Komentarz do ksiąg Nowego Testamentu. Zesłanie Ducha Świętego

Ażeby zrozumieć głęboką rzeczywistość życia Kościoła, trzeba się zastanowić nad obecnością w nim Ducha Świętego

Komentarz do ksiąg Nowego Testamentu. Zesłanie Ducha Świętego

Bł. Jan Paweł II

Komentarz do ksiąg Nowego Testamentu

format: 168 x 238 mm
stron: 800
ISBN: 978-83-7595-398-5

Duchowy komentarz do Nowego Testamentu obejmuje księgę Dziejów Apostolskich, Listy apostolskie i Apokalipsę świętego Jana; większości opiera się na papieskich audiencjach generalnych, podczas których katechezy papieskie wprowadzały słuchaczy w samo serce przesłania biblijnego. Błogosławiony Jan Paweł II objaśniając teksty konkretnych ksiąg Nowego Testamentu wielokrotnie nawiązuje do analogicznych treści i pojęci zawartych w innych fragmentach Biblii.


CZĘŚĆ PIERWSZA:
POCZĄTKI KOŚCIOŁA W JEROZOLIMIE

Zesłanie Ducha Świętego
Dz 2,1-13


1 Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy,
znajdowali się wszyscy razem na tym
samym miejscu. 2 Nagle dał się słyszeć z nieba
szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru,
i napełnił cały dom, w którym przebywali.
3 Ukazały się im też języki jakby z ognia,
które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął
jeden. 4 I wszyscy zostali napełnieni Duchem
Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami,
tak jak im Duch pozwalał mówić.
5 Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni
Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem.
6 Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się
tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak
przemawiali w jego własnym języku. 7 „Czyż
ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?” — mówili pełni zdumienia
i podziwu. 8 „Jakżeż więc każdy z nas słyszy
swój własny język ojczysty? — 9 Partowie
i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii,
Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji,
10 Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii,
które leżą blisko Cyreny, i przybysze
z Rzymu, 11 Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy
i Arabowie — słyszymy ich głoszących w naszych
językach wielkie dzieła Boże”. 12 Zdumiewali
się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć:
„Co ma znaczyć?” — mówili jeden do
drugiego. 13 „Upili się młodym winem” —
drwili inni.

Apostołowie, wybrani przez Jezusa z szerszego kręgu uczniów (por. Mk 3,13-19; Łk 6,12-16), otrzymują od Niego szczególniejszą formację i korzystają z bardziej osobistych pouczeń. Do tłumu Jezus mówi w przypowieściach, Dwunastu natomiast objaśnia je: „Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano” (Mt 13,11). Apostołowie zostali wezwani do głoszenia Dobrej Nowiny i do pełnienia szczególnej misji, zmierzającej do budowania Kościoła przez łaskę sakramentów. W tym celu otrzymują niezbędną władzę: Jezus daje im władzę odpuszczania grzechów, powołując się na pełnię tej samej władzy, którą Ojciec dał Mu w niebie i na ziemi (por. Mt 28,18). Oni jako pierwsi otrzymają dar Ducha Świętego (por. Dz 2,1-4), dar, który będzie następnie udzielany tym, którzy — dzięki sakramentom wtajemniczenia chrześcijańskiego — będą wcielani do Wspólnoty wierzących (por. Dz 2,38). (11)

Ażeby zrozumieć głęboką rzeczywistość życia Kościoła, trzeba się zastanowić nad obecnością w nim Ducha Świętego. (...) Duch jest wielkim darem Ojca (por. Dz 2,1-4) i Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Ten niezasłużony dar jest owocem wywyższenia Pana w Jego śmierci na Krzyżu i w Zmartwychwstaniu (por. J 12,16; 13,31- 32). W przeddzień swej śmierci Chrystus przyobiecał Go swym uczniom: „Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Paraklet nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was” (J 16,7).

Wylanie Ducha w dniu Pięćdziesiątnicy nasuwa myśl o nowym stworzeniu. Wieczorem po swym zmartwychwstaniu Jezus tchnął na uczniów i powiedział do nich: „Weźmijcie Ducha Świętego” (J 20,22). Daje im jedno serce i nowego ducha (por. Ez 11,19). Gest ten przypominał pierwsze stworzenie człowieka: „Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żyjącą” (Rdz 2,7); w dniu Pięćdziesiątnicy taki gest ukazuje nowe stworzenie.

Dar Ducha przemienił uczniów, czyniąc ich posłańcami, na wzór ich Mistrza: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20,21). Powierzona im została misja przebaczania i pojednania (por. J 20,23), misja, która przywraca jedność utraconą w najdawniejszych czasach. W dniu Pięćdziesiątnicy Pan zgromadził ludzkość wokół Apostołów, którzy głosili Jego chwałę, a „każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. (...) Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii (...), Kreteńczycy i Arabowie” (Dz 2,6.9.11). (12)

Wraz z językiem ognia (por. Dz 2,3) każdy Apostoł otrzymał wieloraki dar Ducha Świętego, podobnie jak w owej ewangelicznej przypowieści, gdzie każdy sługa dostał do pomnożenia kilka talentów (por. Mt 25,14n). Ten „język” był znakiem żywej świadomości Apostołów, że są powołani i wezwani do działalności misyjnej. I rzeczywiście, gdy tylko zostali „napełnieni Duchem Świętym (...) zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2,4). Otrzymana moc pochodziła od Ducha, zobowiązując ich do działania pod wpływem wewnętrznego impulsu płynącego od Boga. To wszystko zdarzyło się w Wieczerniku, ale zaraz potem misyjne przepowiadanie i glosolalia (dar języków) ujawniły się na zewnątrz. Wtedy też miały miejsce dwa niezwykłe zjawiska, o których czytamy w Dziejach Apostolskich. Po pierwsze, wystąpiło zjawisko glosolalii, kiedy Apostołowie zaczęli przemawiać różnymi językami, głosząc wielkie dzieła Boże (por. Dz 2,11). Zaciekawieni odgłosem szumu „pobożni Żydzi” zbiegli się tłumnie i zdumieli. Przybyli oni do Jerozolimy na święto, a pochodzili „ze wszystkich narodów pod słońcem” (Dz 2,5). Byli Żydami z urodzenia, ale mówili językami narodów, z którymi zintegrowali się pod względem prawnym i administracyjnym. „Zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. «Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?» — mówili pełni zdumienia i podziwu. «Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty?»” (Dz 2,6-8). W tym miejscu Łukasz szkicuje jakby mapę krajów śródziemnomorskich, z których przybyli owi „pobożni Żydzi” — jak gdyby chciał przeciwstawić tę wspólnotę nawróconych na wiarę w Chrystusa wielojęzycznej i wieloetnicznej wieży Babel z Księgi Rodzaju (por. 11,1-9). Nie zapomina też wspomnieć o „przybyszach z Rzymu”. „Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie” (Dz 2,9-11). Łukasz, przeżywając niejako od nowa to jerozolimskie wydarzenie przekazywane w pierwszej chrześcijańskiej tradycji, wkłada w usta wszystkich tych ludzi słowa: „słyszymy ich [Apostołów — Galilejczyków] głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże” (Dz 2,11).

Wydarzenie Pięćdziesiątnicy jest na pewno tajemnicze, a zarazem znamienne. Można w nim dostrzec znak powszechności chrześcijaństwa, znak „misyjności” Kościoła. Autor opisuje nam je, mając pełną świadomość, że to orędzie jest skierowane do ludzi „ze wszystkich narodów” i że każdy za sprawą Ducha Świętego będzie mógł je usłyszeć we własnym języku: „każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty” (Dz 2,8). Dziś nazwalibyśmy to dostosowaniem przekazu do potrzeb językowych i kulturowych każdego człowieka. Można więc powiedzieć, że mamy tu do czynienia z pierwotną formą „inkulturacji”, której sprawcą jest Duch Święty. Niezwykła jest też odwaga, z jaką Piotr i pozostałych Jedenastu stanęli i przemówili, aby wyjaśnić mesjański i pneumatologiczny sens tego, co działo się na oczach oniemiałego tłumu (por. Dz 2,14). Ale do tego tematu powrócimy w swoim czasie. Ostatnią refleksją, jaka się tutaj nasuwa — drogą kontrastu — jest istnienie pewnej analogii między wydarzeniami Pięćdziesiątnicy a tym, co w Księdze Rodzaju zostało zapisane na temat wieży Babel (por. Rdz 11,1-9). Oto tam jesteśmy świadkami „rozproszenia” języków, a na skutek tego — również i samych ludzi, mówiących różnymi językami, niezrozumiałymi dla pozostałych. W wydarzeniu Pięćdziesiątnicy — dzięki działaniu Ducha, który jest Duchem Prawdy (por. J 15,26) — wielość języków nie stanowi już przeszkody w głoszeniu imienia Boga i Jego chwały. Następuje spotkanie ludzi w jedności, ponad granicami języków i kultur, co dokonuje się w świecie za sprawą Ducha Świętego. Tak wypełniają się słowa, które odchodzący do Ojca Chrystus wypowiedział do Apostołów: „gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). (13)

W dniu Pięćdziesiątnicy znalazły swe najbliższe i bezpośrednie potwierdzenie zapowiedzi Chrystusa z mowy pożegnalnej, a w szczególności owa zapowiedź, do której obecnie się odwołujemy: „Pocieszyciel (...) przekona świat o grzechu”. W dniu tym, na Apostołów skupionych w modlitwie, wraz z Maryją, Matką Chrystusa, w tymże samym Wieczerniku zstąpił przyobiecany Duch Święty, jak to czytamy w Dziejach Apostolskich: „I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2,4), „doprowadzając w ten sposób do jedności ludy rozproszone i ofiarując Ojcu pierwociny wszystkich narodów” (por. św. Ireneusz, Adversus haereses, III, 17, 2).

Związek pomiędzy zapowiedzią i obietnicą Chrystusa a tym wydarzeniem jest wyraźny. Jesteśmy po prostu świadkami pierwszego i podstawowego wypełnienia się obietnicy Parakleta. Przychodzi On — zostaje posłany od Ojca — „po” odejściu Chrystusa, „za cenę” tego odejścia. Było to naprzód odejście przez śmierć krzyżową, z kolei zaś — czterdziestego dnia po zmartwychwstaniu — poprzez Chrystusowe wstąpienie do nieba. Jeszcze w momencie wniebowstąpienia Chrystus nakazał Apostołom „nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca”; „wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”, „gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,4.5.8).

Te ostatnie słowa były poniekąd tylko echem czy przypomnieniem zapowiedzi z Wieczernika. W dniu Pięćdziesiątnicy zaś zapowiedź ta spełniła się z całą dokładnością. Oto, działając pod wpływem Ducha Świętego, którego Apostołowie otrzymali podczas modlitwy w Wieczerniku, występuje wobec zgromadzonej na święto różnojęzycznej rzeszy Piotr, i przemawia. Mówi o tym,czego z pewnością nie odważyłby się powiedzieć uprzednio: „Mężowie izraelscy (...), Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami (...) tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim” (Dz 2,22- 24). (14)

W Wieczerniku jerozolimskiej Pięćdziesiątnicy, wedle słów tego samego Łukasza, „wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym” (Dz 2,4). I Ta, która „poczęła z Ducha Świętego” (por. Mt 1,18), również została na nowo Nim napełniona. Cała Jej droga wiary, miłości, doskonałego zjednoczenia z Chrystusem, od tej Pięćdziesiątnicy zespoliła się z drogą Kościoła. Wspólnota apostolska potrzebowała Jej obecności i potrzebowała tego „trwania na modlitwie” wspólnie z Nią, Matką Pana. W tej modlitwie „z Maryją” wyraziło się szczególne pośrednictwo, zrodzone z pełni darów Ducha Świętego. Oto Oblubienica Ducha Świętego, Maryja, wstawiała się o Jego przyjście: o zstąpienie na Kościół, który zrodziwszy się z boku Chrystusa przebitego na krzyżu, miał teraz objawić się światu. Tak więc krótka wzmianka autora Dziejów Apostolskich o obecności Maryi wśród Apostołów i wszystkich, którzy „trwali na modlitwie” przed Pięćdziesiątnicą i „wylaniem” Ducha Świętego, zawiera w sobie ogromnie bogatą treść. (15)

Podczas Wcielenia Duch Święty nie ujawnia się w sposób widzialny. Pozostaje „Bogiem ukrytym” i osłania tajemnicą Maryję. Maryja, która została wybrana, aby najbardziej przybliżyć Boga człowiekowi, usłyszała z ust anioła: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię” (Łk 1,35). Podobnie Duch Święty w dniu Pięćdziesiątnicy „osłania” rodzący się Kościół, by mógł pod Jego tchnieniem głosić „wielkie dzieła Boże” (por. Dz 2,11). Dokonuje się tu na nowo to, co podczas Wcielenia dokonało się w łonie Maryi. Duch Święty działa jako „Bóg ukryty”, w swej niewidzialnej postaci. Pomimo to Pięćdziesiątnica jest teofanią, czyli wyraźnym objawieniem się Boga; jest ostatecznym dopełnieniem teofanii synajskiej po wyprowadzeniu Izraela z niewoli egipskiej pod wodzą Mojżesza. Wedle rabinistycznych tradycji teofania synajska miała miejsce w dniu Pięćdziesiątnicy, czyli po upływie pięćdziesięciu dni od Paschy Wyjścia. „Góra (...) Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu i uniósł się dym z niej jakby z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła” (Wj 19,18). W ten sposób objawił się majestat Boży, absolutna transcendencja Tego, „KTÓRY JEST” (por. Wj 3,14). Już u stóp góry Horeb, z głębi krzaku, który płonął i nie spalał się, Mojżesz usłyszał: „Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą” (Wj 3,5). I podobnie u stóp Synaju Pan rzekł do Mojżesza: „upomnij lud surowo, aby się nie zbliżali do Pana chcąc Go zobaczyć, gdyż wielu z nich przypłaciłoby to życiem” (Wj 19,21). Teofania Pięćdziesiątnicy leży u kresu tej drogi, na której samoobjawienie się Boga człowiekowi dokonywało się stopniowo. Jest uwieńczeniem tego samoobjawienia, przez które Bóg pragnął wzbudzić wiarę swego ludu w swój majestat i transcendencję, a zarazem w swoją immanentną obecność Emmanuela: Boga z nami. Teofania Pięćdziesiątnicy jest wydarzeniem, które razem z Maryją obejmuje w sposób bezpośredni całą pierwotną wspólnotę Kościoła, wyznaczając kres długiego procesu zapoczątkowanego przez Stare Przymierze. Kiedy poddajemy analizie szczegóły wydarzenia z Wieczernika, zapisanego w Dziejach Apostolskich (2,1-13), odnajdujemy w nim szereg elementów, które miały miejsce w dawniejszych teofaniach, poczynając przede wszystkim od teofanii synajskiej, na której niejako wzoruje się Łukasz, opisując zstąpienie Ducha Świętego. W istocie, wedle tego zapisu teofania Wieczernika ma podobny przebieg do teofanii synajskiej: „Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2,1-4). Występują tu trzy elementy o znaczeniu symbolicznym — uderzenie gwałtownego wichru, języki ognia i dar mówienia językami — na które warto zwrócić uwagę. Przyczyniają się one do lepszego zrozumienia tego, co autor Dziejów Apostolskich pragnął wyrazić w słowach: „wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym”. „Uderzenie gwałtownego wichru”. Językowo zachodzi tu pokrewieństwo pomiędzy wiatrem — tchnieniem a „duchem”. Jak w języku hebrajskim, tak w greckim „wiatr” jest homonimem „ducha”: ruah — pneuma. Czytamy w Księdze Rodzaju (1,2): „Duch [ruah] Boży unosił się nad wodami”, zaś w Ewangelii Janowej: „wiatr [pneuma] wieje tam, gdzie chce” (J 3,8). Silny wiatr w Biblii „zwiastuje” obecność Boga: teofanię. „Skrzydła wiatru Go niosły” — czytamy w Drugiej Księdze Samuela (22,11). „Wiatr gwałtowny nadszedł od północy, wielki obłok i ogień płonący”: teofania na początku Księgi proroka Ezechiela (1,4). W szczególności tchnienie wiatru jest wyrazem Bożej potęgi, która z chaosu wyprowadza ład stworzenia (por. Rdz 1,2). Jest też wyrazem wolności Ducha: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża”. „Uderzenie gwałtownego wichru” jest pierwszym elementem teofanii w dniu Pięćdziesiątnicy. Objawia Bożą moc, która działa w Duchu Świętym. Elementem drugim jest ogień: „ukazały się im (...) języki jakby z ognia” (Dz 2,3). Ogień występuje stale w teofaniach Starego Testamentu: przy zawarciu przymierza z Abrahamem (por. Rdz 15,17), jako krzak ognisty przy objawieniu się Boga Mojżeszowi (por. Wj 3,2), jako słup ognia prowadzący Izraela w nocy na pustyni (por. Wj 13,21-22), podczas teofanii na górze Synaj (por. Wj 19,18). Prócz tego w teofaniach eschatologicznych, opisanych przez proroków (por. Iz 4,5; 64,1; Dn 7,9 i in.).

W teofaniach ogień symbolizuje obecność Bożą. W Piśmie Świętym wielokrotnie powtarza się stwierdzenie, że „Bóg nasz (...) jest ogniem pochłaniającym” (Hbr 12,29; por. Pwt 4,24; 9,3). Na uwagę zasługuje też ryt spalania ofiar, przy czym nie chodzi w nim przede wszystkim o zniszczenie przedmiotu ofiarniczego, ale o dym, który symbolizuje „uniesienie” tejże ofiary ku Bogu. Równocześnie ogień, nazywany też „sługą Boga” (por. Ps 104[103],4), symbolizuje oczyszczenie z grzechu, podobnie jak srebro czy złoto oczyszcza się i „próbuje” w ogniu (por. Za 13,8- 9). W teofanii Pięćdziesiątnicy ogień występuje jako języki ogniste, które spoczęły na każdym ze zgromadzonych w Wieczerniku. Jeśli ogień symbolizuje obecność Boga, to w językach ognistych nad głowami symbol ten zdaje się wskazywać na „zstępowanie” Boga — Ducha Świętego na zgromadzonych, na udzielanie się każdemu z nich. Tym bardziej że w ślad za owymi językami „jakby z ognia”, które są szczególną formą udzielania się Ducha, ognia Bożego, zgromadzeni zaczynają przemawiać różnymi językami. Autor dodaje: „tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2,4). Słowa płynące z Ducha Świętego są „jak ogień” (por. Jr 5,14; 23,29), a ich skuteczność przewyższa zwykłe ludzkie słowa. W tym trzecim elemencie teofanii z dnia Pięćdziesiątnicy Bóg — Duch Święty, udzielając się ludziom, sprawia w nich skutek, który jest realny i symboliczny zarazem. Jest realny, o ile język — mowa stanowi naturalną właściwość człowieka. W tym wypadku jednak jest także symboliczny, gdyż osoby będące „Galilejczykami”, a więc zdolne do posługiwania się językiem lub dialektem swego ludu, przemawiają „różnymi językami” tak, że ludzie zgromadzeni wkrótce wokół Wieczernika, wśród których znajdują się przedstawiciele różnych ludów, słyszą każdy swój własny język (por. Dz 2,6). Tak więc zstąpienie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy objawiło się w szczególnym symbolu „rozmnożenia” języków. Według Biblii „język” stał się synonimem wielości ludów i narodów. Początek tej wielości wiąże się z budową wieży Babel (por. Rdz 11,5-9), od tego bowiem czasu jeden język miał rozpaść się na wiele języków wzajemnie niezrozumiałych. Teraz symbol wieży Babel ustępuje miejsca symbolowi języków w dniu Pięćdziesiątnicy, który wskazuje na odwrotność tamtego „pomieszania języków”. Oto wiele niezrozumiałych języków jak gdyby utraciło swą odrębność i przestało być znakiem podziału, dając początek nowej misji Ducha Świętego, który za pośrednictwem Apostołów i Kościoła ma łączyć ludzi różnego pochodzenia, różnych języków i kultur w duchowej jedności, w obliczu doskonałej jedności w Bogu, którą Jezus zapowiedział i o którą prosił (por. J 17,11.21-22). (16)

Życie w Duchu Świętym prowadzi wierzących do wolności i odpowiedzialności, które wykraczają poza samo Prawo. Niemniej Ewangelia i pisma apostolskie zawierają zarówno ogólne zasady chrześcijańskiego postępowania, jak i przepisy szczegółowe. Aby stosować je w konkretnych okolicznościach życia osobistego i społecznego, chrześcijanin musi umieć posługiwać się w pełni swoim sumieniem i wykorzystywać swą zdolność rozumowania. (...)

Polecenie pozostawione uczniom przez Chrystusa, aby docierali wszędzie, „aż po krańce ziemi” (Dz 1,8), przekazując prawdę przez Niego objawioną, bardzo prędko pozwoliło chrześcijańskiej wspólnocie przekonać się o powszechności głoszonego orędzia i zetknąć się z przeszkodami, jakie wynikały z różnic kulturowych. (...)

Kultury, jeśli są głęboko zakorzenione w ludzkiej naturze, odznaczają się typową dla człowieka otwartością na wymiar uniwersalny i na transcendencję. Są to zatem różne drogi wiodące do prawdy, niewątpliwie przydatne człowiekowi, jako że ukazują mu wartości, dzięki którym jego życie staje się coraz bardziej ludzkie. Ponadto kultury, jeśli odwołują się do wartości dawnych tradycji, kryją w sobie — choćby w sposób pośredni, co nie znaczy mniej realny — odniesienie do znaków obecności Boga w przyrodzie, co widzieliśmy już wcześniej, mówiąc o pismach mądrościowych i o nauczaniu św. Pawła.

Pozostając w ścisłym związku z ludźmi i z ich historią, kultury podlegają takiej samej dynamice, jaka występuje w dziejach człowieka. Tak więc można w nich dostrzec przekształcenia i procesy rozwojowe dokonujące się w wyniku kontaktów między ludźmi, którzy przekazują sobie nawzajem różne modele życia. Kultury czerpią pokarm z przekazywania wartości, zaś ich żywotność i przetrwanie zależy od ich zdolności otwarcia na przyjęcie nowych elementów. Jak wyjaśnić tę dynamikę rozwoju? Każdy człowiek jest włączony w jakąś kulturę, zależy od niej i na nią oddziałuje. Człowiek jest jednocześnie dzieckiem i ojcem kultury, w której żyje. We wszystkie przejawy swego życia wnosi coś, co odróżnia go od reszty stworzenia: nieustanne otwarcie na tajemnicę i nieugaszone pragnienie wiedzy. W konsekwencji każda kultura kryje w sobie i wyraża dążenie do jakiejś pełni. Można zatem powiedzieć, że w samej kulturze zawarta jest możliwość przyjęcia Bożego Objawienia.

Również sposób, w jaki chrześcijanie przeżywają swoją wiarę, jest przeniknięty przez kulturę otaczającego ich środowiska. Z kolei sam sposób przeżywania wiary stanowi również jeden z czynników, które stopniowo kształtują cechy tej kultury. W każdą kulturę chrześcijanie wnoszą niezmienną prawdę Boga, którą On sam objawił w dziejach i w kulturze określonego narodu. W ten sposób w kolejnych stuleciach wciąż na nowo dokonuje się wydarzenie, którego świadkami byli pielgrzymi przebywający w Jerozolimie w dniu Pięćdziesiątnicy. Słuchając Apostołów, zapytywali: „Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? (...) Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? — Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie — słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże” (Dz 2,7-11). Ewangelia głoszona w różnych kulturach domaga się wiary od tych, którzy ją przyjmują, ale nie przeszkadza im zachować własnej tożsamości kulturowej. Nie prowadzi to do żadnych podziałów, ponieważ cechą wyróżniającą społeczność ochrzczonych jest powszechność, która potrafi przyjąć każdą kulturę, wspomagając rozwój tych jej elementów, które pośrednio prowadzą ją do pełnego wyrażenia się w prawdzie.

Wynika stąd, że określona kultura nigdy nie może się stać kryterium oceny, a tym bardziej ostatecznym kryterium prawdy w odniesieniu do Objawienia Bożego. Ewangelia nie przeciwstawia się danej kulturze, to znaczy w spotkaniu z nią nie chce pozbawiać jej właściwych dla niej treści ani narzucać jej obcych, niezgodnych z nią form. Przeciwnie, orędzie głoszone przez chrześcijanina w świecie i w różnorodności kultur stanowi prawdziwą formę wyzwolenia od wszelkiego nieładu wprowadzonego przez grzech, a zarazem powołania do pełni prawdy. To spotkanie niczego kulturom nie odbiera, ale przeciwnie — pobudza je do otwarcia się na nowość ewangelicznej prawdy, aby mogły zaczerpnąć z niej inspirację do dalszego rozwoju. (17)

Droga Kościoła zaczęła się od Jerozolimy w dniu Pięćdziesiątnicy, a cały pierwotny rozwój Kościoła w obrębie ówczesnej oikoumene skupiał się wokół Piotra i Jedenastu (por. Dz 2,14). Struktury Kościoła na Wschodzie i na Zachodzie kształtowały się zatem w nawiązaniu do tego apostolskiego dziedzictwa. Jedność Kościoła w granicach pierwszego tysiąclecia utrzymywała się w tych strukturach za pośrednictwem biskupów, następców Apostołów, pozostających w komunii z Biskupem Rzymu. Jeśli dzisiaj, przy końcu drugiego tysiąclecia, szukamy powrotu do pełnej komunii, wypada nawiązać do tej jedności, wyrażonej w takich strukturach. (18)

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama