Czy mamy powody, by się martwić?

Co wyniki wyborów 2011 znaczą dla chrześcijaństwa i wartości chrześcijańskich w Polsce? Czy są powody, by się martwić?

Za nami wybory parlamentarne. Gdy zobaczyłem ich wstępne wyniki, moją pierwszą reakcją było przerażenie. „10% dla partii skupionej wokół gościa, który zrobił karierę na pluciu na innych, w tym nawet na zmarłych i w której ekipie czołowymi postaciami sa fanatyczna bojowniczka o całkowita legalizacje aborcji, najbardziej radykalny aktywista gejowski, naczelny „Faktów i Mitów”, wicenaczelny „NIE” i cała grupa antyklerykałów. W głowie się nie mieści :((( Jacy ludzie mnie otaczają?!? Czekają nas antychrześcijańskie igrzyska :((( ” napisałem w pierwszym moim komentarzu na Facebooku. Teraz emocje już opadły. Zastanówmy się „na chłodno” co wyniki znaczą dla chrześcijaństwa i wartości chrześcijańskich w Polsce. Czy rzeczywiście mamy powody by się martwić?

Wbrew pozorom wybory nie przyniosły radykalnej zmiany w układzie sił parlamentarnych jeśli chodzi o podejście do spraw światopoglądowych. W minionej kadencji podczas głosowań dotyczących aborcji i in-vitro można było liczyć na odpowiednią postawę po stronie PiSu, PJN, większości PSL, grupy posłów PO oraz kilku posłów niezrzeszonych. Pod koniec kadencji PiS posiadał 146 mandaty, PSL 31 mandaty, PJN — 15 mandatów. Razem z kilkoma posłami niezależnymi dawało to około 195 głosów. PO posiadało 208 mandatów, z czego można było przyjąć że około 70-75 posłów miało umiarkowanie konserwatywne poglądy (75 posłów Platformy zagłosowało w I czytaniu za dalszym procedowaniem zakazującego in-vitro projektu Bolesława Piechy, 70 zagłosowowało w I czytaniu za dalszym procedowaniem projektu przewidującego całkowitą ochronę życia nienarodzonych) i ok. 15 rzeczywiście konserwatywne (tyle poparło zakaz aborcji w II czytaniu, mimo dyscypliny partyjnej). Jeśli byśmy to wszystko zliczyli to można było przyjąć, że ok. 260-270 posłów miało raczej konserwatywne poglądy, o 30-40 więcej niż potrzebna większość. Niestety politycy rzeczywiście konserwatywni już w poprzedniej kadencji stanowili mniejszość.

Nowe wybory przyniosły 157 mandatów dla PiS i 28 mandatów dla PSL, czyli razem 185 mandatów. PO zdobyła 207 mandatów. Z pośród umiarkowanie konserwatywnych polityków tej partii 50 obroniło mandat. Dodatkowo zapewne choć kilku czy kilkunastu spośród 54 „nowych” posłów PO powinno mieć raczej konserwatywne poglądy. Gdy to zliczymy okaże się, że umiarkowani konserwatyści powinni zachować większość w Sejmie, choć może być ona bardzo nieznaczna.

Lewica w poprzedniej kadencji posiadała ok. 50 mandatów (43 SLD +SDPL+ niezrzeszeni), teraz będzie ich posiadać 67 (40 Ruch Palikota + 27 SLD).

Analizując to wszystko możemy się spodziewać że przynajmniej jeśli chodzi o głosowania w najważniejszych sprawach moralnych zachowany zostanie status quo. Konserwatyści nie będą mieli większości by poprawić prawo w zakresie aborcji, zapewne zabraknie głosów by zakazać in-vitro, ale nie należy się spodziewać liberalizacji prawa aborcyjnego, a w zakresie in-vitro oceniam, że największe szanse na przegłosowanie ma projekt Jarosława Gowina, który co prawda dopuszcza tą procedurę ale zabrania mrożenia zarodków nadliczbowych.

Czy negatywne oceny wyniki wyborów w takim razie były przesadzone? Niestety niekoniecznie. Wybory pokazały, że spora część społeczeństwa, w tym zwłaszcza młode osoby (23% poparcia dla Ruchu Palikota wśród osób do 25 roku życia) kompletnie pozbawiona jest wartości takich jak szacunek do innych ludzi czy kultura osobista. Można mieć inne zdanie odnośnie aborcji, czy in-vitro niż ja, można być niechętnie nastawionym do Kościoła, ale i tak głosowanie na polityka, który zrobił karierę na chamskim pluciu na swoich oponentów, wystawia fatalne świadectwo o osobach, które tak postąpiły. Co może jeszcze bardziej budzić niepokój, to że rośnie pokolenie w którym Janusz Palikot cieszy się jeszcze większym poparciem. W zorganizowanych w gimnazjach i liceach prawyborach w których wzięło udział 201 tys. uczniów Ruch Palikota zdecydowanie wygrał zdobywając 36% poparcie. Młodzież, która jest produktem fatalnej reformy oświaty wprowadzającej gimnazja oraz wychowania na „show” Kuby Wojewódzkiego i programach w których jurorzy specjalizują się w wulgarnym obrażaniu uczestników (np. Top Model), ma elementarny problem by rozróżnić dobra od zła.

Ruch Palikota zapewni nam ciągłe antychrześcijańskie igrzyska — w parlamencie i w mediach. Wystarczyły 3 dni od wyborów by jego przedstawiciele zapowiedzieli walkę o zdjęcie krzyża ze ściany sejmowej oraz zgłosili jako kandydatkę na wicemarszałka sejmu (zwyczajowo przysługuje każdej partii) Wandę Nowicką — główną promotorkę aborcji w Polsce, próbującą wmawiać Polkom, że jest ona czymś wspaniałym i że nawet 15-letnie dziewczynki powinny mieć możliwość ją przeprowadzać bez zgody swoich rodziców. Podobnych wydarzeń możemy spodziewać się na co dzień. Hasła, które kiedyś pojawiały się conajwyżej w wulgarnych wpisach na forach internetowych, teraz staną się przedmiotem poważnej debaty. Biorąc pod uwagę wsparcie medialne jakie otrzymuje Ruch Palikota możemy się spodziewać siania dalszego spustoszenia w głowach wielu Polaków.

Obecność w Parlamencie Janusza Palikota, pupilka lewicowych mediów („Gazeta Wyborcza”, „TVN”, „Polityka” czy „Wprost”), zapewne będzie powodować też to, że Platforma Obywatelska - aby nie stracić poparcia mediów oraz swojego lewicowego elektoratu na rzecz bardziej krzykliwego i radykalnego rywala - może być gotowa dokonywać pewnych poświęceń z zakresu moralności i na przykład przegłosować ustawę o związkach partnerskich. W przypadku większości posłów tej partii możemy spodziewać się przesunięcia ideowego w lewo.

Nie ma jednak co załamywać rąk i skupiać się na narzekaniu. Większość społeczeństwa ciągle pozostaje konserwatywna, choć różnimy się stopniem wrażliwości na problemy moralne i pomysłem na ich rozwiązanie oraz podzieliliśmy się na dwa wrogie obozy, gotowe do przymykania oczu na niezbyt chrześcijańskie postawy swoich ulubieńców. Paradoksalnie rozwój antyklerykalizmu może okazać się ...pozytywnym zjawiskiem, bo może niektórym osobom otworzyć oczy i uzmysłowić to czym w rzeczywistości jest neutralność światopoglądowa i tolerancja, której domagają się przedstawiciele lewicy, czy też to, że nie można traktować chrześcijańskiej wiary wyłącznie jako kwestii prywatnej i rozdzielać ją od polityki i debaty publicznej. Nowa sytuacja może zachęcić też do współpracy, do poszukiwaniu tego co łączy a nie koncertowaniu się na tym co dzieli. Co więcej najbliższy czas będzie wymagał bycia gorącym albo zimnym. Ciężko będzie dalej być „letnim”

Nie ma się też co zżymać, że lewica dominuje w mediach i w świecie kultury, że teraz jeszcze mocniej będzie obecna w życiu publicznym, tylko samemu podejmować wartościowe inicjatywy dostosowane pod względem środków przekazu, technologii, języka do dzisiejszego świata. Że możliwe jest skuteczne działanie, wbrew europejskim tendencjom, mediom i lewicowym politykom, pokazują kampanie społeczne promujące ochronę życia. Polacy coraz bardziej negatywnie oceniają aborcyjny proceder. Jeśli będziemy konsekwentnie pracować u podstaw, zmieniać świadomość i nastawienie ludzi, to wierzę że i wyniki kolejnych wyborów będą bardziej satysfakcjonujące.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama