  Z  MAŁŻEŃSTWEM  I  RODZINĄ

Ci, którzy walczą z rodziną (określone partie polityczne, lobby finansowe, ruchy feministyczne, mass media) dysponują wieloma narzędziami do realizacji swoich celów. Jednym z uprzywilejowanych sposobów walki z małżeństwem i rodziną jest edukacja seksualna. Promowanie określonych sposobów rozumienia ludzkiej seksualności oraz określonych postaw w tej dziedzinie zostało przez wyżej wymienione środowiska całkowicie podporządkowane przyjętej przez siebie ideologii, kosztem dobra wychowanków oraz kosztem obiektywnej prawdy. W konsekwencji środowiska zwalczające rodzinę promują taki rodzaj myślenia o ludzkiej seksualności, który odrywa ją od miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Zupełnie paradoksalnym faktem jest to, że ci, którzy ze względów ideologicznych walczą z małżeństwem i rodziną oraz konsekwentnie dążą do tego, by dostosować edukację seksualną do przyjętych założeń ideologicznych, często zarzucają... ideologiczne podejście do wychowania seksualnego Kościołowi katolickiemu oraz wszystkim środowiskom, które z realizmem i odpowiedzialnością odnoszą się do tej sfery ludzkiego życia! Podobnie jak w wielu innych dziedzinach życia środowiska lewicowe i laickie stosują ulubioną przez siebie strategię "ucieczki do przodu".

Jednak prawda broni się siłą samej prawdy. Środowiska, które ze względów ideologicznych manipulują edukacją seksualną, skazują samych siebie na konieczność uciekania od najbardziej nawet podstawowych prawd, dotyczących ludzkiej seksualności. Wymieńmy choćby niektóre z tych oczywistych prawd i faktów empirycznych, które środowiska zwalczające rodzinę starają się konsekwentnie ignorować oraz świadomie ukrywać przed wychowankami:

  • człowiek - w przeciwieństwie do zwierząt - nie podlega w sferze seksualnej dyktaturze popędów. Jest w stanie kierować swoją seksualnością mocą własnej świadomości i wolności. Nie musi zatem "kierować" swoja seksualnością i płodnością za pomocą środków antykoncepcyjnych tak, jak nie musi "kierować" swoimi emocjami za pomocą alkoholu czy narkotyków;
  • seksualność może stać się dla człowieka źródłem szczęścia lub nieszczęścia. Może być miejscem wyrażania miłości i przekazywania życia, ale też może stać się miejscem wyrażania przemocy (np. gwałt, seksualne wykorzystywanie nieletnich) oraz przekazywania śmierci (np. choroba AIDS, aborcja). Z tego względu konieczne jest pomaganie wychowankom, by zrozumieli sens ludzkiej seksualności oraz by uczyli się dyscypliny i odpowiedzialności w tej dziedzinie;
  • sposób przeżywania i wyrażania seksualności nie jest prywatną sprawą danego człowieka. Niedojrzale przeżywana i wyrażana seksualność może bowiem powodować aż tak bardzo drastyczne krzywdy, że wiele zachowań seksualnych jest zakazanych kodeksem karnym, a nie tylko normami moralnymi czy religijnymi;
  • twierdzenie, że sensem seksualności jest doraźna przyjemność, prowadzi do uzależnień i przestępstw w sferze seksualnej. Prowadzi także do zaburzonych postaw w innych dziedzinach życia. Ponad 100 lat temu Freud zauważył, że kierowanie się zasadą przyjemności jest charakterystyczne dla dzieci i ludzi niedojrzałych psychicznie. Ludzie dojrzali psychicznie kierują się zasadą realizmu. Dotyczy to również sfery seksualnej;
  • stosowanie antykoncepcji (także w formie prezerwatywy) nigdy nie gwarantuje "bezpiecznego" seksu. Zawsze natomiast powoduje rosnąca liczbę niedojrzałych zachowań seksualnych oraz lekceważenie ludzkiego życia. Nic poza miłością i odpowiedzialnością nie może gwarantować człowiekowi dojrzałości i bezpieczeństwa w sferze seksualnej;
  • jedynie wzajemna wierność małżonków stanowi w pełni skuteczne zabezpieczenie przed wirusem HIV i chorobą AIDS w kontekście współżycia seksualnego;
  • antykoncepcja jest nieodpowiedzialną metodą dążenia do odpowiedzialnego rodzicielstwa, gdyż w większości przypadków szkodzi zdrowiu, oznacza rezygnację z kierowania seksualnością własną mocą oraz oszukuje, gdyż sugeruje, że współżycie seksualne może mieć niepożądane konsekwencje jedynie w sferze cielesnej. Tymczasem żadna forma antykoncepcji nie chroni przed bolesnymi konsekwencjami psychicznymi, moralnymi i społecznymi niedojrzałych zachowań seksualnych (nie chroni zatem, np. przed zranieniami i lękami emocjonalnymi, przed poczuciem winy czy krzywdy, przed zerwanymi więziami z samym sobą, z drugim człowiekiem i z Bogiem);
  • aborcja nie jest wyrazem troski o kobiety, gdyż to właśnie kobiety - obok niemowląt zabitych w fazie prenatalnej - są największymi ofiarami aborcji. Ponoszą drastyczne konsekwencje fizyczne, psychiczne i moralne, udokumentowane licznymi badaniami naukowymi;
  • aborcja nie ma nic wspólnego z prawem kobiet do decydowania o tym, czy chcą być matkami, gdyż dotyczy ona wyłącznie tych kobiet, które już są matkami i które stoją w obliczu zupełnie innej alternatywy: być matką dziecka żywego czy też matką dziecka zabitego;

Wymienione prawdy o ludzkiej seksualności, to tylko przykłady tych faktów i aspektów, które starają się ignorować i ukrywać środowiska posługujące się edukacją seksualną dla osiągnięcia swoich celów ideologicznych. W czasie moich częstych spotkań z młodzieżą rożnych szkół osobiście przekonuję się, jak wiele mitów przyjmują młodzi za prawdę oraz jak wiele niewygodnych dla współczesnej propagandy aspektów ludzkiej seksualności jest dla nich tematem tabu albo sferą zupełnej ignorancji (np. cykliczność płodności pary ludzkiej i naturalne metody regulacji poczęć). Z drugiej strony przekonuję się, że młodzi stosunkowo łatwo potrafią zdystansować się od promowanych mitów, jeśli tylko pomożemy im myśleć w sposób krytyczny, precyzyjny i konkretny. Jeśli np. otrzymają informację, że u dziewcząt 18-letnich i młodszych aborcja powoduje wzrost ilości raka piersi o 800% (por. wyniki badań na Wydziale Medycyny Uniwersytetu w Seatlle w latach 1991-1995), to wyzwalają się oni z naiwnego przekonania, że dobrze przeprowadzona aborcja nie powoduje szkód zdrowotnych. Odpowiedzialni wychowawcy wcale nie stoją zatem na straconych pozycjach. Musza być jednak o wiele bardziej kompetentni i precyzyjni od tych, którzy próbują manipulować młodzieżą i ukazywać zawężoną i wypaczoną wizję ludzkiej seksualności.

III.  NIEZASTĄPIONA  ROLA  RODZINY  W  WYCHOWANIU  SEKSUALNYM

Dominujące obecnie trendy spoleczno-polityczne i kulturowe walczą z trwałym małżeństwem i silną rodziną. Ci, którzy próbują podporządkować edukację seksualną przyjętej przez siebie ideologii, wykorzystują niedojrzałość i naiwność młodzieży. Zyskują jej sympatię i zaufanie poprzez to, że nie stawiają młodym żadnych wymagań i że odwołują się do mile brzmiących sloganów o wolności i tolerancji. Ponadto okazują się mistrzami w manipulowaniu językiem i argumentami w odniesieniu do ludzkiej seksualności. Zdają sobie sprawę, że aby zmienić społeczeństwo według przyjętych przez siebie kryteriów, trzeba najpierw zmienić znaczenie podstawowych pojęć i manipulować ludzką świadomością. W tej sytuacji chrześcijańscy rodzice stoją przed niezwykle trudnym zadaniem w odniesieniu do wychowania seksualnego swoich dzieci. Z drugiej strony żadna instytucja nie ma prawa ani też nie jest w stanie zastąpić rodziny w tym względzie. W konsekwencji ewentualne zaniedbania ze strony rodziców ich obowiązków wychowawczych w dziedzinie wychowania seksualnego prowadzą do wyjątkowo bolesnych i często nieodwracalnych konsekwencji. Co zatem mają czynić rodzice, by pomóc swoim dzieciom w zrozumieniu sensu ludzkiej seksualności oraz w zajęciu dojrzałej postawy w tej ważnej dziedzinie życia?

Niewątpliwie podstawowym zadaniem rodziców jest troska o zbudowanie trwałych więzi rodzinnych oraz dojrzałych relacji między poszczególnymi członkami rodziny. Pragnę przedstawić kilka szczegółowych wskazań, które wydają mi się istotne w tym względzie. Po pierwsze, rodzice powinni tak się do siebie nawzajem odnosić, by dzieci widziały w nich nie tylko mamę i tatę, ale także kobietę i mężczyznę. Oznacza to, że rodzice powinni - także w obecności córek i synów - okazywać sobie czułość, radość z fizycznej bliskości, z wzajemnego dotyku, z daru płciowości. Powinni ponadto dbać o sytuacje i miejsca sprzyjające wzajemnej intymności. Zadaniem małżonków jest również dbanie o wygląd zewnętrzny i o to wszystko, co sprzyja ich erotycznej i seksualnej atrakcyjności. W przeciwnym przypadku dzieci i młodzież mogą sądzić, że erotyzm i seksualność są atrakcyjne jedynie przed i poza małżeństwem, ale nie w ramach małżeństwa.

Po drugie, rodzice powinni zdawać sobie sprawę z tego, że pojawienie się dzieci nie oznacza, iż odtąd przestają być małżonkami, albo że są w mniejszym stopniu małżonkami. Zwłaszcza matkom grozi błędna mentalność "poświecenia się" dzieciom w taki sposób, że prowadzi to do zaniechania troski o własną kobiecość oraz o więzi z mężem jako mężczyzną. Matki powinny zatem pamiętać, że najpierw są żonami, że maja potrzebę i prawo, by być przez męża dostrzegane w swej kobiecości, obdarzane czułością i zainteresowaniem seksualnym. W przeciwnym przypadku ich zachowanie staje się negatywnym modelem zarówno dla córek, jak i dla synów. Córki bowiem mogą dojść do przekonania, że wychodząc za mąż trącą coś ważnego ze swojej kobiecości oraz z seksualnej atrakcyjności. Z kolei synowie mogą mniej czy bardziej nieświadomie uważać, że czułość okazuje się kobiecie głównie albo nawet jedynie przed zawarciem małżeństwa.

Kolejnym zadaniem rodziców jest tworzenie klimatu bezpieczeństwa, zaufania i radości. A to wszystko jest owocem dojrzałej miłości. Rodzice powinni pamiętać, że pierwszym sposobem wyrażania miłości wobec dzieci, jest wzajemna miłość małżonków. Dopiero w kontekście miłości małżeńskiej dzieci mają szansę upewniać się, że są kochane przez rodziców i że mogą być spokojne o swoją przyszłość. Gdy córki i synowie widzą, że rodzice obdarzają miłością nie tylko swoje dzieci, ale także siebie nawzajem, wtedy oceniają małżeństwo i życie rodzinne jako wielki skarb, jako coś najważniejszego w życiu. Jako coś znacznie ważniejszego niż np. doraźne zaspokojenie popędu seksualnego. Mają zatem silną i pozytywną motywację, by dobrze przygotować się do założenia własnej rodziny oraz by w okresie dorastania czuwać nad własną seksualnością.

Harmonijne życie małżeńskie i rodzinne, oparte na wiernej miłości, na wzajemnym zaufaniu oraz na poczuciu bezpieczeństwa jest wielką pomocą w wychowaniu seksualnym także dlatego, że w kontekście szczęśliwej rodziny wychowankowie nie przeżywają takich napięć, lęków czy niepokojów, z którymi nie potrafiliby sobie poradzić. W konsekwencji nie mają wtedy potrzeby somatyzacji, czyli wyrażania za pomocą ciała - w tym także za pomocą seksualności - swoich problemów psychicznych, moralnych czy duchowych. Rodzice powinni zdawać sobie sprawę, że ludzka seksualność posiada również funkcje pozaseksualne, czyli może stać się płaszczyzną somatyzowania napięć i problemów. Innymi słowy rodzice powinni być świadomi, że dla tych dzieci i nastolatków, którzy z jakiejkolwiek przyczyny przeżywają silne lęki i konflikty, seksualność staje się patologicznie atrakcyjna, gdyż wydaje się prostym sposobem na odreagowanie bieżących napięć oraz łatwą drogą do osiągnięcia szczęścia, za którym ktoś bardzo tęskni, gdyż tu i teraz czuje się kimś nieszczęśliwym.

Kolejne zadanie rodziców polega na uczeniu swoich dzieci dyscypliny i odpowiedzialności we wszystkich dziedzinach życia. Jeśli bowiem ktoś z wychowanków nie stawia sobie wymagań i nie czuwa nad swoim zachowaniem, np. w odniesieniu do lenistwa, odżywiania, systematycznej nauki czy rozsądnego korzystania z telewizji, ten będzie miał tym większe trudności z czuwaniem nad własną seksualnością, która dysponuje potężną siłą biologiczną (popęd) i emocjonalną (zwłaszcza w okresie zakochania).

Dopiero wtedy, gdy rodzicom uda się w dużym stopniu zrealizować powyższe wskazania, mogą okazać się skuteczne i owocne bezpośrednie rozmowy na temat ludzkiej seksualności oraz na temat kryteriów dojrzałości w tej dziedzinie. Najlepiej jest podejmować takie rozmowy wtedy, gdy w sposób spontaniczny i naturalny pojawia się ku temu bodziec czy okazja, np. wtedy, gdy ktoś z córek czy synów stawia konkretne pytanie o sprawy seksualne, albo gdy rozumuje lub postępuje w sposób budzący niepokój. Dobrą okazją do spontanicznej rozmowy jest także wspólnie oglądany film na temat więzi kobiety i mężczyzny czy wspólnie przeczytany artykuł na ten temat. W ten sposób rodzice pomagają nastolatkom w odróżnianiu postaw i przekonań wartościowych od tych, które są błędne czy wręcz demoralizujące. Jest to istotne zwłaszcza wtedy, gdy młodzi sięgają po te czasopisma, które promują wypaczone czy zupełnie patologiczne postawy wobec seksualności. Jeden z tatusiów opowiedział mi, że nie musiał zabraniać swojej czternastoletniej córce czytania tego typu czasopism. Wystarczyło, że przeanalizował z nią spokojnie treść jednego z numerów pisma i powiedział córce, że w jego oczach jest ona zbyt mądra i szlachetna, by czytać tego typu treści.

Pragnę zasygnalizować jeszcze jedno ważne zagadnienie. Otóż część spośród tych rodziców, którzy w swojej ludzkiej słabości nie w pełni respektowali czy nadal nie w pełni respektują własne przekonania i zasady moralne w odniesieniu do seksualności, przeżywają wątpliwości, czy w tej sytuacji mają prawo stawiać swoim dzieciom jasne zasady i wymagania. Odpowiedź jest oczywista: rodzice ci mogą to czynić, jeśli tylko spełniają dwa warunki: znają prawdę o ludzkiej seksualności i kochają swoje dzieci. Wtedy wiedzą, jakie wymagania stawiać swoim synom i córkom, a z drugiej strony nie mają nic przeciwko temu, by ich dzieci były dojrzalsze i szczęśliwsze niż oni sami. Oczywiście optymalna sytuacja wychowawcza ma miejsce wtedy, gdy rodzice nie tylko wiedzą, jaka jest optymalna postawa w dziedzinie seksualnej, ale gdy jednocześnie sami postępują zgodnie z wyznawanymi przez siebie zasadami oraz ideałami. Jednak także wtedy, gdy im się to nie udaje, nie powinni dać się "zaszantażować" przez swoje dzieci i zrezygnować z mówienia im prawdy czy ze stawiania wymagań. Pamiętajmy, że w całej historii ludzkości tylko Jezus Chrystus mógł powiedzieć swoim uczniom: nie tylko słuchajcie Mnie, ale także w pełni naśladujcie moje postępowanie.

IV.  SZKOŁA  WOLNA  OD  IDEOLOGII  I  SPRZYMIERZONA  Z  RODZINĄ

W sytuacji, w której wiele środowisk i instytucji stara się podporządkować edukację seksualną wyznawanej przez siebie antyrodzinnej ideologii, ważnym i stałym sprzymierzeńcem rodziców w odpowiedzialnym wychowaniu seksualnym młodzieży powinna być szkoła. Zadaniem społeczeństwa obywatelskiego jest obrona szkoły przed wszelkimi naciskami ideologicznymi tak, by edukacja szkolna mogła służyć wyłącznie dobru wychowanków. W obliczu wyborów parlamentarnych i zmian w układzie sił politycznych szkoła będzie musiała w najbliższych miesiącach zmierzyć się z naciskami ideologicznymi m.in. w odniesieniu do edukacji seksualnej. Warto zatem wskazać kilka podstawowych norm, które mogą pomóc szkole i nauczycielom w obronie słusznej autonomii w zakresie wychowania seksualnego.

Po pierwsze, szkoła powinna konsekwentnie respektować obowiązujące podstawy programowe, które zostały opracowane przez zespół ekspertów reprezentujących różne nauki o człowieku i różne środowiska światopoglądowe. Podstawy te opierają się na realistycznej i integralnej wiedzy o ludzkiej seksualności. Po drugie, szkoła jest zobowiązana do respektowania przekonań i postulatów rodziców w odniesieniu do edukacji seksualnej. Z tego względu szkoła jest zobowiązana do współpracy z rodzicami i do informowania ich o używanych podręcznikach oraz o treściach przekazywanych uczniom w ramach zajęć z przedmiotu: przygotowanie do życia w rodzinie. Po trzecie, dyrektorzy szkół powinni weryfikować, czy nauczyciele prowadzący zajęcia z edukacji seksualnej, przeszli specjalistyczne szkolenie, którego program jest zgodny z obowiązującymi podstawami programowymi. Po czwarte, szkoła nie może pozwalać na to, by zajęcia z zakresu edukacji seksualnej prowadziły osoby bez przygotowania pedagogicznego. Niestety, ciągle jeszcze zdarzają się przypadki, że na lekcje zapraszani są np. ginekolodzy bez przygotowania pedagogicznego, którzy nie mają kompetencji wychowawczych i w konsekwencji okazują się mniej lub bardziej nieświadomymi dealerami antykoncepcji.

Na zakończenie ostatnia już uwaga. Szkoła wychowuje głównie poprzez przekazywanie określonych informacji oraz określonego sposobu rozumienia człowieka i otaczającego go świata. Podstawową odpowiedzialnością szkoły jest ukazywanie uczniom pełnej informacji o sensie ludzkiej seksualności oraz o kryteriach dojrzałości w tej dziedzinie. Nauczyciele są wierni własnej misji i odpowiedzialności tylko wtedy, gdy maja odwagę ukazywać wychowankom także te prawdy, których uczniowie niechętnie słuchają i które są ignorowane przez dominujące ideologie polityczne czy trendy kulturowe.


Ks. Marek Dziewiecki - dr psychologii, prodziekan Wydziału Teologicznego UKSW w Radomiu, Rzeczoznawca Ministerstwa Edukacji Narodowej kwalifikujący publikacje dydaktyczne w zakresie modułu: wychowanie do życia w rodzinie.


Literatura:

  1. M. Dziewiecki, Cielesność, płciowość, seksualność, Jedność, Kielce 2000.
  2. M. Dziewiecki, Miłość pozostaje. Pedagogika miłości dla rodziców, wychowawców i wychowanków, Edycja św. Pawła, Częstochowa 2001.
  3. T. Styczeń, Urodziłeś się, by kochać, TN KUL, Lublin 1993.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama