Blaski i cienie współczesnego przepowiadania

Praktyczne felietony o homiletyce

Blaski i cienie współczesnego przepowiadania

Gerard Siwek CsSR

Blaski i cienie współczesnego przepowiadania

Przewodnik dla kaznodziejów i homilistów

© Copyright by Wydawnictwo "M", Kraków 2007
Wydawnictwo "M"
ul. Zamkowa 4/4, 30-301 Kraków
tel./fax (012) 269-34-62, 269-32-74, 269-32-77
www.wydm.pl
e-mail: wydm@wydm.pl




Wprowadzenie

Czytelnikowi publikowanych tekstów homiletycznych należy się przynajmniej krótkie odautorskie wprowadzenie. Nie zamierzam podawać w nim racji skłaniających mnie do ich opublikowania, jak to niekiedy się czyni, gdyż każda z nich mogłaby okazać się mało przekonująca. Pragnę natomiast poinformować, że większość publikowanych w niniejszym tomie tekstów było już zamieszczonych na łamach .Biblioteki Kaznodziejskiej. w latach 2001.2006 oraz krakowskich .Materiałów Homiletycznych. w latach 1993.1999.

Niektóre z nich ukazały się także w publikacji Zadany dar. Poszukiwania homiletyczne (Poznań 2004), dedykowanej ks. Zdzisławowi Grzegorzowi Grzegorskiemu, ówczesnemu redaktorowi BK. Który z owych tekstów był publikowany poza BK, będzie zaznaczone w przypisie. Nie wynika z tego, jakoby zamieszczone tutaj teksty były jedynie kserokopią poprzednich. Zostały one bowiem przejrzane, dopracowane i przystosowane do publikacji książkowej. Pod względem formalnym posiadają one charakter homiletycznego, popularnonaukowego felietonu. Zdarza się, że niektóre z nich treściowo nieco na siebie zachodzą, ale nawet wówczas, co nie ujdzie uwagi Czytelnika, różnią się one punktem widzenia na omawiane zagadnienie. Związek pomiędzy tekstami jest raczej luźny, dlatego można zapoznawać się z nimi wybiórczo.

Przeznaczone są one dla pełniących posługę słowa w szerokim tego słowa znaczeniu, jak i dla ogółu ich słuchaczy. Niech mi teraz wolno będzie jeszcze wyrazić serdeczne podziękowanie Autorom, z których myśli korzystałem, Redakcji MH i BK za chętne pierwotne publikowanie zamieszczonych tutaj tekstów oraz wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do ich książkowego wydania. Zgodnie z zapowiedzią, że wprowadzenie będzie krótkie,

takim niech pozostanie. Milknę więc, oddając głos tekstom i Czytelnikom.

Autor

Gdzie jest słowo Boże?

Wykonywanie czytań liturgicznych kończy aklamacja .Oto słowo Boże., proklamację Ewangelii . .Oto słowo Pańskie.. Łacińskie Verbum Domini, źródło obydwu aklamacji (por. IGMR, p. 128. 134), w polskim tłumaczeniu oddano w dwóch odmiennych wersjach, odróżniając wyraźniej inne czytania biblijne od Ewangelii.

Aklamacje w polskim języku wzmacnia jeszcze partykuła "oto" zdająca się jednoznacznie wskazywać na miejsce obecności słowa Bożego. Budzi się tutaj pytanie, do czego owo "oto" się odnosi? Na to przesadnie w tej chwili urzeczowione pytanie, podpowiedź wydaje się prosta: do odczytanych fragmentów Pisma Świętego, które będąc natchnione przez Ducha Świętego są przecież słowem Bożym.

Zdarza się, że dla podkreślenia owej prawdy lektorzy, najczęściej po odczytaniu Ewangelii, aklamację "Oto słowo Pańskie" wypowiadają przy podniesionym do góry Lekcjonarzu, nie pozostawiając wątpliwości, że słowo Boże zawiera się w tej oto księdze. Szlachetny w zamierzeniu gest nabiera jednak dwuznacznej wymowy, kiedy jego estetyka przeczy godności ukazywanej księgi. Trzymanie jej (często z trudem) w jednej, zazwyczaj lewej ręce, podniesionej wysoko ponad głowę, nie wygląda ani zbyt estetycznie, ani godnie.

Bez względu na sposób wykonania ów gest jest już anachroniczny. Zadecydowały o tym Wskazania Episkopatu Polski po ogłoszeniu nowego wydania .Ogólnego wprowadzenia do Mszału rzymskiego.1. Zawierają one słowa nie pozostawiające wątpliwości: .Po odczytaniu pierwszego lub drugiego czytania lektor w czasie wypowiadania aklamacji «Oto słowo Boże» nie unosi lekcjonarza i nie ukazuje go wiernym. (p. 13). Wskazanie episkopatu obejmuje również czytanie Ewangelii: .Proklamujący Ewangelię po jej odczytaniu nie unosi ewangeliarza i nie ukazuje go wiernym w czasie wypowiadania aklamacji «Oto słowo Pańskie». (p. 18).

Okazuje się więc, zresztą nie po raz pierwszy, że nie wszystkie wyrazy spontanicznej pobożności posiadają merytoryczne uzasadnienie. Decyzja episkopatu, sprowokowana być może również niedostatecznie estetycznym wykonywaniem gestu, opiera się jednak na głębszych, teologicznej natury racjach. Wyraża je jedno krótkie, lecz niezwykle bogate treściowo zdanie zawarte w przywołanych wyżej Wskazaniach Episkopatu: .Słowo zostało wygłoszone i żyje teraz w ludzkich sercach. (p. 18).

Owo zdanie zawiera na tyle pogłębioną i poszerzoną teologicznie odpowiedź na postawione wyżej pytanie o miejsce słowa Bożego, że na nim można by właściwie poprzestać. Ale może i nieźle będzie dokonać jakiego. jej przybliżenia, swego rodzaju skomentowania, przez odwołanie się do dwóch przynajmniej wypowiedzi teologów.

Autorem pierwszej jest współczesny francuski teolog B. Gaudeul. On to, komentując zawarte w Konstytucji o liturgii świętej twierdzenie o obecności Chrystusa w słowie: .gdy w Kościele czyta się Pismo Święte. (KL 7), pisze, że .w pewnym sensie Pismo Święte nie osiąga poziomu Słowa: różni się od Niego tak jak znak

od rzeczywistości. Słowo Boże przekracza jego zapisane frazy, całkowicie im się oddając. Nasz obraz Chrystusa musi rozwijać się na podstawie Pisma, lecz Chrystus nie mieści się cały w Księdze. Cały .wiat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać, aby wyrazić Chrystusa (por. J 21, 25). Chrześcijaństwo nie jest . jak islam . «religią Księgi». Z muzułmańskiego punktu widzenia słowo Boże stało się księgą, z chrześcijańskiego . stało się człowiekiem.2.

Autorem drugiej wypowiedzi jest współczesny polski teolog S. Moysa. Podejmując omawiane tutaj zagadnienie, pisze, że . jego zdaniem . łączenie pokazywania księgi Pisma Świętego z aklamacją .Oto słowo Boże. jest gestem nie całkiem prawdziwym, a więc domagającym się ważnego dopowiedzenia. Z jednej strony bowiem Bóg może przemawiać bezpośrednio w sercu człowieka bez pośrednictwa biblijnego tekstu, z drugiej strony tekst Pisma Świętego jest martwą literą. W sposób antropologiczny, po ludzku, ożywa on w słowie lektora, ale przejaw jego żywotności może . co niestety najczęściej zachodzi . na tym się kończyć. Stać się żywym słowem Boga skierowanym do żywego człowieka może jedynie w jego sercu, kiedy będzie ono tam, w wierze, za słowo Boże uznane i jako takie przyjęte. Musi dokonać się więc swego rodzaju interioryzacja czytanego słowa biblijnego. Kiedy ona się dokonuje, aklamacja .Oto słowo Boże. staje się w pełni prawdziwa; w innych przypadkach . prawdziwa jedynie czę.ciowo3. Łatwo zauważyć, że obydwie przywołane wyżej wypowiedzi, a zwłaszcza słowa Moysy, stanowią świetną interpretację stwierdzenia: .Słowo zostało wygłoszone i żyje teraz w ludzkich sercach., zawartego we Wskazaniach Episkopatu (p. 18).

A więc miejsce słowu Bożemu przygotowuje wiara. Jeżeli jej nie ma, czytane fragmenty Pisma Świętego brzmią w uszach słuchaczy jako poruszające, pouczające, szlachetne, czcigodne starożytne teksty religijne, ale nie jak słowo Boże. W uszach słuchaczy, to znaczy również w uszach lektorów, którzy proklamując słowo Boże, nie przestają być jego adresatami. A więc także lektorzy mogą jedynie odczytywać teksty biblijne lub proklamować słowo Boże w zależności od posiadanej, lub nie, wiary. Nie pozostaje to bez znaczenia dla owocności wykonywanej przez nich funkcji. Jak sami słuchają, tak też czytają; jak czytają, tak też . przynajmniej w pewnym stopniu . odbierane jest ich słowo. Przestroga Jezusa: Uważajcie więc, jak słuchacie (Łk 8, 18), stosuje się zatem do wszystkich adresatów słowa Bożego, nie wyłączając jego urzędowych lektorów.

Należy się spodziewać, że przypomniane wyżej wskazania episkopatu Polski dotyczące sposobu proklamacji słowa Bożego znajdą oddźwięk w praktyce przynajmniej tych sług Słowa, którzy autorytet pasterzy Kościoła stawiają ponad inne, coraz popularniejsze autorytety religijne.

Miecz słowa

Miecz w znaczeniu realnym, jako element bojowego wyposażenia żołnierza, stał się teatralnym rekwizytem; w znaczeniu natomiast metaforycznym czuje się nadal nieźle. Odnosi się to także do metafory .miecz słowa., obejmującej tak słowo ludzkie, jak i Boże.

Wynikałoby stąd, że przepowiadanie ma co. wspólnego z władaniem mieczem, niekiedy mieczem obosiecznym. Do podtrzymywania aktualności metafory .miecza słowa. przyczynia się niewątpliwie Pismo Święte. Wystarczy tutaj wspomnieć chociażby psalmy odmawiane podczas liturgii godzin, w których czytamy: Jego słowa łagodniejsze od oliwy, a są to obnażone miecze (Ps 55, 22); język ich niby miecz ostry (Ps 57, 5); ostrzą jak miecz swe języki (Ps 64, 4). Przyrównanie ludzkiego słowa do miecza, a posługiwania się nim (w tym przypadku w nie najlepszych celach) do władania mieczem, użyte jest dla podkreślenia jego skuteczności. Właśnie zaobserwowanie owej skuteczności leży u podstaw rozwoju retoryki opisowej, ustalającej prawidła najskuteczniejszego posługiwania się słowem w osiąganiu zamierzonych celów, przy czym skuteczność operowania. słowem wzrasta proporcjonalnie do stopnia pożądania wymarzonego celu. Dlatego jedno ze współczesnych prawideł retorycznych głosi: .Przemawiaj tak, jakby każdy ze słuchaczy był ci winien pieniądze.. Swego rodzaju potwierdzeniem skuteczności owej zasady na gruncie kościelnej posługi słowa może być fakt, że zapowiadanie składki wypada zazwyczaj bardziej interesująco, zrozumiale i przekonująco niż wygłaszanie homilii. Jakże daleko stąd do Arystotelesa, który chciał, aby sztuka wymowy służyła jedynie prawdzie, czy do Platona, który chciał, aby służyła ona jedynie dobru! Bliżej natomiast do sofistów, którzy sprowadzili retorykę do erystyki, czyli sztuki posługiwania się mieczem słowa. do wygrywania walki na słowa w celu pokonania przeciwnika za wszelką cenę, abstrahując od słuszności sprawy.

Kiedy pamięta się o dawnych czy współczesnych sofistach, może dziwić, że w Piśmie Świętym metafora .miecza słowa. funkcjonuje również (obok wielu innych, np.: Pieśń o mieczu Pańskim . (Ez 21, 1-23) w zastosowaniu do słowa Bożego. Wystarczy odwołać się do znamiennej, a niezwykle ważnej dla sług Słowa wypowiedzi .w. Pawła Apostoła z Listu do Efezjan. Poleca on adresatom listu zmuszonym do prowadzenia nieuniknionej walki (Mt 10, 19) z mocami ciemności, koncentrującej się wokół głoszenia Dobrej Nowiny, uzbroić się w miecz Ducha, to jest słowo Boże (Ef 6, 17). Ponieważ walka rozgrywa się na płaszczyźnie duchowej, do jej wygrania potrzebny jest oręż duchowy, czyli miecz Ducha, to jest słowo Boże. Metafora .miecza słowa. w ustach .w. Pawła daleko odbiega od miecza słowa w rozumieniu sofistycznej retoryki. Niemniej jednak po dziś dzień przed oczyma każdego sługi Słowa jawią się dwa miecze: miecz retoryki i miecz Ducha Świętego. W sercu za. pojawia się trudny niekiedy do jednoznacznego rozwiązania problem, czy posługiwać się jednym z owych mieczy, czy obydwoma, a jeżeli obydwoma, to czy w jednakowym wymiarze.

Jörg Rothermundt, podejmując ten problem na gruncie protestanckiej homiletyki, przyznaje rację, że na pierwszy rzut oka . według obiegowego wyobrażenia . retoryka i Duch Święty stanowią niedobraną parę. Z jednej strony forma, z drugiej spontaniczność; z jednej metoda, z drugiej nieprzewidywalność; z jednej celowe działanie, z drugiej czyste natchnienie. Rzeczywiście niedobrana para! Stają wszak naprzeciw siebie: kultura antyku i Biblia, zewnętrzność i wewnętrzność, ludzkie i Boskie. Ostatecznie dochodzi on jednak do wniosku, że przepowiadanie słowa Bożego powinno być płaszczyzną ich spotkania, gdyż bez wątpienia ma ono wiele wspólnego zarówno z retoryką, jak i z Duchem .więtym4.

Przekonanie o potrzebie współdziałania retoryki z Duchem Świętym w przepowiadaniu nie podlega dyskusji, nie tylko na gruncie protestanckiej, lecz i katolickiej teologii przepowiadania. W funkcjonowaniu owego przekonania możemy zauważyć jedynie pojawiający się niekiedy syndrom wahadła, przechylającego się raz ku przesadnemu zaufaniu retoryce, drugi raz ku zrzucaniu na Ducha Świętego całej odpowiedzialności za skutek głoszonego słowa.

Wczasach, kiedy przesycona retoryką kultura masowa fascynuje skutecznością, tym większa staje się pokusa połyskiwania przed słuchaczami słowa Bożego mieczem retoryki. Nie trudno też zauważyć, że ogromna większość pretensji zgłaszanych przez słuchaczy pod adresem kościelnej posługi słowa dotyczy właśnie jej retorycznego wymiaru. Dzieje się tak dlatego, że jest to wymiar łatwy do zauważenia, często pozostawiający wiele do życzenia, ale być może i dlatego, że do niego sprowadza się najczęściej całą rzeczywistość kościelnego przepowiadania.

Przy całym więc szacunku dla antropologicznego wymiaru przepowiadania nie możemy zapominać, że jest ono bardziej sprawą Ducha Świętego niż retoryki. Można powiedzieć, że słowo jest domeną szczególnego działania Ducha Świętego. On mówił przez proroków, a więc do Niego należy odnieść wyznanie powoływanego do przepowiadania Izajasza: ostrym mieczem uczynił me usta (Iz 49, 2);

On posyła Jezusa do głoszenia Dobrej Nowiny (Łk 4, 18); On pozwala mówić apostołom (Dz 2, 4); On działa w przemawiających w imieniu Kościoła, wyposażając ich w miecz Ducha, to jest słowo Boże (Ef 6, 17). Symbolika miecza Ducha wskazuje, że to On udziela istotnej skuteczności głoszonemu słowu, ostrym mieczem czyni usta sług Słowa. Według zapowiedzi Jezusa to Duch Święty przekonuje (por. J 16, 8), a nie nasze, słuszne skądinąd, zabiegi o elegancję i perswazyjność naszej mowy. Przecież właściwą płaszczyzną oddziaływania głoszonego słowa Bożego jest płaszczyzna duchowa, najgłębsze tajniki ludzkiego wnętrza, dokąd nie dociera słowo ludzkie. Dopiero Duch Święty nadaje słowu ludzkiemu niedostępną mu z natury przenikliwość. On sprawia, że głoszone słowo Boże jest skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikający aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku (Hbr 4, 12).

Dlatego też Paweł VI, pisząc w Adhortacji o ewangelizacji w .wiecie współczesnym o Duchu ewangelizacji, przypomina, że najlepsze przygotowanie głosiciela nie da wyników bez Niego i żadna mowa nie zdoła poruszyć człowieka bez Jego tchnienia (por. EN 75). Słowa papieża wskazują na niedostrzegalne często przez sługi Słowa właściwe źródło skuteczności ich posługi, zarazem na konieczność szczególnego związku sługi Słowa z Duchem Świętym. Papież przypomina, że On działa w każdym głosicielu Ewangelii, jeżeli tylko poddaje się Jego kierownictwu (por. EN 75). Rzecz w tym, aby się Mu poddawać! Dotykamy tu kwestii życia duchowego sług Słowa, potrzeby rozwijania w sobie jakiej. szczególnej wrażliwości duchowej, prowadzenia życia z jakim. minimum wewnętrznego wyciszenia i skupienia, aby usłyszeć owe jakże łatwe do zagłuszenia .ciche tchnienia Ducha. (EN 75).

Wyrazem pozostawania w szczerym kontakcie z Duchem Świętym pozostaje zawsze gotowość oddania się Mu do dyspozycji, czego wyrazem w tym przypadku będzie wkład własnego wysiłku w pieczołowite kształtowanie słowa ludzkiego, aby nim z radością zechciał się posłużyć. Z postanowienia bowiem samego Boga, aby Jego Słowo mogło być usłyszane i przyjęte, musi zostać należycie po ludzku wypowiedziane. Zuchwałością więc byłoby liczyć na to, że działanie Ducha Świętego uzupełni nasze lenistwo.

Pamiętając o związku Ducha Świętego z głoszeniem słowa Bożego, należałoby wypracować sobie metodę przygotowywania wraz z Nim homilii (kazania). Polegałaby ona na .wiadomym odwoływaniu się do Niego, rozpoczynaniu pracy od nawiązania z Nim duchowego kontaktu, zwracaniu się do Niego o pomoc w czasie jej trwania, zwłaszcza w momencie wystąpienia trudności twórczych czy zniechęcenia; także na przestrzeganiu chwil modlitewnego skupienia tuż przed przystąpieniem do głoszenia. W sposób naturalny chwile te sprzyjają przepowiadaniu, którego skuteczność warunkuje zdolność skupienia uwagi na omawianym przedmiocie, nawet w bardzo rozpraszających okolicznościach. Sługa Słowa powinien je wykorzystywać także na wzbudzenie w sobie radości z możliwości głoszenia słowa Bożego, na oczyszczenie intencji, na ponowienie wewnętrznej otwartości na natchnienia Ducha Świętego, którymi może zostać obdarowany podczas przepowiadania. Wszak, jak poucza Paweł VI, Duch Święty podsuwa słowa, .jakie tylko On jeden może poddać. (EN 75). Dlatego .w. Paweł prosi Efezjan o modlitwę w Duchu w jego intencji, aby dane mu było słowo, gdy otworzy usta dla głoszenia Ewangelii (por. Ef 6, 19). Doświadczenie poucza, że niejeden raz zostaje na ambonie powiedziane co., co nie było przez mówcę zamierzone, ale głęboko zapadło do serca, a nawet trwale odmieniło jego życie; niekiedy również życie samego sługi Słowa.

W tym też sensie słowo Boże może działać jak miecz obosieczny. Ksiądz Janusz S. Pasierb (.1993) mawiał: .Za każdym razem, kiedy mówię do ludzi w imieniu Jezusa, doświadczam, że słowo Boże to miecz o dwu ostrzach, że jedno z nich jest zawsze skierowane w stronę tego, który mówi. I przeszywa tak samo jak słuchaczy, do rozdzielenia ducha od duszy.5. Przecież przemawiając do innych, przemawiamy również i do siebie, ze wszystkimi tego skutkami.

 

1 Wskazania Episkopatu Polski po ogłoszeniu nowego wydania .Ogólnego wprowadzenia do Mszału rzymskiego. (z dnia 9 marca 2005 roku), .Wiadomości KAI. 24.04.2005, s. 13.17.

2 B. Gaudeul, Smak słowa Bożego, przekł. E. Buszewicz, Kraków 2002, s. 23.

3 Por. S. Moysa, Słowo Boże jako źródło modlitwy w Ćwiczeniach Duchowych, [w:] Smak życia z Bogiem, red. J. Augustyn, Kraków 1999, s. 11.18.

4 J. Rothermundt, Der Heilige Geist und die Rhetorik. Theologische Grundlinien einer empirischen Homiletik, Gütersloh, 1984, s. 13.

5 Cyt. za: W. Niewęgłowski, Ks. Janusz St. Pasierb Skrzyżowanie dróg, Gość Niedzielny. 24.12.1995.

opr. aw/aw


Blaski i cienie współczesnego przepowiadania
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama