Bez prawa do życia inne nasze prawa nie mają znaczenia [N]

Obrona prawa do życia to obrona podstaw cywilizacji - rozmowa z wiceprezydentem Misji Human Life International

ANNA WYSZYŃSKA: — Jest Ksiądz wiceprezydentem ds. Misji Human Life International. To organizacja, do której Jan Paweł II podczas wizyty w USA zwrócił się ze słowami: „Wykonujecie najważniejszą pracę na świecie”. Jakie były pierwsze kroki Księdza w tej najważniejszej pracy na świecie?

KS. PETER WEST: — Działam w ruchu pro-life od 1986 r. Byłem wtedy jeszcze osobą świecką. Kiedyś zobaczyłem zdjęcia dzieci, które zostały zabite w wyniku aborcji, i to mnie bardzo poruszyło, zwłaszcza gdy dowiedziałem się, jak ogromna jest liczba wykonywanych aborcji. Nigdy wcześniej nie słyszałem o cywilizacji śmierci. Te zdjęcia były dla mnie tak ogromnym wstrząsem, że pomyślałem, iż nie mogę pozostać obojętny, trzeba temu przeciwdziałać. Tak rozpoczęła się moja praca w ruchu pro-life. Myślę też, że dzięki temu odkryłem moje powołanie do kapłaństwa. Przez wszystkie lata studiów seminaryjnych działałem w ruchu pro-life. Po otrzymaniu święceń w 1991 r. postanowiłem, że nauczanie w obronie życia będzie częścią mojej pracy duszpasterskiej. Przez 7 lat byłem proboszczem w parafii w New Jersey, niedaleko Nowego Jorku, gdzie prowadziłem działalność w obronie życia. Było to możliwe, ponieważ przystąpiłem do organizacji „Kapłani dla Życia”. Co prawda mój arcybiskup początkowo nie udzielił mi zgody na tę dodatkową działalność, ale po dłuższym zastanowieniu dał pozwolenie na 3 lata, a potem co 3 lata wydawał kolejne. Moja aktywność polegała na tym, że wraz z grupą „Kapłani dla Życia” jeździliśmy do poszczególnych parafii na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Odwiedziłem w ten sposób wszystkie 50 stanów i w setkach parafii głosiłem homilie w obronie życia.

— Obecnie jako wiceprezydent ds. Misji Human Life International podróżuje Ksiądz po świecie. To chyba zmienia perspektywę patrzenia na problemy obrony życia?

Wybory zarządu HLI odbyły się w ubiegłym roku. Nowym prezydentem został o. Shenan Boquet, ja jestem wiceprezydentem. Oczywiście, z tej perspektywy sprawę obrony życia widzi się szerzej, bo sytuacja w poszczególnych krajach jest bardzo zróżnicowana. W zeszłym roku, jeszcze zanim zostałem wiceprezydentem HLI, odwiedziłem Filipiny, potem byłem w Kostaryce, natomiast w grudniu ubiegłego roku w Tanzanii, gdzie służyłem pomocą naszym organizacjom i działającemu w Afryce koordynatorowi. Są oni w trudnej sytuacji, ponieważ różne organizacje międzynarodowe zamierzają przeznaczyć 87 mln dolarów na promowanie aborcji w Afryce. Spotkałem w Tanzanii wielu ludzi, którzy podjęli walkę przeciwko szerzeniu cywilizacji śmierci, starałem się im pomóc, dodając otuchy i dzieląc się naszymi doświadczeniami.

— Działalność ruchu rozpoczęła się ponad 30 lat temu. Jaka jest obecna siła organizacji Human Life International w świecie?

W różnych krajach mamy 68 oddziałów ruchu oraz 39 organizacji stowarzyszonych, które wykonują wspaniałą pracę. Łączy nas wspólny cel — przeciwstawianie się cywilizacji śmierci w swoich krajach. My, dzięki naszej międzynarodowej organizacji, z siedzibą w USA w Wirginii, pomagamy im w różny sposób. Niektóre otrzymują pomoc finansową, ale większość jest finansowo niezależna, chociaż korzysta z innych form współpracy. Co prawda z powodu obecnej sytuacji ekonomicznej Stanów Zjednoczonych liczba naszych darczyńców zmalała, ale aktywność nowego prezydenta HLI — o. Shenana Boqueta zapowiada nowe życie dla naszej organizacji. Jesteśmy przekonani, że działalność HLI będzie się rozwijać pomyślnie. Nadal będziemy pomagać naszym oddziałom i organizacjom stowarzyszonym na całym świecie, ponieważ jako Human Life International stanowimy jedną rodzinę. Takiego określenia używa zresztą często o. Boquet.

— Czy w działalność na rzecz obrony życia bardziej angażują się ludzie świeccy, czy duchowieństwo?

Są to w większości ludzie świeccy, ale spotkałem również wielu biskupów, księży i seminarzystów angażujących się w różny sposób. Osobiście staram się docierać i do ludzi świeckich, i do duchownych oraz zachęcać ich do wszelkiej pomocy.

— Jak wygląda działalność HLI w USA? Czy koncentruje się ona na modlitwie w intencji obrony życia, edukacji, czy też jest to konkretna pomoc?

Dyrektorem HLI America jest Arland K. Nichols — pełen entuzjazmu, młody świecki człowiek. Jego zdaniem, główny nacisk należy położyć na szeroko rozumianą edukację. W tym roku koncentrujemy się także na wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Chcemy przekonać ludzi, że mają nie tylko prawo, ale i obowiązek zaangażować się w kampanię wyborczą. Sprawa aborcji jest kwestią podstawową, ponieważ bez prawa do życia inne nasze prawa nie mają znaczenia. Administracja Baracka Obamy jest negatywnie nastawiona do ruchu obrony życia. Dlatego sprawę priorytetową stanowi to, aby wszyscy ludzie rozumiejący, jak fundamentalne znaczenie ma obrona życia, poszli do urn i oddali swój głos na rzecz cywilizacji życia. Jest to tym ważniejsze, że podróżując po świecie, zauważam, jak bardzo negatywny wpływ na świadomość ludzi w innych krajach ma przykład USA, gdzie powszechnie dostępna jest aborcja, środki wczesnoporonne, sterylizacja. Ostatnio było głośno o ostrych protestach biskupów przeciwko projektowi ustawy dotyczącej obowiązkowego pokrywania z ubezpieczenia kosztów sterylizacji, antykoncepcji i środków wczesnoporonnych. Potem, ze względu na tegoroczne wybory i obawę przed utratą głosów katolików, zaproponowano pewien kompromis, ale nasz Episkopat nie zgodził się na żadne kompromisowe rozwiązania w tej sprawie. Musimy pomóc ludziom zrozumieć te problemy i przekonać ich do wyrażania odważnego sprzeciwu.

— Na trasie podróży Księdza znalazła się Polska, a dokładnie Jasna Góra. Ten przyjazd był związany z rozpoczęciem peregrynacji kopii Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej, nazwanej peregrynacją „Od oceanu do oceanu” (więcej informacji o peregrynacji w „Niedzieli” nr 7 z 12 lutego 2012 r.). Jakie znaczenie miała ta uroczystość dla Księdza?

Myślę, że to, co rozpoczęło się na Jasnej Górze, jest niezwykle ważnym i wspaniałym przedsięwzięciem. Tak ważnym, że wiele osób z naszego ruchu zastanawiało się: Dlaczego nie wymyśliliśmy tego wcześniej? Wiemy, że nasza walka jest trudna, zmagamy się z duchowymi siłami zła i dlatego potrzebujemy opieki i pomocy Matki Bożej z Częstochowy. Znam trochę historię Polski, wiem, jakie znaczenie odgrywa w niej Jasna Góra, gdzie od wieków przybywają miliony wiernych modlących się w różnych intencjach. Wiem, jaki przełom nastąpił po pielgrzymkach Jana Pawła II do Ojczyzny, jakie zmiany zaszły tutaj i w innych krajach, które poszły w ślad za Polską. Wierzę, że jest możliwe, aby z pomocą Matki Bożej z Częstochowy to się powtórzyło. Wierzę, że mamy duże możliwości, aby pokonać cywilizację śmierci. Oddaliśmy tę sprawę w ręce Matki Bożej, która odpowie na nasze modlitwy. Zaniesiemy Jej wizerunek do wielu krajów, zaczynając od Rosji, przez Azję i Europę, do Stanów Zjednoczonych. Uważam, zwłaszcza patrząc z perspektywy duchowej, że jest to niezwykle doniosłe wydarzenie. Spodziewam się wspaniałych owoców peregrynacji „Od oceanu do oceanu”.

Współpraca: Aneta Amrozik (tłumaczenie)

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama