To ewolucja, a nie rewolucja

Na czym polegają zmiany w procesach o stwierdzenie nieważności małżeństwa?

To ewolucja, a nie rewolucja

Od grudnia 2015 papież Franciszek zmodyfikował normy procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Na czym polegają te zmiany i co oznaczają w praktyce?

Dokument papieża Mitis Iudex Dominus Iezus i normy procesowe tam zawarte weszły w życie 8 grudnia 2015 r. List ten potwierdza z całą stanowczością nierozerwalność i sakramentalny charakter małżeństwa. Istotną zmianą proceduralną jest zniesienie zasady podwójnej zgodności wyroku. Aby wyrok orzekający nieważność małżeństwa w pierwszej instancji był prawomocny, musiał zostać potwierdzony przez sąd drugiej instancji. W myśl nowych przepisów wyrok wydany w pierwszej instancji za nieważnością małżeństwa, jeśli strony i obrońca węzła małżeńskiego zgadzają się z rozstrzygnięciem i nie składają apelacji do sądu drugiej instancji, po upływie przewidzianych terminów staje się prawomocny. Nie ma już procedury w drugiej instancji. Oznacza to wyraźne skrócenie procesu. To jedna z nowości, jakie wniósł dokument. Jeśli natomiast strony albo obrońca węzła wniosą apelację, sprawa jest rozpatrywana w drugiej instancji i to orzeczenie staje się prawomocne. Inną nowością jest processus brevior.

Czyli processkrócony. W myśl założeń odbywałby się on tylko w przypadkach, w których zachodziłby określone przesłanki, w zasadzie przesądzające, że małżeństwo z dużą pewnością nie zostało zawarte ważnie. O co konkretnie chodzi?

Nowością tego procesu jest to, że orzekanie w nim należy do biskupa diecezjalnego, oczywiście po wcześniejszym zebraniu dowodów i przygotowaniu dokumentacji przez sędziego delegowanego, asesora i notariusza wyznaczonych do tego. Warunki, jakie muszą być spełnione do podjęcia decyzji o tej drodze procedowania, są następujące: prośba o stwierdzenie nieważności małżeństwa została zgłoszona przez obydwoje małżonków lub przez jednego z nich za zgodą drugiego oraz przytaczane są okoliczności dotyczące faktów i osób, poparte zeznaniami lub dokumentami, które nie wymagają przeprowadzenia dokładniejszego badania albo dochodzenia, a także w sposób oczywisty wskazują na nieważność. Jako przykład można przywołać sytuację ukrycia przez mężczyznę przed swoją narzeczoną faktu, że ma dziecko z inną kobietą. Po ślubie, kiedy sprawa wyszła na jaw i nastąpiło zakłócenie wspólnoty życia, mężczyzna ani faktu posiadania dziecka nie kwestionuje, ani tego, że celowo go nie ujawnił wcześniej. Ponadto istnieje dokumentacja potwierdzająca ojcostwo jego pozamałżeńskiego dziecka. Opisana sytuacja jest oczywista, ewidentna i udokumentowana, nie wymaga dokładniejszego dochodzenia. W opisanym przypadku miałby zastosowanie tytuł nieważności małżeństwa polegający na podstępnym wprowadzeniu w błąd kobiety. Mężczyzna jest tym, który działał podstępnie. Inną okolicznością za prowadzeniem takiego skróconego procesu mógłby być np. przymus w celu uzyskania od jednej albo obu stron zgody małżeńskiej. Chodzi tutaj o rzeczywisty przymus, wywołujący bojaźń, któremu nupturient w żaden sposób nie może się sprzeciwić, godzi się on na małżeństwo dla uwolnienia się od tego nacisku, przy zachowaniu jednoczesnej awersji czy głębokiej niechęci do współmałżonka. Nie wystarczy tu zwykłe napominanie odosób trzecich do zawarcia małżeństwa czy sugerowanie jego zawarcia, np. w przypadku ciąży przedślubnej.

To rewolucja - tak papieską decyzję komentowały tuż po jej ogłoszeniu media. Czy rzeczywiście to rewolucja?

Media oczywiście mogą powiedzieć, co chcą. W Kościele nic nie dzieje się w sposób rewolucyjny. Można raczej mówić o ewolucji procesu kanonicznego. Zresztą pewne elementy dzisiejszych rozwiązań były obecne już wcześniej. Dokument papieża Franciszka, jak wspomniałem wyżej, od strony dogmatycznej nie zmienia nic. Kanoniczne prawo małżeńskie pozostaje niezmienione. Wprowadzone przez Ojca Świętego modyfikacje dają możliwości krótszego procedowania, ale wtedy, kiedy są ku temu odpowiednie przesłanki.

Czy zmiany sprawiły, że wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa przybyło?

Można zaobserwować większe zainteresowanie wiernych, którzy, znajdując się w różnych sytuacjach życiowych, poddają pod osąd Kościoła swoje małżeństwo, a konkretnie, czy było ono ważnie zawarte. Z jednej strony to pozytywne zjawisko, z drugiej natomiast taki fakt niepokoi. W końcu media zrobiły swoje, przedstawiając oczywiście zagadnienie w sposób uproszczony. Zresztą trudno się temu dziwić. We współczesnym świecie człowiek kieruje się pragnieniem sukcesu, czasami za wszelką cenę. Nie znosi porażki, nie chce wchodzić w optykę wyrzeczenia, poświęcenia. Wbrew ilości wypowiadanych słów o miłości tak naprawdę dzisiejszy człowiek - według mnie - nie zdaje sobie sprawy z tego, czym w swojej istocie jest miłość. Trudno mu dotrzymać danego słowa, a raczej jest przekonany, że słowo można odwołać, zmienić reguły gry w jej trakcie. Powiem tak: zwiększona ilość spraw o stwierdzenie nieważności małżeństwa świadczy o tym, że bardziej kładziemy nacisk na skutki sytuacji, w których człowiek się znajduje, a mniej na przyczyny. Warto podjąć pogłębioną refleksję w Kościele - i nie tylko - nad tym, jakie są powody dzisiejszej, opisanej wyżej mentalności i podjąć działania w tym kierunku.

Jakie są najczęstsze powody próśb o stwierdzenie nieważności małżeństwa w naszej diecezji?

Nie ulega wątpliwości, iż przyczyną rozpadu małżeństw jest jakieś wypalenie. Czasami ktoś w sądzie mówi, że miłość wygasła. A czy miłość może wygasnąć? Św. Paweł w Liście do Koryntian mówi w Hymnie o miłości, że ona nigdy nie ustaje. Tu chcę zwrócić uwagę na fakt, że poczucie braku szczęścia w małżeństwa wymyka się spod prawnych kategorii. Nie można postawić znaku równości między nieszczęśliwym małżeństwem a nieważnie zawartym. Takie przekonanie czasami towarzyszy wiernym przychodzącym do sądu, bo powiedzą oni, że w momencie zawierania ich małżeństwo było ważne, ale gdy nastąpił kryzys, to jest już nieważne. Trochę na zasadzie zmiany reguł w trakcie gry. W obiektywnym porządku rzeczy takie zasady przecież nie mają zastosowania. Częstą przyczyną rozpadu małżeństwa jest zdrada, nieraz przemoc. Od strony prawno-kanonicznej sytuacje te kwalifikujemy jako tytuł nieważności, który brzmi następująco: niezdolność do podjęcia i wypełnienia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej. W myśl kryterium sformułowanego przez św. Jana Pawła II taka niezdolność człowieka do stworzenia wspólnoty całego życia, skierowanej na dobro małżonków, zrodzenie i wychowanie potomstwa, wspólnoty jednej i wyłącznej, niedopuszczającej współżycia pozamałżeńskiego i dozgonnej, musi mieć charakter poważnego zaburzenia osobowości, czyli anomalii osobowości. Nie ma wątpliwości, że choroba alkoholowa i to w stopniu zaawansowanym, czy uzależnienie od narkotyków lub hazardu jest takim zaburzeniem osobowości. Rzutuje zatem na funkcjonowanie w małżeństwie. Zwykła niedojrzałość nie stanowi takiego zaburzenia. Dla zilustrowania kwestii postawię pytanie: czy jednorazowa zdrada jest dowodem na zaburzenie osobowości? Przy braku przebaczenia mogła ona doprowadzić do rozpadu małżeństwa, ale mogła przecież wynikać z ludzkiej słabości, skłonności do grzechu. Poza tymw naszej praktyce sądowej zdarzają się tytuły nieważności polegające na symulowaniu zgody małżeńskiej, czyli na fikcyjnej zgodzie. Ktoś zewnętrznie deklaruje, że chce małżeństwa według wymagań i kryteriów stawianych przez Kościół, takiego, jak wynika z jego nauczania, tymczasem wewnętrznie nie ma zamiaru żyć dozgonnie, być wierny (czyli zakłada, że będzie zdradzał po ślubie), czy też chce nie mieć dzieci. Zamiar taki musi być oczywiście obecny w świadomości i woli zawierającego małżeństwo przed ślubem.

Wiele osób pracuje dziś zagranicą. Czy wniosków o unieważnienie małżeństw rozdzielonych jest dużo?

Rozdzielenie małżeństw poprzez emigrację oczywiście ma wpływ na ich trwałość, dlatego wydaje się, że małżonkowie powinni zachować zdrowy rozsądek, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji o wyjeździe. Pieniądze i zarobki są ważne, ale w całokształcie życia, w tym małżeńskiego, chyba nie najważniejsze. Czy wniosków o stwierdzenie nieważności w kontekście małżeństw rozdzielonych przez emigrację jest dużo? Trudno powiedzieć, bo tak szczegółowo nie monitorujemy sytuacji. Na pewno są i pewnie będzie to stosunkowo pokaźna liczba.

Ile obecnie trwa proces o unieważnienie małżeństwa i jaki jest jego koszt?

Cała procedura musi, oczywiście, trwać w czasie. Prawo przewiduje, że powinna zamknąć się w ciągu roku. Niemniej jednak ze względu na ilość wpływających spraw i dość ograniczone możliwości kadrowe naszego sądu procedura trwa dłużej. Pocieszające jest jednak to, że kształcą się nowi pracownicy. Na rozpoczęcie procesu trzeba poczekać. Jeśli chodzi o koszty, to nie są one wygórowane, są niższe od minimalnej płacy krajowej.

Jak przebiegają poszczególne etapy przewodu sądowego?

Żeby proces mógł się rozpocząć, musi być wniesiona skarga powodowa, z którą zapoznaje się strona pozwana. Kolejny etap to ustalenie formuły sporu, czyli tytułu nieważności, pod kątem którego sprawa o nieważność małżeństwa będzie rozpatrywana. Następnie strony składają zaprzysiężone zeznania, potem przesłuchiwani są świadkowie. W sprawach z tytułu niezdolności korzystamy z opinii biegłych psychologów, które mają pomóc sędziom w osiągnięciu moralnej pewności co do istnienia w momencie zawierania małżeństwa zaburzenia osobowości. Strony mają możliwość zapoznania się z zebranym materiałem. Mogą wnieść swoje uwagi. Akta trafiają do obrońcy węzła małżeńskiego, którego zadaniem jest przedstawienie wszystkich argumentów za ważnością. Uwagi przesyłane są stronom. Mają one możliwość ustosunkowania się do argumentów podniesionych przez obrońcę węzła. Wreszcie sprawa przekazywana jest sędziom, którzy przygotowują swoje wota (opinie) rozstrzygające postawioną na wstępie sprawy kwestię, tzn. czy udowodniono nieważność małżeństwa z ustalonego tytułu.

Czy od wyroku można się odwołać?

Oczywiście zawsze można się odwoływać do sądu drugiej instancji.

Pojawiają się komentarze, że modyfikacje wprowadzone przez papieża sprawiają, iż zmienia się nauka Kościoła co do małżeństwa sakramentalnego...

Płytka analiza dokumentu papieskiego może do takich wniosków prowadzić. W świetle tego, co powiedziałem, wydaje mi się, że dostatecznie wyjaśniłem, iż w kwestiach małżeńskich nie dokonała się żadna rewolucja. Nauka Kościoła co do małżeństwa sakramentalnego nie zmieniła się i nie zmieni się, ponieważ wypływa z Bożej wizji zawartej na kartach Pisma Świętego. Należy wyrazić nadzieję, że mając tę świadomość, ludzie Kościoła, ludzie wiary zawierający małżeństwa głębiej wejdą w rozumienie rzeczywistości, w której mogą realizować swoje życiowe powołanie. Stanowi to także wyzwanie dla Kościoła, by przygotowanie narzeczonych do małżeństwa było bardziej skuteczne. Nie można też zapominać, że narzeczonych, małżonków i całe rodziny należy otoczyć modlitwą, podjąć w tej intencji krucjatę.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 9/2016

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama