Daremny trud wychowania

Współczesny problem z wychowaniem dzieci to pochodna znacznie głębszego problemu: powszechnej hipokryzji i braku szacunku dla obiektywnych wartości

Co tu ukrywać, w dzisiejszych czasach coraz trudniej wychowywać dzieci. Wychowanie polega przecież z jednej strony na wpojeniu dziecku zasad, którymi powinno kierować się w swoim postępowaniu, a z drugiej — na przygotowaniu go do dorosłego życia, kiedy będzie musiało samo się o siebie zatroszczyć. Kiedyś było to łatwiejsze, bo nawet jeśli wielu ludzi żadnych zasad nie przestrzegało, to przynajmniej udawali szacunek dla nich, w myśl słynnej maksymy, że „hipokryzja jest hołdem, jaki występek składa cnocie”.

Dzisiaj hipokryzja została uznana za coś jeszcze gorszego od występku, więc coraz więcej znanych ludzi dopuszcza się występków z pewną ostentacją. Znakomitym przykładem jest choćby nasz niedawny gość, patriarcha moskiewski Cyryl. Kiedy objął swój urząd, rosyjska telewizja przeprowadziła z nim rozmowę. Tamtejsza redaktor Olejnik rozpoczęła ją od pytania: „Wasza Świątobliwość, powiadają, że byliście agentem KGB”. Na co patriarcha Cyryl spokojnie odpowiedział: „Da — nu i czto?”.

Koledzy patriarchy Cyryla w Kościele katolickim jeszcze trochę się krępują — o czym świadczy częste użycie formuły zalecanej przez instrukcję na wypadek dekonspiracji: „bez swojej wiedzy i zgody” — ale kiedy tylko publiczność oswoi się z nowymi standardami, pewnie nie będzie już takiej potrzeby.

Podobnie jest wśród polityków: z dnia na dzień palą wszystko, co kochali, i kochają wszystko, co niedawno palili — jeśli tylko na horyzoncie pojawi się perspektywa jakiejś synekury. Znakomitym przykładem jest przypadek pana posła Longina Komołowskiego. Kiedyś w PZPR, później w „Solidarności”, z ramienia AWS — minister w rzędzie charyzmatycznego premiera Buzka. Po wstydliwym zniknięciu AWS ze sceny politycznej w 2007 r. zdobył mandat z listy PiS, ale po dwóch tygodniach opuścił ten klub parlamentarny, by przez nowy rząd zostać osadzonym na stanowisku prezesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska, zajmującego się penetracją środowisk polonijnych.

Podobnie pan poseł Antoni Mężydło. Kiedy opuścił klub parlamentarny PiS i przeszedł do PO, oświadczył, że wcale nie musiał zmieniać poglądów. Jest to tym łatwiejsze, kiedy żadnych poglądów się nie ma, to jasne. Ale nie da się ukryć, że skoro spostrzegawcze dzieci, choćby oglądając telewizję, stykają się każdego dnia z takimi przykładami — jakże tłumaczyć im, że powinny mieć zasady i postępować zgodnie z nimi? Dzieci nabierają Daremny trud wychowania przekonania, że w tych wskazówkach nie ma żadnej logiki — zwłaszcza jeśli próbujący je w ten sposób wychowywać rodzice żyją w ubóstwie albo z dnia na dzień.

Nic dziwnego, że bardzo często dzieci zaczynają rodziców lekceważyć, a ich wysiłkami wychowawczymi pogardzać. W ten oto sposób zdemoralizowani Umiłowani Przywódcy bez specjalnych wysiłków, samym tylko własnym przykładem demoralizują całe pokolenia. W tej sytuacji trudno się dziwić, że akurat człowiek w rodzaju Aleksandra Kwaśniewskiego bez żadnego przymusu z niczyjej strony został dwukrotnie wybrany na prezydenta Polski, a obecnie do sejmu dostała się dziwnie osobliwa trzódka Janusza Palikota.

Podobnie jest z przygotowaniem do dorosłego życia. Tradycyjne wychowanie koncentrowało się na wdrożeniu dziecka do pracowitości, obowiązkowości i zmierzało do zdobycia przez nie wykształcenia, a przynajmniej pożytecznych umiejętności. Jakże jednak tłumaczyć dziecku, że powinno być pracowite i obowiązkowe, że powinno zdobyć wykształcenie albo przynajmniej jakieś umiejętności, kiedy media, a szczególnie telewizja, bombardują je codziennie przykładami błyskotliwych karier i niebotycznych zarobków osób, które są tzw. celebrytami — czyli ludźmi bez żadnych konkretnych umiejętności, którzy w jakiś zagadkowy sposób zdobyli względy menedżerów przemysłu rozrywkowego i zostali przez nich wylansowani? Pamiętam z dzieciństwa przestrogi nauczyciela, który tłumaczył naszemu szkolnemu koledze, że z kopania piłki nie wyżyje. Wtedy, to znaczy 55 lat temu, w uszach dzieci brzmiało to stosunkowo wiarygodnie, ale dzisiaj na takie dictum cała klasa ryknęłaby śmiechem. Sportowcy, będący właściwie pracownikami przemysłu rozrywkowego, znakomicie radzą sobie pod względem materialnym.

Zauważył to nawet Tomasz Majewski, złoty medalista z Londynu: „Patrzy się na nas przez pryzmat piłkarzy, a to błąd, bo większość sportowców to normalni, inteligentni ludzie, którzy zarabiają kasę, uprawiając sport, a nie tylko zarabiają kasę”. Dodajmy, że za wykonanie czynności tak naprawdę nikomu niepotrzebnej — co oczywiście tylko pogarsza sytuację rodziców i wychowawców.

„hipokryzja jest hołdem, jaki występek składa cnocie”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama