Urabiani światopoglądowo

Kiedy nie można wprost wpłynąć na zmianę poglądów, można z wolna sączyć nieprawdę, półprawdę i zmieniać sens słów - taki sposób mają media na urabianie naszego światopoglądu

Kilka dni temu świat obiegła informacja o tym, że Elton John i jego „mąż” będą mieć dziecko, które urodziła im „surogatka”. Tego samego dnia dowiedzieliśmy się, że w Polsce urodziły się bliźnięta, które mają dwóch różnych ojców i to dopiero siódmy taki przypadek na świecie. Warto pochylić się nad tymi wydarzeniami nie tylko dlatego, że warto wiedzieć dokąd zmierza świat, ale też dlatego, że one, a raczej sposób ich relacjonowania przez media powinien być ostrzeżeniem dla wszystkich konserwatystów.

O obu sprawach dowiedziałem się z „Wiadomości” w Radiu Zet, które przedstawiało je jako coś niezwykłego, pozytywnego. Dziennikarz radia przekonywał, że krytyczna ocena przez Polaków adopcji dziecka przez Eltona Johna, jest przejawem naszego typowego polskiego narzekania, tego że nic się nam nie podoba.

W podobnym tonie utrzymywane były komentarze w innych mediach. „Słynny brytyjski piosenkarz i gej Elton John i jego partner, kanadyjski filmowiec David Furnish, zostali rodzicami” tak zaczynał się tekst w „Gazecie Wyborczej”. Praktycznie identyczne zwroty zostały użyte w Dzienniku Gazeta Prawna, Dzienniku Polska The Times, Newsweeku, Wprost, na portalach onet.pl, wp.pl, czy interia.pl.  Prawie wszędzie piosenkarz i jego partner zostali określeni rodzicami, choć biologicznym rodzicem mógł być tylko jeden z nich, jak i nie można mówić w przypadku ich związku o normalnej rodzinie. Niektóre media poszły jeszcze dalej i wręcz wprost pochwalały to co się wydarzało. Bardzo popularny serwis plotkarski Plotek.pl zamieścił gratulacje dla pary homoseksualistów „Szczęśliwym rodzicom gratulujemy!” , a pismo dla kobiet „Gala” udowadniała wyższość związku piosenkarza nad wieloma parami heteroseksualnymi „ stabilności pary Eltona i Davida, którzy są razem od początku lat 90-tych oraz zalegalizowali swój związek pięć lat temu, mogłoby pozazdrościć niejedno heteroseksualne małżeństwo.” Oczywiście w głównych mediach nie mogło być nawet mowy o jakiejkolwiek krytycznej refleksji dotyczącej losu dziecka.

I tak kropla po kropli Polacy są urabiani, oswajają się z wypaczeniami. Tak jak w przypadku "rodzicielstwa" Eltona Johna i jego partnera, tak samo w wielu innych kwestiach wpływa się na naszą świadomość nie tylko poprzez opowiadanie się wprost za czymś ale też poprzez sposób opisu danego wydarzenia, język i wyrażenia jakich się przy tym używa i inne niuanse, których większość z nas nawet nie zauważa.

A ja ciągle słyszę, że katolicy nie powinni wchodzić w dyskusje światopoglądowe, bo to nie wypada się spierać, narzucać komuś naszych poglądów. Katolik to powinien być ktoś taki, kto absolutnie nie może komukolwiek podpaść.  Lub w tylko trochę lepszym wariancie,  że nie można uprawiać walenrodyzmu, walczyć o stracone lub niepoprawne politycznie sprawy, żeby nie zniechęcać do siebie ludzi, nie narażać się na zmasowany atak mediów. Tyle tylko, że jak będziemy bierni, nie będziemy nic robić, to te krople wydrążą kiedyś skałę w naszych sumieniach, postrzeganiu rzeczywistości. Dajemy „lewicy” narzucić sobie język debaty i całą światopoglądową agendę spraw i tylko na nie odpowiadamy (lub nie). Może pora to zmienić i samemu zacząć przejawiać większą aktywność za nim będzie za późno?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama