Męstwo i inne cnoty

Gdy w jednych chłopcach górę bierze przemoc, a innych paraliżuje niemoc, potrzeba, aby Moc duchowa zastąpiła i jedną, i drugą.

Męstwo i inne cnoty

br. Tadeusz Ruciński

Męstwo i inne cnoty

Męstwo bez sprawiedliwości jest nikczemnością.
św. Ambroży

Każdy żywioł może służyć, ale i niszczyć. Młodzieńcza energia, zuchwałość, chęć sprawdzenia się są takim żywiołem. Dlatego już w średniowieczu powiadano: „Nie dawaj mężczyźnie miecza, dopóki nie nauczy się tańczyć”, czyli dopóki swojej siły i instynktu walki nie podda dyscyplinie piękna i dobra i zasad. Mamy teraz wśród chłopców coraz więcej takich, którzy swoją bezsilność, bezwolność czy tchórzliwość chcą częstokroć maskować zbytnią pewnością siebie, bezczelnością, brawurą, a nawet brutalnością czy okrucieństwem. Stąd parcie ku popisom w sportach ekstremalnych, ku igraniu z niebezpieczeństwem czy śmiercią lub chęć sprawdzenia się w walce bez reguł, czyli bez sprawiedliwości.

Rzadko który chłopiec potrafi odróżnić fizyczną siłę od psychicznej czy duchowej mocy. Jeśli już mówi się o tej drugiej, to raczej w odniesieniu do wschodnich sztuk medytacji czy koncentracji, ale podporządkowanych sztuce walki fizycznej. Chrześcijaństwo natomiast od wieków proponowało cnoty, czyli sprawności moralne. Dlatego choć używa ono pojęcia „męstwa” jako daru Ducha Świętego i cnoty, to raczej w znaczeniu dzielności, a ta idzie razem z prawością, wytrwałością, cierpliwością, współczuciem, wspaniałomyślnością. Stąd wśród cnót kardynalnych męstwo występuje razem z roztropnością, wstrzemięźliwością i sprawiedliwością.

W większości baśni, których bohaterem jest młodzieniec, musi on najpierw wyjść spod czyichś opiekuńczych ramion, opuścić swojskie i bezpieczne schronienie i podjąć trud nieznanej, niebezpiecznej, ale koniecznej drogi-próby. Podczas tej drogi odkrywa, jak iluzoryczne są jego siła i umiejętności, uczy się pokory, konieczności proszenia kogoś o pomoc, współczucia i współdziałania oraz nieustannego przekraczania w sobie tego, co lękliwe, głupie, prymitywne, samolubne. Nie jest bowiem tak ważna baśniowa woda życia czy jakiś skarb, które chłopiec ma zdobyć (dla kogoś, a nie dla siebie), ale to, kim się w trakcie tego wszystkie stanie, jakich szlifów nabiorą jego serce i dusza. Nikt bowiem nie jest mężny z natury (może być najwyżej zuchwały), bo męstwo to rys charakteru, a ten nie jest wrodzony – jego się nabywa, kształtuje. Niedojrzały chłopiec sądzi, że odwaga to sprawa uczuć. Po części tak, ale męstwo o wiele bardziej dotyczy umysłu (wyobraźni) i woli, o której kształtowaniu teraz prawie się nie mówi. A jeśli jedną z definicji męstwa jest „stałość w pełnieniu” dobra, to bez ćwiczenia woli czynić tego nie sposób. Tak więc domaganie się od chłopców, by byli grzeczni, ugodowi, delikatni, zapatrzeni w swoje bezpieczeństwo i wygodę, jest wbrew ich naturze. Z drugiej jednak strony pozwolenie im, by wyładowywali energię w popisywaniu się siłą, zuchwałością i brawurą, to podtrzymywanie w nich słabości i tchórzliwości, kryjących się pod tymi maskami. Dlatego zarówno sile i bezsilności, śmiałości i lękliwości jest potrzebna wielkoduszność, czyli dążenie ducha z pomocą przymiotów ciała ku celom wielkim i prawym, bo to nieodłącznie pociąga za sobą konieczność stałego wysiłku i częstego ryzyka. Czy jest to możliwe bez środków trochę ponadludzkich, czyli nadprzyrodzonych? Należy wątpić. Dlatego dary Ducha Świętego z łaskami sakramentów świętych są nieodzowne i wbrew pozorom bardzo męskie.

Tak więc, gdy w jednych chłopcach górę bierze przemoc, a innych paraliżuje niemoc, potrzeba, aby Moc duchowa zastąpiła i jedną, i drugą. Temu na pewno służą: dyscyplina, asceza, zdrowo pojęty sport, harcerskie zasady życia i ćwiczenia, ale i to, co służy mocy ducha, czyli: modlitwa, obowiązki religijne, życie z Bogiem i dla Boga, bo w końcu On jest tej Mocy źródłem.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama