Kartoteki pod ochroną

Jak traktować kościelne zbiory danych - jakiej podlegają ochronie?

Kartoteki pod ochroną

Parafialne księgi zawierają wiele informacji, które podlegają prawnej ochronie. Autor zdjęcia: Marek Piekara


Czy na kościelnej tablicy ogłoszeń można podawać nazwiska przyszłych nowożeńców? Czy osoba występująca z Kościoła może żądać wymazania jej nazwiska z ksiąg parafialnych?

Te pytania nurtowały nie tylko wiernych, ale i duchownych. Docierały także do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Wszelkie wątpliwości w tych kwestiach rozwiewa instrukcja „Ochrona danych osobowych w działalności Kościoła katolickiego w Polsce”, którą 23 września br. w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie podpisali bp Stanisław Budzik, sekretarz KEP, oraz Michał Serzycki, generalny inspektor ochrony danych osobowych. Dokument jasno określa, jak Kościół powinien chronić dane osobowe zbierane i przetwarzane w związku z pracą duszpasterską.

Instrukcja dla księży

— Kościół od wieków prowadził księgi zaślubin, chrztów i są to teraz nieocenione źródła historyczne — podkreślał bp Stanisław Budzik. — Dzisiaj musimy się nauczyć, że ta działalność — zgodnie z ustawą — podlega ochronie danych osobowych.

Kościół prowadzi swoją misję, opierając się na przepisach prawa kanonicznego i konkordatu. Ale jak każda jednostka, gromadząca, przetwarzająca i przechowująca różne informacje o jej członkach, zobowiązany jest do przestrzegania ustawy o ochronie danych osobowych. A zbiorów danych w kościelnej praktyce jest bardzo wiele: począwszy od parafialnych kartotek, przez listy uczniów uczęszczających na katechezę, osób przystępujących do sakramentów, po informacje o tych, którzy korzystają z oferty kościelnych instytucji i organizacji, chociażby Caritas. Czy wszystkie te dane są zbierane zgodnie z prawem? Czy Kościół może je udostępniać osobom trzecim i czy potrzebna jest do tego zgoda zainteresowanych? Jakie informacje może zbierać ksiądz chodzący po domach z wizytą duszpasterską?

Wierny też obywatel

Zgodnie z przepisami, Kościół nie musi rejestrować zbiorów danych osobowych u GIODO, jeśli są one gromadzone na potrzeby jego misji i dotyczą osób należących do Kościoła. Nie trzeba więc zgłaszać kartotek parafialnych, danych darczyńców, członków instytutów życia konsekrowanego, księży, biskupów, danych uczniów szkół katolickich ani na przykład parafian niepraktykujących. Kościół ma prawo wiedzieć, jak nazywają się jego członkowie, znać ich adresy, przekonania religijne i inne informacje, wynikające z faktu przynależności do jego struktur. Jednak informacje o niewierzących mieszkańcach parafii może zbierać tylko wtedy, gdy oni sami pisemnie wyrażą na to zgodę. Do GIODO powinny być zgłoszone zbiory, w których figuruje chociaż jedna osoba nienależąca do Kościoła. Zazwyczaj dotyczy to list pensjonariuszy domów opieki społecznej prowadzonych

przez zakony, osób korzystających z opieki Caritas, mieszkańców kościelnych noclegowni.

Na gromadzących dane spoczywa obowiązek ochrony informacji. Niezależnie od tego, czy przechowywane są one w parafialnej szafie, czy też w komputerze. Nie mogą mieć do nich dostępu osoby nieupoważnione.

Co wolno proboszczowi?

Wiele pytań, które dotarły do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, dotyczyło „zapowiedzi”, czyli wywieszania w kościelnych gablotach i podawania do publicznej wiadomości imion i nazwisk narzeczonych, zamierzających zawrzeć sakrament małżeństwa. Ta praktyka wynika z kodeksu prawa kanonicznego, który zobowiązuje wiernych wiedzących o przeszkodach małżeńskich do poinformowania o nich proboszcza lub biskupa. Podanie imion, nazwisk narzeczonych i ewentualnie parafii pochodzenia nie jest więc niczym złym. Jeśli jednak w gablocie oprócz tego wisiałyby na przykład adresy ich zamieszkania, narzeczeni powinni wcześniej wyrazić na to zgodę.

— W czasie wizyty duszpasterskiej w rodzinach zapisujemy w kartotece, kto przyjął kolędę, czy w domu są symbole religijne, czy domownicy są osobami religijnymi, czy na przykład żyją w związku niesakramentalnym — mówi ks. kanonik Bogdan Bartołd, proboszcz bazyliki archikatedralnej w Warszawie. — Robimy to w sposób otwarty i życzliwy — po to, by lepiej otoczyć troską duszpasterską konkretną rodzinę, z jej problemami. Nie zapisujemy numerów kont bankowych, stanu majątkowego — chyba że widzimy, iż osoba potrzebuje pomocy materialnej. Nie pytamy o orientację seksualną ani poglądy polityczne. Nie zapisujemy też w kartotece, czy ktoś płaci regularnie składki na kościół.

Proboszcz ma prawo dowiadywać się u szkolnego katechety, które dzieci chodzą na katechezę i jakie osiągają wyniki. Jest odpowiedzialny za nauczanie religii na terenie jego parafii. — Gdyby jednak na katechezę chodziło dziecko nieochrzczone, nienależące do Kościoła, katecheta przed ujawnieniem jego danych powinien uzyskać zgodę rodziców — zaznacza Jarosław Bittel z biura prawnego KEP.

Administrator danych, czyli w przypadku parafii — proboszcz, nie może ich przekazywać osobom trzecim. Nie może na przykład udostępniać danych osób przygotowujących się do sakramentów salonowi sukien ślubnych, kwiaciarni, fotografowi.

Historii się nie zmienia

Parafianie mogą domagać się od proboszcza uzupełnienia ich danych w dokumentacji kościelnej albo aktualizacji w przypadku zmiany adresu zamieszkania, numeru telefonu itp. Ponieważ ustawa o ochronie danych osobowych odnosi się tylko do osób żyjących, informacje o zmarłych nie są prawnie chronione, co nie znaczy, że są powszechnie dostępne. Zawsze księża biorą pod uwagę poszanowanie godności zmarłej osoby i jej rodziny. Nie ma natomiast możliwości, żeby osoba, która oficjalnie wystąpiła z Kościoła, domagała się wymazania jej nazwiska z kościelnej dokumentacji, np. z księgi chrztów. — Kościół pisze historię człowieka — tłumaczył bp Budzik. — Wymazanie danych z księgi chrztów jest nawet fizycznie niemożliwe. Za to odnotowuje się w niej fakt wystąpienia z Kościoła.

Zdaniem Michała Serzyckiego, instrukcja nie wyczerpuje tematu ochrony danych osobowych w Kościele, bo życie zapewne przyniesie kolejne wątpliwe sytuacje. Dokument trafi teraz do parafii w całej Polsce. Jego autorzy — zarówno ze strony kościelnej, jak i państwowej — mają nadzieję, że uwrażliwi duchowieństwo na szczególną ochronę informacji o parafianach i udostępnianie ich osobom trzecim. Że teraz dopiero posypią się pytania...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama